Mówi się, że jeden obraz mówi więcej niż tysiąc słów. Chyba nie potwierdza tego obniżone samopoczucie po oglądaniu cudzych social mediów. Choć w kadrze można zmieścić samą błogość, w didaskaliach dzieją się różne rzeczy. Dla nas taki słodko-gorzki był przełom kwietnia i maja.
Poza sielskimi momentami, mamy teraz naprawdę duuuużo stresu. Zarówno patchwork nie rozpieszcza, jak i jest przed nami sporo innych wyzwań, o których nie chcę pisać z powodu prywatności moich bliskich. Jeszcze dwa tygodnie temu czułam się podekscytowana, a teraz trochę czuję się przejechana przez walec. Mimo to cieszę się ze zmian. Postrzegam je jako ruch, jako coś dla mnie, a nie przeciwko mnie, staram się też ćwiczyć w nieprzywiązywaniu. Wiele w mojej głowie się zmienia i umiem jaśniej ustalać granice oraz to na co się nie zgadzam lub czego nie chcę. Chociaż chwilę temu wydawało mi się, że jestem chętna by już żyć poza miastem, teraz kiedy oglądamy mieszkania i domu pod Warszawą uświadamiam sobie, że jednak to jeszcze nie jest ten moment. Że jestem spragniona życia, miejskich atrakcji i twórczej pracy! Właśnie tu. W stolicy. I to jest wspaniale mieć taką jasność.
Twoje wsparcie pomaga mi regularnie publikować! Bardzo za nie dziękuję. Dzięki Tobie nie muszę nawiązywać szemranych sponsorskich współprac i mogę serwowac Ci wyłącznie to, w co sama wierzę. Żeby dorzucić choć piątkę, sprawdź baner:
Polecam bardzo okolice Otwocka. Do Wawy rzut beretem, a dużo lasów, Świder i ceny otwockie, a nie warszawskie.
BlumPost Author
Zuza – myśleliśmy o opcji poza Waw i blisko kolejki… ale ja pracuję z domu i nie chcę jeszcze być bardziej wyalienowana. Ja jeszcze należę tu, ja do miasta. Potem przyjdzie czas na takie manewry.
basia
Pewnie że szkoda mieszkania, ale jak sama podliczyłaś i tak się opłacało, a z Waszymi zdolnościami i gustem wszędzie się fajnie urządzicie. Z kawą totalnie nie rozumiem, przecież w rozsądnych ilościach i dobrej jakości jest bardzo zdrowa:)
Ja nigdy nie umiałam w zmiany, od pewnego czasu jestem bardziej elastyczna ale wciąż sporo mnie to kosztuje. Przede mną największa zmiana bo na pocz lipca rodzę i też się zastanawiam jak zniosę fakt że życie zmieni się aż tak bardzo. Pomieszanie radości z lękiem. Więc trzymam za Ciebie kciuki i empatyzuję:)
BlumPost Author
Basiu – no to ja trzymam kciuki za tę dużą zmianę! Na szczęście początki macierzyństwa i związku są wspomagane hormonami! 🙂 A u nas tak, zmiana szalona, bo teraz nie wiadomo, może jednak uda nam się podbić stawkę tu i zostać, zależy co postanowią lokatorki (dla nich liczy się tylko cena, metraż za duży a dzielnica im chyba obojętna, ale nie jest im w smak, że zabierzemy wszystko włącznie z kaloryferami i ja się im nie dziwię… to nie jest mieszkanie dla kobiety, która miałaby sama ogarniać je włącznie z zakładaniem pieca – chyba, że jest naprawdę złotoręka lub kasiasta i może zatrudnić ekipę, no ale to nie case tego mieszkania raczej).
sylwia
bardzo mi sie Twoj wpis podobał:)
Justyna
Moja Droga Imienniczko powodzenia!! 3 lata i tak duży własny wkład w mieszkanie ( przytulne, urządzone z gustem) wiąże ALE.. zmiany są jednak potrzebne! I czasami zaskakują i o wiele więcej Nam dają. Wiem to po sobie gdy wyprowadziłam się co prawda kilka miejscowości dalej z mojego rodzinnego miasta w góry(praca, odkładanie pieniążków na wymarzony Kraków). Sfrustrowana, z nastawieniem byleby jak najszybciej uciec.. Poznałam pewnego chłopaka, zakochałam się, po kilku mcach znajomości pojechaliśmy na wakacje, a niedługo będzie rok.. i właśnie się przeprowadzamy jakżeby inaczej … do Krakowa!! Wydaje mi się , że zmianom po prostu należy się poddać.. nie wiemy jaka niespodzianka czeka na Nas na końcu 🙂 Powodzenia życzę i trzymam kciuki aby wszystko się ułożyło!!
BlumPost Author
Justyna – tak o zmianach myślę. Nieuniknione ale potrzebne. Zrobimy, co trzeba i wiadomo, że damy radę!
9 komentarzy
W sprawie wywiadu dot. edukacji seksualnej, może spróbuj ze https://www.facebook.com/fundacja.spunk ?. To fajna fundacja z Łodzi 🙂 Pozdrawiam
Dzięki Dzika Matko, uderzę do nich!
Polecam bardzo okolice Otwocka. Do Wawy rzut beretem, a dużo lasów, Świder i ceny otwockie, a nie warszawskie.
Zuza – myśleliśmy o opcji poza Waw i blisko kolejki… ale ja pracuję z domu i nie chcę jeszcze być bardziej wyalienowana. Ja jeszcze należę tu, ja do miasta. Potem przyjdzie czas na takie manewry.
Pewnie że szkoda mieszkania, ale jak sama podliczyłaś i tak się opłacało, a z Waszymi zdolnościami i gustem wszędzie się fajnie urządzicie. Z kawą totalnie nie rozumiem, przecież w rozsądnych ilościach i dobrej jakości jest bardzo zdrowa:)
Ja nigdy nie umiałam w zmiany, od pewnego czasu jestem bardziej elastyczna ale wciąż sporo mnie to kosztuje. Przede mną największa zmiana bo na pocz lipca rodzę i też się zastanawiam jak zniosę fakt że życie zmieni się aż tak bardzo. Pomieszanie radości z lękiem. Więc trzymam za Ciebie kciuki i empatyzuję:)
Basiu – no to ja trzymam kciuki za tę dużą zmianę! Na szczęście początki macierzyństwa i związku są wspomagane hormonami! 🙂 A u nas tak, zmiana szalona, bo teraz nie wiadomo, może jednak uda nam się podbić stawkę tu i zostać, zależy co postanowią lokatorki (dla nich liczy się tylko cena, metraż za duży a dzielnica im chyba obojętna, ale nie jest im w smak, że zabierzemy wszystko włącznie z kaloryferami i ja się im nie dziwię… to nie jest mieszkanie dla kobiety, która miałaby sama ogarniać je włącznie z zakładaniem pieca – chyba, że jest naprawdę złotoręka lub kasiasta i może zatrudnić ekipę, no ale to nie case tego mieszkania raczej).
bardzo mi sie Twoj wpis podobał:)
Moja Droga Imienniczko powodzenia!! 3 lata i tak duży własny wkład w mieszkanie ( przytulne, urządzone z gustem) wiąże ALE.. zmiany są jednak potrzebne! I czasami zaskakują i o wiele więcej Nam dają. Wiem to po sobie gdy wyprowadziłam się co prawda kilka miejscowości dalej z mojego rodzinnego miasta w góry(praca, odkładanie pieniążków na wymarzony Kraków). Sfrustrowana, z nastawieniem byleby jak najszybciej uciec.. Poznałam pewnego chłopaka, zakochałam się, po kilku mcach znajomości pojechaliśmy na wakacje, a niedługo będzie rok.. i właśnie się przeprowadzamy jakżeby inaczej … do Krakowa!! Wydaje mi się , że zmianom po prostu należy się poddać.. nie wiemy jaka niespodzianka czeka na Nas na końcu 🙂 Powodzenia życzę i trzymam kciuki aby wszystko się ułożyło!!
Justyna – tak o zmianach myślę. Nieuniknione ale potrzebne. Zrobimy, co trzeba i wiadomo, że damy radę!