14124961_10102528399264658_6866859104843310497_o

Dobre życie. Zamknij oczy i powiedz to sobie w myślach albo głośno. Powolutku. DOBRE ŻYCIE. Kropka.

Co się pojawia? Większość z nas ma to „ah, żeby tak odeszły troski dnia codziennego”. Niezapłacone rachunki, raty kredytu, problemy rodzinne czy zdrowotne. Błahe rzeczy do załatwienia, które skumulowane, uwierają. No dobrze. A teraz wdech i… jeszcze raz…


DOBRE ŻYCIE.

Bardzo często wydaje się nam, że żeby żyć dobrze, trzeba mieć dużo pieniędzy. Myślę, że pieniądze mało kiedy przeszkadzają. Dobrze jest mieć pieniądze. Ale pieniądze nie kupują automatycznie dobrego życia. Radość – kupuje. Ludzie mają różne temperamenty – niektórzy są w stanie ignorować złe wiadomości. Ja do nich nie należę. Dlatego złych wiadomości unikam lub ciężko pracuję nad swoim pozytywnym nastawieniem. Dopiero kiedy obezwładnię lęki, czuję się czysta, nie umiem puścić ich bokiem – jeśli Ty umiesz, tym lepiej dla Ciebie. Napracujesz się zdecydowanie mniej niż ja 🙂 Ale dalej, to, że nie stresujesz się i nie uprawiasz czarnowidztwa, nie oznacza jeszcze, że żyjesz dobrze. Dobre życie to radość, a radość można wyćwiczyć. Trzeba nauczyć się dostrzegać.  Tymczasem jednak, chcę pogadać o CELEBROWANIU.

A najpierw – o zabawie. Jak się bawicie? Pytam serio. Wiele osób bawi się jedząc lub przy alkoholu/dragach. Wliczam tu wszystko, grilla ze znajomymi, winko z przyjaciółkami czy dwudniową imprezę. Nie pytam o to jak wypoczywacie. Nie pytam dziś o książki ani o leżenie pod kocykiem z kotem i herbatką. Pamiętasz jak bawiłaś się, kiedy byłaś dzieckiem? Prawdopodobnie bardzo dużo się ruszałaś (i jeśli znalazłaś w dorosłym życiu sport, który kochasz, potrafisz się bawić nadal) albo wchodziłaś w role. Cokolwiek byś nie robiła – robiłaś to z pełnym zaangażowaniem i aktywnie uczestnicząc. Jasne, oglądało się bajki i słuchało rodziców, którzy czytali książkę – ale to nie była zabawa, prawda? Wiele z nas tęskni za dzieciństwem a nie zdajemy sobie sprawy, że spełniając kryteria dziecięcej zabawy, ale już przekładając je na coś „w dorosłych butach” mogłoby prawdziwie wypocząć i w dodatku zakotwiczyć sobie taki moment w pamięci. Obiecuję, że jeśli będziesz bawić się tak jak za dzieciaka – czas nie będzie przelatywał Ci przez palce.

CELEBRUJ

Dla mnie, elementem Dobrego Życia jest jego celebracja. Niezależnie czy są to małe rytuały (codziennie przed snem czytam ulubioną gazetę) czy większe „zabawy”. Ilekroć marzymy o okazjach, które nigdy nie nadchodzą. Chciałabym być na romantycznej randce (pal licho, może nawet z mężem, którego mam od X czasu – a może właśnie przede wszystkim z nim?) chciałabym założyć te cholerne szpilki, które kupiłam a leżą w szafie, bo jednak wygodniej na płaskim, chciałabym pokombinować z makijażem, chciałabym podyskutować o książkach i filozofii, ale koleżanki tylko o lakierach, mamo, mamoooo ratuuuj! Jaka rada? ZRÓB TO. Jednym z sekretów fajnego życia, życia, które dobrze czuć od wewnątrz, a nie takiego, które wygląda dobrze tylko na insta, jest robienie fajnych rzeczy z fajnymi ludźmi, a nie zapisywanie inspirujących zdjęć „na świętego nigdy”.

Chcę dać Wam przykłady takiej celebracji, dla mnie były one niezmiernie przyjemne. Wszystkie były relatywnie tanie. Każdy jeden sprawił, że czułam się szczęściarą większa niż Kim Kardashian kiedy oświadczył jej się Kanye West (bo chyba się oświadczył, prawda?).

JA

Celebruję się na różne sposoby. Czasem na przykład zabieram się na randki. Zabieranie się na randki daje tyle samo dobrego co masturbacja. Upsi! Mam na myśli fakt, że uczymy się swoich potrzeb. Jak znam swoje potrzeby i uczę się ich zaspokajać, mogę potem powiedzieć innym. A jak inny się nie domyśla, mogę sprawić sobie radość sama. Zabieram się na różne randki ale na ostatniej byłam w restauracji. Zamówiłam sobie pyszne, wegetariańskie sushi. Był to luksus bo ok, sushi nie jest tanie, ale wydatek nie przekroczył tez dwóch piwek na mieście poza tym… randka! Chciałam zrobić na sobie jak najlepsze wrażenie 😉 Poszłam do restauracji sama, wyciszyłam telefon, odłożyłam wszystkie bambetle i bardzo powoli i z namaszczeniem zjadłam swoją porcję. Było mi absolutnie dobrze!

Innego dnia, spakowałam ulubioną gazetę, koc i pojechałam sama wylegiwać się nad Wisłą. Jechałam rowerem, nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Pobyłam sobie sama, zjadłam pyszną kanapkę, która zrobiłam sobie w domu i było mi bardzo miło.

INNI

A tak, randkuję też z innymi. Czasem wrzucam temat chłopakowi i robimy randkę tematyczną. To jest proste. Mówię mu „kochanie, chciałabym ubrać się dziś elegancko. I chcę żebyś też się ubrał elegancko. I idziemy na randkę” i to działa i jest świetne. Chodzę też na randki z przyjaciółką. Mówimy sobie np „dziś śniadanie francuskie” i z tej okazji zabawiamy się w Paryżanki. Albo „jest zima i idziemy na grzane wino, zakładaj grube kolanówki, żadnych knajp, tylko spacer po Rynku”. Albo „wyjeżdżamy do Lanckorony, jesteśmy hippiskami”. Całe się przebieramy od stóp do głów, łazimy po jakiś chaszczach, obżeramy się pierogami, snujemy opowieści o tym jak będziemy żyć z lepienia garnków, a nasi mężczyźni będą rąbać drewno na ganku. Może wydać się Wam to niesamowicie infantylne, ale spróbujcie a potem oceniajcie. To jest nieziemsko przyjemne tak oderwać się na chwilę i w pełnym rynsztunku wskoczyć na chwilę w inną konwencję.

Przejmij inicjatywę! Zorganizuj urodziny swojego kota z obciachowymi koreczkami. Niech pokój będzie wystrojony, a każdy przyniesie kotu prezent. Twoje dziecko, jest szansa, że to pokocha. Jak nie masz osobnego, z pewnością ucieszysz to wewnętrzne 🙂 Zrób piknik na ławce w parku. Święto dyniowego placka albo szarlotki, otwierające jesienny sezon, coroczne gotowanie risotto z kurkami!
Możliwości są tysiące. Nie chcę słuchać, że nie masz czasu. Jeśli zaprosisz ludzi na imprezę w stylu „gadamy tylko o teatrze i filozofii” i zaangażujesz ich w przygotowania, oni w to pójdą, jeśli to jest tez ich zainteresowanie. Może kreowanie takiej przestrzeni jest dobre, może wokół siebie masz mega ciekawe osoby, tylko wydaje się, że nie ma okazji? Nie spodziewaj się, że ktoś wypali z grubej rury przy ekspresie do kawy w pracy „Wiesz… co do tej koncepcji Junga…”.


Daję Ci dwa tygodnie! W ciągu tych dwóch tygodni uroczyście celebruj dowolne wydarzenie. Choćby w pojedynkę. Zapisz sobie ten pomysł w zeszycie. Spróbuj. Nie musisz mi opowiadać, ale jeśli to zadziała i dla Ciebie, zawsze chętnie przeczytam maila w tej sprawie albo komentarz. Ostatecznie im więcej inspiracji do przeżywania radości tym lepiej. Skoro życie nie czeka, nie czekajmy też. Ta okazja do radości, jest właśnie teraz.

*Ten archiwalny wpis pochodzi z bloga MTP

...

4 komentarze

  1. Celebrowanie jest bardzo ważne i przyjemne. Dodatkowo wzbudza we mnie poczucie bezpieczeństwa – to jak z dziećmi, które czują się bezpiecznie, gdy powtarzamy codzienne rytuały jak np wieczorna kąpiel. Ja uwielbiam kłaść się wieczorem do łóżka, zapalić nocną lampkę i przeczytać chociaż stronę książki, którą aktualnie czytam 🙂 Albo wstać wcześnie kiedy wszyscy domownicy jeszcze śpią i w ciszy wypić kawę patrząc jak budzi się nowy dzień. Albo w drodze do pracy wstąpić jeszcze na szybką kawkę do kawiarni. To mi naprawdę ładuje baterie i w natłoku obowiązków tych rodzinnych i zawodowych pobyć przez chwilę sama ze sobą 🙂 KasiaJ

  2. Kocham celebrować! Sama często gdzieś się zabieram, albo namawiam kogoś do celebrowania ze mną, żeby dzień był w jakiś sposób wyjątkowy.
    Problem mam raczej z przyjmowaniem tych „złych wiadomości”, ponieważ też nie należę do osób, które potrafią to odstawić na bok. Piszesz, że starasz się pracować nad dobrym nastawieniem… i tutaj pojawia się moje pytanie. W jaki sposób to robisz? Nie potrafię w ogóle czegoś takiego ogarnąć. Bardzo mnie ciekawią Twoje sposoby.
    Pozdrawiam ciepło!

  3. Eh jak ja chciałabym mieć dobre nastawienie… Mam wrażenie, że mój mózg przyjmuje tylko złe wiadomości, które przytłaczają te dobre. Zawsze potrzebowałam drugiej osoby, która by mnie gdzieś porwała, przyszła do mnie na kawę, zaraziła głupkowatym humorem. Mój partner był kieedyś taki, teraz sobie myślę, że to ja w nim przygasiłam to pozytywne szaleństwo. Chyba czas w końcu wrócić do pozytywnego myślenia. Jeszcze nie wiem jak, ale trzeba spróbować 😉

  4. Blum

    Ja z natury jestem malancholiczką. Dla mnie pozytywne nastawienie to duża praca wewnętrzna, ale wykonuję ją bo z dobrym nastawieniem po prostu żyje się dużo łatwiej, a to dobre dla mojego zdrowia 🙂

    A robię to tak, że po prostu ignoruję malkontenta w sobie, a skupiam się na tym co dzieje się dobrego. Obsesyjnie. Ale do złych dni jak najbardziej daję sobie prawo, tylko wieszam na sobie tabliczkę, że gryzę, by uniknąć przypadkowych ofiar.

Leave a Reply

.