SplitShire_9434-768x512Pamiętam, że dwa lata temu kiedy myślałam o porzuceniu etatu w dużej firmie, byłam przerażona. Moje wspomnienia z prowadzenia własnej działalności były takie, że spałam do dwunastej, łaziłam całymi dniami w dresie i moje życie towarzyskie umarło. Nie umiałam się zmobilizować. Z resztą kto pracuje na freelansie ten wie – gołąb zaparkuje na parapecie, a Ty się ożywiasz niepomiernie, bo oto życie, widzisz życie pierwszy raz od 4 dni!

A jednak kilka rzeczy zmieniło się i zmiany te obserwuję z wielką ciekawością!

1 ZMIENIŁ SIĘ SPOSÓB W JAKI PRACUJĘ

Jestem o wiele wydajniejsza. Potrafię przez 3-4 dni pracować po 12h dziennie, a potem przez 5 zajmować się rozpieszczaniem siebie. Taki cykl sprawia, że pracuję lepiej, bo kiedy jestem w swojej sprinterskiej formie, na fali kreatywności, nie czuję, że pracuję, po prostu płynę. Nie muszę jeść, nie jestem też śpiąca i nie mam potrzeby kontaktu z ludźmi. Po prostu w pełni oddaję się z pasją temu co właśnie robię.  Kolejne dni to nadrabianie lektur, chodzenie na saunę, odsypianie lub szukanie inspiracji. Mniej się męczę, pracuję z pasją, na wielkim flow!

2 ZMIENIŁ SIĘ MÓJ RYTM DOBOWY

Zajęło mi to mniej więcej dwa miesiące. Mój organizm się przestawił się na swój naturalny rytm biologiczny. Zaczęłam chodzić spać dużo później, ale śpię dłużej. Jem mniej i trochę schudłam. Więcej ćwiczę. Ale przede wszystkim okazało się, że byłam chronicznie zestresowana. Nie mówię o tym dużym stresie związanym z czelendżowaniem targetu czy streszczaniem się przed dedlajnem, Mówię o takim małym, niezauważalnym stresie. Nagle mój cykl się wyregulował, jestem lepiej zregenerowana i co ciekawe mam końską odporność. Nie byłam przeziębiona ani razu, a zdarzało mi się i przemarznąć i jechać z tramwajem wypakowanym kasłającymi. Dziwnym efektem ubocznym całej sytuacji jest odblokowane libido. Pracując na etacie często byłam zbyt zmęczona sprawami codziennymi, żeby często myśleć o seksie. Teraz czuję się jak napalony trzynastolatek. Czasem mnie to dekoncentruje, ale w większości raczej bardzo cieszy. Czuję się na maksa witalnie.

3 MNIEJ CZYTAM

To niewiarygodne, ale tak jest. Mniej czytam, mniej oglądam pinteresta, mniej śledze tumblra. Czas, który poświęcałam na dojazdy podczas których zawsze byłam uzbrojona w książkę, gazetę lub kindla, nagle skurczył się. Trochę czuję, że jestem bardziej zorganizowana,a trochę część moich aktywności gdzieś magicznie przepadła. Czuję, że warto się temu przyjrzeć.

4 CZUJĘ SIĘ BARDZIEJ SPRAWCZA

Co dzisiaj zrobić żeby zarobić? Oto pytanie, ktróe sobie zadaję. Bardzo się bałam nieregularnych przychodów. Akceptuję jednak ten lęk i właściwie mobilizuje mnie on, a nie przeraża. Czuję się też dorosła. Wszystko zależy ode mnie. Nie przebumeluję dnia, bo „czy się stoi czy się leży kasa zawsze się należy”,ale też moje nadgodziny są teraz dobrze płatne 🙂 Fajnie jest być sobie sterem, okrętem i obijaczem.

5 JESTEM SZCZĘŚLIWA

Serio. Spokojna i szczęśliwa. I nie wiem jeszcze czy to efekt spadku stresu, poczucie że samostanowię o sobie czy jeszcze coś innego. Myślałam, że utrata pracy będzie najgorszą rzeczą, jaka może mnie w moim życiu zawodowym spotkać, może jeszcze coś się pogorszy, pewnie będą i trudne chwile, ale na obecny moment jestem w wielkiej zgodzie sama ze sobą i wykorzystuję swój potencjał. Mam jeszcze do przepracowania temat zdrowej dyscypliny vs spontanicznych podróży. Czasem mój harmonogram się pitoli. Ale I’m on my way.

Fajnie jest poczuć jak sytuacja kryzysowa i ostry stan zapalny mogą spowodować dobre zmiany w życiu. Jednocześnie jestem PEWNA, że byłam na te zmiany gotowa. Gdybym straciła pracę rok wcześniej, dwa lata wcześniej moja sytuacja wyglądałaby całkiem inaczej. Praca wewnętrzna jaką wykonałam w 2016 pozwoliła mi podejść do tematu na luźno, z ciekawością, z radością a nie spinką i strachem.

...

9 komentarzy

  1. Strasznie lubię czytać Twoje teksty. Każdy zaszczepia we mnie nadzieję, że kiedyś zbiorę się w sobie i również przejdę na swoje.
    Napisz proszę czy prowadzisz swoją firmę czy po prostu szukasz zleceń? Mój plan jest taki aby teraz zmienić pracę na lepiej płatną, zaoszczędzić i otworzyć własną działalność. Pomysł jest. To mnie trzyma i mobilizuję.

    Dziękuję Ci za każde Twoje uzewnętrznienie! Ono naprawdę nie jednej osobie dodaje skrzydeł:)

  2. Blim, a skąd po odejściu z korpo bierzesz pieniądze? jak teraz zarabisz,

    pzdr

  3. Blum

    Pieniądze teraz biorę z drzew! 🙂 haha

    Ja mimo, że miałam swój biurwowy projektancki etat, to dodatkowo od kilku lat pisałam. Przez pracę na etacie nie mogłam brać wielu zleceń, robiłam minimum, ale robiłam to, bo uwielbiam pracować ze słowem. Teraz zarabiam na różne sposoby. Piszę dla gazet/portali, robię copy dla indywidualnych klientów, bloguję, napisałam e-booka, współorganizowałam Zlot, trochę pracuję w okolicach reklamy i marketingu.

    Nie jest tak, że zostałam z pracy z dnia na dzień i w czarnej dupie. Mam dużo zainteresowań i przekierowując na nie strumień czasu i uważności wiem, że są w stanie wygenerować przychód. W dodatku miałam oszczędności, trochę sprzedałam rzeczy, które mi zalegały, mam wiele pomysłów na przyszłość, ja jestem bardzo kreatywna 🙂 Poza tym pieniądze nie mogą być moim problemem. Życie jest za fajne, żebym dołowała się kasą. Robię to w czym jestem dobra i co kocham i liczę, że energia, którą w to wkładam musi wrócić zmaterializowana jako hajs. Póki co tak właśnie jest.

  4. Blum

    Gosiu, chwilowo nie chcę zakładać fimry, bo nie wiem jakich przychodów się spodziewać. To rodzi wiele komplikacji choćby przy sprzedaży e-booka. Zatrudniam się na umowy o dzieło lub umowy zlecenia (wtedy mam też ubezpieczenie). Docelowo na pewno będę mieć znów firmę, ale muszę najpierw mieć pewność, że mam na życie i zus a nie na sam zus.

  5. Interesujące spostrzeżenia! Można wszystko trzeba tylko znaleźć swój kierunek 🙂 Dziękuję za inspirację!

  6. Blisko mi do Ciebie… mam podobnie 🙂

  7. Miałam pytać czym się zajmujesz, ale widzę, że już odpowiedziałaś na to pytanie. Fajnie, mamy podobne zajęcia 😉 Wspominasz też o „ostrym stanie zapalnym”. Nie wiem czy dobrze to rozumiem, ale w zasadzie u mnie też częściowo złe zdrowie wpłynęło na pozytywne zmiany w życiu. Także ten.

    Mi też zmienił się rytm dobowy, tylko chyba trochę przegiął – bo najchętniej chodziłabym spać o 4 nad ranem, a budziła się o koło 12 :/

Leave a Reply

.