39 Results

kapha

Search

prezentownhik kapha

Kaphie relatywnie łatwo sprawić przyjemność, ale ciężko jej tym nie zaszkodzić. Dlaczego? Bo kapha ma dużo wszystkiego, jest bardzo zasobna na wielu poziomach. To oznacza, że nie dla niej kolageny, balsamy do skóry, odżywki do kruchych paznokci czy kremy przeciwzmarszczkowe.

Kapha ma dobrą odporność, piękne włosy, skórę, paznokcie. Nie imają się jej nowe mody i pasje, jest raczej spokojna i zrównoważona, czasem wręcz konserwatywna, więc czar nowości jej nie omami. Kapha lubi swoje przyzwyczajenia, ale jest dość sentymentalna, nastawiona na rodzinne ciepło i docenia dobre jedzenie, napoje, dzieła kultury.

Więcej o potrzebach kapha mówię w ajurwedyjskim prezentowniku w moim podcaście Rurki z kremem. Odsłuchasz go na Spotify.

W tym wpisie zebrałam produkty, które przyszły mi do głowy, gdy myślałam o doszy kapha. Mam nadzieję, że dzięki linkom zaoszczędzisz czas. Tam gdzie mogę wspomóc Cię zniżką, chętnie to zrobię.


NIECH STANIE SIĘ CIEPŁO – KAPHA POTRZEBUJE ROZGRZANIA


Podobnie jak vata, kapha to zmarzluch. Nie straszny jej nawet wiatr i suchość, ale wilgoć w połączeniu z zimnem jest najgorsza. Dbamy o rozgrzanie kaphy poprzez odpowiedni ubiór, ale i jedzenie (choć o tym później).

CIEPŁO. Najprzytulniejszy poradnik osiędbania. – Tytułowe ciepło jest do uzyskania nawet w zimne i mokre, nieprzychylne kaphie miesiące. Świetny pomysł na świąteczny prezent.

CIEPŁE SKARPETKI I RAJSTOPY. Ja polecam te z dodatkiem wełny alpak lub merino. To stosunkowo tani prezent, a da wiele radości, ponieważ vata ma zazwyczaj zimne dłonie i stopy. Zadbaj też o rękawiczki, to kolejny pomysł, który sprawdzi się w przypadku ukochanych osób typu kapha.

CZAPKA. kapha to „zimna i wilgotna” Dosza, która ma często problemy z zatokami.

CIEPŁA BIELIZNA. Majtki z wysokim stanem, wełniane body, bielizna termiczna. Zdecyduj czy bardziej sprawdzą się ciepłe legginsy czy pięknie skrojone body z merino.

TERMOFOR Z PESTKAMI WIŚNI. Uszyj go sama lub zamów w Plantule Pillows. Nagrzewa się go w mikrofalówce lub piekarniku. Można dogrzewać się nim w łóżku lub siedząc przy biurku. Elektryczny koc to również dobry pomysł.

BUTELKA TERMICZNA. Może to być również termos, kubek termiczny lub cokolwiek, co pomoże Vacie pić ciepłą wodę i napary małymi łyczkami (dlaczego to takie ważne pisałam tu – klik).


DELIKATESY DLA kapha


Kapha jest łasuchem. Uwielbia jeść, a słodkie to jej temat. Nie poprawi to jej stanu, ale jest bardzo przyjemne. Chcesz, żeby było lepsze? Wybierz słodycze z cynamonem, kardamonem, goździkami, dodatkiem imbiru. Wspomogą kaphę. Unikaj olejów, tłuszczów i maślanych ciasteczek. Kapha może napić się kawy bez wyrzutów sumienia, więc to również niezły pomysł. Ziołowe herbatki? Rozgrzewające, osuszające, dodające wigoru lub moczopędne.

PRZYPRAWA KAPHA CHURNA – Kapha Churna autorstwa Maharishi Ayurveda to ostry, pikantny i lekko ognisty melanż przyprawowy z imbirem i pieprzem, wspierający równowagę Kapha-Dosha.

MIGDAŁY W CZEKOLADZIE Z CYNAMONEM – świąteczny przysmak, który ucieszy.

ŚLIWKI W BELGIJSKIEJ CZEKOLADZIE Z CYNAMONEM – idealne do zjedzenia pod kocem.

MIÓD Z CYNAMONEM – miód to jedyny słodzik, który jest odpowiedni dla kapha. Według ajurwedy cjest rozgrzewający. Spożywa się go zawsze na surowo. Ten jest z dodatkiem cynamonu.

MIÓD LIPOWYKOD: BLIMSIEN10 daje 10% zniżki

CYNAMON CEJLOŃSKI – idealny do wypieków, jako dodatek do kawy czy herbaty albo słodkiego śniadania.

HERBATA DLA KAPHA – Ma działanie rozgrzewające, ale również poprawia nastrój i stymuluje do działania.

HERBATA SWOBODNY ODDECH – kapha miewa problemy z układem oddechowym, a skład tej herbatki pomoże je przezwyciężyć.

HERBATKA RADOŚĆ ŻYCIA – skutecznie rozgrzeje wymarzniętą kaphę.

HERBATKA NA TRAWIENIE – przyda się każdemu w te święta.

KUBEK PORCELANOWY Z SITKIEM LUB IMBRYCZEK DO PARZENIA NAPARÓW- przyda się, by zaparzyć ciepły napar


RELAKS I PIELĘGNACJA DLA KAPHA


W przypadku kaphy sprawdzą się akcesoria, które usprawniają krążenie krwi oraz limfy. Pomogą zwalczyć obrzeki, zredukują zastoje wody i dodadzą energii.

MATA DO AKUPRESURY – poprawia krążenie, rozluźnia napięte mięśnie, relaksuje. Ja używam tej z $fizjo i nie widzę powodu, by przepłacać.

ZESTAW NA ZATOKI 

SZCZOTKA DO MASAŻU SKÓRY NA SUCHO – Naturalna szczotka do masażu na sucho to idealne narzędzie dla kaphy, podobnie jak narzędzia, które pomagają poruszyć limfę.

CZYŚCIK DO JĘZYKA – pomoże zadbać o higienę jamy ustnej i usunąć nadmiar „śluzu”.

KONOPNA RĘKAWICZKA DO PEELINGU

PEELINGUJĄCE MYDŁO Z ZIARNAMI CZARNUSZKI KOD: BLIMSIEN10 daje 10% zniżki

MAŚĆ TYGRYSIA – na zatoki i przy przeziębieniach

Olejki eteryczne? Wybierz cytrusowe dla pobudzenia i ożywienia, ale także takie, które dodane do gorącej wody mogą pomóc odetkać zatoki czy pomóc przy przeziębieniu.

OLEJEK POMARAŃCZOWY – doda energii

Olejki ożywiające/przeciwprzeziębieniowe:

tymiankowy

goździkowy

kamforowy

eukaliptusowy

PŁYTKA GUA SHA – pomoże uporać się z obrzękami twarzy, dla kaphy lepsza niż roller


INNE


I nie mniej ważne! Kapha jest sentymentalna. Zrobisz jej przysługę nie zagracając jej przestrzeni, bo to, co jej podarujesz, może mieć przez kolejne 30 lat. Kapha jest serdeczna i towarzyska i chociaż nie lubi próbować nowych rzeczy z pewnością chętnie zostanie zaproszona do restauracji, być może na wydarzenie kulturalne (teatr? filharmonia? opera? wystawa malarstwa?). Ucieszysz ją Ty! List z życzeniami, w którymi doceniasz jej miłość. Coś ręcznie robionego (konfitura? sok z owoców? czapka?). Kaphy bywają domatorami, więc może ucieszyć je seria dobrych książek czytanych pod kocem, dostep do streamingu, by mogły słuchać słuchowisk, oglądać filmy i seriale czy słuchać ulubionej muzyki. A może piękny album na zdjęcia, w który wkleisz Wasze wspólne chwile? fotoksiążka? Coś, co sprawi, że kapha, która na co dzień nie stawia się na pierwszym miejscu i woli być „backstage person” poczuje się doceniona i zauważona. Należy się jej to! Kaphy są wspaniałe. To również mogą być gry planszowe czy karciane i wszystko, co da się robić razem ale w komforcie. Karnet na ściankę wspinaczkową może nie być trafionym prezentem. Chodzi o więzi.


Kody zniżkowe działają na zasadzie afiliacji (reklama). Wszystkie kody ze zniżkami, którymi dysponuję znajdziesz zawsze na dole newslettera Czułe Słówka, którego regularnie wysyłam (kliknij, żeby się zapisać).


 

pietra-schwarzler-581791-unsplash

Dziś zapraszam Cię na kontynuację ajurwedycznego cyklu, który powstał na bazie rozmów z Szymonem Cechnickim. Jeśli już zapoznałaś się z tym, czym właściwie jest ajurweda i określiłaś swoją doshę, zapraszam Cię do przeczytania wskazówek dla poszczególnych konstytucji. Staraliśmy się, by wskazówki te były nieoczywiste i stanowiły dla Ciebie wartość. Dobrym pomysłem jest wpisanie swojej doshy choćby na pintereście, gdzie znajdziesz przykładowe jadłospisy i praktyki. My przygotowaliśmy takie, które wcale nie są oczywiste, a wynikają z doświadczenia Szymona. Jeśli nie jesteś pewna czy dobrze określiłaś swój typ, zawsze możesz zapisać się na konsultację ajurwedyczną. Ja skorzystałam z niej u Szymona, który podczas wywiadu zyskał moje zaufanie i muszę przyznać, że jest to coś, co odmieniło moje życie. Tymczasem droga Kapho…


nasya ajurweda blimsien

Czujesz, że zatoki Cię przytkały albo męczy Cię przeziębienie? Nos jest suchy po tygodniu kataru a w dodatku ogrzewane pomieszczenia nie pomagają? Ajurweda ma na to sposób! Ten rytuał nazywa się nasya i jest to aplikacja oleju przez nos! Ale spokojnie, to nic strasznego! Dziś skupimy się na oleju sezamowym, który działa cuda dla Twojego układu oddechowego.

💡 Co to jest nasya?

To ajurwedyjska praktyka, która polega na wprowadzeniu oleju do nosa, aby oczyścić i wzmocnić układ oddechowy. Nos to brama do mózgu i zdrowia – serio, ajurweda wie co mówi! Doświadczaliśmy tego m.in. w covidzie. Mycie i nawilżanie nosa w ajurwedzie jest takie ważne, bo nos bezpośrednio łączy się z mózgiem i układem nerwowym poprzez nerwy węchowe. Informacje z nosa trafiają do obszarów mózgu odpowiedzialnych za zapach, ale także mogą wpływać na emocje i stan mentalny. Dlatego w ajurwedzie uważa się, że wszystko, co wprowadzamy do nosa, może oddziaływać także na umysł.

Skupimy się dziś na oleju sezamowym choć nasyę można wykonywać także specjalistycznymi leczniczymi olejami z wykorzystaniem ziół. Uważam jednak, że na początek najprostsze i najbardziej dostępne środki są najlepsze.

🍂 Dlaczego olej sezamowy?

  • Rozpuszcza śluz – pomaga odetkać nos i zatoki, ułatwiając oddychanie.
  • Działa antybakteryjnie i wzmacnia odporność – więc jest dobrą opcją zapobiegania przeziębieniom (stosuj ten rytuał jeśli korzystasz z komunikacji zbiorowej, idziesz do kina czy na koncert lub wsiadasz właśnie do samolotu).
  • Łagodzi podrażnienia – jeśli Twoje zatoki są wrażliwe na suche powietrze, olej je ukoi.
  • Super na problemy z zatokami – regularne stosowanie nasya z olejem sezamowym pomaga w walce z przewlekłymi problemami, jak ból czy uczucie zapchania.

🧡 Jak to zrobić?

Prościzna:

  1. Podgrzej lekko olej sezamowy (ale nie za mocno!).
  2. Leż na plecach z odchyloną głową i wprowadź 2-3 krople do każdej dziurki.
  3. Pooddychaj spokojnie, dając olejowi chwilę, żeby zaczął działać.

Albo… obejrzyj rolkę z instruktażem, którą dla Ciebie przygotowałam.

Kiedy warto użyć nasya?

  • Gdy czujesz, że nadchodzi przeziębienie.
  • Gdy masz suchy nos lub podrażnione zatoki.
  • Zawsze, kiedy chcesz oczyścić drogi oddechowe.
  • Jako codzienna rutyna jesienią i zimą.
  • Przed podróżami.

Kto skorzysta najwięcej?

Nasya z olejem sezamowym jest idealna dla tych, którzy mają więcej doszy vata i kapha – często to oni borykają się z zatokami, uczuciem suchości, a czasem i bólami głowy. A jeśli masz w sobie dużo pitty – olej sezamowy pomoże Ci, ale pamiętaj, żeby nie przesadzać, zwłaszcza przy infekcjach z gorączką.

Inne oleje, których możesz użyć do nasza to: olej migdałowy, olej kokosowy (chłodzący, dla pitta), ghee, Anu Taila, Shadbindu Taila, Bala Taila. Różne oleje są używa dla różnych Dosz i przy różnych dolegliwościach.

 

 



sok na zdrową cerę latem

Sok na zdrową cerę latem? Jak to ma mi niby pomóc? Z punktu widzenia ajurwedy ma to sens, bo zdrowa skóra zaczyna się od zdrowej wątroby, a to od zdrowej krwi. Chcemy, żeby krew nie była zbyt „zimna” – jej objawami są ospałość, blada skóra, brak  werwy, depresja, ciągłe poczucie zimna, ale i nie za „gorąca” czyli powodująca wypryski, egzemy, irytację i złość czy dużą wrażliwość na światło. Całe piękno – paznokcie, włosy, skóra są tylko produktem ubocznym zdrowia. I o to zdrowie właśnie zadbamy.

Wybierzemy zielone gorzkie, chłodzące warzywa i połączymy je ze słodyczą. Wybierzemy ich kilka, żeby nie przytłoczyć trawienia i będziemy soku używać leczniczo – szklaneczkę, filiżankę dziennie, zamiast, jak pokazują to amerykańskie blogerki zalewać się całymi dzbankami zielonego soku. Pominiemy szpinak, bo termicznie jest gorący, zamiast niego wybierzemy chłodzący i przeciwzapalny jarmuż. Dodamy lekko słodkie jabłko i pełną betakarotenu młodą marchewkę, bo smakami pitty są słodki, cierpki i gorzki. Dorzucimy nawilżającego i chłodzącego ogórka i dużą garść mięty.

Cały przepis na sok na zdrową cerę latem może wyglądać tak:

– 2 małe jabłka umyte i pozbawione gniazd nasiennych

– 2 laseczki selera naciowego

– dwie garści surowego jarmużu

– garść świeżej mięty lub kolendry

– 1 mała marchewka

-1/4 limonki – sok

Wszystkie składniki oprócz limonki wrzuć do sokowirówki, która potrafi wycisnąć sok także z liści. Na koniec wyciśnij sok z limonki. Jeśli chcesz, możesz rozcieńczyć sok wodą kokosową, albo dodać do niego trochę soku z aloesu (nie przesadź z ilością, bo zadziała przeczyszczająco). Sok wypijaj kilka razy w tygodniu w pierwszej połowie dnia. Jeśli kiepsko znosisz surowiznę pamiętaj, żeby obrać jabłka i ogórki, te drugie także wypestkować. Jedzenie może być lekarstwem. Twoja cera i napięte nerwy nie poprawią się po jednej szklance, ale jeśli będziesz stosować ten sok regularnie, zobaczysz poprawę funkcjonowania. Oczywiście dieta to kwestia indywidualna, nie korzystaj ze składników, których nie tolerujesz lub jesteś na nie uczulona.

Ten przepis na sok na zdrową skórę latem sprawdzi się bardziej dla pitty niż vaty. Ona musi szukać łagodniejszych sposobów na ochłodę.

Chcesz poznać sposoby na problemy pitty (gorąco, irytacja, perfekcjonizm, problemy skórne, luźne wypróżnienia itp.)? Przygotowałam dla Ciebie różne pomoce:

Weź to na chłodno to 3 nagrane lekcje dla każdej pitty. Zawierają praktyczne wskazówki dotyczące diety, mindsetu, praktykę oddechową i wizualizację, czyli bardzo holistycznie podchodzą do tematu naszej gorącej doszy na poziomie przekonań, ciała i głowy. Zobacz – ta gorąca krew wpływa nie tylko na skórę i ciało. wpływa też na poczucie irytacji, rozdrażniene, zmęczenie. Chcemy ukoić gorącą pittę nie z pomocą magicznej różdżki, ale pracując z różnymi aspektami nas – nie jesteśmy tylko ciałem, ale hej! Możesz zacząć od chłodzącego soku :), a gdy będziesz gotowa sięgnąć po więcej wiedzy, którą jestem gotowa się z Tobą podzielić. Zaufaj mi, od lat borykam się z problemami związanymi z gorącem i mam coraz lepsze efekty w radzeniu sobie z tym, na co pracowałam całą nastoletniość i wczesną dorosłość.

blimsien pitta

blimsien pittaRześko to moja książka, która przeprowadzi Cię przez wiosnę i lato w kierunku złotej polskiej jesieni i pozwoli Ci nie zwariować 🙂 Zawiera przepisy kulinarne, objaśnia jak się sobą opiekować, jest sporo wskazówek dotyczących stylu życia (także dotyczących urządzania wnętrz czy mody latem), ale choć dotyczy ona sezonów kapha-pitta-vata nie jest pisana z myślą wyłącznie o doszy pitta, zawiera informacje ogólne związane z rytmem rocznym. Kupisz fizyczną kopię (klik) albo e-booka (klik).

Mikroprzewodniki po doszach to trzy ściągawki, które przypomną Ci, czym charakteryzuje się która z ajurwedyjskich dosz, jak o nią zadbać, jakie pokarmy są dla niej najlepsze, a jakie najgorsze. Same najważniejsze informacje gotowe do druku w formie wygodnego PDF. Kupisz je w moim sklepie (klik).

Przemiana. Ajurwedyjski sposób na piękno i zdrowie.

Jednym z najczęściej zadawanych mi pytań jest: jaka książka o ajurwedzie jest najlepsza dla początkujących? Ajurweda Was intryguje, chcecie dowiedzieć się więcej i szukacie czegoś nieprzesadnie sanskryckiego, niezbyt zawężonego tematycznie i napisanego w przystępny sposób. Od kilku lat mamy prawdziwy wykwit takich książek i choć przez długi czas starałam się trzymać rękę na wydawniczym pulsie, teraz odpuściłam. Przerzuciłam się na bardziej specjalistyczną literaturę, ale też mam swoją faworytkę, jeśli chodzi o publikację na start.

KATE O’DONNELL — PRZEMIANA AJURWEDYJSKI SPOSÓB NA PIĘKNO I ZDROWIE

To prawie 300 stron o ajurwedzie. Ładnie wydane. Gęste od wiedzy. Często do niej wracam, bo rozdziały są klarownie rozpisane, książka jest czytelnie zilustrowana i dobrze wyjaśnia podstawy. Dowiesz się z niej nie tylko czym są ajurwedyjskie konstytucja vata, pitta oraz kapha, ale także poznasz terminy takie jak prana, ojas czy agni. Niech nie zrazi Cię sanskryt czy cytaty ze starożytnych tekstów, w środku jest wiele grafik i tabelek, które dokładnie pokazują, o co chodzi z właściwościami smaków, jak rozwija się stan chorobowy i jak dbać o siebie. Znajdziesz tu także naukę o rytmie dobowym i cyklu rocznym, czyli tematy, które poruszam w moim kursie W Twoim Rytmie oraz moich książkach Ciepło i Rześko — tu oczywiście w bardzo skondensowany sposób. Książka porusza temat trawienia, toksyn i podaje flagowe ajurwedyjskie przepisy, jak ten na herbatkę CCF, czy ghee, ale także wiele innych przepisów  na całe dania (zamierzam je wypróbować, na razie nie mogę podać swojej opinii).

PRZEPISY NA AJURWEDYJSKIE KOSMETYKI? TAK! I TO NIE WSZYSTKO…

Ochładzający olej do masażu, krem do twarzy z ghee czy przepis jak przygotować kompres z oleju rycynowego — także takie przepisy znajdziesz w tej książce. Mnie podoba się sekcja z domowymi przepisami na herbatki, miodowe pasty czy mikstury stosowane przy dolegliwościach takich jak kaszel, zatkany nos, bolące gardło. W dużej mierze to proste przepisy, bo ajurweda to medycyna ludowa, taka, która podpowie Ci jak możesz zrobić lekarstwa we własnej kuchni. My mamy syrop z cebuli czy syrop z kwiatów czarnego bzu, ale może tym razem zechcesz zastąpić go miodem z cynamonem i sokiem z cytryny? Takich skarbów jest tu wiele. Bardzo podoba mi się, jak autorka tłumaczy, jak konkretne smaki wpływają na dolegliwości, które próbujemy z ich pomocą zredukować.

ZIOŁA, RYTUAŁY, PODSTAWY AJURWEDY I SPOSOBY NA PROSTE PRZYPADŁOŚCI

To niesamowite, że w tak niewielkiej książce znajdziesz podstawy ajurwedy, naukę o rytmach, ziołach, przyprawach, przepisy oraz rytuały. To bardzo dużo materiału podanego w bardzo przystępny sposób. Nie jest to może lektura, którą przeczytasz od deski do deski w ramach literackiej przygody, ale z pewnością dobre kompendium wiedzy, które pozwoli Ci zdobyć wiedzę na temat ajurwedy, poszerzyć ją lub po prostu skorzystać z przepisów przy okazji sezonowych dolegliwości. Wiele z tych sposobów i przepisów jest klasykami, które miałam przyjemność przetestować podczas swojej praktyki i mogę poświadczyć, że są skuteczne. Jeśli kiedyś piłaś rozgrzewającą herbatkę z imbirem, pewnie sama doskonale to wiesz.

Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Znak. Kupisz ją np. w Empiku.

 

Wracam do Was z Portugalii z głową pełną wrażeń i rozkmin. Zanim je wszystkie rozpakuję, przejrzę i ułożę w spójną całość, już będę prowadzić warsztaty w Tucznie (mamy jeszcze 2 miejsca, widzimy się w piątek, jeśli chcesz dołączyć, sprawdź szczegóły tu: wyjazd ajurwedyjski ceramiczny). Pozwalam sobie zatem napisać na razie jeden list, do którego zainspirowała mnie dziś nasza wymiana na instastories.

PODEJŚCIE DO CHOROBY — MEDYCYNA ZACHODU A AJURWEDA

Napisałam tam, że ajurweda jest w tym lepsza od medycyny zachodu, że jest medycyną stylu życia. Świetna w zapobieganiu i w stwarzaniu warunków tak do utrzymania zdrowia, jak i zdrowienia. Co wcale nie oznacza, że wyklucza się z medycyną interwencyjną lub przerasta ją w każdej dziedzinie, mogą przecież czasem iść pod rękę, a czasem medycyna interwencyjna będzie skuteczniejsza.

Daleka jestem od wierzenia w obietnice (i składają je tylko nierozsądni ludzie), że ajurweda jest odpowiedzią na wszystko, w tym raka trzustki w ostatnim stadium. Życie jest złożone, nieprzewidywalne i trudne. Czasami jesteśmy bezradni. Czasami jedyne, co możemy zrobić, to przedłużyć sobie życie, wzmocnić się, zmniejszyć nasze cierpienie. Ajurweda w swoim podejściu różni się od medycyny zachodu pytaniem, jakie sobie stawia w kontekście zdrowia czy też choroby.

Medycyna zachodnia pyta raczej o to, jaki patogen wywołał chorobę i czym go zabić. Jeśli to guz, chcemy go zbadać i wyciąć. Jeśli to wirus czy bakteria chcemy je pokonać poprzez zniszczenie ich.

Ajurweda pyta raczej, jakie warunki doprowadziły do tego, że się zachorowaliśmy (psychicznie czy fizycznie). Co sprawiło, że z całego samolotu ludzi, zachorowała ta jedna osoba (akurat ja, lecąca na workation)? Oczywiście, osłabiony układ immunologiczny. Jasne. Ale co było wcześniej? Co osłabiło mój układ immunologiczny? Co sprawiło, że właśnie ja zachorowałam? Że wirus, z którym każdy miał styczność, dopadł akurat mnie? W przyczynie znajduje się klucz. Akurat ja, jak i wiele przede mną, padłam typowemu rozchorowaniu się z wycieńczenia. Przed wyjazdem pracowałam bardzo ciężko, podczas wyjazdu miałam sprzedać najważniejszego kursu, który robię (W Twoim Rytmie — nadal możesz się zapisać!), po przylocie do Polski wiedziałam, że mam multum zobowiązań zawodowych i że muszę być w gotowości. Potem była noc w samolocie, potem hostel pełen ludzi, mało snu, potem upał i snucie się po Lizbonie, aż wreszcie lodowaty od klimy autobus mknący godzinami przez Portugalię. Kiedy tylko dotarłam do domu moich znajomych rozchorowałam się. Stres puścił. Ciało chwilowo się poddało. Przeziębienie na urlopie czy podczas czasu odpoczynku to klasyk. Doświadczyłam tego też w skali makro, gdy po doświadczeniu traumy moje ciało nie chorowało, ale gdy znalazłam się w bezpiecznym związku, miało przestrzeń, by totalnie się rozsypać.

W takich przypadkach pomysł na naprawę zaburzenia kryje się w przyczynie. Mniej vaty. Regularne posiłki. Brak klimy. Ciepło. Trochę więcej spokoju. Moje przeziębienie było przede wszystkim spowodowane wyczerpaniem zasobów i brakiem miejsca na regulację. Gdy tylko miejsce się pojawiło, ciało sobie odbiło z nawiązką.

CZY NA DEPRESJĘ NAJLEPIEJ POMOŻE BIEGANIE I WYJŚCIE DO LUDZI?

Podobnie możemy pomyśleć o depresji. To kontrowersyjny temat, ale tak, według ajurwedy przynajmniej część osób zachoruje na depresję, bo… za mało się rusza, nie chodzi pobiegać, nie zmusza się do wyjścia do ludzi i aktywności (za dużo kapha!). To nie oznacza, że depresja nie jest poważną chorobą, którą należy bagatelizować. Jeśli leżysz w ciemnym pokoju i nie jesz od dni, nie myjesz się i ledwo egzystujesz, raczej nie pójdziesz pobiegać, na siłownię i pośmiać się ze znajomymi, nawet gdy ludzie dookoła mówią: weź się w garść, popraktykuj może wdzięczność, inni mają gorzej! Jednak możesz zauważyć, że pokazuje nam to drogę prewencji. Zanim zachorujesz na depresję i stracisz chęć życia, możesz być może wyczuć obezwładniający marazm, niechęć i stopniowe wycofywanie się ze świata. To jest czas, by redukować stan kapha aktywnością. Tak, psychiatra również ci powie, że śmiesz w gronie ludzi, których lubisz, wsparcie społeczne, przebywanie w naturze czy sport pomagają radzić sobie z poziomami stresu.

Możesz jednak przesunąć się w stan depresji z powodu braku zasobów. Ciągły stres, presja, bezsenność, przepracowanie, problemy finansowe, przemoc, dwa etaty, rosnąca rata kredytu mogą finalnie dać ci poczucie, że świat jest tak niebezpieczny, że czas się z niego wycofać. Bardzo ciekawie opisuje mechanizm wpływu przewlekłego stresu i wyczerpania Anders Hansen w książce Wyloguj swój mózg. Jak zadbać o swój mózg w dobie nowych technologii. Akurat czytałam ją w samolocie i bardzo ci ją polecam. Uważam, że świetnie obrazuje, jak możemy zachorować z nadmiaru lub z wycieńczenia. Jedna diagnoza — różne sposoby radzenia sobie z chorobą, tak widziałaby to ajurweda. Dobre wskazówki jak zapobiegać oraz jak leczyć. A ponieważ można być w okropnym stanie i mieć myśli samobójcze, nie ma w takich okolicznościach może szansy na medycynę stylu życia, nikt nie mówi, że terapia oraz psychiatria (być może wspomagane lekami) nie miałyby pomóc. Po prostu same leki nie są odpowiedzią, bo często nie adresują przyczyny. O tym jednak oczywiście lepiej porozmawiać ze swoim lekarzem. Nie silę się tu na medyczne porady.

NIE CZEKAJ NA NAUKOWCÓW.

Cały ciąg myślowy wziął się stąd, że obserwuję ostatnio, jak bardzo skupione na EBM i wyśmiewające cokolwiek, co podchodzi pod medycynę spoza głównego nurtu osoby nagle eksponują się na światło o poranku za radą neuronaukowca Andrew Hubermana. Uwielbiam podcasty Hubermana, ale nie uwielbiam czołobitnego podejścia do nauki. Z zaciekawieniem przyglądam się zatem, jak osoby obśmiewające sezonowe zmiany w dicie, diety alkalizujące i inne tego typu tematy, nagle stają się gorliwymi wyznawczyniami czy wyznawcami rytuałów i sposobów na dietę pochodzącymi z ajurwedy, sprzed badań na Uniwersytecie Stanford. 

Myślę, że możemy zaufać sobie i naszym odczuciom, by tworzyć sobie dobre środowisko życia. Myślę, że im jest ono prostsze i bardziej pozbawione cywilizacyjnych wygód, tym lepiej. Nasze mózgi wcale nie ewoluowały tak szybko, by nadążyć za rewolucją ostatnich 200 lat. Nie trzeba czekać na badania, by chodzić boso po ziemi, by wypoczywać w lesie (mało fancy nazwa: chodzenie na grzyby, bardzo fancy nazwa: mindfulness czy też kąpiele leśne), by śpiewać i mruczeć, nudzić się, gapić bez sensu na liście (medytacja), przeciągać ciało, zobaczyć, że różnorodne wzorce ruchowe są lepsze niż nieustannie powtarzalne sekwencje. Nie trzeba czasem komplikować prostych spraw — wystawianie się na słońce, na światło księżyca, na świeże powietrze, dużo spontanicznego ruchu, brak podjadania to proste sprawy, które razem składają się na środowisko, które nasze ciało rozumie i które temu ciału sprzyja. To wcale nie oznacza, że nauka nie jest ważna czy warta śledzenia, ani że ajurweda nigdy się nie myli. Wcale nie czuję, że fascynacja ajurwedą ma w jakikolwiek sposób dyskredytować naukę i medycynę zachodnią. Dla mnie to po prostu przyczyna refleksji nad tym, jakie warunki życia sobie zapewniam. Co mi sprzyja? Co mnie wzmacnia? Po czym czuję się lepiej? Co jest łatwiejsze, ale może nie do końca korzystne z różnych powodów? Co wymaga więcej wysiłku, ale przynosi więcej korzyści?

O dobrej codzienności i sprzyjającym środowisku będę edukować w kursie W Twoim Rytmie. O tych prostych sprawach właśnie. Jak rozumieć sygnały z ciała? Jak rozplątać cywilizacyjną zamotkę? Potrzebujesz czegoś dodać czy coś zredukować? Co możesz uprościć? W jakiej sekwencji to poukładać? To jest moja baza. To jest wiedza, która zmieniła w moim życiu tak wiele i tak bardzo ekscytuję się, że mogę się nią dzielić. To w końcu wiedza… o której często zapominam. Świat, praca, obowiązki i własne uwarunkowania nie odpuszczają. A jednak możemy co pół roku spotkać się w gronie podobnie myślących osób, by układać naszą codzienność w środowisko, które jest odżywcze.

Bardzo się na to cieszę! 









pittaOpowiem Ci historię, może będziesz mogła się z nią utożsamić. Napisałam ostatnio na ig, że budowanie poczucia własnej wartości na tym, ile możesz osiągnąć, zawieszanie sobie poprzeczki tak wysoko, że właściwie nigdy nie możesz być z siebie zadowolona i odmawianie sobie odpoczynku i realizacji swoich podstawowych potrzeb mogą być oznakami samoodrzucenia (auć) i zaburzonej pitta doszy. Joginka Basia Tworek odpisała „To chyba jednak przede wszystkim przejaw traumy” i poleciła mi lekturę. Ja natomiast patrząc przez pryzmat ajurwedy, widzę ten temat inaczej.

TRAUMA CZY OSOBOWOŚĆ?

Pytanie rozwalające głowę na dzień dobry, może je poczujesz, jeśli byłaś w terapii lub innej formy pracy nad sobą:

A co jeśli to, co brałaś za swoją osobowość, w rzeczywistości jest mechanizmem radzenia sobie i odpowiedzią na traumy?

Wiesz może pozabezpieczny styl przywiązania czy nadaktywny układ nerwowy nie są cechami Twojej osobowości, ale reakcjami na przeszłość? Jednocześnie ajurweda wyklucza, że dziecię jest czystą, białą i niezapisaną kartą. Rodzimy się już z konkretną konstytucją. Mają na nią wpływ nasi rodzice, ich charaktery i ciała, stan zdrowia, również psychicznego, w którym się znajdują na rok przed zapłodnieniem, podczas ciąży, w połogu i przez rok po urodzeniu. Nauka będzie mówić o hormonach stresu i już udowadnia, że te mają wpływ na płód i jego reakcje kiedy płód staje się dzieckiem poza brzuchem mamy. Wiemy też o różnych reakcjach stresowych. Jak opowiedziała mi ostatnio Aga Sobisz, która uczy neurojogi i zrobiła podyplomówkę z psychosomatyki oprócz reakcji zamarzania, uciekania i walki wyróżnia się teraz także reakcję „fold”. Zbieram te wszystkie informacje i widzę, że to, jakiej jesteśmy doszy bardzo predysponuje nas do konkretnego sposobu reagowania na stres (powiedzmy, że pitta w 65% wybierze walkę, a kapha zamrożenie lub fold). Rodzice nas kształtują, mogą mieć te same dosze w konstytucji co my, a traumy czy zaniedbania, które dotykają nas w procesie wychowania, mogą być „typową traumą pitta” lub innej doszy. Oczywiście później może nas spotykać wiele triggerów i przykrości oraz trudnych wydarzeń poza domem. Chciałam tylko pokazać mój tok myślenia, uważam, że Basia Tworek może mieć rację, ale ajurweda ma ją również. Mamy określone predyspozycje do konkretnych reakcji i osoba z przewagą kaphy nie będzie miała do tendencji NAPIERDALANIA, by czuć się wystarczającą i raczej jest małe prawdopodobieństwo, że zaniedba własne potrzeby fizjologiczne z powodu takiego ciśnienia wywieranego na samą siebie. Jej reakcja byłaby inna.

JAK NIE WKURWIŁAM SIĘ NA WAKACJACH (A MOGŁAM)

Opowiem ci teraz trochę o doszy pitta, którą mam w mojej konstytucji na miejscu drugim. Mam jej obecnie multum i pracuję z nią dużo, zanim mnie spopieli. Nie jestem co prawda pracoholiczką, ale bywam bardzo kategoryczna i sztywniutka. Uważam, że pewne rzeczy należy robić w określony sposób i już! Chcę, by wszystko działo się zgodnie z harmonogramem. Oczekuję, że ludzie będą ogarniać i dowozić. Jestem poirytowana, gdy coś wybija mnie ze znanego schematu (chociaż mam w sobie też masę vaty i ona wybija mnie najczęściej) i tak np. gdy łazienka jest zajęta, kiedy normalnie wszyscy śpią, co uniemożliwia mi mój poranny cykl czynności, para zaczyna mi lecieć uszami. Nie lubię, gdy Spotify puszcza mi piosenki sam zmieniając kolejność. Lubię, kiedy wszystko jest tak, jak ja to zaplanowałam i jestem (byłam?) świrem kontroli.

Tak, chyba raczej byłam, niż jestem. Oczywiście te cechy nie znikają! Jeśli mam pittę, będę ją mieć, ale mogę regulować pokrętłem (to pokrętło to styl życia) czy jej cechy będą szły w dobrą stronę, będę jasno formułować myśli, porywać tłumy, znajdować najlepsze atrakcje podczas wycieczki do innego miasta, czy będę poirytowana, krytyczna i niezadowolona. Ten długi wstęp jest po to, żebyś mogła się przejrzeć w tej opowieści — może masz/miałaś tak samo, a może to portret kogoś z twoich bliskich?

SHOW TIME

Aga Sobisz, z którą spędzałam ostatnie dni niesutannie mówiła mi, jak ważne jest poczucie bezpieczeństwa zbudowane na doświadczeniu i świadomości własnych zasobów. Miałyśmy super czas na Kaszubach, ale nie mogłam wrócić do Warszawy, a miałam nagrywać podcast z Paulą in Scotland — ten nick mówi sam za siebie, jak nie zdążę, Paula wróci do Szkocji i tyle. Bilety wyprzedane i na niedzielę i na poniedziałek, kiedy mam nagrywki i inne zobowiązania w Warszawie. W końcu udaje mi się ustrzelić bilet na 6:50, żeby zdążyć na pociąg, musimy wstać grubo przed 5 rano. Wstajemy, idziemy jeszcze nad jezioro. Mamy zapas czasu. Zapas ten kurczy się przed samym Gdańskiem, gdzie są przebudowy i korki. Aga sprawdzała czas dojazdu, ale okazuje się (no kto by pomyślał — dopowiada moja pitta), że droga o 4:40 to nie to samo co o 6:30. Pendolino opuszcza stację, zanim ja docieram do miasta. Robi się nerwowo. Rozważamy opcje. Aga ciągle kieruje mnie z myślenia o tym, jak beznadziejnie, że nie zdążyłyśmy, jak do tego mogło dojść, co za skandal w kierunku: poradzimy sobie, nic się nie stało. W razie czego Paula będzie w Polsce w sierpniu — nagram wtedy. Ostatecznie jak nie nagram nigdy, też nikt nie umrze. Część pracy mogę robić zdalnie i nikt w Warszawie nie zginie, jak będę we wtorek. Pies jest ze mną, więc nie obciążę domowników kolejnym dniem opieki. W ostateczności Aga proponuje, że mnie zawiezie do Warszawy i tego samego dnia wróci, bo prowadzi lekcje jogi i musi być w Gdyni na wieczór. Dobra, wydaję na paliwo, auto nie ma klimy, jest bardzo gorąco, ale jedziemy. Fajnie nam się gada, jest super. W połowie drogi Aga mnie pyta, na którą muszę być, o której jestem umówiona z Paulą? Ja wiem, że konkretna godzina nie padła, staram się więc Paulę o to zapytać i… orientuję się, że umówiłyśmy się na poniedziałek, ale za tydzień.

Robię się czerwona. Pocę się w sekundę. Nie mogę uwierzyć, że coś takiego mi się przydarzyło. Nic takiego nigdy się nie stało! Ja nie robię takich rzeczy. Czuję się winna, że zaangażowałam Agę w tę wyprawę, a jednocześnie szybko potrafię to puścić. Mamy super podróż, w Warszawie jemy razem śniadanie, po drodze omawiamy temat pod kątem zasobów, doświadczenia i układu nerwowego. Podejście Agi chłodzi moją pittę i luzuję portki. Nagrałyśmy poprzedniego dnia podcast o czuciu się bezpiecznie w ciele i czuję, że teraz mam szansę wprowadzić wszystkie te sposoby w życie. Sytuacja była stresująca, kosztowała Agę wysiłek, mnie pieniądze, ale ostatecznie jest miło i sobie poradziłyśmy.

TO BY SIĘ NIE STAŁO, GDYBY MOJA PITTA BYŁA NADAL MOCNO ZABURZONA NA POZIOMIE UMYSŁU.

Para poszłaby mi uszami dlatego, że ja pomyliłam terminy, że Aga kiepsko oszacowała czas drogi, że wszystko jest inaczej, niż miało być, a przecież… nic się nie stało. Pomyślałam o moich znajomych pittach, które dostają na łeb, bo zaplanowały sobie, jak ktoś ucieszy się z prezentu, który mu podarowały, a ten ktoś ucieszył się za mało (foch). O pittach, które wydają wystawne obiady, ale potem ktoś zachowuje się niezgodnie z procedurą i atmosfera siada natychmiast. O pitta rodzicach, szarpiących swoje dzieci, bo się guzdrzą. O pitta kochankach, którzy nie chcą się zgodzić na coś, bo to nie jest logiczne. I pomyślałam też o sobie piczce-zasadniczce, która była kiedyś szalenie zerojedynkowa i wymagająca wobec siebie i świata, by był zgodny ze scenariuszem w jej głowie.

Na szczęście zakochałam się w kimś bez grama pitty. Na szczęście poznałam ajurwedę. Na szczęście zobaczyłam tyle zaburzonej pitty w moich nauczycielach, przyjaciołach czy rodzicach, że uznałam, że to jest dopiero kontrproduktywne. Na szczęście kilka razy w życiu wypaliłam się do cna. Te wszystkie doświadczenia, nie tylko otaczania się pittami, ale także bycia pittą poniekąd zmusiły mnie do pracy nad sobą. Również szczery i bolesny feedback od moich bliskich, który pokazywał mi, że nawet jeśli mam rację, nikogo ona nie obchodzi, bo w relacjach ze sobą i światem mało kiedy chodzi o rację, a częściej o zrozumienie, rozpuszczanie napięć, luz i przepływ.

Teraz chcę podzielić się z Tobą moją wiedzą i moim doświadczeniem. Opowiem Ci o tym, jak łagodzić to palące gorąco w ciele za pomocą oddechu, diety i stylu życia, ale także, jak dać sobie prawo do beztroski, zabawy i dlaczego właśnie dla Ciebie (jeśli to, o czym napisałam to również Twoja historia) to jest kluczowe i jednocześnie tak trudne. Ponieważ przed chwilą sama zaliczyłam moment wypalenia i twórczej niemocy i wydawało mi się, że to moja vata coś nie chce ruszyć do pracy, chwilę zajęło mi zrozumienie, że kreacja i praca nie są możliwe, gdy perfekcjonizm i wysokie wymagania wobec siebie spotykają się z letnimi upałami. Szybko wdrożyłam zmiany. Odetchnęłam. Odżyłam. I zapraszam Cię na cykl 3 spotkań online — WEŹ TO NA CHŁODNO, żebyś także Ty poczuła tę ulgę. Kliknij w link, żeby poznać szczegóły.

 

 

salt&stone dezodorant recenzja

Jak się pocisz? To jedno z pytań, które można usłyszeć na konsultacji ajurwedyjskiej. Bo może się zdziwisz, ale nie wszyscy pocimy się tak samo intensywnie, a sam zapach potu zależy od wielu czynników.

 

Są osoby, które praktycznie się nie pocą. Zazwyczaj też mają małe pragnienie, zapominają pić, nie lubią smaku wody, a ich dłonie i stopy często są suche i zimne. W ajurwedzie zakwalifikowalibyśmy je jako Vata. Są osoby, które pocą się umiarkowanie — zwykle gdy jest bardzo gorąco, podczas wysiłku fizycznego, ich pot nie jest przykry w zapachu i pojawia się w pachwinach, pocą im się dłonie, stopy, pachy. Osoby te mają średnie pragnienie i nazwiemy je kapha. Są też osoby typu pitta, często jest im gorąco, ich skóra jest ciepła, pocą się szybko i obficie — podczas wysiłku, w związku z temperaturą. Pocą się nie tylko tam, gdzie jest tłuszczyk, pocą im się i plecy i czoła, a nawet skóra głowy. Ich zapach często jest bardzo intensywny i nieprzyjemny. Może być ostry lub kwaśny.

ANTYPERSPIRANT? NIE DZIĘKUJĘ.

Kilka lat temu postanowiłam przestać używać antyperspirantu, choć moje pocenie plasuje się pomiędzy kaphą a pittą. Jedną z zasad utrzymywania się w dobrym zdrowiu według ajurwedy jest niepowstrzymywanie naturalnych odruchów ciała. W naszej kulturze nie oznacza to bycia nieuprzejmym i charczenia, odpluwania, pierdzenia czy bekania publicznie, ale… ale jednak niepowstrzymywania tych czynności przez dłuższy czas. Czy przetrzymujemy moment pójścia do toalety na siku, czy bierzemy za regułę, że dziewczyny nie puszczają bąków — robimy tym sobie krzywdę. Powie ci o tym pierwsza lepsza specjalistka od mięśni dna miednicy (swoją drogą jeśli interesuje cię ten temat, kliknij tu). Podobnie jest z poceniem się. Ta funkcja ciała nie powstała po to, by uprzykrzać nam życie w komunikacji miejskiej, służy regulowaniu temperatury, a razem z potem wydalamy ama, czyli toksyny. Ajurweda zaleca wręcz pocenie się podczas sportu lub korzystania z terapii ciepłem (np. w saunie). Jednocześnie nadmierne pocenie się i przykry zapach potu będą informować nas o zaburzonej doszy pitta. Warto wtedy przyjrzeć się swojej diecie, sprawdzić, czy nasze hormony są uregulowane i zbadać ogólny stan naszego ciała.

Jeśli czujesz, że twój pot ma przykry zapach, że pocisz się intensywnie i postanawiasz zająć się tylko maskowaniem tego efektu — działasz na skutku, a nie na przyczynie. Potraktuj pot jako ważną informację diagnostyczną. Zastanów się, ile pijesz wody, ile kawy i alkoholu. Czy nie nadużywasz fermentowanych pokarmów (kombucha? czekolada? sery?). Jeśli chcesz zobaczyć, jak zbalansować dietę w przypadku nadmiernej pitty polecam ci mikroprzewodniki po doszach. Zobacz rozpiskę dla pitty — najlepsze i najgorsze pokarmy i postaraj się zmienić ich proporcje w swojej diecie.

pitta Dosza mikroprzewodnik

JEŚLI NIE ANTYPERSPIRANT TO CO NA POCENIE SIĘ?

Po pierwsze działamy na przyczynę, nie na skutek. O tym pisałam wyżej. Po drugie, nadal możesz nie chcieć śmierdzieć i to naturalne. Sama w momentach bardzo zintensyfikowanego pocenia (5 minut po wyjściu spod prysznica niż śmierdziałam jak po dniu przekopywania grządek) działałam na przyczyny, ale na objaw zdarzało mi się używać blokera polecenia, zwłaszcza gdy byłam w sytuacjach społecznych, które wymagały okiełznania zapachu. Natomiast to wyjątkowe sytuacje, na co dzień używam naturalnego dezodorantu i nie, nie jest to dezodorant samoróbka na bazie oleju kokosowego i sody. Przez lata przetestowałam wiele dezodorantów i niestety prawie wszystkie, albo były zupełnie nieskuteczne, albo finalnie podrażniały moją delikatną skórę lub powodowały wypryski. W końcu trafiłam na ideał, który jest drogi, ale bardzo wydajny (wystarczył mi na rok!) i ma idealny dla pitty zapach drzewa sandałowego. Jest to dezodorant marki Salt&Stone (mają różne zapachy) i można dostać go w Polsce online np. w Bebe Concept. Krótką recenzję dezodorantu Salt&Stone znajdziesz tu.

PODSUMOWANIE

Pocenie się jest dla nas cenną informacją i mówi nam o potrzebach lub zaburzeniach naszego ciała. Chcemy ich wysłuchać i zająć się przyczynami. Nie należy blokować pocenia się, ale można działać na sam zapach. Kryształy ałunu, które wydają się naturalnym rozwiązaniem, są tym samym, co antyperspiranty zawierające sole glinu — zablokują pocenie, a ich wpływ na zdrowie może budzić wątpliwości. Nadmierne pocenie to twój problem? Unormuj duszę pitta. Właśnie dostałaś SMS od twojego ciała z informacją, co robić. Za darmo ;). Podziękuj mu za to.

SZUKASZ WIĘCEJ RAD ZWIĄZANYCH Z LETNIMI BOLĄCZKAMI?

Kup moją książkę Rześko. W czerwcowym rozdziale nauczę cię, jak skutecznie się nawadniać, nakłonię do większej akceptacji własnego ciała, podam przepis na domowe ajurwedyjskie kosmetyki. Poznasz także przepis na słowiańskie kadzidło prosto z łąki, zadbanie o układ krążenia, sezonowe przepisy i całkiem sporo porad na temat tego, jakie materiały i fasony ubierać, by czuć się komfortowo podczas upałów. Lato może być przyjemne, przytulne i rześkie. Sprawdź sama!

Rześko książka

Właśnie zaczyna się najtrudniejszy czas w roku dla osób, które mają w sobie sporo kapha. Ajurweda właśnie tej doszy przypisuje problemy z zatokami i nadmiarem wilgoci w ciele. Zdrowa kapha ma w sobie naturalnie dużo nawilżenia — jej skóra jest dobrze nawilżona, włosy nie są suche, stawy nie trzeszczą, nie ma też problemu z suchymi oczami, suchością w jamie ustnej ani pochwie. Zaburzona kapha może za to być ociężała i mieć nadmiar wilgoci, co objawia się m.in. właśnie zawalonymi zatokami. Ajurweda ma na to sposób.

.