Kalendarzowa zima dopiero się zaczęła, zrobiło się naprawdę chłodno, drzewa pozbawione są liści, gdzieniegdzie świat pokrywa pierzynka śniegu, a tymczasem wmawia się nam, że właśnie teraz należy wybrać postanowienia i starać się zmusić do zmiany nawyków. Właśnie teraz? Kiedy jest tak ciemno, a ciałko zaspane? Właśnie teraz? Kiedy mamy ochotę zjeść coś dobrego, zaparzyć herbaty, poczytać ulubioną książkę? Ja żyję inaczej. Nie będę się do niczego zmuszać, ale nadal troska o siebie jest dla mnie wysoko na liście priorytetów.
W mojej książce Ciepło starałam się zainspirować cię do przyglądania się sobie i światu. Patrzenia, jak się czujesz zależnie od pory roku, aury za oknem i tego, co jesz. Nie wydaje ci się absurdalne, żeby po długiej jesieni i na początku zimy, kiedy cała natura w najlepsze śpi i regeneruje się, znów urządzać pogoń za jakąś najlepszą wersją siebie? Jestem tym taka zmęczona. Na nowy rok wyznaczam co najwyżej intencje, ale moje ciało i ducha traktuję zgodnie z rytmem natury, a nie wymyślonym przez człowieka kalendarzem. Dlatego ruszam się, piję ciepłe napary, nie unikam spacerów, więcej czytam i oglądam więcej seriali. Gotuję z uważnością, wcieram w ciało ciepły olej i dużo się przytulam. Oczyszczanie, delikatny reset przewodu pokarmowego, więcej aktywności na zewnątrz, rower, sałatki to wszystko zostawiam sobie na wiosnę, wtedy, kiedy obudzą się trzmiele z puchatymi dupkami, kiedy z mokrej ziemi nieśmiało wyjrzą pierwsze przebiśniegi, kiedy słońce nie będzie tylko odległą, zimną plamą żółci, a ja znów będę umiała poczuć jego ciepły dotyk na moim policzku. Właśnie wtedy zacznę wypuszczać nowe listki pomysłów i starań. Po tylu latach jestem mądrzejsza o wiedzę, że 1 stycznia nie przejeżdża się buldożerem własnych fundamentów, by stawać się od nowa. Ten domek z piasku rozsypie się najpóźniej w okolicach połowy lutego. Mądre zmiany biorą się z mocnych korzeni, właśnie z solidnych fundamentów — po co miałabym je burzyć? Dlatego zimą dbam o moje ciepło, o regenerację i o co najwyżej staram się, by nie przyrosnąć do kanapy.
Dbam o to między innymi ciepłymi, pożywnymi śniadaniami. To mój brakujący element, który nie zmieścił się już w książce. Śniadania, które nie są suchą kanapką stającą wczesnym rankiem w poprzek gardła. Śniadania mięciutkie, najchętniej wytrawne, prześlizgujące się miło przez przełyk i grzejące w brzuszek. Takie, które poranki ułatwiają, a nie sypią piach w tryby. Śniadania pożywne, które miło wypełniają, kiedy trzeba rano wyjść z domu i marznąć na przystanku autobusowym. Śniadania, które głaszczą. Ciepłe śniadania to jedna z rzeczy, która jesienią i zimą trzyma mnie przy życiu. Chciałam się tym z Tobą podzielić. Wytrawnymi i słodkimi pomysłami na śniadania na ciepło. Jest ich aż 25,16 z nich są wegańskie lub łatwe do zweganizowania, 11 słodkich, 14 wytrawnych. Zawierają kasze, warzywa, ale wykorzystują też suchy chleb i resztki z lodówki. Niektóre to dobrze znane klasyki, o których zapomina się na lata, w sumie nie wiadomo dlaczego. Inne budzą zaskoczenie, bo choć przygotowane z prostych składników, są nietypowe ze względu na kontekst (batat na słodko? Czekoladowa kasza gryczana?).Nie jestem szefową kuchni. Przepisy, którymi się dzielę, są dokładnie takie, jak to, co przygotowuję w domu dla moich bliskich. To wariacje na temat tego, co znane, moje wersje przepisów, które mnie zainspirowały lub całkowicie autorskie kompozycje, ale takie, na które wpaść mógłby każdy. Lubię uczciwe jedzenie — sycące, dobrze doprawione, smaczne i nieprzekombinowane. Jedzenie w moim domu nie jest sztuką dla sztuki. Bezpretensjonalne to chyba dobre słowo.
Jeśli to, co napisałam, jest bliskie Twojemu sercu i kubkom smakowym, kliknij tu:
POPROSZĘ CIEPŁE ŚNIADANKO!
Jestem ciekawa czy ulegasz styczniowym zrywom, czy podobnie jak ja, działasz własnym tempem, opierając się na bieżących potrzebach. Jak sprawdzasz, czego teraz potrzebuje Twoje ciało? A dusza? Podziel się ze mną w komentarzu — zarówno przemyśleniami o postanowieniach, jak i tym, co lubisz zjeść w zimowy poranek.
Pozdrowienia z mroźnej Warszawy!
Blum

5 komentarzy
Nigdy nie robiłam 1 stycznia postanowień, ale w tym roku wyjątkowo nie mam również planów. Na początku 2020 roku planów miałam mnóstwo, ale niewiele z tego wyszło. Potem przeniosłam moje plany i nadzieje na 2021 i ten rok dopiero dał mi popalić i pokazał, jaki potrafi być wredny!… No to teraz nie nastawiam się na nic konkretnego, jest kilka rzeczy które chciałabym w tym roku zrobić, mam je z tyłu głowy ale nie zamierzam naciskać i się spinać. Tym bardziej, że 3 grudnia miałam operację i od tamtej pory powolutku sobie dochodzę do formy, w tym tygodniu zaczynam powolutku ćwiczyć jogę, rower może od lutego? Zobaczymy.
Jeśli chodzi o śniadania to ja chyba nie rozróżniam ich na jesienno-zimowe i wiosenno-letnie, cały rok najchętniej jadam śniadania na ciepło (kanapki raczej na kolację), z tym, że gęste owsianki, jaglanki przypominają mi się jesienią, a latem króluje jajecznica (ale z towarzyszeniem twarożku z rzodkiewkami). Naleśniki z cukrem albo powidłami mogę jeść cały rok! *^v^* A na razie zabieram się za studiowanie „Ciepłych śniadań”!
Tak, pandemiczne lata, które miażdżyły nasze plany, zapędy i postanowienia były całkiem niezłym nauczycielem, jak żyć w zmieniającej się rzeczywistości. Ja planuję maksymalnie na kwartał.
Ja mam religijny Nowy Rok na początku jesieni i to jest dla mnie całkiem dobry moment na nowe plany i postanowienia. Zawsze wtedy kończyły się wakacje, nowe kredki nowe zeszyty i tak mi zostało . W styczniu to mam ochotę zapaść w sen zimowy a nie się siebie jeszcze czepiać. Śniadanie to mój najmniej ulubiony posiłek dnia, przez większość życia go nie jadłam bo trenowałam rano pływanie a beznadziejnie się pływa z czymś w brzuchu. Ale rano w ogóle nie chce mi się myśleć o jedzeniu i zupełnie nie wyobrażam sobie że mogłabym zrobić sobie śniadanie . Jem tylko to co mogę kupić gotowe i zjeść idąc. Wiem że to bardzo niezdrowe ale nawet mając mnóstwo czasu nie mogę się przekonać. Jedyne śniadanie w życiu jakie jadłam z przyjemnością to w hotelu w Japonii przez miesiąc codziennie dostawałam zupę miso i kulkę ryżu. Było to wspaniałe ale dostawałam to pod nos. A teraz na samą myśl o wejściu rano do kuchni mnie skręca. Nad obiadem mogę stać pół dnia ale rano herbata to za wiele pracy .
Ja bym wypróbowała wieczorem uproszczoną wersję miso z Ciepło i ugotowała sobie taki sushi ryż wieczorem a rano tylko lekko to podgrzać. O jejku, aż się sama zrobiłam głodna teraz!
Ja mam w tym roku bardzo małe postanowienia: nauczyć się języka, zwolnić i zdetoksować się od social mediów dlatego też weszłam na Twoją stronę i przeczytałam wpis. Od 1 stycznia Fejsbuk i Instagram został odinstalowany więc cieszę się, że kontynuujesz pisanie bloga mimo, że pewnie nie daje Ci obecnie takich zasiegów jak social media. Na ebooka się nie skuszę, bo jestem beznadziejnie nudna jeśli chodzi o śniadania i naprawdę do końca życia mogę jeść owsiankę z ……… tym co akurat sezon oferuje 🙂 ale mam Twoją książkę Ciepło i ostatnio zrobiłam spaghetti z soczewicą. Łooo Paniiii jakie to było dobre :-)))) Także będę szalała z przepisami z książki. Ściskam mocno i pozdrawiam! 🙂