Makaron orzo ze szparagami świetnie zastąpi pieczołowicie przygotowywane risotto. Nie zdziwi Was ani trochę, że wykańczam to danie skórką z cytryny – to moje iskierki radości, które wnoszą energetycznego kopniaka we wszystko, co zbyt śmietanowe lub ciężkie. Mój przepis zawiera szpinak i kilka szparagów, ale sprawdzi się również z gałązkowymi brokułami, groszkiem w strączkach czy bobem. To idealne danie by zużyć to, co zostało w lodówce i połączyć składniki w pyszną całość.
Właśnie zaczyna się moja ulubiona pora jeśli chodzi o warzywa i owoce. Przewiduję wielką kumulację szparagów, młodych ziemniaczków, kapustki, rzodkiewek, bujne pęczki koperku i pietruszki, za którymi śmiało podążą cukrowy groszek, truskawki, maliny, poziomki, a w międzyczasie zamigocze bób i czereśnie. Ponieważ obecnie wkładam sporo sił w tworzenie przepisów do mojej nowej książki (będzie nosiła tytuł Rześko) w tym wpisie podrzucam przepisy z poprzednich lat, które gorąco polecam.
Szybki lunch do pracy to jedno z zagadnień, które swego czasu spędzały mi sen z powiek. Pracowałam w miejscach, gdzie jedzenie z dowozem ograniczało się do pierogów, placków i naleśników, więc miałam potrzebę gotować sobie samodzielnie. Teraz pracuję w całkiem innym miejscu i bez problemu mogłabym codziennie zamawiać lunch, ale nie jest to ekonomiczne, produkuje dużo jednorazowych opakowań, a jedzenie z knajpek jak pyszne by nie było, nigdy nie dorówna domowym posiłkom, w których jakość i ilość poszczególnych składników kontroluje się samodzielnie.
Proste pomysły często bywają najlepsze. Żeby zjeść smaczne ciepłe śniadanie, wystarczy czasem kilka składników takich jak: kromka czerstwego chleba, jajko, mała porcja kimchi i szczypiorek. Nie wierzysz? Przyrządź sobie grzankę na ciepło z kiszonką i jajkiem sadzonym, a prędko zmienisz zdanie.
Bazowy przepis pochodzi z książki WEGE autorstwa Jamiego Olivera i go uwielbiam! Kiedy trzeba zrobić obiad na szybko, chętnie z niego korzystam, ale prawie zawsze wolę dołożyć więcej dodatków, by placki były bardziej sycące. Przedstawiam moją ulubioną kombinację.
Kalendarzowa zima dopiero się zaczęła, zrobiło się naprawdę chłodno, drzewa pozbawione są liści, gdzieniegdzie świat pokrywa pierzynka śniegu, a tymczasem wmawia się nam, że właśnie teraz należy wybrać postanowienia i starać się zmusić do zmiany nawyków. Właśnie teraz? Kiedy jest tak ciemno, a ciałko zaspane? Właśnie teraz? Kiedy mamy ochotę zjeść coś dobrego, zaparzyć herbaty, poczytać ulubioną książkę? Ja żyję inaczej. Nie będę się do niczego zmuszać, ale nadal troska o siebie jest dla mnie wysoko na liście priorytetów.
Masło migdałowe jest bardzo aromatyczne i wspaniale sprawdza się w domowych owsiankach, gofrach czy na tostach, jest to jednak produkt drogi. Nie trzeba kupować całego słoika za kilkadziesiąt złotych, żeby przygotować sobie małą porcję tej łakoci, bo akurat potrzebujemy jej do kilku przepisów. Jeśli zastanawiasz się, jak zrobić masło migdałowe w domu spieszę donieść, że to proste i poradzi sobie z tym nawet zwykły blender. Upewnij się tylko, że oprócz końcówki żyrafy, ma pojemnik z nożykiem.

Nie jest tajemnicą, że jestem wielką wielbicielką bulionów. Lubię zarówno te prozdrowotne, jak i te najprostsze, najdelikatniejsze — włoszczyzna z cebulką, czosnkiem, zielem angielskim i liściem laurowym gotowana odpowiednio długo. Jem je z makaronem, ryżem, kładzionymi kluskami, a dziś miałam wielką ochotę na knedle i to się świetnie składa, bo to przepis, który pozwoli zużyć resztki zakamuflowane w lodówce i na dnie chlebaka.
Rozgrzewające chilli wypakowane strączkami i oprószone serem chodziło za mną od kilku dni i nie pomogło nawet ukojenie głodu szybkim burrito z meksykańskiej knajpki nieopodal pracy. Nie było zatem co przeciągać sprawy, zakasałam rękawy no i jest. To danie jest podobne do meksykańskiej potrawki z pęczakiem, więc jeśli lubicie tamten przepis, możecie gotować je zamiennie.