medytacja

Czuję, że w tym roku wiosna nie jest dla mnie zastrzykiem energii i czasem wielkiej witalności. Jestem trochę jak zwiędła bazylia. Staram się czerpać z tego stanu inspirację i przygotowuję dla Was niespodziewanie (dla mnie samej) cykl postów o relaksacji, odpuszczaniu sobie, regenerowaniu własnych zasobów i roztoczeniu nad sobą opieki. Pretekstem dla całego cyklu stał się POST DLA PERFEKCJONISTEK, KTÓRE CHCĄ NAUCZYĆ SIĘ CZEGOŚ Z ZAJĘĆ JOGI. Cieszę się, że się Wam podobał. Mój dzisiejszy gość opowie od strony jogicznej, dlaczego relaks jest tak ważny i jak powinien wyglądać balans w życiu według nauk SWamiego Sivanandy. Nie musicie praktykować jogi, żeby poczuć się zainspirowane do przemyśleń na temat równowagi we własnym życiu. Moim gościem jest krakowski nauczyciel jogi Soham Sivoham i to on dziś obrazowo opowie Wam o tym dlaczego relaks jest niezbędną częścią dbania o siebie.

Zapytałam Szymona, o to jaką rolę z duchowego, psychicznego punktu widzenia pełni Savasana i relaks. Oto co mi odpowiedział:

Poruszając wiedzę najpierw z tradycji przekazu: Savasana jest na tyle istotna, że Swami Vishnu, propagator metody Sivanandy, wyodrębnia ja w swoich pięciu punktach jogi (Odpowiednie ćwiczenia, odpowiednie oddychanie, odpowiedni relaks, odpowiednie odżywianie, medytacja i pozytywne myślenie). Analogie, którą opisał w połowie ubiegłego wieku, to ludzkie ciało jako samochód, pojazd którym przemierzamy życie. Asany są smarem, dzięki któremu wszystkie części silnika współgrają bez zgrzytania. Pranajamy są akumulatorem, który podpięty do wozu pozwala go odpalić. Jedzenie to paliwo, zanieczyszczone zapcha silnik. Wyszkolony medytacją umysł to mądry kierowca, który umie zachować zasady ruchu drogowego i wie gdzie jechać. A Savasana to chłodnica, która zapobiega przegrzaniu się silnika. Bo na nic pełny bak, dobry kierowca i pełny akumulator, jeśli auto ci się zagotuje. Relaks końcowy, tak jak go uczymy, jest trzyczęściowy, zarówno w działaniach jak i w skutkach.

Formalnie: Napinamy poszczególne partie ciała, ponieważ razem z napięciem które świadomie wytwarzamy i puszczamy, puszczamy również napięcie trzymane podświadomie. Drugie działanie to mentalne powtarzanie instrukcji relaksacyjnej. Wysyłamy i powtarzamy polecenie do poszczególnych części ciała. Nasza podświadomość chętnie – zwłaszcza do tego przyzwyczajona – spełnia naszą komendę i wypuszcza napięcia. Trzecim etapem jest cisza – uczestnicy zajęć mają czas i przestrzeń, żeby po prostu pobyć i doznać. Na płaszczyźnie teoretycznej Savasana również dzieli się na trzy etapy: Relaks fizyczny, w którym rozluźniają się mięśnie. Relaks mentalny, w którym luzują się napięcia mentalne, umysł wycofuje się. W trzeciej fazie następuje tzw relaks duchowy. Trudno mi powiedzieć, co się tam dokładnie dzieje, ale jest to moim zdaniem powód, dla którego większość ludzi przychodzi na jogę. Doznajemy głębokiego relaksu, niektórzy mówią, „ciało śpi, a umysł patrzy”. Fizjologicznie dochodzi do spowolnienia fal mózgowych do stanu alpha (oprócz zwolnienia tętna, obniżenia ciśnienia i aktywizacji układu przywspółczulnego). Dlaczego to wszystko takie ważne? Każde napięcie, mięśniowe jak i mentalne, jest utrzymywane i przez to wydatkiem energetycznym. Mobilizując naszą energię, biegnąc na autobus, skupiając się na pracy, nosząc siatkę z zakupami, złoszcząc się na szefa itp itd. zużywamy nasza pranę (energię – przypisek Blum). W przypadku emocji, zwłaszcza tych negatywnych, to zużycie jest nagłe i intensywne. Jako ludzie oduczyliśmy się oczyszczać nasz układ nerwowy z resztek tych wybuchów energii – pies po tym jak podskakuje do bramy i szczeka na obcego, wytrzepuje się, rozciąga i kładzie. Akcja energetyczna została zakończona, resztki usunięte, zwierzę doładowuje swoje zasoby. Ludzie nie tylko muszą borykać się z dodatkowym wymiarem generującym napięcia (oprócz ciała i emocji) czyli umysłem, ale też zapomnieli automatycznych mechanizmów spuszczania napięcia. Wskutek tego napięcia te się kumulują, często latami i przybierają formę coraz to bardziej namacalną: stres przeradza się w napięcie mięśniowe, po latach z utrzymywanych zmartwień wynikają choroby. Przypominam: każde napięcie jest wydatkiem energetycznym, więc jeśli trzymasz te wszystkie stresory, to zmniejsza się pula dostępnej energii, regenerowanej przez sen, jedzenie, słońce, oddech (często zbyt płytki i nie pełny, ale to inna historia), oraz w mniejszym stopniu przez pole magnetyczne ziemi, promieniowanie kosmiczne i takie tam. Budzisz się rano, bateria naładowana na 100%, a 20% schodzi na trzymanie cały dzień napięcia w karku i barkach, bo przytłacza cię praca, 5% bo rozpamiętujesz krzywdzące słowa z dzieciństwa, 10% bo kurwniesz pod nosem na chama, który zabrał miejsce parkingowe i do biura docierasz już mając tylko 60%! Ludzie w ten sposób poruszają się przez życie i dziwią, czemu są ciągle zmęczeni, nie maja na nic siły, nie są w stanie odczuwać radości istnienia… Umiejętność relaksu jest dla nas umiejętnością nabytą, którą trzeba sobie wyćwiczyć. Wchodzi w nawyk i staje się automatyczna. Tylko osoby, które nie dają sobie już rady z napięciem przyznają, że nie potrafią tego robić, większość z nas myśli że potrafi, ale nigdy się nad tym nie zastanawiała.

Na zakończenie nadmiernie długiego wywodu do tego, co chyba było Twoim pierwotnym pytaniem: Co się dzieje energetycznie podczas Savasany? Wyobraź sobie, że układ energetyczny człowieka składa się z sieci rurek a energia jest płynem, który przez nie płynie i krąży, w ten sposób danego człowieka ożywiając. Rurki te mają tendencje do zapychania się różnymi syfami i sztywnieją, przez co tracą właściwość rozszerzania się i prowadzenia większej ilości życiodajnego płynu – wynika to z korzystania z tego układu i niekorzystanie przez współczesnego człowieka z komponenty fizycznej. Asany (pozycje przyjmowane w jodze – przypisek Blum) rozgrzewają rurki i rozciągają je. Pranajamy (jogiczny oddech – przypisek Blum) puszczają w konkretne rurki płyn pod dużym ciśnieniem i wypłukują złoża tamujące. Po sesji jogi rośnie przepustowość naszych rureczek. Wtedy kładziemy się do relaksu i podłączamy do kranu – źródła wszelkiej energii. Dzięki naszej biernej postawie stwarzamy możliwość, że napełniamy się – przyroda wyrównuje w naturalny sposób próżnie. Pranopłyn może swobodnie krążyć, dzięki wykonanej pracy, odżywia mięśnie, wiązadła, organy wewnętrzne i układ nerwowy, fizyczny nośnik naszego umysłu. Dlatego po relaksie czujemy takie odświeżenie.

Jeśli chcecie doczytać więcej na ten temat, Szymon poleca linki
KLIK,  klik

efekty Savasany

a w zamian za udzielenie mi odpowiedzi, którą mogłam opublikować obiecałam podlinkować SIVANNANDA YOGA POLSKA i miejsce gdzie Szymon uczy jogi MINIATURA STUDIO JOGI.

...

3 komentarze

  1. michał

    a w ramach oderwania się od przemęczającej rzeczywistości ja osobiście polecam festiwal Apetyt na miasto. Jest to pierwszy ogólnopolski festiwal restauracyjny, być może obiło Ci się o uszy . Od przyszłego poniedziałku aż do 26 kwietnia jedne z najlepszych restauracji w Warszawie, Poznaniu, Trójmieście, Krakowie i Wrocławiu będą oferowały trzydaniowe menu za cenę festiwalowego vouchera (kosztuje on 39 zł, przy czym oferuje również dodatkowe zniżki), specjalnie przygotowane na tę okazję. Jeśli wydaje Wam się to fajna opcja, polecam kupić bilety na stronie http://www.apetytnamiasto.pl, osobiście nie mogę się już doczekać!!!

    Pozdrawiam, Michał!

  2. Ja podrzucę jeszcze pomysł z udaniem się na rozciągający masaż tajski. W Krakowie jest kilka oferujących go gabinetów. Jest to masaż rozciągający, czasami wręcz bolesny, ale niezastąpiony, kiedy jesteśmy bardzo spięci, zestresowani i przemęczeni.

  3. Bardzo plastyczne wyjaśnienia mocno pobudziły moją wyobraźnię , pomyślę o rureczkach i energii we mnie płynącej na dzisiejszej sesji hot yogi 🙂 Dziękuję 🙂

Leave a Reply

.