12276762_1057648030933607_1580607116_n

Całkiem serio obiecuję, że po tym wpisie zrobię chwilową przerwę od nawiedzonych postów i przywrócę trochę notek z MTP, a także chętnie napiszę o innych rzeczach, które Was interesują. Dajcie mi znać w komentarzach jakie tematy Was teraz interesują. Czego Wam trzeba? Mam nieskończenie wiele inspiracji.

Ten post jest odpowiedzią na Wasze maile. Odkąd zaczęłam więcej pisać o sobie, o swoich duchowych poszukiwaniach i rozterkach, dostaję też większy odzew od Was. Masę pięknych, cudownych listów prosto z serca. Chcecie się ze mną przyjaźnić, czujecie, że jesteśmy bratnimi duszami, że mamy podobny flow. A ja czuję się okropnie.

Dlatego, że moje życie teraz jest bardzo dynamiczne i pełne zabawnych komplikacji. Kiedy otworzyłam się na świat, świat nie był bierny i wypełnił moje życie wieloma znaczącymi relacjami w świecie realnym. Staram się z całą swoją uważnością i mocą być dla tych ludzi, słuchać ich, poznać, zrozumieć,dawać im i brać od nich. Towarzyszyć im. Staram się budować całkiem nowe rodzaje relacji niż wcześniej. Efektem tego jest wdzięczność i to, że jestem ogromnie doceniana. Pokazując swoją duszę bez żadnych firewalli dostaję to samo w zamian. Tyle ciepłych słów, tyle cudownych życzeń, tyle trzymanych za mnie kciuków. A jeszcze praca. A jeszcze inne moje projekty. Jest tego bardzo dużo. Tak dużo, że od kilku miesięcy zapomniałam dbać o siebie. Nie mam czasu na sen, zapominam jeść, nie ćwiczę. Nie umiem (nie chcę) odmawiać. Towarzyszę moim bliskim w ich kryzysach, a czasy są dziwne. Kryzysów jest dużo. Zwłaszcza tych miłosnych. Czujecie to w powietrzu? Prawie wszystkie związki moich znajomych przechodzą teraz jakieś wielkie perturbacje. Staram się po prostu dla tych ludzi być. Dlatego też odpisuję na Wasze maile późno. A czasem wcale.

One są piękne i mnie poruszają. Doceniam to, że się otwieracie. Czuję je. Dlatego nie pozwalam sobie, żeby odpisać coś lekceważącego czy durnego. Coś na odwal się. Potrzebuję czasu i sił, żeby móc odpisać na nie jak należy, tak czuję. Ten post jest więc moim znakiem – czytam, jestem, czuję. Jesteście ważne, to co piszecie jest ważne. Nie lekceważę Was i postaram się odpisać. Teraz robię to chwilowo w formie zbiorowej.

A jednocześnie jest w Waszych listach coś, co powtarza się jak refren dobrze mi znanej piosenki. Prawie każda z Was, która pisze, mówi że czuje jakbyśmy były przyjaciółkami. Że mamy to samo w duszy. Że na bank jakbyśmy się spotkały dzieliłybyśmy się głęboką konwersacją. Jestem pewna, że tak właśnie by było. Organicznie nie jestem w stanie się przyjaźnić ze wszystkimi ludźmi,z którymi bym chciała. Ale nie po to to piszę. Prawda jest taka, że nie ma opcji żebyśmy zobaczyli w drugiej osobie coś, czego nie ma w nas samych. Wszystko to co doceniacie we mnie, macie w sobie. Wasza potrzeba spełniana swoich marzeń, podążania za głosem serca, nie przejmowania się tym co myślą o Was inni, bycie dla siebie dobrą i kochaną, to jest faktem. Wy JUŻ TO MACIE. I mam nadzieję, że to wiecie.Wcale nie potrzebujecie mnie, żeby to mieć, ani żeby dzielić się tym ze światem. Fakt, że to z Wami koresponduje i do mnie o tym piszecie, znaczy tylko tyle, że jesteście już na to gotowe.

Ze swojej strony chcę Wam powiedzieć, że jesteście na dobrej drodze. I że skoro jest Was tak dużo i podobne rzeczy grają Wam w sercach, to znaczy, że nie tylko ja jestem waszym soul match’em. Że dzielimy podobne doświadczenia, aspiracje, nadzieje i potrzeby. Wy tego nie wiecie, ale ja wiem ile Was jest więc wiem, że nie dość, że macie to wszystko w sobie, nie jesteśmy dwie, a jest nas całkiem sporo.

Obiecuję, że odpiszę. Dziś dziękuję, że odważyłyście się napisać. Że poświęciłyście swój czas. Że dajecie mi wsparcie. Dzielicie się swoimi historiami. Zawsze bardzo mnie Wasze maile wzruszają. Nie czuję się w niczym lepsza. Jestem ogromnie wdzięczna,że w Polsce jest tyle świetnych, wrażliwych kobiet, które są na dobrej drodze! Walczcie o siebie, nie odpuszczajcie. Eksplorujcie. Idźcie tą drogą. Ja będę robić to samo i będę raportować tu na blogu, gdzie mnie to prowadzi. Albo przetrę szlaki albo zeżre mnie jaki lew. Kto to wie 🙂

Ściskam Was siostrzańsko

Blum

P.S Jeśli jesteście ciekawe mojej ścieżki serca, no bo mamy już MARZEC, rozdział trzeci, powiem Wam tylko, że po spotkaniu Rulo tak wiele zmieniło się w moim życiu, że wypełniło się ono totalnie niespodziewanymi i szalonymi przygodami i osobami. Los zarechotał z moich planów, musiałam być o wiele bardziej elastyczna i odważna niż zakładałam. Pomysły i plany, które miałam poszły się pieprzyć. Życie przysłało mi wielką falę. Taką co nakrywa głowę. Straszną i piękną. I normalnie urządziłabym historię lub uciekła od tego. Tym razem jednak, jak rasowa surferka wskoczyłam i płynę. I bogini mi świadkiem, nie wiem jak to się skończy. Ale płynę. Idę w to. Z uważnością. Z sercem otwartym na oścież. Bardzo dorośle. Kiedy dziewczynka we mnie panikuje, nie podrzucam jej już nikomu, zajmuję się nią sama. Ogarniam.

Chyba jestem… dorosła

...

8 komentarzy

  1. Coś jest w Twoich postach, że zawsze po przeczytaniu czuję się tak cudownie zainspirowana, gotowa do działania i lekka na sercu, dziękuję <3 Uwielbiam Twoje "nawiedzone" wpisy i mam nadzieję, że będzie ich jeszcze wiele 🙂

  2. Mam raczej marne szanse cię kiedyś poznać osobiście, przede wszystkim ze względu na odległość od Krk. Tak sobie myślę, że skoro jest tyle dziewczyn, które czują się twoimi bratnimi duszami, to między sobą też powinny(śmy) się nieźle dogadać. Blimsienowe girl gangi w różnych miastach, to byłoby coś 😉

  3. kasiagryczana – Dokladnie!
    Jest tu jakas wojowniczka, ktora mieszka w Londynie? Poszukiwane bratnie dusze!
    Blum, a moze stworzylabys na fb grupe lasek, gdzie moglybysmy sie dzielic naszym doswiadczeniem, pogadac?Albo jakies forum? Skoro jest nas tyle sobie podobnych, fajnie byloby moc po prostu sobie popisac. Moze na poczatku dajac znac tym, ktore napisaly e-mail, albo sa w newsletterze? Bo pamietam, ze organizujac fejsbukowa grupe dla girlgangu chcialas tez uniknac przypadkowych gosci. Jestem ciekawa wszystkich podobnych nas.

    A co do perturbacji milosnych. Mnie sie wydaje, ze ogolnie na swiecie panuje kryzys milosci. Kryzys pokoju. Ludzie nie umieja kochac siebie i zawrzec pokoju ze samym soba. Jest natomiast bardzo duzo leku, strachu, ktory czasami jest az obezwladniajacy. Skoro sami siebie nie umiemy kochac, jak mamy kochac innych? Na swiecie nie promuje sie juz wartosci, nie mowi sie o tym, ze to, ze jest trudno oznacza, ze czegos sie uczysz, ze musisz przerobic jakis temat. Zamiast tego promuje sie fast foody i fast rozwiazania. Ma byc latwo, szybko, przyjemnie i koniecznie na pokaz.
    W Londynie widac to szczegolnie mocno, gdzie byle potracenie kogos w metrze moze wywolac awanture. Nie mowiac, ze cos takiego jak ustapienie kobiecie miejsca siedzacego czy starszej osobie to totalna rzadkosc. Ludzie sa czesto po prostu rude. (wiem, ze byc moze nie dotyczy to Twoich znajomych, ale wspomnialas o tym, ze cos wisi w powietrzu, mnie sie wydaje, ze wlanie cos takiego).

    Jednak zaraz za ta warstwa mainstreamu, powoli wzbiera fala ludzi, ktorzy sa swiadomi, ktorzy wkroczyli na sciezke rozwoju, ktorzy staraja sie mocniej i zaciskaja zeby kiedy trzeba. (takze w Londynie spotkalam wiele gestow przyjazni i pomocy w potrzebie, wiec nie jest tragicznie;) Mysle, ze takie laski wlasnie przyciagasz Blimsien. Bo sama wskazujesz nam droge, wytaczasz szlak. Pokazujesz, ze mozna i, przede wszystkim, ze warto!

    Wysylam dobra energie do Ciebie i do wszystkich pozytywnych dziewczyn, ktore tutaj zagladaja. A jesli moge sie czyms podzielic, to tym, ze ostatnio szukalam bloga podobnego do tego – z dobra energia, z jakimis wartosciami, dedykowanego kobietom. I znalazlam bloga Agnieszki Maciag, ktory mimo pierwszego wrazenia – kuchnia i moda, niah, znowu!? – zaraz w drugim wrazeniu po prostu mnie zachwycil. Choc jest blogiem dojrzalej juz kobiety, wiec moze nie wszystkie laski go docenia.
    Blum, moze podzielilabys sie kiedy tymi blogami/magazynami/stronami/gazetami ktore Ty czytasz, ktorymi sie inspirujesz?
    I dziewczyny, ktore tu zagladacie – podzielcie sie i Wy! Gdzie jeszcze znajdujecie motywacje, co czytacie, jakie blogi odwiedzacie?

    Koncze tego przydlugiego komentarza. Piatunia.

  4. Blum nie waż się rezygnować z nawiedzonych postów! To ich, nie wiem jak innym dziewczynom, ale mi najbardziej trzeba. Zresztą i tak przyjmę wszystko co napiszesz, od przepisów na fast lazanie po nawet instrukcje obsługi pralki 😛

    Zdradź może też jeszcze jak Ci idzie ta ścieżka życia, tzn czym się dokładnie kierujesz, może jakieś porady co robić, jak zacząć? czuję, że potrzebuję jakiegoś mentora/mentorkę w tych sprawach, nawet internetowego, a Ty pasujesz na taką jak ulał.

    Kat – ciekawy ten blog Agnieszki Maciąg, poczytam sobie z pewnością. Nigdy jakoś nie interesowała mnie jako osoba medialna, ale jak tak teraz na nią patrzę i na to co pisze to bije mi z niej taka, nie wiem jak to nazwać.. aura harmonii .. Albo po prostu kobieca dojrzałość. O, tak lepiej 😉
    Apropos Londynu i emigracji jako takiej to wiem co możesz czuć. Pół roku siedziałam w gorszym miejscu, trochę bardziej zacofanym niż Polska – na Słowacji. Dużo tęsknoty i refleksji nad własnym życiem mnie kosztował ten wyjazd, a no i brak mi było takich dobrych dusz, jakie na Blumowym podwórku można znaleźć pod dostatkiem. Dlatego, mimo tego, że już do Polski wróciłam, popieram pomysł forum, chętnie popiszę z jakimiś mądrymi kobietkami.
    Co do inspiracji – u mnie posucha jeśli chodzi o ilość blogów full inspirujących, tak na prawdę to śledzę stale trzy,cztery (w tym Blimsiem). Jednym z nich godnym polecenia jest mobloguje.pl – daje dużego kopa, świetnie się czyta, a i sam blog cieszy oko. Z blogów mogę jeszcze polecić fireandjoy.com – anglojęzyczny blog młodej mamy podróżniczki, mega utalentowanej fotograf. Zakochasz się w jej zdjęciach. A z innej tematyki to polecam pepsieliot.com – ale tu już tematy samouzdrawiania, medycyny naturalnej i zdrowego odżywiania. Ogółem ten blog to taki mój filar do odzyskania pełni zdrowia.

    Z ostatnio wyszperanych inspirujących perełek to mogę polecić NIE-SAMO-WITY projekt, którego bohaterkami są kobiety indywidualistki zapraszane do krótkich wywiadów na temat ich życia, relacji z ich ciałem etc, w których na końcu zostają w samej bieliźnie : https://www.youtube.com/watch?v=mCkDUZFWlwU&list=PL83PYhPtIWuPxK-6AhrwWltbECqgY9ByG&index=144

    takim sposobem mogłabym oblecieć chyba wszystkie platformy społecznościowe 😀 Ale skończę na instagramie – Jeśli masz podobne podejście do życia pod względem estetyki i wartości jak ja to z pewnością spodobają Ci się te dwa profile : natkelley i newearth.mama

    Kat, takie jeszcze moje pytanie na zakończenie z czystej ciekawości. Co robisz w Londynie?

    Uff. Trochę mi się napisało. Ciao 😉

  5. Roma!
    Dziéki za blogi!!! Mo zapowiada sie fajnie, ten angielski rowniez. Oba maja super estetyke, a w zdjeciach na fireandjoy, mialas racje, nie mozna sie nie zakochac! Pepsi Eliot znam, ale jakos nie zaczytuje sie choc, kiedy potrzeba rady lub zdrowotnego solution, zagladam wlasnie do niej.
    O tym projekcie, o ktorym piszesz na jutjubie, gdzies, kiedys, slyszalam, ale nie mialam jeszcze przyjemnosci ogladac, takze jak tylko bede miala wolna chwile, to zabieram sie za nadrabianie! Dzieki jeszcze raz! Mnie jeszcze przypomnialy sie trzy fajne blogi – Volantification.pl, madre i zgrabnie,w punkt ujete refleksje o czlowieku, pasji, oraz stosunkach miedzyludzkich, z naciskiem na te damsko-meskie, opisane przez faceta! Drugi to haloziemia.pl – piekny i rezonujacy w duszy. A trzeci to juz dosc znany andrzejtucholski.pl, super pozytywne miejsce, gdzie mozna znalezc duzo inspirujacych uwag, tesktow, podpowiedzi. 🙂

    Roma, a co robilas na Slowacji? I gdzie bylas? Skad tam sie wzielas? Ja slyszalam o fajnych miejscach i miejskim zyciu, ale to wlasnie w duzych miastach jak Koszyce oraz Bratyslawa. Reszta Slowacji kojarzy mi sie ze wsia spokojna, wsia szczesliwa…

    Ja w Londynie… zyje:) Przeprowadzilam sie tutaj 3 lata temu za namowa mojego faceta i poki co zostajemy. Ale nie mam tu zle, bo wlasnie jest tu moj ukochany i kilkoro przyjaciol. Chyba kazda przeprowadzka w inne miejsce, rozpoczynanie nowego zycia i uczenie sie codziennosci na nowo niesie za soba duzo wyzwan i refleksjii. Takze rozumiem Twoj bol. U mnie rozpoczal sie niedlugo po przeprowadzce proces przemian – weszlam, naprosciej mowiac, na sciezke rozwoju duchowego, zaczelam pracowac nad soba, dojrzewac i stawac sie kobieta. Dlatego tez brakuje mi troche kobiecego towarzystwa, kobiety lub kobiet, ktore przezyly lub przezywaja to samo. Ale wysylam znaki do swiata i wiem, ze juz niedlugo pojawia sie takie kobiety w moim zyciu. Poza tym z pozaicznych aspektow zycia w Londynie to pracuje w sklepie z ciuchami w wielkim domu handlowym, robie kurs stylistki i przygotowuje sie do wystartowania z blogiem. Mimo tego, ze Londyn to jest wielki oksymoron, kocham to miasto i cala jego miejskosc i jest on dla mnie zrodlem inspiracji. Ostatnio ucze sie nawet kochac tych ludzi tutaj, sciskajacych sie w metrze i zawsze sie gdzies spieszacych. Jest fajnie:) No i zaczyna sie wiosna, najlepszy czas!

    Pozdrawiam Roma, pozdrawiam Blimsien i wszystkie laski, ktore tu zagladaja!
    xx

  6. Kat alez nie ma za co, cieszę się, że przypadło do gustu 😉 Wybacz za tak późną odpowiedź, ale dopiero niedawno spojrzałam czy aby nie ma żadnej odpowiedzi. Andrzeja znam, czasem poczytam, a te dwa są super, będę odwiedzać 🙂

    Co do Słowacji, to byłam dokładnie w Bratysławie, więc możnaby pomyśleć, że w metropolii, ale szczerze to nie umywa się ona nawet do naszego rodzimego Szczecina, z którego pochodzę. Co do tego co tam robiłam, to mój chłopak był tam pośrednikiem pracy dla firmy wykonującej zlecenia dla Volkswagena, jechalismy tam, nie powiem, z dużymi nadziejami, ale mentalność słowackiej społeczności i ogólny klimat firmy sprawił, że uciekliśmy stamtąd gdy tylko nadażyła się okazja.
    No ale znajomość języka, podstawowa ale jednak, pozostała – można wpisać w Cv, hehe 😀

    Super, że tak Ci się układa w tej Anglii 🙂 Póki co nie wyobrażam sobie emigracji na dłużej, za bardzo kocham Polskę, ale kto wie co życie przyniesie. W maju wywiewa mnie na trochę do stolicy – na Norweskie fiordy, zobaczymy… może zakocham się w nich tak jak Ty w Londynie.
    A co do rozwoju i kobiet, to dokładnie wiem co czujesz, bo też wkraczam na tę ścieżkę i też brak mi podobnie myślących i czujących dusz.
    Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Ci, innym dziołchom, Blimsien i sobie spotkania takich dusz niebawem, przynoszących natchnienie rozmów, odświeżających medytacji i coraz to więcej kluczy do tych małych szufladek gdzieś tam głęboko schowanych 😉

    Buziaki!

  7. marycherrybloom

    Ja tez w Londonie-to moze spotkanie? 🙂 Ktos by sie pisal? Kat? Niezobowiazujaca kawa, moze wyjda z tego jakies smiechy, i moze byc to pocztek pieknej przyjazni albo bedzie dretwo na maxa, gadka w ogole nie bedzie sie kleic-wtedy spijemy swe napoje w mig, podziekujemy sobie i tyle, kazda odejdzie w swoja strone, rozpyniemy sie na londynskich ulicach.
    P.s.I nie jestem oblesnym dziadem-perwersem (tak gwoli scislosci), tylko w miare normalna, okolo 30-tki baba :). To co, jacych chetni? 😀
    P.s.2.Blimsien-super blog, dzieki bardzo! 🙂

Leave a Reply

.