chris-ensey-87456

Człowiek niezbyt zainteresowany sprawami holistycznego podejścia do zdrowia ma niewielkie pojęcie o doshach. Szkoda! Mógłby dowiedzieć się, jak lepiej żyć. Mógłby zrozumieć siebie i swoje problemy zdrowotne, ale też… emocjonalne. Szef mógłby łatwiej ocenić predyspozycje poszczególnych członków zespołu i lepiej rozdzielać zadania. Człowiek taki mógłby nauczyć się wykorzystywać swój potencjał i głaskać siebie i odpuszczać sobie w miejscach, które zazwyczaj dociskał. Z Szymonem, joginem i terapeutą ajurwedyjskim rozmawiam jednak nie tylko o tym wszystkim. Szymon bardzo ciekawie opowiada też o tym jaki wzór kobiecości stawiany jest dziś na piedestale i pokazuje mroczne, zaburzone strony tego wzorca. Mam nadzieję, że lektura naszej rozmowy zainteresuje Was, popchnie w kierunku zgłębiania ajurwedy lub pomoże połączyć kilka kropek pomiędzy zdrowiem, a życiem jakie prowadzicie.

Czym jest ajurewda?

Ajurweda jest pragmatyczną siostrą jogi. Jest naturalną medycyną indyjską, która zazębia się z jogą. Joga poza tym, że uspokaja, niweluje napięcie fizyczne czy psychiczne i wzmacnia ciało, w swojej istocie została pomyślana, by zaprowadzić nas gdzieś dalej, jest transcendentalna. Ajurweda zaś wspiera jogę jako medycyna naturalna, a robi to przez dobór odpowiedniej diety, asan, ziół. Wszystko to po to by ciało jogina było sprawne, ale nie dla sprawności jako takiej, ale by mógł on osiągać swoje duchowe cele. Zioła, dieta, określone praktyki czy pozycje przyjmowane przy jodze są odpowiedzią na konkretne problemy zdrowotne, bóle, niedobory itp. Efektem ma być duchowa, życiowa i fizyczna równowaga.

Na tle zdrowotnych porad, którymi jesteśmy zasypywani wszędzie, ajurweda się wyróżnia. Nie znajdziemy w niej rad, że na cerę świetne są zielone szejki, niezawodnym źródłem witaminy C są cytrusy więc wszyscy, którzy potrzebują witaminy C, powinni je jeść. Ajurwedyczne porady rozróżniają ludzi na typy. Określa się te typy mianem konstytucji. Opowiesz o tym coś więcej?

Ajurweda zakłada, że konstytucje stałe i wynikają z naszego okresu prenatalnego, z momentu poczęcia, jak przebiegała ciąża, czy matka przeżywała stresy, jaki miała dostęp do pokarmu, jak przebiegał nasz poród, a na dodatek wszystko, co się z nami działo do momentu naszego pierwszego samodzielnego oddechu. Do tego jeszcze dochodzi nam gadka o doshach. Dosha to nie tylko pyszny południowoindyjski naleśnik, ale też dosłownie „coś, co łatwo wychodzi z równowagi”. Ajurweda wyróżnia trzy doshe — vata, pitta i kapha i są one manifestacją pięciu żywiołów (dodatkowym żywiołem jest wg Hindusów próżnia). Warto pamiętać, że ajurweda jest medycyną energetyczną. Opisuje procesy niewidzialne gołym okiem pojęciami znanymi sobie ze świata naturalnego, sprzed kilku tysięcy lat. Oddają sens zjawiska, ale w sposób metaforyczny.

Jeśli widzą, że coś się transformuje, przemienia z jednego w drugie, to kojarzy im się to z ogniem, który zżera coś, zostawia popiół, a w międzyczasie wydala się ciepło. Jeśli widza, że coś jest w ruchu i jest niestałe, kojarzy im się to z wiatrem. Jeśli widzą, że coś płynie, tworzy pewną lepkość i odżywia, to kojarzą to z wodą, a stałość i pasywność, kojarzą z ziemią. To są metafory. Pamiętajmy o tym. W pewnym sensie współczesna medycyna też działa w ten sposób. Dostajesz badania krwi i widzisz symbole. To pewien przyjęty kod, opisujący zjawisko.

Wróćmy do 3 dosh…

Każdy człowiek zawiera w sobie wszystkie trzy doshe, jednak zawsze jakaś dominuje. Zaczniemy od vaty. Jest w połowie powietrzem i w połowie przestrzenią. Vata jest odpowiedzialna za ruch i komunikację.

Z jednej strony masz pierwotną konstytucję, z którą się rodzisz (prakriti). Można porównać to z kodem DNA. To, że masz do czegoś skłonności genetycznie, nie znaczy to, że to się ujawni. Nawet mając predyspozycje rodzinne do zawału serca, jeśli prowadzisz spokojny tryb życia, masz dużo ruchu, dużo przebywasz na świeżym powietrzu, jesz mało tłuszczu, możesz spokojnie dożyć późnej starości, nawet jeśli twoi przodkowie faktycznie poumierali na zawał, bo wiedli zupełnie inny styl życia. Ajurweda widzi to podobnie. Masz prakriti, ale masz też vikriti, czyli to, co jest zachwiane. Prakriti jest twoją własną normą, ale mało kto w naszych czasach jest tak zharmonizowany, żeby był prawdziwe blisko tej konstytucji. W naszej cywilizacji powszechny jest obecnie nadmiar vaty. Znaczna część ludzi mieszka w miastach, wszyscy korzystamy z technologii, nasz układ nerwowy nie miał szansy, żeby się do tego przystosować. Za dużo informacji, nie nadążamy. Stąd depresja, uzależnienia, chroniczne bóle, coraz częstsza bezpłodność. To problemy cywilizacyjne, które powodują masę zgonów. Nie wojny, nie wypadki komunikacyjne, ale choroby cywilizacyjne. A przecież moglibyśmy przy odrobinie selflovu, obserwacji, dbania o siebie, w miarę prosty sposób zapobiec. Jeśli ludzie znaleźliby w sobie wystarczająco dużo miłości do samych siebie, do tego ciała, do tego czasu, do tego życia, do tych relacji, w których się znajdują, to mogliby być spokojnie zdrowi i szczęśliwi. Jest to na miarę możliwości, jeśli nie wszystkich, to przynajmniej większości mieszkańców cywilizacji zachodu.

Ok. Jak to robimy?

Ochoczo! Tak, żeby było miło, pysznie, wygodnie i cudownie. A konkretnie? Powróćmy na chwilę do tego, czym są doshe, żebyśmy mogli lepiej to zrozumieć.


Vata jest ruchem, mową, komunikacją, przekazem. W naszym organizmie to nasz układ nerwowy, krtań, mózg – tam, gdzie dochodzi do wymiany informacji. Vata zawiera też pustkę, więc w ciele będzie to kość, jelito grube. Dlatego nadmiar vaty to często zaparcia, bóle brzucha, wzdęcia, bolesne miesiączki. Popatrzmy, jakie właściwości ma wiatr. Wiatr to jest coś, co jest suche, zimne, szybkie, nieregularne, nagłe, nieprzewidywalne. Vata będzie mieć suche włosy, skórę, suche podeszwy stóp, łamliwe paznokcie, klasyczne schorzenie vaty to osteoporoza. Wg ajurwedy, najwięcej chorób to choroby vatowe.


Pita jest ogniem. A ponieważ ogień nie może istnieć w naszym ciele w czystej formie, ma domieszkę wody. Pita odpowiada za transformacje, które się dzieją w naszym ciele. Za trawienie, za utrzymanie temperatury, za błysk w oku, za przyswajalność informacji, za to, że jesteśmy w stanie coś przetrawić emocjonalnie, za pasję, chęć i ogień w nas. Siedliskiem pity jest środek brzucha, splot słoneczny. W nadmiarze? Wypieki, wypryski, zapalenie spojówek, problemy skórne, nadkwasota, nadciśnienie.


Kapha składa się w połowie z ziemi i w połowie z wody. Jest w ciele wszystkim, co jest namacalne. Kości, mięśnie, tłuszcz. Kapha dosłownie znaczy „to, co skleja”. Opór, flegmatyczność, stałość. Siedliskiem jest górna część klatki piersiowej. Tu powiemy o tym, że są pewne okresy życia, którym są przypisane pewnym doshom. Na początku jesteśmy kapha. Bejbisy mają tylko chłonąć i rosnąć. Dlatego dzieci często są zaflegmione, mają kaszel, dorosły nie będzie miał takich problemów. Dziecko jest w okresie kaphy. Pita to okres dorastania. Jesteśmy sprawczy, budujemy karierę rodzinę, chcemy spełniać misję życiową. Na koniec wchodzimy w vatę. Stajemy się sztywni, kurczymy się, wysusza nas.


Mamy oczywiście też kombinacje tych dosh. Każdy z nas w jakiś sposób przyswaja (vata), transformuje (pita), utrzymuje (kapha). To się dzieje zarówno na płaszczyźnie fizycznej, emocjonalnej, jak i mentalnej (wyobraźnia, zrozumienie, pamięć). I zazwyczaj, któraś z tych cech dominuje u każdej jednostki. Jedni są bystrzejsi, inni są bardziej energetyczni, inni są stabilniejsi emocjonalnie. Każda z tych dosh ma dużo do zaoferowania.

Potrzebujemy ludzi, którzy mają zwariowane pomysły, kapha ci nie wymyśli, ale zadba o to, że jakbyśmy mieli spotkanie, wszyscy, którzy mają być na tym spotkaniu, dostaną o tym maila i będą kanapki. Vata za to coś wymyśli, będzie miała super pomysł! Tyle że vacie wystarczy na ogół, że ma ten pomysł i sobie o nim pogadała. A pita weźmie do ręki i powie „dobra robimy!”. Wykona pięć telefonów, przyciśnie, kogo trzeba, zmotywuje, ale kiedy się zmęczy, bo skończy się jej słomiany zapał, to pewnie kapha ustali harmonogram. Jeśli tacy ludzie zbudują strukturę, to stworzą całość, która jest bogatsza niż suma swoich części.

W momencie, w którym ludzie są nie na tym miejscu, które im odpowiada, to mamy słabą jakość działania i każdy się męczy. Jednocześnie wydaje mi się, że ludzie mają mało miłości dla kaphy. Zwłaszcza kobiety gardzą tym typem, bo żyjemy w kulturze medialnej, w której młodym kobietom jest wpajany wzorzec nimfetki vaty. Smukłej, długonogiej, kościstej, rozbieganej w wielkim mieście, z nieodłącznym kubkiem kawy w ręce, która ma tysiące lajków na insta. To jest pokazywane jako wow i super i najlepiej. Wszyscy aspirują, żeby być tą rozbieganą, rozchwytywaną vatą. Ewentualnie drugim wzorcem kobiecości jest przebojowa pani dyrektor, pita w osobie własnej, która wszystko ustawi, ogarnie, pobuja się kabrioletem, sama sobie na wszystko zarobiła…

O… myślałam, że pita to taka choleryczna, ognista femme fatale!

Trochę tak jest. Ale dla pity wszystko jest walką i współzawodnictwem. Nawet kochanie się jest współzawodnictwem. Musi być intensywne, zwierzęce, do krzyku i liczy się, kto miał więcej orgazmów. Pita jest bardzo nastawiona na cel. To ta osoba, która kładzie głowę na poduszce i – bam – zasypia. Vata godzinami myśli o swoim dniu, przerabia, o czwartej nad ranem przypomina sobie, co robiła w ósmej klasie podstawówki. A kapha? Dzwoni pierwszy budzik, drugi budzik, a ona zastanawia się „czy naprawdę potrzebuję tej pracy?”, „czy to jest konieczne? Bo jestem w łóżku dopiero od 10 godzin, a jest tak niesamowicie miło”. Wracając do mojej ody do kobiety kaphy — jeśli jesteś masywniejszej budowy i krąglejsza wiedz, że jesteś najsilniejszą konstytucją. Kapha jest masywna w budowie, grube uda, duży tyłek, masywne piersi, duża głowa… o czym te kobiety nie pamiętają, to to, że za tym idzie też to, że nie wypadają im włosy, tylko zawsze są silne i lśniące, podczas gdy vata garstkami je wyciąga i zmienia jeden suplement na drugi i nic jej nie pomaga. Kapha ma mocne zęby, podczas gdy pita boryka się z krwawiącymi dziąsłami, a vata zostawia fortunę u dentysty, bo ma słabe szkliwo. Kapha ma regularne okresy, które raczej nie są bolesne jak u vaty i nie dostanie furii podczas PMSa jak pita. Porody kaphy są proste i nie są dla jej organizmu dużym wycieńczeniem. Vata może pozwolić sobie na jedno dziecko, może dwa, a i to pod warunkiem, że znajdzie relację, w której będzie dostatecznie długo, bo vata lubi zmiany. A kapha może sobie znaleźć partnera, być z nim szczęśliwa, przez dwadzieścia, trzydzieści, pięćdziesiąt lat, mieć liczną rodzinę, która będzie ją ubóstwiała i znaleźć w tym wszystkim dużo spokoju. Mało się mówi o tym, że to też jest fajne. Nie, że to TYLKO jest fajne. Nie chcę się stawiać w pozycji osoby, która mówi jakiejkolwiek kobiecie, jak ma prowadzić swoje życie, ale chciałbym, żebyśmy popatrzyli, żebyśmy przyjrzeli się, kogo stawiamy za przykład, ponieważ robimy krzywdę kolejnej generacji.

Jako vata chcę powiedzieć, że całe życie zmuszano mnie, żebym przyjęła mindset księgowej. Mimo że to nie jest w zgodzie ze mną. Ani trochę!

Ajurweda wyznaje zasadę, że podobne przyciąga podobne, a przeciwstawne jakości się równoważą. Jeśli więc Twoja naturalna tendencja jest taka, że jesteś chaotyczna, rozbiegana i robisz 10 rzeczy na raz, to będziesz coraz bardziej angażowała się w wiele rzeczy jednocześnie, coraz szerzej będziesz rozrzucała swoje zasoby, coraz częściej będziesz w sytuacjach, w których umawiasz się z kimś i zawalasz, bo zapominasz i zaczynasz mieć coraz więcej konfliktów z ludźmi, których będziesz tym wkurzać. Zapomnisz zapłacić za prąd i naraz jest ciemno i zimno itp. itd. Wtedy tym bardziej potrzeba rutyny i minimalnego choćby usystematyzowania naszej codzienności. I tak będziesz rozbiegana, będziesz łączyć pięć rzeczy na raz, bo taka jesteś. Ale jak będziesz wiedzieć, że każdego miesiąca 10 płacisz rachunki, a codziennie rano siadasz do śniadania, masz stałe punkty, które dają ci pewną stabilność, której inaczej nie masz w tym życiu. I jeśli nie podejmiesz świadomego wyboru, że tak robisz, to to samo nie przyjdzie, bo to jest wbrew naturalnym uwarunkowaniom vaty. Podjęcie zobowiązania wobec siebie jest pierwszym krokiem do samo kultywacji. Analogicznie jest oczywiście z pitą i kaphą. Jeśli kapha nie zdecyduje świadomie, że będzie codziennie spacerować i żeby sobie to zapewnić, kupi sobie psa albo że raz w tygodniu będzie pościła albo że pita odpuści pewne rzeczy. Owszem pracuje i daje z siebie wszystko, ale jak wszyscy wychodzą o 17, ona wychodzi o 18, siedzi dłużej, ale nie do 20. Wychodzi, wyłącza komórkę, spuszcza napięcie. I na tej jodze nie stara się być pierwszą, która staje w skorpionie, albo najdłużej na rękach. To świadome wybory, żeby równoważyć swoje naturalne tendencje.

Wiem, o czym mówisz. Kiedy przestałam pracować na etacie, przeprowadziłam się i w dodatku zaczęłam podróżować, bo marzyłam trochę sobie o cygańskim życiu, to tak rozstroiłam swój organizm, że nie wiedziałam, co się dzieje. Wyniki były w porządku, a tu, a to przeziębienie, a to utrata wagi, a to wysypka, ciągle coś. W pewnym momencie wsiadając do pociągu, poczułam, że dostałam totalnego zapalenia pęcherza. I kiedy przeanalizowałam, jak się prowadzę, wiedziałam, że go nie przeziębiłam, nie mam za mało witaminy c, pozwoliłam dojść swojemu ciału do głosu i poczułam, że ja się za dużo przemieszczam. Ciągle jestem w ruchu i tak strasznie zachciało mi się być w domu, posadzić kwiaty, rozłożyć książki i  zatrzymać się na chwilę…

Tak, ważne jest, żeby nie wzmacniać swojej naturalnej tendencji, ale ją równoważyć. Banalna sprawa musisz uważać na przeciągi, chronić się od zimna, dbać o siebie jedząc ciepłe śniadania, surówki nie są dla ciebie, chrupkie wafelki nie są dla ciebie. Ciasto jabłkowe? Super! To właśnie odróżnia ajurwedę od typowych dietetycznych porad, bo one mówią raczej „nie jedz słodyczy”. Ale dlaczego? Niektóre słodycze będą super! Vata powinna jeść codziennie coś słodkiego, żeby się lepiej zakorzenić .

Jak się dowiemy, jaką doshą jesteśmy? Testy w książkach lub online wystarczą dla laika? Mówimy oczywiście o osobach względnie zdrowych, które nie szukają terapii, a raczej szukają sposobu osiędbania.

Ja bym to porównał do grzebania w samochodzie. Jeśli kojarzysz poszczególne części i ktoś da ci podręcznik z instrukcją jak naprawić, to pewnie, prostej naprawy dokonasz samodzielnie. Gorzej, jeśli się nie znasz na samochodach i nie masz nawet pojęcia gdzie zacząć. W tym pierwszym przypadku jest dużo instrukcji, są dobre książki. A jeśli jesteś laikiem albo masz grubszy problem, idź do diagnosty.

Ty jesteś diagnostą?

Tak, jestem diagnostą. I diagnozuję podobnie jak testy w internecie czy książce, ale zamiast zadać ci 20 pytań, zadam 60. Poza tym nie muszę cię pytać, jaką masz skórę. Dotknę jej i poczuję, sprawdzę. Często nasza umiejętność samookreślenia nie jest trafna. Popatrzę na twoje palce, paznokcie, usłyszę tembr twojego głosu, to jak się poruszasz, w jaki sposób układają się twoje włosy, czy masz błysk w oku. Pogłębiona diagnoza to ok. 100 pytań plus oględziny języka, badanie pulsu. Czasami wydaje się, że ktoś jest danej konstytucji, a tak naprawdę ma zaburzenie, które podszywa się pod tę konstytucję, ukrywając pierwotną. Czyli to nie będzie nasza prakriti a vikriti – dosha dominująca w danym momencie (bo nasze zaburzenia też mogą się zmieniać pod wpływem stylu życia).

W zasadzie odpowiedziałeś już na moje pytanie, co daje nam w kontekście profilaktyki znajomość własnej doshy. Nie dodajemy podobnego do podobnego, tylko równoważymy.

Właśnie tak. Wiem, że pita będzie lubiła zjeść ostro, bo to jej smaki, ale dzięki ajurwedzie będzie mogła zjeść ostro rzadziej, albo w lepszej dla siebie konfiguracji, albo zrównoważone czymś, co sprawi, że nie będzie to dla tej pity jakimś kuku. To ważne.

Jak wykorzystać potencjał naszej doshy bez folgowania naszym naturalnym skłonnościom, ale też bez cierpiętnictwa i zamęczania się równoważeniem, którego nie lubimy?

Powiedziałbym, że kluczowe będzie po prostu zaakceptowanie siebie i docenienie pozytywnych aspektów swojego typu energetycznego. Polubmy to co mamy.


To live is the rarest thing in the world. Most people exist, that is all.

Szymon udziela konsultacji z zakresu ajurwedy oraz wykonuje ajurwedyjskie masaże w Krakowie oraz w Warszawie. Podaję dane kontaktowe i zapewniam, że traficie w dobre ręce:

tel: 508 53 55 59      mail:s.cechnicki@gmail.com

Strona Szymona

Wyjazd do Toskanii z yogą i ajurwedą


W kolejnym artykule z cyklu o ajurwedzie przeczytacie o konkretnych wskazówkach dla każdej z dosh. Tymczasem mogą zainteresować Cię jeszcze te jogiczne wpisy:

Czym są czakry?

Ajurwedyjski masaż abhyanga.

Ahimsa – jogiczna zasada niekrzywdzenia.

Moc savasany.

5 śmiesznych rzeczy, które możesz usłyszeć na jodze.

...

14 komentarzy

  1. Szymonie, czy możesz polecić dobre książki o Ajurwedzie? Poradników jest mnóstwo, ale co wybrać? Szukam czegoś kompleksowego, od historii do ćwiczeń po przepisy 🙂

  2. Świetny artykuł, niedawno głębiej zastanawiałam się, czy vata ze mnie czy pitta. Pod względem funkcjonowania, chorób, temperamentu, raczej vata, ale jeśli chodzi o wygląd, bliżej mi do pitty lub kaphy (grube kości, mocna miednica). Równoważenie doshy to jeden z moich głównych celów 😉 Łapanie 10 srok za ogon dodaje mi energii, ale na dłuższą metę do niczego nie przybliża tak, jakbym chciała. U mnie świetnie sprawdza się medytacja, joga i TRE jako sposoby na szukanie równowagi i spokoju w głowie w ciele 😉

  3. Jest kilka książek godnych uwagi, jeśli chodzi o Ajurwede. Jako wprowadzenie do tematu polecam „Ajurweda a uroda. Jak być pięknym” Melanie Sachs – krótko i zwięźle, przystępna a jednak pełna perełek. Joginkom polecam pozycje „Joga i ajurweda. Samouzdrawianie i samourzeczywistnienie” Davida Frawleya – koryfea Ajurwedy, również uznany w Indiach zdradza mieszanki ziołowe, opowiada o ezoterycznym znaczeniu asan i pomaga w doborze medytacji odpowiedniej dla doszy. Jako domowy podręcznik polecam „Ayurveda. Starożytna medycyna doalekiego wschodu” Vasanta Lada – pełna prostych sposobów na powszechne dolegliwości i z solidnym wprowadzeniem teoretycznym. Wyszczególnić pragnę nie przetłumaczoną dotychczas na polski pozycje „The Path of Practice: A Woman’s Book of Ayurvedic Healing” Maya Tiwari, w której autorka nie tylko dzieli się swoją głęboką wiedzą na temat zdrowia kobiecego, ale również własną, bardzo inspirującą historią powrotu do harmonii. <3 szy.

  4. o, ja też bardzo chętnie poczytam coś więcej! Możecie polecić jakieś książki o ajurwedzie?

  5. Blum

    Monika – Szymon polecił w komentarzu wyżej 🙂

  6. Bardzo interesujący wpis. Mam typ mieszany Kapha-Vata, gdzie od Kaphy przejęłam cechy mentalne a od Vaty fizyczne:) Mam tylko pytanie jak pogodzić wygląd Vaty (szczupła budowa ciała, brak tendencji do tycia, kościstość, sucha cera i włosy z cechami mentalnymi Kaphy- powolność, lojalność, cenię spokój i równowagę emocjonalną, rutynę ) Nie jestem pewna,czy mam wprowdzić dietę bardziej pasującą Vacie czy Kaphie, tak samo jesli chodzi o ćwiczenia- nie lubię wysiłku fizycznego, w którym trzeba się jakoś przemęczać, dobrego dla kaphy, za to naturalnie ciągnie mnie do jogi, gimastyki, pływania w ciepłej wodzie, chociaż z natury nie jestem energiczna i chaotyczna jak Vata – trochę się zagubiłam jeśli chodzi o wybór ścieżki jaka była by dla mnie najlepsza:) Jeżeli mogę poprosić o małą wskazówkę, będę bardzo wdzięczna! Fajnie byłoby też zrobić osobny wpis o typach mieszanych, pozdrawiam!

  7. Blum

    Aniu, dzięki za komentarz i pytania. Ciężko jestzrobić wpis o typach mieszanych, bo… jesteśmy pomieszani różnie 🙂 w różnych proporcjach i różnych cechach. Odpowiem więc na swoim przykładzie, gdzie ciało i emocjonalność mam Vaty, ale niektóre elementy Pitty. Szymon uważa wręcz, że jak zdejmę trochę nogę z vatowego gazu, moja pitta bardziej się pokaże i to dobrze, bo ona daje mi kopa do działania. Ja wybieram pokarmy i praktyki dla Vaty, ale patrzę na zalecenia pitty w wypadkach, które czuję, że mnie dotyczą. Oba typy będą potrzebowały np. regularności i wyciszenia. Dieta się różni, ale ja jestem bardziej vatą, więc idę w to. Choć na pintereście i w anglojęzycznym necie znajdziesz na pewno opis diety dla Kapha-Vaty 🙂

    Możesz poczekać na osobny wpis o Vavie i zobaczyć co byłoby dla Ciebie najtrudniejsze do wdrożenia – to pewnie jest najbardziej potrzebne 🙂 Ja proponuję też właśnie ajurwedysjką konsultację, wtedy na żywo omówisz dokładnie swój przypadek z diagnostą. Mi to bardzo pomogło bo poza ogólnymi zaleceniami dostałam też zioła, pranayamę, praktyki i… to naprawdę zmieniło moje życie. Mam więcej energii, lepiej się czuję i wychodzę powoli ze swoich traum!

    Polecam ajurwedę, bo ajurweda dla mnie działa świetnie.

  8. Katarzyna

    Hej, dziękuję za wpis, trochę mi wyjaśnił wątpliwości co do różnych mieszanek dosz ale chciałabym się jeszcze więcej dowiedzieć od znawcy – jak się zapisać na konsultację ajurwedyczną? Uderzać prosto do Szymona, czy przez maila czy jakiś formularz? Dzięki za odpowiedź 🙂

  9. Super wpis, trafiłam na niego dopiero teraz, chociaż jestem matronką już od paru ładnych miesięcy. gdzieś mi to umknęło… może dlatego, że dopiero teraz zaczynam interesować się ajurwedą, która jest czymś innym, czymś mistycznym, fantastycznym – dla mnie oczywiście. lecę czytać dalej o czakrach i zaopatruję się w książki polecane przez Pana Szymona.
    A nawet mam umówioną konsultację ajurwedyjską. Mam nadzieję, że dojdę z sobą do porządku !!
    Nigdy przecież nie jest za późno, prawda? 🙂

    Buziaki!

  10. Blum

    Moim zdaniem to wspaniała droga do osiędbania 🙂 Ja sobie bardzo cenię. A o konsultacji masz na blogu też podcast – jeśli jesteś matronką 🙂 hasło znajdziesz na patronite 🙂

  11. Cześć! Chce od jakiegoś czasu wybrać się na konsultacje, może podpowiesz do kogo się udać we Wrocławiu?

  12. Blum

    Nie znam niestety nikogo we Wrocławiu 🙁

Leave a Reply

.