tumblr_nnmrdskJiY1qfirfao1_1280Kiedy byłam dzieckiem nic nie zapowiadało, że będę mieć cokolwiek wspólnego z modą. Podczas kiedy moja siostra urządzała dzikie histerie z powodu zbyt mało wirującej sukienki, ja wpychałam byle jak koszulkę w spodnie i leciałam urządzać wyścigi na rowerze. Kiedy słyszałam, że dorośli dają sobie ubrania w prezentach, byłam oburzona. Ubrania wydawały mi się koniecznością. Jak chleb. Kto normalny chciałby dostać chleb na urodziny?

A potem zostałam projektantką i przez moje ręce przeszły setki modeli. Kocham modę. Lubię trendy. Z zainteresowaniem oglądam co było modne dekady temu. Uważam, że styl mówi za nas, zanim zdążymy otworzyć buzię. Jest środkiem wyrazu, jest zabawą, jest językiem i kodem. Dobrze mieć świadomość własnego stylu. Kocham dobrze ubranych ludzi, na których patrzenie sprawia radość i bardzo nie lubię braku modowej świadomości i bezguścia.

Co rozumiem jako modową świadomość? Nie, nie znajomość trendów, nie wiedzę z zakresu historii ubioru. Tylko i wyłącznie – znajomość siebie.

Ponieważ ruszam w podróż i przygodę, nie chcę nieść na plecach wszystkich dotychczasowych bilongingsów. Dziewczyny, którymi byłam, ale umarły, nie muszą trzymać swoich ubrań i szpargałów w mojej szafie. Mimo to, mam opory przed wyrzuceniem niektórych ciuchów, z którymi łączą się bardzo miłe wspomnienia i tym bardziej czuję, że powinnam je puścić. Prawda jest też taka, że odkąd pracuję w domu, nie chodzę do biura, zmieniły się moje potrzeby. Potrzebuję więcej ubrań wygodnych, ale nie flejowatych, mniej na „wielkie wyjście”, bo takich wyjść najzwyczajniej w świecie nie przeżywam. Trochę więc wyprzedaję, chodzę po sklepach i uzupełniam i różne takie operacje dookoła samej siebie robię. W związku z chodzeniem po sklepach i w związku z moją wiedzą, pomyślałam, że opowiem Wam o tym, dlaczego macie w szafach dużo ubrań, których nie umiecie się pozbyć, albo które w sklepie były olśniewająąąąące, a w domu są zwykłymi szmatami, które niespecjalnie wiadomo do czego założyć.

ŻELAZNE ZASADY

Jeśli nie masz dużej samoświadomości, ale też kilku żelaznych zasad, których będziesz się trzymać choćby nie wiem co, wyjdziesz ze sklepu obładowana.

  • wiem kim jestem, jaki jest mój tryb życia, jakie kolory lubię, jaki styl mi pasuje, w czym czuję się olśniewająco
  • wiem jakie ubrania mam w szafie i w jakiej ilości je mam
  • dbasz o swoje emocje i nie kupujesz na poprawę humoru ani pod wpływem impulsu
  • masz strategię – wiesz czego szukasz, przeglądasz swoje ulubione sklepy online, wybierasz co Cię interesuje, idziesz tylko do tych sklepów, mierzysz, kupujesz lub nie
  • jeśli w sklepie coś Cię zachwyci mierzysz to, robisz fotę i wychodzisz. Jeśli przez kolejny tydzień o tym myślisz i wracasz do zdjęcia, warto pomyśleć nad zakupem. Jeśli nie, po prostu daj sobie spokój
  • stosujesz się do zasady 1 za 1. jeśli coś się zużyło i kupujesz nowe, pozbywasz się starego. Nie kupujesz na zapas. Dbasz o przepływ. Jeśli nie potrzebujesz przepływu – nie kupujesz

Te zasady popsują Ci zabawę, ale pomogą zadbać o Twój portfel i o Twoją szafę. I wcale nie mówię, że masz być monochromatyczną minimalistką. Możesz być zwariowaną na punkcie żakardu maniaczką retro i psychodelicznych kolorów. To jest totalnie ok. Możesz ubierać się jakbyś na śniadanie jadła LSD. Samoświadomość jest tu kluczem.

SKLEP NIE SPRZEDAJE UBRAŃ. SKLEP SPRZEDAJE EMOCJE

Sklepy już od dawna nie sprzedają nam ubrań. Jest ich za dużo. I sklepów i produktów. Sklepy sprzedają Ci emocje, sprzedają Ci historię i sprzedają Ci magię. Dlatego właśnie moda jest taka fajna. Już na etapie projektowania dział trendów szykuje moodboardy dla projektantów, które są wytycznymi, co będziemy robić w danym sezonie. Projektant nie zaprojektuje nic ładnego, kiedy sam gardzi trendem lub uważa dany nurt za szkaradny. Sprowadza się to do tego, że żeby produkt był dobry, projektant musi się chociaż minimalnie zajawić na dany klimat. Zrozumieć go. Zbudować w swojej głowie historię z czym to się nosi, jaki jest świat, jakie są odniesienia. A potem jeszcze wiele, wiele osób pracuje nad tym, żeby ten świat dla Ciebie wykreować. Są to osoby od onlinu, osoby od ekspozycji w sklepie, osoby od witryn, styliści marki itp. Wszyscy oni zapraszają Cię do modowej zabawy, do świata, w którym przez chwilę możesz być kimś innym, poczuć się inaczej. Im lepsza marka, im lepsi specjaliści dla niej pracują, tym bardziej wciągnie Cię w swój świat. A moda w naszych czasach dzieje się szybko. Historii w jednej kolekcji jest dużo. Szybko, szybko! Chodź, kup, wymień! Nie dasz rady zużyć produktu tak szybko, żeby za chwilę musieć kupić nowy. No ale jeśli masz znaleźć się w całkiem nowym świecie? To już całkiem inna historia. Wtedy musisz go mieć!

ŚWIAT

Nie będę gadać okrągłymi zdankami i opowiem Ci moje story. Wszystkie marki, które sprzedają mi historię, że jestem opaloną surferko-wrotkarką z Cali, że jestem syrenką z muszlą na cycku, że jestem dziewczyną ze skateparku mnie mają. Od razu chcę mieć te poszarpane szorty, te sprane t-shirty i całą resztę. Mam też w sobie osobę, która kocha orientalne i etno klimaty. I ta osoba we mnie jak widzi kimono, żurawie, piwonie lub cokolwiek w tym stylu, ona, ta osoba już jest gejszą. Już właśnie idzie chłodnym wieczorem przez wielkie miasto i jest taka niby nowoczesna, ale z tym orientalnym powiewem. Uwielbiam też wszystko co brokatowe i cekinowe. Ja to po prostu czuję, widzę oczami wyobraźni, ja widzę wszystko co do tego pasuje, co ja w tym robię. Ja naprawdę widzę jak jest deszczowy dzień, a ja w swoich spranych blue jeans, koniecznie loose fit i w jakimś wyjebanym ponczo piję na drewnianym ganku herbatę z metalowego kubka, głaszczę psa, patrzę w góry. Mam wtedy nawet karmelowe buty, wiązane, nad kostkę. Mniejsza o to, że nie mam psa, nie mam ganku, nie mieszkam w Stanach, a życie to nie pieprzony tumblr. Nawet jak jestem w górach, to w grę nie wchodzi żadne poncho, tylko coś lekkiego i oddychającego, a but musi być obrzydliwy i techniczny i dać się ubłocić. I dziś już umiem wyjść z tej historii o górach i wrócić do tu i teraz. A tu i teraz to sklep pełen jarzeniówek, w którym i tak nie kupię całego zestawu, tylko to poncho, albo te setne dżiny i wrócę z nimi do domu, gdzie nie pasują do niczego (a na pewno nie do gejszy w cekinach) i ja się zdziwię, że to poncho no nijak nie pasuje do tego co już mam, nie pasuje do mnie i nigdy go nie założę. Dlaczego? Bo to poncho pasuje tylko do świata wyobrażonego, który nie jest moim światem, nawet jeśli ze mną bardzo rezonuje. Co lepsze marki nie tylko są w stanie sprzedać Wam ubrania, które trafiają w Wasze dreamlifowe story. Mogą wykreować jakąkolwiek historią, mega daleką od Waszej, a Wy i tak ją łykniecie.

ZABAWA

I nie hejtuję sieciówek. Moda jest cudownym narzędziem do przymierzania tożsamości. Jest bezpieczna i może być zabawą, ja za dzieciaka, kiedy światy się wymyślało samemu. Masz tego świadomość? Dociera do Ciebie to co napisałam? No to wiesz już wszystko i masz BHP, żeby używać mody, a nie żeby to moda używała Ciebie. Najbardziej stylowi ludzie to nie ci, którzy są modnie ubrani. To są ludzie, którzy znają siebie. Kombinacja ich wad, zalet, blizn, tatuaży, fryzury, ubrań, chodu, uśmiechu, sprawi, że Ty widzisz, że oni są spójni. Mogą nie być w Twoim stylu, ale są autentyczni, a nie ma nic bardziej sexy niż ktoś kto zna siebie.

JAK INACZEJ ZASPOKOIĆ PRAGNIENIA, KTÓRE KREUJĄ MARKI?

Spójrz teraz na to inaczej. Moda może być super narzędziem do samopoznania. Które historie wykreowane przez marki pasują do Ciebie najbardziej? To nie muszą być marki odzieżowe. Coca Cola obiecuje młodość, miłość, beztroskę i wakacje, ostatnio wokół tego kręcą się ich kampanie. Czy pijąc colę poczujesz się jak zakochana pierwszy raz szesnastolatka, która odkrywa namiętne pocałunki i spontanicznie bawi się z przyjaciółmi na festiwalach lub wygłupia się na miejskich deptakach? Yyy nie. Raczej dostaniesz próchnicy i nadwagi. Jednak masz już świadomość pragnienia. Potrzeba Ci więcej spontaniczności, radości, beztroski. Jak możesz zaspokoić te potrzeby? Jeśli ja chcę być babą w ponczo na drewnianym ganku co to dla mnie oznacza? Może, że brakuje mi kontaktu z naturą, zwierząt, pięknych krajobrazów, milczenia, pobycia sobie samej ze sobą, kontemplacji. Czy ponczo kupione w wielkim centrum handlowym zaspokoi te potrzeby? Oczywiście, że nie. Przyjrzyj się swojej wymarzonej krainie i zamiast kupić produkt, pomyśl na jakie potrzeby ta kraina odpowiada. Jak się tam czujesz? Kim jesteś? Co robisz?

NA CO LEPIEJ WYDAĆ PIENIĄDZE

Wszystko to sprowadza się do obietnicy, że jak kupisz dany produkt, będziesz w tym świecie i będziesz się czuć, tak jak obiecuje kampania. To rzecz jasna nieprawda. Kampanie obiecują życie, przeżywanie, radość, satysfakcję. Wydając pieniądze na ubrania, nie zaspokoisz tych potrzeb. Oto sposoby w co lepiej zainwestować kasę lub czas, żeby faktycznie poczuć to co obiecują Ci marki:

  • podróż
  • bycie w naturze
  • zbudowanie wokół siebie sieci społecznej gwarantującej przeżywanie miłych chwil (i śmiechom nie było końca)
  • mindfulness
  • poznanie siebie
  • warsztaty, na których nauczysz się czegoś nowego i poznasz fajnych ludzi
  • rozwijanie swojej pasji lub znalezienie nowej
  • sport

Te przyszły do głowy mi. Masz jakieś inne?

...

9 komentarzy

  1. Właśnie jestem w temacie tego, na co warto wydać pieniądze. Na przykład na ciuchy można, a na rozwój osobisty to nie jestem pewna czy mogę. To moje pieniądze, zarobiłam, odłożyłam, a jednak boję się komuś powiedzieć o mojej decyzji. Boję się reakcji „Tyle za kurs czegoś tam…???” Gdybym kupowała ciuchy nikt by mnie nie skrytykował.

  2. Blum

    To prawda, trochę tak jest. Ale warsztaty i kursy pomijając to, że czegoś nas uczą, są wspaniałym miejscem, żeby poznać innych ludzi! Ja np. nie czuję potrzeby pójścia na kurs gotowania, ale wiem, że gdybym poszła na warsztaty Marty Dymek, nie dość, że mogłabym przybić jej piątkę, a bardzo jej kibicuję, to w dodatku poznam osoby rozsmakowane w kuchni roślinnej, które są z mojego miasta. Itp itd. IMO spędzanie czasu na kursach i warsztatach, niezależnie czy to kurs empatycznej komunikacji, gotowania, ceramiki czy coachingowy, są o wiele lepiej wydanymi pieniędzmi niż imprezowanie (alko, dragi, wstęp do klubu, taxi itp – są akceptowalnymi wydatkami dla wielu osób). Naprawdę, nie warto kierować się opinią publiczną. Warto robić zgodnie z własnym czuciem 🙂

  3. To zdanie z początku o ciuchach dziewczyn którymi już nie jestem bardzo mocno do mnie przemawia, dzięki! Kiedy je przeczytałam poczułam, że tej świadomości mi brakowało żeby z lekkim sercem pozbyć się balastu, co najlepsze to nie dotyczy tylko ciuchów.

  4. chocolate_lady

    Świetny tekst! Tak bardzo prawdziwy. Sama uwielbiam reklamy i czasem te, które mi się podobają znajduję na youtube i oglądam bez końca. Masz całkowitą rację z tym sprzedawaniem historii. Skłoniłaś mnie do refleksji i sprawiłaś, że rzeczywiście chcę wcielić pragnienia w życie, chociaż w pewnym stopniu. Dzięki 😉

  5. GENIALNY tekst. naprawdę, w samo sedno 🙂 buziaki!

  6. Dokładnie tak jest, faktycznie kupujemy to, jak wyobrażamy siebie, że będziemy się dzięki temu czemuś czuć. To dotyczy nie tylko ciuchów. Wszytko opiera się na naszych tęsknotach, pragnieniach i nadziejach, że dzięki temu czy innemu zakupowi nareszcie się spełnią.

  7. Blum

    Dorota, tak. I może nie ma w tym nic złego jeśli tylko ulegamy temu z pełną świadomością.

  8. Dobry tekst. Niby wiedziałam, że moja ulubiona marka sprzedaje mi iluzję, ale Ty uświadomiłaś mi to bardzo boleśnie. Inna sprawa, że ich ubrania faktycznie do mnie pasują i ja się w nich po prostu dobrze czuję 🙂 Chyba. Bo pisząc to, już zaczęłam w to wątpić…

Leave a Reply

.