Ostatnio przeciągam dodawanie wpisów, ale jeśli się nie pospieszę, ten stanie się naprawdę nieaktualny! Chociaż bezapelacyjnie najlepszy wypoczynek świata przeżyłam, uprawiając jogę i surfując w Portugalii, w tym roku udało mi się wyrwać na chwilę do Chorwacji (którą dość dobrze znam i kocham) i byłam za to naprawdę wdzięczna.
Nie umiem policzyć, ile razy byłam w Chorwacji, ale myślę, że spokojnie dobiłam już do 10. Mam swoje ulubione miejsca i miejsca, za którymi nie przepadam. Mówić szczerze – kocham to, z jaką łatwością możemy podróżować, ale nienawidzę turyzmu. Nie cenię sieciówek, nie interesują mnie zabytki, nie lubię straganów z pamiątkami Made in China, a na myśl o basenach w miejscowościach gdzie jest morze lub ocean robi mi się słabo. Dlatego bardzo ucieszyłam się z miejsca, w którym się znalazłam.
A znalazłam się na wyspie Prvic, na którą dotrzeć można tylko promem osobowym. Wiecie, co to oznacza? Żadnych samochodów na wyspie! Ani motocykli. Cisza, spokój! Nie dzieje się nic. Są trzy restauracje na krzyż (i jak zawsze mało opcji wegetariańskich i drogo). Jeden sklep. Zero pamiątek. Po sezonie jest spokojnie, nie ma dzieci, raczej ludzie, którzy pojawiają się na chwilę, przypływając na jachtach. Bosko!
Co więcej, udało się zabrać Lunę. Była bardzo dzielna na promie i w podróży, ktora trwała baaardzo długo.
Na szczęście we wrześniu temperatury nie są już trudne do zniesienia. A przynajmniej z pewnością łatwiejsze niż warszawskie lato + 35 stopni. O ile o siebie się nie martwiłam, o tyle chciałam, żeby Luna nie spiekła się na skwarkę.
Tak dobrze poznajecie! To moja ulubiona sukienka z H&M, w której dosłownie mieszkam od zeszłego lata. Ponieważ ten sezon również przeżyła, zamierzam kontynuować w kolejnym.
Jechałam z bardzo przebodźcowaną głową i nie chciałam pogarszać tego stanu. Dlatego zdecydowałam się zabrać ze sobą tylko trzy książki. Jedna z nich to 100 wskazówek Shunmyo Masuno – mnicha praktykującego zazen. Prosta, lekka i inspirująca. Myślę, że napiszę o niej jeszcze osobno.
Nic nie działa na mnie tak kojąco, jak morze. Po prostu tak jest – woda to mój żywioł i kocham miłością wielką. Marzę, żeby wrócić do nurkowania, ale w cieplejszych wodach, w których jest więcej życia. Czy uda mi się tego jeszcze doświadczyć? Nie wiem. W Chorwacji pod wodą jest coraz mniej…
Chyba, że mówimy o takich wodnych potworach.
Znalazłam na brzegu.
Doceniam bardzo takie chwile. Niewiele mi potrzeba do szczęścia. Nie pijam drinków z palemką, nie tańczę za bardzo. Ja po prostu siedzę, sączę wino i się leniwie przyglądam toczącemu się życiu.
Jeszcze jedna spośród moich ulubionych rzeczy: chodzenie na lokalne targi. Kocham je w Polsce i kocham je, gdziekolwiek jestem! To tam są prawdziwi ludzie i prawdziwe smaki i zapachy (a czasem odory).
Najbliższy targ jest w Sibeniku. Trzeba jednak jechać na niego z samego rana bo sprzedawcy szybko zwijają manatki (mówiąc z samego rana mam na myśli prom, który opuszcza Prvic przed 7 rano).
Targ to też dobra opcja, żeby kupić produkty i ugotować sobie samodzielnie obiad. Zazwyczaj wynajmuje się apartamenty, które mają kuchnię i lodówkę, więc samodzielne przygotowywanie posiłków nie stanowi większego problemu. Ceny produktów są porównywane z tymi w Polsce, ale już sałata kosztuje tu porównywalnie do wina! Z Chorwacji do Polski zawsze wracam z oliwą oliwek.
I po wszystkim…
Na targu można kupić też ryby i owoce morze. Jakkolwiek owoce morza są dla mnie akceptowalne tylko pod wodą, o tyle ryby… ahh… nie jem ryb, tylko dlatego, że sobie na to nie pozwalam. Ryby są smaczne! Ale nadal wolę z nimi pływać i je oglądać niż zabijać. Wybieram inną opcję:
Chorwaci słyną też ze swoich mocnych nalewek, które serwuje się często w ramach rozchodniaczka po sycącym obiedzie. Tu na zdjęciu zmrożona orzechówka – wspomaga trawienie.
Prvic znałam już jako dziecko. Był dobrą kryjówką z zatoczkami i plażami, na których można kąpać się nago i uciec od gwaru Vodic. Vodice to bardziej kurortowe i turystyczne miasteczko. Mimo wszystko jednym z moich ulubionych chorwackich miejsc jest wyspa Murter położona na trochę na północ od Vodic i Prvic. To również jedno z tych miejsc, gdzie nic się nie dzieje po sezonie.
Kwitnące agawy wyglądają oszałamiająco.
W Chorwacji nie uświadczycie raczej piaszczystych plaż, a już na pewno żadnej znanej znad Bałtyku (mamy naprawdę przepiękne plaże!). Drobne kamienie, kamienie lub skały często uniemożliwiają pływanie. W wodzie są też ukwiały i jeżowce. Igły tych ostatnich wbijają się głęboko w skórę, a potem są trudne do wyciągnięcia, bo bardzo łatwo się łamią. Polecam zabrać ze sobą gumowe buty do wody (zabezpieczają też stopy przed rozcięciami) lub kupić je na miejscu za równowartość ok. 30 zł. Jechać do Chorwacji bez maski i fajki trochę żal. Pod wodą można zobaczyć krewetki, ławice ryb, małe kraby pustelniki, strzykwy, rozgwiazdy, a nawet ośmiornice. Z przykrością obserwuję, jak z roku na rok coraz mniej jest życia pod wodą. W tym roku widziałam tylko jedną rozgwiazdę (kiedyś występowały równie często, jak ślimaki), jedną ośmiornicę i małe ławice rybek. Oczywiście wiele zależy od miejsca snurkowania, ale zmienialiśmy plażę wielokrotnie. Mam nadzieję, że to bardziej pech niż stan w jakim znajduje się morze.
Ozujsko i Karlovacko to chyba dwa najbardziej znane chorwackie browary. Chociaż bardzo odzwyczaiłam się od picia piwa, upalne lato jest dobrym momentem, żeby uraczyć się szklanką tego gorzkiego napoju.
Ta sukienka worek jest jedną z ulubionych rzeczy, jakie mam w szafie. Nie jest zbyt kobieca, ale jest wiskozowa, przewiewna. Latem noszę ją właśnie tak, a zimą często zakładam do spodni i wystaje spod grubaśnego swetra, robiąc za tunikę.
Luna jest najdzielniejszym pieseczkiem świata!
Z rzeczy, których w Chorwacji warto spróbować, jest Cocta. To ichniejsza cocacola, ale bardziej ziołowa w smaku. Zdrowa nie jest w ogóle, ale smaczna bardzo (jeśli ktoś lubi ten rodzaj napojów).
Teraz czas na jesienne przygody i suplementację D3 aż do kwietnia : )
Więcej podróżniczych wpisów znajdziesz w zakładce PODRÓŻE. Zachęcam Cię też do wspierania Blimsien na Patronite. W ramach podziękowania dostaniesz dostęp do podcastu RURKI Z KREMEM i ekskluzywnych treści.
8 komentarzy
Pięknie, cudnie, dzięki
Cudowne opisanie pewnego zakątka Cro. Tylko Kochana czy sprawdzasz pisownię i błędy przed opublikowanie??
Zazwyczaj tak, czasem nie, tym razem nie i ojej… ile literówek! Poprawię to i dzięki za czujność!
Wszystko pięknie, tylko ten zen czy zazen mnie trochę przeraził. Znajomy, były buddysta twierdzi że to droga do nikąd. Zatem przestrzegam. Poza tym pięknie. Teź lubię Chorwację a najbardziej bezludne skały na Istrii
Te porady tak naprawdę skupiają się na uważności i prostocie i nie mogą wyrządzić krzywdy. Z książeczki, która jest tak mainstreamowa nie poznamy zazen ani tym bardziej nie zaczniemy go praktykować 🙂 Pozdrawiam.
Blum, napiszesz o podróżowaniu z psem za granicę? Od strony wymogów formalnych i z podpowiedziami praktycznymi?
Mogę napisać jak było u nas, ale nie jesteśmy super doświadczonymi podróżnikami, to była pierwsza nasza taka podróż.
Tym lepiej, przy rutynie więcej rzeczy wydaje się oczywiste i można je przegapić 😀