Category

osobiste zapiski

Category

Jedną z największych wad dzieciństwa jest fakt, że nie wybieramy sobie narratora. Język, którym rodzice opisują nam świat i nas same, zostanie z nami na lata, z większością do końca życia sycząc do ucha „musisz przejść na dietę, wylewa ci się znad spodni nadpiździe” albo „idiotka, widziałaś, na co się piszesz”. Język ten wraz z przekonaniami stanowi nitkę wątku i osnowy, które plotą ciasną tkaninę. Przez małe dziurki pomiędzy splotem możesz zobaczyć świat, ale świat ten nigdy nie będzie obiektywny.

Sytuacja prosta jak drut, jak powiedziałby mój świętej pamięci dziadek. Maj i czerwiec to czas najlepszych z najlepszych rzeczy do jedzenia. To festiwal smaków, faktur i pomruki zadowolenia. Lubię lipiec, sierpień jest w porządku, ale właśnie teraz zachwycam się, co roku tak samo, może nawet bardziej tym, co znajduję w warzywniakach, na ryneczkach, na straganach.

Moja droga „samorozwoju” była długa i często wiodła przez chaszcze. Dopiero teraz, kiedy mam 35 lat, pozwalam sobie na więcej i… żałuję, że tak późno. Pieniądze, które oszczędziłam, nie były warte odwlekania transformacji. Dopiero teraz czuję, że żyję i umiem się tym życiem cieszyć, zamiast tachać na plecach worek życiowego gruzu. Z drugiej strony nie każda inwestycja w siebie i swój rozwój jest udana. Może sama zastanawiasz się, co jest faktycznie warte swojej ceny.

W lewym dolnym rogu kadru, który wyznaczały szare wieżowce, kłębiły się jeszcze szaro-granatowe chmury. Ociekały wodą, jak świeżo wyjęte z miski sztywne pranie, ale na wprost mnie niebo było już całkiem błękitne. Wiał wiatr i nie był to wcale ciepły wiosenny wietrzyk, ale i nie obłąkańczy wiatr o zimnych, skostniałych dłoniach, który jak głupi okłada palcami po policzkach, gdy stoi się na światłach na Puławskiej. Był to wiatr umiarkowanie silny, mało natrętny i w temperaturze obojętnej dla ciała.

Lubię ludzi. Najbardziej w moim życiu jestem zadowolona z relacji, z moich przyjaciół, z bycia w związku. Może to niepopularne w czasach, w których ludzie marzą o pracy zdalnej i mówi się tyle o niezależności i radości z bycia solo. Dla mnie mądra współzależność jest tym, co mnie karmi, co mnie koi, z czego jestem naprawdę dumna. Długo się na nią zgadzałam. Długo rozplątywałam się z radykalnej niezależności jako formy mechanizmu obronnego.

Nawet nie wiem, jak zacząć. Często żyjemy automatycznie? A może nie uogólniać, chcąc tak naprawdę opowiedzieć o swoim doświadczeniu? To jeszcze raz — często żyję automatycznie, zatrzymuję się na powierzchni zdarzeń i nie docieram do ich głębi. Kiedy scrolluję po serwisie z newsami (znowu!) i wydaje mi się, że chcę wiedzieć, co dzieje się na świecie. Gdy nerwowo reaguję na cudzy komentarz w internetowej dyskusji lub gdy działam od rdzenia, automatycznie w relacji z drugą osobą. Pod powierzchnią jest coś więcej: energetyczne zaproszenie.

ucieleśnienie

Celowe reflektowanie nad czymś dotyczącym esencji, mnie samej, czegoś duchowego, nieuchwytnego, nigdy nie przynosi konkretnego rezultatu. Tak samo było ze słowem roku. O czym będzie ten rok? O radości – zapisałam. O tym w dużej mierze jest moja nowa książka. O zachwycie. O szacunku do życia. W najmniej spodziewanym momencie, przyszło jednak do mnie inne słowo. Byłam na nie długo głucha i ślepa.

.