Po tygodniach bardzo intensywnych testów mogę wreszcie ocenić działanie domowo robionego proszku do prania!
Jakkolwiek nadal mam mieszane uczucia odnośnie proszku do zmywarki, o tyle proszek do prania mogę już ocenić. Testowałam go na białym, czarnym i kolorach. Z płynem do płukania i bez. Prałam w różnych temperaturach i wydaje się, że to był naprawdę udany eksperyment!
DLACZEGO ZDECYDOWAŁAM SIĘ NA SAMODZIELNE ROBIENIE CHEMII GOSPODARCZEJ?
Ponieważ chciałam ograniczyć odpady, chciałam sprzątać taniej i zdrowiej (dla mnie i planety). Więcej o moim eko eksperymencie przeczytasz TU.
CO BĘDZIE POTRZEBNE DO STWORZENIA WŁASNEGO PROSZKU DO PRANIA?
Korzystałam z przepisu, który wzięłam z bloga Zielony Zagonek. Polecałyście mi go najczęściej, a jako zupełnie zielona w dziedzinie zielonego sprzątania, musiałam od czegoś zacząć. Ważne było dla mnie to, że lista zakupów pokrywała się też z listą składników potrzebnych, żeby zrobić proszek do zmywarki. Za całe zamówienie w drogerii ekologicznej Betterland zapłaciłam ok. 70 zł. Na proszek do zmywarki, proszek do prania zużyłam ledwie połowę składników. Kwaskiem cytrynowym odkamieniam też czajnik i różne sprzęty, a z płatków mydlanych mogłabym zrobić np. płyn do mycia naczyń, ale nie chciałam rzucać się na robienie wszystkiego i zaczęłam od prania.
Do zrobienia własnego proszku będziesz potrzebowała płatków mydlanych, boraksu, sody oczyszczonej, kwasku cytrynowego i olejku eterycznego (tego ostatniego nie kupowałam, mam ich w domu dużo, bo stosuję je do aromaterapii z nawilżaczem ultradźwiękowym).
Wiem, że ludzie narzekają na płatki mydlane. Ponoć nie każda pralka je wypłukuje. W internecie znajdziecie wiele przepisów na proszek, również taki bez płatków. Nasza pralka radzi sobie z płatkami mydlanymi, proszek nie zostawia na ubraniach białych śladów, ani paprochów. Pranie jest miękkie, pachnące i dobrze doprane, aczkolwiek my jesteśmy dorosłymi mieszczuchami. Nie plamimy się raczej tłustymi sosami i nie brudzimy trawą, grając w piłkę nożną przed domem (jak robią to ludzie na reklamach detergentów), a jeśli przydarzy się jakaś grubsza plama, zazwyczaj i tak zapieram ją najpierw specjalym mydełkiem.
Z płatkami mydlanymi oprócz potencjalnych trudności z wypłukiwaniem jest jednak jeszcze inny problem. Kupiłam płatki roślinne DELFIN VEGE, zawierają one jednak olej palmowy. Można z nich robić też kosmetyki – to po prostu szare mydło, dobre dla alergików i polecane do prania. Zastanawiam się jednak czy w przyszłości nie wypróbować proszku bez płatków, żeby skład był jeszcze bardziej minimalistyczny. Jeśli macie jakieś przepisy i pozytywne z nimi doświadczenia, chętnie poczytam o nich w komentarzach.
PRZEPIS NA EKOLOGICZNY PROSZEK DO PRANIA
1 szklanka płatków mydlanych
1 szklanka borkasu
1 szklanka sody oczyszczonej
1/2 szklanki kwasku cytrynowego
15 kropli wybranego olejku eterycznego
Wszystkie składniki wymieszaj i przechowuj w szklanym słoiku.
SPOSÓB UŻYCIA
Do przegródki na pranie wsyp 2 łyżki stołowe proszku.
Wiem, że wiele z Was będzie chciało mnie teraz spytać o boraks i jego potencjalną szkodliwość. Nie ma się o co martwić! Boraks w takich ilościach nie jest szkodliwy, badania były przeprowadzane na szczurach, przy maksymalnych dawkach, a o szczegółach przeczytacie TU i TU. Boraks ma właściwości przeciwgrzybiczne i używa się go nawet do robienia globulek dopochwowych.
Kwasek cytrynowy zmiękcza tkaniny i odświeża kolor.
Sody nie poleca się mieszać z octem (po pierwsze neutralizują się, po drugie w rekacji powstaje musująca piana) dlatego dla bezpieczeństwa Waszej pralki, lepiej stosować proszek z płynem do płukania na bazie kwasku cytrynowego. Przepis znajdziesz o TU.
PODSUMOWANIE
Myślę, że będę próbowała manipulować proporcjami i zmniejszyć ilość płatków mydlanych, a może w ogóle z nich zrezygnować. Proszek nie zostawia zacieków ani plam, dobrze pierze, ubrania są czyste, miękkie, nie ma zapachu potu, nie szarzeją (choć testuję go dopiero od kilku tygodni, a nie miesięcy). Zapach nie jest nachalny i raczej czuć go przy rozwieszaniu niż na upranym praniu, co mi kompletnie nie przeszkadza, bo i tak nie znoszę chemicznych zapachów sklepowych detergentów, a ubrania przekładam czasem pachnącym mydłem lub kadzidłami. Uważam tę recepturę za udaną i z pewnością nie wrócę już do tradycyjnych płynów i proszków.
5 komentarzy
Kilka lat temu robiłam swój płyn do prania z mydla wody i sody kalcynowanej i olejku eterycznego ( i moze czegos jeszcze), ale bylo z tym zdecydowanie wiecej pracy niz w przepisie na Twoj proszek, wiec po jakims czasie sobie odpuscilam. Zwlaszcza, ze moj chlopak niezbyt przychylnie patrzyl na te moje eksperymenty. Chetnie sprobuje tego proszku bo sama nie najlepiej znosze wiekszosc zapachow a te zapachy srodkow pioracych i w ogole czyszczacych sa okrutnie intensywne.. Jedyne co mnie zastanawia to, jak taki proszek znosi pralka. Mi kiedys pan naprawiacz pralek za czasow studenckich powiedzial ze lepiej uzywac wlansie plynow zamiast proszkow bo proszki zasyfiaja pralke i gdzies tam sie osadzaja. I ze ogolnie wiekszy problem z uzywania proszku. Ale szczerze mowiac nie wiem czy to co mowil ma jakis jakikolwiek sens bo nie dopytalam o co mu chodzilo.
Agata – mój tez patrzy nieprzychylnie, więc jak coś ma zostać, to musi działać 😀
Ja słyszałam różnie, a że proszki fe, a płyny be. Bo niby oblepiają, pleśnieją, bo żelatyna i kapsułki to w ogóle są najgorsze itp itd.
Tu przynajmniej mamy jasność, że soda i kwasek cytrynowy pralkę odkamieniają i robią dobrze. Nie bardzo wiem, jak pralka na płątki mydlane reaguje na dłuższą metę, ale i tak będę zmniejszac ich ilośc lub chyba w ogóle z nich rezygnować.
Później zostanie mi już tylko pranie na kamieniu w Wiśle 😉
Hej, niedawno zdecydowałam się przerzucić na domowe środki czystości i szukałam czegoś do prania. Spadłaś mi z nieba z tym przepisem! Przepis, który rozważałam wcześniej, zawierał zamiast sody oczyszczonej – sodę kalcynowaną i czytałam, że ta oczyszczona do prania się nie nadaje (?), więc jestem trochę zdezorientowana. Nie zawierał też kwasku cytrynowego, ale widzę, że ma on swoje praktyczne zastosowanie w przepisie. Obawiam się trochę jednak, że w takim domowym proszku wszystkie moje czarne ubrania bardzo ucierpią ; / Ale z tego, co rozumiem, u Ciebie sprawdza się do czarnych?
pozdrawiam
Dobrze,że Blum masz chociaż Wisle,bo to zawsze jakaś alternatywa. Gorzej jak się mieszka np. na Śląsku i tu co najwyzej można w rzece ufarbować swoje rzeczy na szaro:)
Akira – na stronie Zielony Zagonek znajdziesz masę takich przepisów, a kobieta, która pisze bloga ma lata doświadczeń za sobą – warto poczytać też komentarze.
Nie bałabym się o czarne ubrania, ja mam wszystko ciemne i szczerze mówiąc nic się nie dzieje z nimi, ani zacieków, ani śladów proszku, ani nie blakną.