Chcesz wiedzieć co w eko trawie piszczy? Wybrałam się na targi eko kosmetyków, żeby zobaczyć co nowego oferuje rynek. Sprawdź, które marki zwróciły moją uwagę!
PURITE Purite odkryłam poszukując polskich marek, które oferują alternatywę dla toksycznych dezodorantów i antyperspirantów. Przeczesałam internet i to ich strona przemówiła do mnie najbardziej. Potrzebowałam potężnego know how, wiedziałam też czego szukam (czemu szukałam dowiecie się niebawem). Byłam niesamowicie ciekawa czy ekologiczny dezodorant ma naprawdę szansę działać. Finalnie zdecydowałam się na DEO Z ZIELONĄ GLINKĄ, bazujący na sodzie i glince właśnie. Muszę przyznać, że byłam ostrożna, a jestem zachwycona. Po pierwsze pachnie bardzo ziołowo, naturalnie, a ja lubię kiedy moje ciało właśnie tak pachnie. Jednocześnie zapach jest delikatny. Pocenie jest skutecznie ograniczone. Jest mniej skuteczny niż antyperspiranty na bazie glinu, ale też sytuacje kiedy faktycznie to odczułam były może dwie, kiedy naprawdę zgrzana leciałam na spotkanie.
Produkt jest bardzo wydajny i pielęgnuje skórę, za co jestem mu wdzięczna, bo moja skóra pod pachami jest wiecznie podrażniona goleniem (a ostatnio epilacją laserową). Mogę oficjalnie przyznać, że jestem ZAKOCHANA W TYM PRODUKCIE. Zaopatrzyłam się też w MASŁO DO CIAŁA, które jest typowym tłuściochem. Nadaje się dobrze do stosowania na najbardziej przesuszone części ciała, ale nie ukrywam, że w moim obszarze zainteresowań są głównie lekkie balsamy o naturalnym składzie, do zastosowania na całe ciało. Zapach jest kakaowo – kokosowy, otulający, śliczny. Nie mogłam też oprzeć się kostce kawowo- cynamonowego mydła. Zapach idealny na jesień, pobudzający i dający poczucie, że jestem w domu. Nie testowałam go jeszcze, bo mydeł mam cały zapas, być może będzie to piękny prezent dla kogoś bliskiego, kto doceni ten aromat i naturalny skład!
Purite dostaje ode mnie 5 gwiazdek za receptury, składy, piękne opakowania i wspaniałą obsługę! Dodatkowym atutem jest, że to polska marka i tworzą ją bardzo fajni ludzie.
Zupełnie nieprzypadkowo znalazłam się przy tym stoisku. Kilka tygodni temu znajoma powiedziała mi o tej marce, mówiąc, że produkują naturalne, nietoksyczne perfumy. To nie byłoby przekonujące gdyby nie fakt, że wiedziałam, że w swojej ofercie mają perfumy pachnące czarnym pieprzem! Jakiś czas temu oszalałam na punkcie czarnego pieprzu wchodzącego w skład perfum Black Comme des Garcons (o ile mnie pamięć nie zawodzi). Niestety kiedy trafiłam na nie w realu cena była absolutnie zaporowa. Nie przejmując się, że to męskie perfumy, postanowiłam kupić na próbę małą fioleczkę Cuore di pepe nero. Zawsze pachniałam czymś owocowym z nutką różowego pieprzu, a jednak czarny, świdrujący w nosie pieprz wydał mi się… bardzo adekwatny do mojego charakterku. Dodaj do tego cytrusy, dziką różę, magnolię, na pewno ten zapach jest specyficzny i zwraca na siebie uwagę. Mam mieszane uczucia do męskich zapachów na kobietach, ale ostatnio nie zależy mi na damsko męskim przyciąganiu, raczej na wyrażeniu siebie. W czarnym pieprzu czuję się dla siebie samej turboseksownie. Szkoda, że marka nie jest z Polski. Wizualnie też nie porywa, ale i tak jestem zainteresowana.
Nigdy wcześniej nie słyszałam o Hagi! A szkoda, bo spodobało mi się, że mogłabym tam wyjść z całym kompletem ohasztagowanym #osiędbanie. Scrubem, świecą, solą do kąpieli i smarowidłem do ciała. Wizualnie, zapachowo bez zarzutu. Estetycznie, pachnąco, naturalnie. Duuuuży plusik za pamięć o alergikach, dla których utworzona jest linia, która nie będzie drażnić ich delikatnych ciał. Całe eko targi oferowały mniej więcej to samo, masła do ciała, mydła, oleje, oleje, oleje, miłą odmianą więc okazał się ten produkt:
OCHRONNA POMADA DO CIAŁA ma formę grubego sztyftu i odnajduję to jako idealne rozwiązanie dla osób typu Blimsien. Przede wszystkim nienawidzę gmerać palcami w słoiczkach z tłuścizną. Prawie zawsze mam długie paznokcie, za które te wszystkie masła wchodzą. Poza tym tłuste paluszki nie odtłuszczają się tak łatwo. A sztyft? Suche kostki, łokcie, czasem kolana, smaru smaru i gotowe! Zakładam, że ten produkt jest też wydajny więc cena 35 zł za sztyft wydaje się być bardzo spoko, ale pewności nie mam, bo akurat od Hagi wyszłam z pustymi rękoma.
No i na koniec niespodzianka! Ani nie znam kosmetyków tej marki, ani nie znałam samej marki. Ich oferta to głównie produkty do pielęgnacji skóry twarzy i sądzę, że jedyne na co mogłabym się skusić to masło do ust lub tonik. Ale kupli mnie! Podoba mi się, że są odpowiedzialni społecznie. Podoba mi się, że zwracając im ich szklane opakowania dostaniesz rabat, bo oni chcą je wtórnie wykorzystać. Podobają mi się w końcu założyciele! Będę mieć na nich oko. Takie marki chciałabym wspierać. Polskie, z prawdziwymi ludźmi, którzy mają pasję, eko, pro środowisko. Podoba mi się i trzymam kciuki.
Znacie którąkolwiek z wymienionych marek?
Zdjęcia są autorstwa wspaniałej Kasi Wojniak, u której możecie zamówić sesję!

12 komentarzy
Mydełka Purite wyglądają zachęcająco 🙂 Takie targi kosmetyczne fajna rzecz, można poznać wiele ciekawych firm. Chociaż dla mnie taka wizyta mogłaby być nieco ryzykowna-zapewne połowy z tych rzeczy chciałabym wypróbować w domu.
Wczoraj przechodziłam koło jarmarku świątecznego…Zobaczyłam stoisko „Trawiaste” i przepadłam. Kojarzysz? 🙂 Naturalne, „brudne” kremy, składniki zależne od pory roku…dodatkowo „jadalne”. Kupili mnie od razu. Już testuję jedno z ich mazideł.
Produktów z posta nie znałam, ale w niedalekiej przyszłości zapewne na coś się skuszę. Dzięki za polecenia!
Trawiastych nie znam! Tak, okazało się że jest masa marek, o których nie mam pojęcia. Niestety nie testuję żadnych wynalazków na własnej twarzy, ale bardzo chętnie przeskoczę na nie toksyczną pielęgnację ciała. Interesuje mnie zwłaszcza to, czego używa się codziennie. Dezodorant już mam, teraz chciałabym jeszcze żel pod prysznic (wolę żele niż mydła, mam wrażenie, że sąyyy szybsze!) i balsam.
Polecacie coś?
a sprawdzałaś olejki pod prysznic Rossmanowskie (isana i Wellnes&Beauty)? Żele z tej serii mają sls, ale olejki wg mnie są super i kosztują poniżej 10zł 🙂 KasiaJ
KasiaJ nie sprawdzałam dawno olejków, dzięki!
Blim, czaję się na ten antyperspirant! Daj znać jak się sprawdza 🙂
Majka – mi odpowiada, ale to dezodorant, nie antyperspirant. Wolę jednak czasem się spocić niż dostać depresji albo choroby demencyjnej w związku z solami glinu. Coś za coś 🙂 Pachnie bardzo ładnie (unisexowo) używa się przyjemnie, pielęgnuje skórę pod pachami i jest bardzo wydajny.
Ogólnie – polecam wypróbować!
Blimsien, dziękuję za odpowiedź :).Nie wiedziałam, że to dezodorant. Ja właśnie szukam chyba bardziej antyperspirantu, bo przez problemy z tarczyca mój organizm się buntuje i czasem nadmiernie się pocę 🙁 Ciężko znaleźć dobry składowo, wege i dobry dla skóry..
A ja od jakiegoś czasu mieszkam w Białymstoku i jak najbardziej polecam tutejszych lokalsow-cztery szpaki.szczególnie masla do ciała
Ja tez używam tego dezododorantu Purite – moim zdaniem jest skuteczny i ładnie pachnie. Ale niestety bardzo podrażnia mi skórę pod pachami. Skóra jest bardzo zaczerwieniona i czasami aż piecze. Wygląda też na bardzo złuszczoną. Myślę, że to przez zieloną glinkę – także radzę uważać, jak ktoś ma wrażliwą skórę.
Z drugiej strony polecam wybróbować kosmetyki Resibo – mam od nich kilka rzeczy i jestem zadowolona.
Kasia – wiesz, a ja mam wrażenie, że pielęgnuje. Myślę, że sprawdzę też kiedyś Schmidt’s. Ponoć ultraskuteczny.
Od kilku dni używam tego dezodorantu Purite z zieloną glinką i jak na razie działa i nie wysusza mi skóry. Bardzo podoba mi się zapach (czuję głównie różę i geranium z orientalną nutą), który trwa cały dzień. I szklane opakowanie. Mam też Schmidt’s w słoiczku, ale nie był dla mnie dość skuteczny, a po pewnym czasie zaczął dziwnie pachnieć. Mam też chęć na to masło do ciała z Purite, ale na razie odkryłam na nowo zwykłe masło shea (z MDM), więc kupię dopiero, jak mi się skończy.
Agata – polecam masło od Purite! Daje radę!