Category

rytuały

Category

Jesień w pełni, a wraz z nią czas, który w ajurwedzie przypisany jest energii wata – tej lekkiej, chłodnej i zmiennej. To moment, gdy natura zaprasza nas do uziemienia i stabilizacji po intensywnym lecie. Chcę dziś podzielić się refleksjami o tym, jak codzienne rytuały i praktyki mogą pomóc w odnalezieniu równowagi w naszym tempie życia. Jakie znaczenie mają dla nas małe, codzienne obowiązki? Czy warto próbować spełniać oczekiwania z social mediów, czy może warto w nich dostrzec tylko narzędzia, które prowadzą nas do prawdziwego celu?

Estetyka czy esencja? O pokazywaniu jogi i rytuałów w mediach społecznościowych

Zacznijmy od wellness bańki, która często pojawia się w social mediach. Obrazy idealnych asan, luksusowe maty do jogi, kadzidła palo santo, latte z matchą – pięknie to wygląda, ale bywa też spłaszczone do granic możliwości. Widzę tu pewien problem: te idealne obrazki mogą w nas wytwarzać wrażenie, że jeśli nasze życie nie jest tak „estetyczne”, to coś jest z nami nie tak. Tymczasem joga, ajurweda czy jakiekolwiek inne praktyki mają sens tylko wtedy, gdy pozwalamy im realnie wpływać na nasze życie, a nie tylko na to, jak wyglądają na zdjęciach.

Rytuały jako narzędzie, nie cel

Uwaga, bo to kluczowy moment: praktyka jogi czy medytacji to nie cel sam w sobie, ale narzędzie. Nie chodzi o to, by codziennie wstawiać zdjęcia mostka czy „perfekcyjnej” pozycji, tylko by poczuć, że to, co robimy, ma sens dla naszego dobrostanu. Kluczowe jest przełożenie tego, co robimy na macie czy podczas medytacji, na nasze codzienne życie. Jeśli nasze rytuały nie wnoszą nic do tego, jak żyjemy, to stają się tylko kolejną pozycją do odhaczenia, a przecież nie o to chodzi – to męczące i mijamy się z celem.

Moc zwykłego życia – dlaczego codzienne obowiązki mają znaczenie

To, co tak naprawdę zmienia nasze życie, nie dzieje się tylko na macie ani w fotogenicznej filiżance matcha latte. Największe zmiany przynoszą nam te najzwyklejsze, codzienne obowiązki: gotowanie, sprzątanie, spacer z psem, dupogodziny spędzone z dzieckiem na placu zabaw. Może nie wygląda to tak estetycznie jak joga o wschodzie słońca na plaży, ale pozwala nam być tu i teraz. Uważność w tych drobnych obowiązkach jest często dużo bardziej wartościowa niż medytacja z najdroższym olejkiem czy ładnie ułożone kadzidła.

Delegowanie a utrata przyziemności życia

W dzisiejszym świecie coraz częściej delegujemy codzienne obowiązki – zamawiamy jedzenie, zlecamy sprzątanie, oddajemy dzieci na dodatkowe zajęcia. To oczywiście nie jest samo w sobie złe, ale jeśli w całości uciekamy od tych „przyziemnych” czynności, tracimy coś bardzo ważnego. Oddajemy kontrolę nad naszym życiem i czasem tracimy więź z tym, co najważniejsze. A te „zwykłe” obowiązki to przecież nasza realna praktyka, sposób na bycie obecnym w życiu. To życie samo w sobie, jego esencja!

Świętość codziennych czynności

W social mediach widzimy ciągłą ekscytację – wszystko jest super, każde wydarzenie to wielki hit, każdy projekt to „życiówka”. Codzienne życie wydaje się przy tym blaknąć, a przecież to właśnie w codziennych czynnościach budujemy siebie. Przestajemy widzieć wartość w gotowaniu, sprzątaniu, codziennych relacjach, bo wydają się mało spektakularne. A tak naprawdę to tam toczy się prawdziwe życie. To, jak wykonujemy te obowiązki, mówi więcej o nas niż najpiękniejsze instagramowe zdjęcia, może budować nasz spokój, spełnienie i zadowolenie. Serio 🙂

Prawdziwy luksus to spokój i prostota

Spokój i stabilność – oto, co powinno być luksusem współczesnego życia. Dążenie do ciągłej ekscytacji i spektakularnych doznań tylko prowadzi nas w dopaminowy dołek. Zamiast gonić za „najmodniejszymi” rytuałami, wróćmy do tego, co mamy na co dzień i doceńmy ten spokój, tę rutynę. Kiedy przyjrzymy się temu, jak wygląda nasze życie na co dzień, łatwiej nam będzie poczuć prawdziwą satysfakcję bez porównywania się z innymi.

Podsumowanie: Uziemienie to droga do szczęśliwego życia

Nasze rytuały, duchowe i codzienne, mają być po to, by wzbogacić nasze życie, a nie by je zastępować. Codzienne obowiązki, uważność w małych chwilach – to one mają moc zmieniać nas na lepsze, być środkiem, a nie celem. Wybierajmy proste rzeczy, które naprawdę budują nasze życie i pomagają nam się rozwijać. Na koniec, jesień jest doskonałym czasem, by zagłębić się w te refleksje i odkryć piękno oraz spokój codziennych rytuałów. Zachęcam do przyjrzenia się temu, jak wyglądają Twoje dni i do odnalezienia radości w każdej chwili.

Ten tekst to tylko zarys tematu, który poruszam głębiej w podcaście Rurki z Kremem. Zapraszam do odsłuchu (klik).

 

 

nasya ajurweda blimsien

Czujesz, że zatoki Cię przytkały albo męczy Cię przeziębienie? Nos jest suchy po tygodniu kataru a w dodatku ogrzewane pomieszczenia nie pomagają? Ajurweda ma na to sposób! Ten rytuał nazywa się nasya i jest to aplikacja oleju przez nos! Ale spokojnie, to nic strasznego! Dziś skupimy się na oleju sezamowym, który działa cuda dla Twojego układu oddechowego.

💡 Co to jest nasya?

To ajurwedyjska praktyka, która polega na wprowadzeniu oleju do nosa, aby oczyścić i wzmocnić układ oddechowy. Nos to brama do mózgu i zdrowia – serio, ajurweda wie co mówi! Doświadczaliśmy tego m.in. w covidzie. Mycie i nawilżanie nosa w ajurwedzie jest takie ważne, bo nos bezpośrednio łączy się z mózgiem i układem nerwowym poprzez nerwy węchowe. Informacje z nosa trafiają do obszarów mózgu odpowiedzialnych za zapach, ale także mogą wpływać na emocje i stan mentalny. Dlatego w ajurwedzie uważa się, że wszystko, co wprowadzamy do nosa, może oddziaływać także na umysł.

Skupimy się dziś na oleju sezamowym choć nasyę można wykonywać także specjalistycznymi leczniczymi olejami z wykorzystaniem ziół. Uważam jednak, że na początek najprostsze i najbardziej dostępne środki są najlepsze.

🍂 Dlaczego olej sezamowy?

  • Rozpuszcza śluz – pomaga odetkać nos i zatoki, ułatwiając oddychanie.
  • Działa antybakteryjnie i wzmacnia odporność – więc jest dobrą opcją zapobiegania przeziębieniom (stosuj ten rytuał jeśli korzystasz z komunikacji zbiorowej, idziesz do kina czy na koncert lub wsiadasz właśnie do samolotu).
  • Łagodzi podrażnienia – jeśli Twoje zatoki są wrażliwe na suche powietrze, olej je ukoi.
  • Super na problemy z zatokami – regularne stosowanie nasya z olejem sezamowym pomaga w walce z przewlekłymi problemami, jak ból czy uczucie zapchania.

🧡 Jak to zrobić?

Prościzna:

  1. Podgrzej lekko olej sezamowy (ale nie za mocno!).
  2. Leż na plecach z odchyloną głową i wprowadź 2-3 krople do każdej dziurki.
  3. Pooddychaj spokojnie, dając olejowi chwilę, żeby zaczął działać.

Albo… obejrzyj rolkę z instruktażem, którą dla Ciebie przygotowałam.

Kiedy warto użyć nasya?

  • Gdy czujesz, że nadchodzi przeziębienie.
  • Gdy masz suchy nos lub podrażnione zatoki.
  • Zawsze, kiedy chcesz oczyścić drogi oddechowe.
  • Jako codzienna rutyna jesienią i zimą.
  • Przed podróżami.

Kto skorzysta najwięcej?

Nasya z olejem sezamowym jest idealna dla tych, którzy mają więcej doszy vata i kapha – często to oni borykają się z zatokami, uczuciem suchości, a czasem i bólami głowy. A jeśli masz w sobie dużo pitty – olej sezamowy pomoże Ci, ale pamiętaj, żeby nie przesadzać, zwłaszcza przy infekcjach z gorączką.

Inne oleje, których możesz użyć do nasza to: olej migdałowy, olej kokosowy (chłodzący, dla pitta), ghee, Anu Taila, Shadbindu Taila, Bala Taila. Różne oleje są używa dla różnych Dosz i przy różnych dolegliwościach.

 

 



Właśnie zaczyna się najtrudniejszy czas w roku dla osób, które mają w sobie sporo kapha. Ajurweda właśnie tej doszy przypisuje problemy z zatokami i nadmiarem wilgoci w ciele. Zdrowa kapha ma w sobie naturalnie dużo nawilżenia — jej skóra jest dobrze nawilżona, włosy nie są suche, stawy nie trzeszczą, nie ma też problemu z suchymi oczami, suchością w jamie ustnej ani pochwie. Zaburzona kapha może za to być ociężała i mieć nadmiar wilgoci, co objawia się m.in. właśnie zawalonymi zatokami. Ajurweda ma na to sposób.

list do mijającego roku

Ludzie bardzo różnie spędzają końcówkę roku. Jedni już przebierają nogami, żeby wystroić się w cekiny i pójść w tan w gronie znajomych, inni od zawsze woleli spędzić Sylwestra pod kocykiem w bardzo kameralnym gronie. Zanim rzucicie się w wir postanowień noworocznych proponuję Wam rytuał na pożegnanie starego roku. Ciężko zaprosić nowe, gdy stare leży po kątach nieuporządkowane.

wschód słońca

To, co widzisz na zdjęciu to wcale nie słońce, lecz księżyc, który świecił jasnym światłem na tle rozjaśniającego się, różowo-fioletowego nieba. Zrobiłam to zdjęcie po zakończonej praktyce porannej jogi i muszę przyznać, że to jedna z nagród za wczesne wstawanie – te małe, ciche, magiczne momenty.

.