Choć może niekoniecznie z Krystyną Pawłowicz? Temat kobiecej solidarności wypływa ostatnio wyjątkowo często, ale dziś nie będzie o prawie do decydowania o własnej płodności. Będzie o znanej, prostej i rzadko stosowanej w praktyce zasadzie „żyj i daj żyć innym”.
Nie jest żadną tajemnicą, że kiedyś nie lubiłam lasek. Byłam jedną z tych nastolatek, które z dumą mówiły „ja to nie jestem jak inne dziewczyny. A właściwie, to zawsze wolałam męskie towarzystwo”. Oh, silly rabbit! Znasz to? Bo inne dziewczyny są obrażalskie, bo małostkowe, bo skupione na swoim wyglądzie zewnętrznym i tak dalej, i tak dalej. Dopiero potem, przebywając więcej z kobietami w różnym wieku, zrozumiałam, że nie powinnam ich oceniać. Nie dla nich samych nawet. Dla… siebie.
Po pierwsze, bo kiedy nie oceniasz innych, często przestajesz oceniać siebie samą. Serio. Ocenianie zasadza się na porównywaniu. Skoro ja jestem chuda, to ona nie jest bo jest leniwa. Skoro ja zarabiam, ona też by mogła. No ale ups, nie jest tak, że we wszystkim jesteś najlepsza. Porównywanie się odbije się tym, że od kogoś będziesz też dużo gorsza. Więc albo wpadasz w doła spowodowanego niedowartościowaniem, albo spinasz pośladki, żeby doskoczyć do konkurentek. Problem w tym, że nieważne jak bardzo skuteczna jesteś, rywalizacja wypala i stawia cię w sytuacji nieustannego zagrożenia. Z takim podejściem nie liczyłabym też na to, że inne kobiety chętnie podadzą ci pomocną dłoń kiedy będziesz w potrzebie. Nikt nie lubi oceniających.
Po drugie, krytykowanie innych za wybory zakłada, że znasz najlepszą drogę. Jeśli zakładasz, że ok, każdy może wyglądać jak chce i mieć swój ulubiony kolor, sposób malowania się i ubierania, to jesteś na dobrej drodze. Ale co jeśli przychodzi do momentu wyboru ścieżki życiowej? Oooo tu to jest używanie! Matki i mężatki z radością oceniają singielki. Feministki z pogardą odnoszą się do kobiet wyznających tradycyjne wartości. Nieważne czy wybierzesz karierę czy zajmowanie się trójką dzieci w domu, zawsze jest ktoś kto powie ci jak mogłaś wybrać lepiej. Naprawdę chcesz słuchać tych złotych rad?
Udzielają ich zazwyczaj ludzie o umysłach ciasnych, którym wydaje się, że jest tylko jedna prawidłowa droga do bycia kobietą. Oczywiście wszystkie chętnie uznamy, że to dokładnie ta, którą same kroczymy. Jak wielkie jest rozczarowanie i jak ciężko przyznać się do pomyłki, kiedy właśnie twój mąż odchodzi do młodszej, a ty czułaś się ustawioną rybką w tej ławicy życia, albo kiedy właśnie twoje korpo wylało cię na zbity pysk, niespecjalnie pamiętając o latach nadgodzin, kiedy to frajerzyłaś się w imię kariery. Co innego kiedy zakładasz, że robisz to co robisz, bo tak czujesz, zakładasz, że inni mogą robić to co jest dobre dla nich, a w razie jakiegoś masywnego fakapa, po prostu przyjdziesz do swojego zaufanego gangu i dostaniesz masę wsparcia. Nie masz gangu? Zastanów się dlaczego.
W Polsce tak chętnie dokładamy sobie nawzajem krytykując się i oceniając na każdym kroku. Uwierz mi, że dostajemy łomot z tylu stron, że nie trzeba jeszcze dokładać sobie nawzajem. Dostajemy łomot w domu rodzinnym (na szczęście coraz rzadziej) dostajemy łomot od polityków. Dostajemy łomot od hierarchów kościoła, bardzo często też od szefów. Nie napieprzajmy sobie nawzajem. Trzymajmy sztamę!
Niezależnie od tego co dla siebie wybierasz, to jest TWOJA droga, a ja mam obowiązek ją uszanować. To Ty znasz siebie najlepiej, wiesz co dla Ciebie dobre, a jeśli nie wiesz, błędy idą również wyłącznie na Twoje konto. Więc niezależnie czy uprawiasz przygodny seks czy poświęcasz się ascezie, jesteś boginią ogniska domowego czy prowadzisz zimną kuchnię, jesteś chuda czy gruba, skupiona na zabawie czy szukaniu oświecenia, wiedz że jestem z Tobą. Bo wierzę w różnorodność. I w to, że kiedy potkniemy się na drodze, którą sobie wyznaczyłyśmy, te obok, doświadczone w całkiem innych dziedzinach życia, podniosą nas, otrzepią z kurzu i będą dopingować żebyśmy szły dalej!
* Nie popieraj tylko kobiet, które nienawidzą innych kobiet i chcą je zniszczyć. One na własne życzenie wypisały się z tej kliki. to ich droga. Niech przemierzają ją same.
8 komentarzy
Piona! 🙂
Blum, już raz pozwoliłam sobie udostępnić u siebie Twój wpis (ten o seksualności i aborcji), bo tak bardzo mnie poruszył, że chciałam,żeby wszyscy go przeczytali.
Z bieżącym wpisem jest prawie tak samo, z tym, że czas nie nagli. Czy mogę „przepisać” coś od Ciebie ponownie, opatrując ewentualnie własnym wstępem? Bardzo podoba mi się to, co tu piszesz. I sama nie napisałabym tego lepiej. Po co więc marnować energię? Chciałabym zacytować Ciebie, tylko tym razem proszę o pozwolenie. Poprzednio też bym poprosiła, tylko że czarny poniedziałek zbliżał się wielkimi krokami i musiałam się pospieszyć.
Mogę?
Dear B! Popieram w stu procentach i jest mi strasznie żal, że tak mało jest w nas siostrzeństwa… Dookoła bardziej kobieta kobiecie wilkiem, ale trzeba zacząć od siebie, od samoakceptacji i miłości. I jak sobie uświadomisz, że to, co myślisz o innych wraca do Ciebie podwójnie, już raczej nie będziesz doszukiwać się cellulitu na plaży u sasiadki z ręcznika obok.
Mam takie niedawne doświadczenie z wakacji właśnie, gdzie wszyscy dookoła wydawali mi się brzydcy i grubi i im bardziej tak myślałam, tym bardziej sama się czułam gruba i brzydka i oceniana. Kiedy doszło do mnie, co tu się wyprawia, kiedy puściłam ego i przestałam oceniać, a zaczęłam akceptować, sama poczułam się jakaś taka…..ładniejsza 🙂
Piątusia! 🙂
Hajduczek – jasne. Jak podpiszesz i zlinkujesz to przecież czestuj się!
KaroKryv – dla mnie najtrudniej jest nie oceniać wyborów życiowych innych ludzi, w tym kobiet. A jednocześnie nienawidzę kiedy ktoś ocenia moje. Myślę, że jest miejsce na różne postawy i ścieżki. Czasem tylko muszę sobie o tym przypomnieć zanim się zbulwersuję, że ktoś jest niskiej świadomości a ja oh, ah jaka głęboka, jaka świadoma 😉 Dobrze sobie samemu przebić ten balonik fałszywego samozadowolenia. Jak być zadowoloną, to niech to zadowolenie wynika z luzu, a nie posiadania pakietu prawd objawionych.
Pingback: Listopadowe znaleziska z sieci | ekopozytywna
Pingback: Listopadowe znaleziska z sieci - ekopozytywna