217H

Kiedy byłam mała myślałam, że jak będę miała 18 lat poznam swojego przyszłego męża. Dwa lata starszego ode mnie. Będziemy dwa lata chodzić ze sobą. Potem ślub. Po dwóch latach dziecko. Wydawało mi się, że będę wtedy już dorosła. Właściwie ciągle na ten moment dorosłości czekam. W jakim punkcie życia bym nie była, zdaję się myśleć, że kiedyś będę dorosła i wtedy WSZYSTKO STANIE SIĘ JASNE. Dopiero ostatnio zrozumiałam, że nigdy nic nie będzie jasne. I nigdy nie miało być.

Kiedy wiem już jak być dziewczynką i nastolatką, jak być studentką i ukochaną, nagle muszę wiedzieć jak to jest być pracownicą i kiedy wiem już i to, nie wiem nadal jak to jest być żoną, matką. Kiedy się tego dowiem, nie będę wiedziała jak to jest kiedy umierają rodzice. Wiem jak to jest mieć pierwszą miesiączkę, ale nie wiem jak to jest mieć menopauzę. Kiedy nauczę się obsługi niemowlęcia, nie będę jeszcze wiedziała jak postępować z nastolatkiem. Życie się dzieje i nigdy nie osiągasz szczebla „master”. Rozwój nie ma końca. Czasem pytam siebie „co mam zrobić ze swoim życiem?”. Pytam  o to znajomych, pytam mądre książki. Znikąd odpowiedzi. Myślałam, że jak już będę dorosła, będę wiedziała CO ZROBIĆ ZE SWOIM ŻYCIEM. Teraz znów nie wiem.

Czasem człowiek czuje, że utknął. Chciałby coś zmienić, ale nie bardzo wie, co to miałoby być. Wszystko dookoła wydaje się  jałowe i nudne. Albo chciałby mieć pasję. Chciałby żeby krew szybciej krążyła w żyłach. Świeżego zakochania. Nowego zeszytu z okazji pierwszego września. Pamiętam jak ja i moja kumpela Hanka, roztrząsałyśmy mniej więcej od siedemnastego roku życia, że potrzebujemy tego rodzaju uczucia. Że chciałybyśmy mieć pasję, zrobić  COŚ, ale żadna z nas nie miała pomysłu, co takiego miałoby to niby być. Jaką pasję? Za co się zabrać? Wszystko wydawało się takie mało ekscytujące.

Dziś znów jestem w momencie, kiedy, mimo że pozmieniałam przez ostatni rok wiele, nudzi mi się i jestem „utknięta”. I normalnie panikowałabym, albo znów leżała na kanapie i myślała za co by się tu zabrać, ale mam już na takie stany sposób.

KIEDY NIE WIESZ CO ROBIĆ ZE SWOIM ŻYCIEM I NIC CIĘ NIE PASJONUJE, RÓB WSZYSTKO.

Rada ta jest niezmiernie prosta w swojej istocie. Wcale nie chodzi mi nawet o rachunek prawdopodobieństwa, który by wskazywał, że jak zrobisz ileś tam rzeczy to kilka z nich będzie w Twoim guście. Raczej chodzi mi o to, że nawet jak ani jedna z nich ci się nie spodoba, zdobędziesz wiedzę o sobie i o tym, w którym kierunku iść. Wiedza o tym czego nie chcesz, klaruje ci czego właściwie chcesz. No ale tak, rachunek prawdopodobieństwa swoją drogą.

Ja np. musiałam spróbować: baletu, tańca towarzyskiego, tenisa ziemnego, zespołu wokalno – tanecznego, tajskiego boksu, tańca na rurze, rolek, wrotek, nart, nurkowania, siatkówki, indoor cyclingu i jogi żeby zrozumieć, że zdecydowanie wolę sporty gdzie nie jestem graczem zespołowym, albo jeśli nim jestem nie muszę dotykać się z innymi, sporty które nie stawiają na „martwy wynik” czyli „mogę więcej podnieść” albo „tańczę lepszy układ” a nawet nie „pogłębiam swoją asanę”. Najbardziej lubię sporty gdzie jestem w grupie inspirujących ludzi, ale robię swoim tempem, najpierw nie da się zrobić nic, a potem postęp jest mocno widoczny. A czy to jest pole dance czy wrotki – nie ma dla mnie znaczenia. Chodzi tylko o uczucie, kiedy wychodzi nowy trick, lub kiedy inny uczestnik grupy robi coś, czego ja nie potrafię lub się boję.

Żeby wiedzieć czego oczekuję od mężczyzny (ale też co potrafię, chcę i kocham dawać) potrzebowałam być w kilku związkach. Dynamicznych i nudnych jak flaki z olejem. Zdradzająca i zdradzana. Monogamiczna i zakochana do szpiku kości. Stała i niestała w uczuciach. Wszystkie te doświadczenia uświadomiły mi, co jest dla mnie ważne i co preferuję. Nie da się tego powiedzieć kiedy ma się pierwszego, a często nawet i trzeciego chłopaka.

Żeby trafić na dobry smak, książkę czy film, trzeba przejść przez wiele gatunków.

Trzeba mówić TAK, nawet tym rzeczom, co do których masz przekonanie, że ich nie polubisz. Nie po to żeby na siłę się przekonać, ale żeby wytworzyć kontrast dzięki któremu powiesz:

„Jestem B. i wolę oliwki niż słodkości, ale jakby jednak coś, to żeby było na maksa czekoladowe. Wolę lato niż zimę i sporty wodne niż łażenie po górach. W związku szukam bliskości i partnerstwa, szczerości i oparcia. W przyjaźni, żeby było dużo przestrzeni i wolności, w pracy, żebym mogła być kreatywna i żeby działo się ciągle coś ożywczego. W łóżku, żeby nie było waniliowo i żeby było hetero. Filmy, książki i muzyka muszą mieć dobrą narrację. Znajomości bez small talków, tylko głębia i przekminy. Wybieram ateizm i łysego kota Adka. Nie kocham małych psów, bo zazwyczaj nie są mądre”.

Ale kiedy „nie wiem, gdzie chcę mieszkać, czy chcę mieć dzieci, co poza projektowaniem, jakie mieszkanie, czy kredyt, jaki kraj, jakie co, gdzie, jak?” radą jest jednak – smakuj jak najwięcej i dodawaj wszystkie te dane do swojego duchowego GPSa.

Wewnętrzny kompas działa. A Ty? Jak sobie radzisz?

...

40 komentarzy

  1. Shelias

    Zawsze się martwiłam że próbuję za dużo rzeczy, sportów, pasji, instrumentów, ścieżek w życiu. Że wszystkiego po trochu, że niektórzy osiągają poziom ,,master” w jednej dziedzinie a ja cały czas szukam. Martwiło mnie że nigdy nie znajdę tej jednej rzeczy, w której będę najlepsza. Teraz już wiem że moją największą pasją są książki i podróże, jednak uświadomiłam sobie ze chcę dalej próbować jak największej ilości rzeczy. Nawet jeśli będę tylko na poziomie ,,ledwobardzopoczątkujący”.

  2. Blum

    Shelias – ja odkryłam za to jakich uczuć szukam. I w sumie wszystko mi jedno co mi je zapewnia.Mogę zmieniać sporty, ulubionych autorów książek, seriale a nawet ludzi, ale wiem co lubię i tego szukam w swoich doświadczeniach.

    To jest super. A są rzeczy ja lot na paralotni, który był bardzo fajny, ale to nic co chciałabym robić na stałe, a jednocześnie coś co bardzo chciałam przeżyć.

  3. Nie wiem co zrobić ze swoim życiem , utknełam w pewnym punkcie i nie potrafie ruszyć do przodu . Wmawiałam sobie że będąc chudsza , będe szczęsliwsza ale jedynie co mi dalo to zaburzenia odzywiania z którym walcze od kilku lat .
    Chciałabym po prostu dac sobie na luz z tym wszystkim i zaczac cieszyc sie życiem ale chyba naleze do upartch osob .

  4. myślę zupełnie na odwrót. Że gdybym miała jakiegoś przewodnika jako nastolatka, który pokieruje mną odpowiednio, doradzi, odradzi….Że gdybym zrobiła plan, który realizowałabym punkt po punkcie….A tak zawsze rzucałam się na cokolwiek i wszystko naraz i w konsekwencji jest jak jest 🙂

  5. Blum

    Bubcia – zmiana wagi nic nie zmienia jeśli w głowie bałagan. Zmiana zer na koncie i piękny ukochany też nie.

    Także zamiast ćwiczyć się w restrykcjach kalorycznych, może warto przerzucić się na medytację?

  6. Blum

    KasiaJ – ależ to nieprawda. Co gdyby ten przewodnik doradził Ci to co właśnie robisz, a Ty byś chciała akurat być artystką? Tylko Ty wiesz. A jak nie wiesz musisz się dowiedzieć. To sztuka umieć przetwarzać dane i aktualizować mapę, że tak powiem 😉 A jeszcze żeby było wiadomo gdzie szukac jak już wiemy czego chcemy. No to wtedy żyć nie umierać 😉

    P.S Ja się rzucam na wszystko, ale z planem haha

  7. Swietny tekst! Madry i wnikliwy. Blum, zadam Ci glupie pytanie: wiem, ze to jaka jestes, to zapewne Twoja praca nad soba itp. Ale czy mozesz napisac co/kto (jedna/wiecej rzeczy/osob) miala/ma na Ciebie najwiekszy wplyw? Kto Cie najbardziej w zyciu zainspirowal, od kogo najwiecej wzielas/dostalas? Jestem na etapie uczenia sie brania od innych, dlatego to dla mnie wazne. Dzieki Ci z goroy za odpowiedz.

  8. Blum

    EwaEwa – nie mam dobrej odpowiedzi. Nie jest tak, że Jan Paweł II albo Dalajlama.

    1 Trochę poprzez innych ludzi – jeśli ktoś żyje w sposób, który mnie wkurza albo mi się nie podoba to robię wszystko, żeby mieć inaczej. Nie być w związku gdzie ludzie milczą i mają się w nosie. Nie gnić w pracy i przerażeniu życiem, że nie można jej zmienić. Nie otaczać się powierzchownymi znajomymi. Nieraz też ludzie po prostu są inni niż ja, ale mnie odrzucają i wiem wtedy, że to nie moja rzecz.Nie jestem np imprezowiczką, nie jestem niesłychanie towarzyska, nie jestem też nastawiona na nieskończoną ilość bodźców. Więc uczę się o sobie przez obserwację.

    2 Patrzę komu czego zazdroszczę. Ale zazdroszczę tak, że zamieniam się w fontannę jadu. Własciwie to już mi się nie zdarza, ale tylko dlatego, że szybciej wyłapuję i szybciej idę w tym samym kierunku. Fajnie o tym pisze Agata tu- http://www.latajacaszkola.pl/czemu-ona-a-nie-ja-kontrowersyjny-temat-zazdrosc/

    3 Znów znajomi – ale tym razem biorę to co mi się podoba. Jak mają coś fajnego (umiejętność dzielenia się, entuzjazm, wiedzę, odwagę) to otwarcie ich pytam jak to robią i co mi radzą. Jeśli im kibicuję i trzymam kciuki, ludzie chętnie podają mi dłoń, żeby mnie podciągnąć do swojego poziomu, bo wiedzą, że będę dla nich fajnym towarzystwem na tym ich, wyższym szczeblu, a nie że jak tylko się tam wdrapię to ich zepchnę,żeby być jedyna i najlepsza. Nauczyłam się też, że cały człowiek nie musi być kapitalny, żeby miał w sobie cząstkę, która mnie uczy i inspiruje. Wygrzebuję takie cząstki i pisze o nich w KOBIETACH PISTOLETACH na stronie. Niedługo nowy tekst. Także staram się dzielić takimi fajnymi osobami.

    Ja ogólnie jestem mocno lękliwa, ale też wiecznie się zamęczam wyrzutami sumienia. Więc żeby sobie samej nie truć, wolę lęki pokonać i coś zrobić. Wiele dostałam od życia po dupie, często szukam guza, podejmuję odważne decyzje, sprawdzam, szukam, pakuję się w tarapaty. Historia moich upadków, porażek i idiotycznych zachowań jest naprawdę długa, ale to właśnie one pomagają mi potem dokonywać innych wyborów. Ogólnie staram się wyłazić ze swojej strefy komfortu, nawet jeśli to nieprzyjemne, żeby dowiedzieć się co lubię i czego pragnę.

    I przyznaję…znów mnie korci. Ryzykuję. Ale to ryzyko mi się opłaca, chociaż to nie jest gra dla ludzi, którzy przede wszystkim chcą się czuć bezpiecznie. Ja nie jestem bardzo „into the wild” ale grzeczną dziewczynką też nie jestem.

    Moja rada? DOŚWIADCZAJ! I czytaj Humans of New York 😉

  9. Kornelia

    Niedługo skończę 19 lat.Już parę dobrych lat pracuję w modelingu.Zdałam sobie sprawę że nie wiem co tak naprawdę chcę zrobić ze swoim życiem.Od kilku dni czuję pustkę.Chcę zacząć robić coś kreatywnego,spróbować czegoś nowego,ale niestety w dużej mierze to kwestia pieniędzy,o które zawsze się martwię iż kiedyś może mi ich zabraknąć, a wiem że myśląc w ten sposób przyciągam ich brak.. Pragną stabilizacji,własnego mieszkania,osoby której mogłabym się zwierzyć ze wszystkiego co przez tyle lat tłumię w sobie.

  10. Dokładnie, najlepiej jest próbować, jak najwięcej nowych rzeczy, przeżyć różne sytuacje, poznać różnych ludzi, z różnych środowisk, w różnym wieku, bo i dzięki nim można się dużo dowiedzieć, nawet i…o sobie. A fajne właśnie jest to, żeby umieć się określić, jestem taka i taka, lubię to, a tego nie. Wiele rzeczy potrafię teraz o sobie powiedzieć, bo próbowałam duużo rzeczy w ostatnim czasie i to jest świetne!
    A tak z ciekawości, jeśli można spytać, nadal chciałabyś przeprowadzić się do Berlina? 🙂

    Ps Czytam Twojego bloga już prawie 2 lata i dopiero teraz ośmieliłam się napisać pierwsze komentarze, trochę się dziwnie z tym czuję, tak się ujawniając, potrzebnie?

  11. Blum

    Patrycja – ależ ja uwielbiam wymianę myśli! Pisze na tematy, które mnie samą ciekawią więc ciekawi mnie co inni myślą. Także komentuj jak najczęściej!

    Co do Berlina – kocham, ale okres miodowego miesiąca mamy dawno za sobą. Nie wiem co miałabym zawodowo tam robić. Ale nie wykluczam wyprowadzki. Ani do Berlina,ani do Radomia. Czekam na falę i chętnie dam się ponieść życiu 🙂

  12. Okeeej, więc będę komentować, a co się będę wstydzić! Twoje teksty bardzo do mnie trafiają i mam bardzo podobne poglądy na wiele spraw, także…nie będę już siedzieć tak cicho i tylko czytać. 🙂

    Berlin, fajne miasto, też muszę go w końcu odwiedzić, ale jednak moje serducho jest w Krakowie, gdzie już niedługo zaczynam nowe studia! Nie mogę się doczekać. 🙂 Swoją drogą nie rozumiem kompletnie ludzi, którzy bardzo by chcieli gdzieś mieszkać/studiować i to jest na wyciągnięcie ręki, ale z góry zakładają, że się nie uda i nic z tym nie robią.

  13. Bardzo, ale to bardzo mocny i dobry początek posta. Pierwszy akapit wręcz mnie poraził, bo kiedyś, dawno temu wydawało mi się podobnie. Zdanie” Właściwie ciągle na ten moment czekam”. Jest piękne. Popatrz Blum, dopóki tak będziesz czuć- będziesz młoda duchem.

    Wiek, bardzo różne przeżycia i doświadczenia jakoś tego czekania na dorosłość u mnie nie zmieniły. (co nie znaczy, ze jestem nieodpowiedzialna np.)Metryka pędzi do przodu, a ja się czuję w tej chwili o 8 lat młodziej. Mam pracę, rodzinę, pasję, a tez wydaje mi się, ze coś tam na mnie jeszcze czeka na tej osi życia. Więcej, wydaje mi się, ze życie jest jeszcze przede mną.że ten punkt jest gdzieś z przodu.Jest to trudne do sprecyzowania, ale tak czuję, jeśli mnie rozumiesz…

  14. a jeśli na razie spróbowałam tylko jednego ? czy lepiej pozostać czy zmienić ?

  15. Też nachodzi mnie refleksja – co dalej. Za rok skończę studia. Na pewno nie widzę siebie w standardowej pracy 9-17. Nie widzę siebie za biurkiem. Nie widzę siebie w korporacji.
    Jestem wolnym strzelcem, lubię sama decydować o swojej pracy. Nie lubię jak ktoś mi narzuca obowiązki, które nie zgadzają się z moimi poglądami. Prowadzę bloga i jestem instruktorką Spinning. Chcę rozwijać swoją działalność. Chcę mieć kontakt z człowiekiem. Nieważne, gdzie będę mieszkać – dzięki moim preferencjom odnośnie do wykonywanego zawodu, lokalizacja nie ma znaczenia.
    Może za rok będę mieszkać nad morzem i spełnię swoje marzenie z dziecięcych lat?

  16. Jestem utknięta 😀 Do pracy poszłam tuż po skończeniu szkoły średniej, i cąły czas (8 rok! ) siedze w tym samym miejscu bez perspektyw bo boję się, że niczego innego nie znajdę… ale w międzyczasie w imię zasady próbowania udałam się na kurs toalety i kosmetyki pośmiertnej i niespodziewanie się okazało, że nie mam problemów jeżeli chodzi o zajmowanie się ciałem osoby zmarłej, ba, wręcz mam poczucie misji!
    Tym bym się chciała zająć na stałe – tylko nie wiem jak…

    Co do zwiazków – nigdy mnie nie pochłaniały, nigdy nie wykazywałam tęsknoty za „połówką” ale jestem typem długodystansowca, w tej chwili jestem w swoim drugim który trwa ponad 3 lata, on myśli o mnie poważnie a ja sie czuję wrednie bo nie chcę mieć dzieci(on o tym wie, ale liczy, że się kiedyś przekonam) … i tak czasami czuję, ze zajmuję mu cenny czas, oferując w zamian tylko base i pizze w weekendy 😛

  17. Ja mając prawie 27 lat nadal jestem w fazie gdy „Czasem człowiek czuje, że utknął. Chciałby coś zmienić, ale nie bardzo wie co miałoby to być. Wszystko dookoła wydaje się być jałowe i nudne. Albo chciałby mieć pasję. Chciałby żeby krew szybciej krążyła w żyłach. Świeżego zakochania. Nowego zeszytu z okazji pierwszego września. ” Utknęłam na dobre i nie wiem co mam zrobić ze sobą. Pracuje tam gdzie po prostu mnie przyjęli, nie mam wielkich pasji , jedyne co próbuje zmienić to zaczęłam ćwiczyć jogę. Mój rozwój osobisty następuje bardzo powoli na pewno się coś rusza ale w mega ślimaczym tempie … Dzięki za każdy twój tekst , bardzo mnie motywujesz i sprawiasz że „coś” chce ze sobą robić 🙂
    NAMASTE siostro 🙂

  18. Tez mam okres typu wszystko jest ok ale nuda i monotonia 🙁 na razie nie mam pracy ale mieszkam z rodzicami w bardzo dobrych warunkach więc kompletnie nie narzekam ale tak to mam kryzys 25latki jak to niektórzy nazywają 😉 nie bardzo wiem co zrobić, w lewo czy w prawo, skończyłam w tym roku studia więc to mam z głowy ale dalej kompletnie nie wiem co robić. Zresztą nie lubię swojego miasta więc nie bardzo chce mi się ruszyć i tak czas leci 😉 myślę o wyjeździe za granicę ale napisałam do paru pracodawców i na razie cisza, zobaczymy.

  19. Wszystko fajnie, czemu nie testować różnych sportów, szkół, smaków, zajawek… ale związków? Trzeba zdradzać i być zdradzanym, żeby wiedzieć czego się chce w związku? Trochę to pokręcone, jakoś do mnie nie przemawia. Chyba, że ktoś lubi fundować sobie kopniaki i cierpieć. Nie wystarczy jeden facet ani trzech? Tak się składa że mój mąż to także mój pierwszy chłopak i nie czuję potrzeby testować z innymi. Po co zmieniać to co dobre? A nawet gdybym któregoś dnia zaczęła się zastanawiać „jakby to było z innym” to Twoja receptą byłoby sprawdzić? Zranić człowieka którego kocham, być może rozwalić związek, z powodu zachcianki, ciekawości? Nie, dziękuję, mam całkiem inne priorytety w życiu.

  20. Blum

    Anna – jasne, że nie trzeba zdradzać. Ja po prostu jako nastolatka byłam w jednym związku, a zakochałam się w kimś innym. Krew nie woda, nie była to też pełnowymiarowa zdrada, ale emocjonalna jak najbardziej tak i już wiem, że nigdy nie chcę „iść na zakładkę”, że tak to ujmę. Czy wiedziałabym to bez tego doświadczenia? Mając tyle lat co mam raczej tak. Wtedy mając naście? Raczej nie 😉

    W dodatku nie wierzę w związek z pierwszym partnerem, a już na pewno nie w ślub. Jeśli u Ciebie to działa – ok. W ogóle uważam, że najlepiej wejść w związek jako osoba ukształtowana w jakimś stopniu. Osoba, która ma o sobie wiedzę, a nie kształtuje się równolegle z partnerem – bardzo często drogi takich ludzi się rozchodzą lub można wejść w niesatysfakcjonujący związek albo trzeba przestać szukać siebie i wybrać spokojne bycie razem.

    Jeśli chodzi o mnie, zdecydowanie wolę model bycia w zgodzie ze swoim wewnętrznym ja i związanie się z kimś, kto też siebie zna i rozwija i po prostu mamy ochotę robić te same rzeczy. To nie znaczy „pić razem lemoniadę” ale żyć w określony sposób, mieć takie same wartości, kreować życie w taki sposób w jaki ja też naturalnie pragnę, dlatego, że nam po drodze, a nie na drodze wielkiego kompromisu. Wierzę że największą wartością człowieka jest rozwój i niechętnie ale akceptuję myśl o tym, że musimy się godzić na zmiany w naszym życiu i nie trwać na upartego w strefie komfortu. Dlatego wierzę w związki, kótre mogłabym przedsatwić tak:

    „To moja ścieżka, jeśli chcesz iść ze mną, jesli idziemy w tym samym kierunku, chodźmy razem tak długo jak nas to wzbogaca i uszczęśliwia i mam nadzieję, że to będzie udana podróż”.

    Chciałabym oczywiście trafić na partnera, który całe życie będzie chciał iść tą ścieżką co ja. Albo ja tą co on. Że ten główny szlak będzie wspólny i tylko czasem będziemy zbaczać z drogi by zajmować się swoimi osobnymi życiami. Póki co jednak moje drogi i drogi ludzi których kochałam się rozchodziły. I to też jest ok. Nie chcę żeby kompromisem pomiędzy górami i morzem był Radom. Nie umiem się tak poświęcić dla nikogo i nie umiałabym przyjąć takiego poświęcenia. Gdy będę matką również zaakceptuję fakt, że moje dziecko ma swoją ścieżkę i mogę mu jedynie towarzyszyć na tyle na ile mi pozwoli.

  21. Blum, Twoja wizja związku kojarzy mi się z „Modlitwą” Gestalt autorstwa Perlsa:
    „„Ja robię swoje i ty robisz swoje.
    Ja nie jestem na świecie po to,
    żeby spełniać twoje oczekiwania,
    a ty nie masz obowiązku spełniania
    moich oczekiwań.
    Ty jesteś ty, a ja jestem ja.
    Jeśli się spotkamy – to wspaniale.
    Jeśli nie – to trudno.”

    🙂 I like it. A z tym próbowaniem – czasem zazdroszczę osobom, które wiedzą, że TO jest TO i poświęcają się jednej rzeczy. Ja jestem niespokojnym duchem i lubię nowe. Głód nowego jest tym, co mnie ciągle pcha do przodu. Czasem pozwala mi zostać przy jakiejś rzeczy dłużej (wtedy wymyślam dla niej innowacje, nowe jakości, nowe spojrzenia, łączę ogień z wodą, żeby było… inaczej. nowe).
    Niemniej najtrudniejsza jest sytuacja, gdzie robisz WSZYSTKO i to aktualne wszystko Ci się podoba. Wszystko ci się podoba. I jak żyć? Jak wybrać? Co jest najbardziej, kiedy chcesz wszystkiego? To są moje pytania, co zrobić z życiem – co wybrać, jeśli jest tak wiele, jeśli wszystko mnie interesuje?

  22. Tak czytam i mam wrażenie, że albo rozleciał Ci się związek, albo rozlatuje… te rozkminy takie depresyjne!

  23. Blum

    Joanna -zdecydowanie nie są depresyjne. Dawno nie byłam taka szczęśliwa i spokojna 🙂

    Ale nie zaprzeczam, że jestem w wieku kiedy zaczynam myśleć poważniej o niektórych sprawach i wkraczać na nowe ścieżki, a to wnosi wiele refleksji do życia.

  24. Dominika

    Aktualnie mam małego psa i jest bardzo inteligentny, kundelek pełną parą 🙂 Apeluję, adoptujmy psy ze schroniska, są najwierniejsze na świecie ! P.S. Tekst tak bardzo mój… pozdrawiam Blimsien

  25. Virgo Fox

    Blum kocham Cię za ten wpis!
    Jestem właśnie na etapie spinania tyłka i rozkiminy co dalej.
    Co z tego, że praca którą mam jest stablina, z dobrą umową i powtarzalna skoro ja kocham jak jest ogień i jednak potrzebuję interakcji z człowiekiem face to face.
    Blum inspiruj i motywuj bo dzięki Tobie wierzę, że gdziekolwiek wyląduję dam sobie rade.
    Wiem czego szukam w życiu… i to jest piękne.

  26. Kiedyś, kilka lat temu, rozmawiałam o czymś podobnym, ze swoją Mamą i wtedy Ona – najmądrzejsza kobieta jaką było mi dane znać, powiedziała coś takiego: Ja to myślę, że człowiek dojrzewa do 18tki a potem już się tylko starzeje. Patrz na mnie ja mam juz prawie 60 lat, ale wcale nie zmądrzałam” I to był moment, w którym przestałam się spinać. Często ryzykuję, często podejmuję błędne decyzje, mam na koncie doświadczenia, które większosć moim rówieśników ma jeszcze przed sobą. Od takich słodkich jak miłośc i ślub, ale i gorzkie jak chorobę i śmierć najważniejszej osoby w moim życiu. I wiele sytuacji pomiędzy. Mam 27 lat, jestem dzieciakiem. Śmieję się z głupich rzeczy a równocześnie odnajduję się korpo. Wciąż nie wiem czego chcę, ale szukam. Nie znalazłam pasji, ale nie boję się zmian.
    Dobrze, że napisałaś jak to jest u Ciebie, bo wielu ludzi boi się tych poszukiwań. Nie wiem dlaczego, ludzie boją się zmian.

  27. mój chłopak, z którym jestem 9 lat to mój pierwszy partner – rzeczywiście byłam trochę zagubiona jak wkraczałam w ten związek, ale jakoś tak razem dorośliśmy, uczyliśmy się od siebie, były i owszem kryzysy, ale potem zawsze prychodziło poczucie że to z nim chcę iść przez życie. Ale bardzo długo się docieraliśmy zanim nasz związek stał się takim jaki jest dzisiaj. Znamy się na wylot, nie mamy dzieci ani wspólnych zobowiazan, włąściwie trzyma nas nieustanne zainteresowanie tą drugą osobą, chęć spędzania z nią czasu i dzielenia sie tym co mam najlepszego. nigdy nie planowałam, że to będzie zwiazek na stałe, na zawsze – był taki moment buntu, że jak to? to ja już nigdy nie przeżyję ekscytacji pierwszej randki, nowych motylków w brzuchu, cały ten urok nowości już nie dla mnie?? To uczucie przeszło gdy zrozumiałam że to ja wybieram świadomie i chcę z nim być. Nie da się przeżyć wszystkich możliwych scenariuszy w życiu i jakikoliwek byśmy nie wybrali – zawsze coś w nim tracimy, a coś zyskujemy. Ważne żebyśmy mieli poczucie, że straty są mniejsze od tego co zyskaliśmy

  28. Zgadzam się z wieloma myślami zawartymi w tym wpisie, ale nie z lansowaniem potrzeby przeżycia wielu związków. Oczywiście – jak komuś się tak życie układa, to niech czerpie z tego garściami, ale jeśli miał szczęście trafić na szczęśliwy związek na wczesnym etapie swojego życia, to po co budzić u takich osób niepokój, że może coś źle robią, rezygnują z samorozwoju, ograniczają się, są tchórzami?, zadekowały się w strefie komfortu, a tam czeka wielki świat. Czy one są gorsze, bo postanowiły budować szczęście i swoje własne ja razem z drugą osobą? Zawsze będą pytania „a co by było gdyby”, „gdzie bym teraz był”, nawet w najszczęśliwszym i w najbardziej rozwijającym związku choćby nie wiem co, ale to nie znaczy, że ślub z pierwszym partnerem jest skazany na porażkę. Wg twoich poglądów nikt, kto chce się rozwijać i żyć w zgodzie ze sobą, nie może mieć partnera na całe życie. Nawet jeśli wydaje się, że to już to, że rozwijacie się we wspólnym takim samym kierunku, to skąd wiesz, że to jest Twój kierunek, a nie jakiś kompromis/zmanipulowana drugą osobą Ty? Rozumiem potrzebę samorozwoju, którego nie hamuje ktoś inny. Ale dla mnie samorozwojem jest także tworzenie szczęśliwego związku po X latach wspólnego życia, nawet gdy dwie osoby nie są już w 100% tymi samymi osobami, którymi były, gdy postanowiły być razem.

  29. Ja trochę o czymś innym, ale nie do końca bo tez jest to zwiazane ze zmiana zyciowa. Polecam obejrzec: https://www.youtube.com/watch?v=o0VrZPBskpg bardzo wazny i madry moim zdaniem wyklad, ukazujacy niewidzialna i wszechobecna ideologie carnism czyli weganizm od troche innej niz zwykle strony. Moze napisalabys o tym post? Wiem, ze potrafisz dotrzec do wielu ludzi i chyba mamy podobny poglad na ten temat 🙂

  30. Blum

    Kropka – jestem wielką romantyczką i uważam to co opisujesz za ideał. Jednak patrząc dookoła siebie nie widzę, żeby to tak działało. Średnia życia się wydłuża, ludzie mają więcej możliwości niż kiedyś. Także dziadkowie też nie są pocieszeniem, oni żyli w innych czasach.

    Czy ja wprawiam kogoś w zakłopotanie mimo poglądami? Jeśli ktoś jest pewien swoich związków i miłości chyba nie musi brać sobie do serca słów nieznanej mu osoby? 😉 Gdyby o mnie chodziło wyszłabym chętnie kilka lat temu za partnera, którego poznałam kiedy miałam 19 lat. Pewnie dziś byłabym szczęśliwa, ale byłabym totalnie inną osobą niż jestem i… dziękuję bogu, że wtedy nie zdecydowałam się na taki krok (z resztą nomen omen tamten partner nie chciał dzieci ani ślubu co pasowało mi wtedy, a dziś… byłoby nie do zaakceptowania, więc sama widzisz).

    Poza tym o czym teraz napisałam – mój post dotyczy ludzi, którzy nie wiedzą co moją zrobić. Jeśli ktoś wie „to jest strzał w dziesiątkę” nie ma powodu by szukał dalej, prawda? I to, że ja długo szukam swoich związków i sportów, pasji,nie oznacza, że w każdej dziedzinie swojego życia próbuję wszystkiego. Np. na swojej zawodowej ścieżce jestem od 18 roku życia i póki co nic nie zmieniłam i nie planuję zmieniać. Czemu? Bo to co robię mi odpowiada.

  31. Masz rację, nikt nie musi przejmować się słowami obcych, ale jakoś mnie tak uderzyła stanowczość Twoich sądów.

    W każdym razie dla mnie Twoja wizja nie jest w ogóle romantyczna, tylko totalnie pragmatyczna, ale zaraz wejdziemy w spór o definicje, więc tylko Ci jeszcze podziękuję za odpowiedź 🙂

  32. Blum

    Kropka – ale dlaczego stanowczość? Jeśli Ci dobrze – trwaj w tym 🙂 jak nie wiesz co robić, próbuj żeby dowiedzieć się czego chcesz.

    A mój romantyzm jest skonfrontowany mocno z rzeczywistością. Ciężko założyć, że dwie osoby rozwijają się przez 40 lat tak samo i ich pragnienia ewoluują w tym samym kierunku. Choć byłoby cudnie gdyby tak było.

  33. Witam! Przed rozpoczęciem zmiany w życiu warto sprawdzić swoje predyspozycje zawodowe. W tym pomoże z pewnością test, dzięki któremu łatwiej można określić swoje preferencje i otrzymać propozycje branży, w której będziesz się czuć dobrze. Więcej informacji na ten temat znajdziesz na kierunekrozwoju.pl

    Pozdrawiam
    Przedstawiciel serwisu Kierunek Rozwoju

  34. I take pleasure in, cause I found just what
    I used to be having a look for. You have ended my 4 day lengthy hunt!

    God Bless you man. Have a nice day. Bye

  35. Ładnie piszesz i głęboko reflektujesz nad swoim życiem ale w jednym punkcie się nie spotkamy. W życiu moim zdaniem nie chodzi o to, żeby dotknąć się wszystkiego, włącznie z tym co babra nas jak błoto (przykładowo zdrady) i dopiero potem wiedzieć, co nam pasuje i czego szukamy. Widzę duży sens wspomnianych już w komentarzach autorytetów i moralnych przewodników, czerpania z innych. Ty optujesz za ateizmem, ja wybieram Jezusa, choć dla wielu to dziś frajerstwo i ciemnogród. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę wszystkiego, co najlepsze. 🙂

  36. Bardzo mi się podobało to co napisałaś, ale ostatnie dwa zdania NIE! Przemyśl ten ateizm ( w zestawieniu z kotem??) Mam małego psa od 11 lat i jest bardzo mądry i… kochany:) Przeżyłam już wiele lat, mam dorosłe dzieci, spłaciłam kredyty (na różne cele) i na tym etapie życia doszłam do wniosku, że w swoim życiu trzeba być pokornym i wdzięcznym bo… „do człowieka, który idzie nie należy nawet krok” i taka jest pra
    wda. Zastanawiam się tylko o co w tym wszystkim tak na prawdę chodzi ????

Leave a Reply

.