Processed with VSCO with t1 preset

Wielokrotnie pisałam o tym, że minimalizm kosmetyczny i naturalna pielęgnacja pozwoliły mi uzyskać skórę, o jakiej wcześniej nie śmiałam marzyć. Swoją drogę opisałam z resztą TU. Od czasu skincoachingu minęły lata i mam kilka nowych refleksji odnośnie naturalnej pielęgnacji. Na początek pozwól, że powiem – na zdjęciu, które widzisz pomalowane mam jedynie rzęsy. Nie stosowałam wygłądzających filtrów, ani żadnych cud aplikacji. Zdjęcie ma lekko zmieniony kolor, ale moja skóra nie jest wyretuszowana w żaden sposób. Healthy glow wynika z olbrzymiej ilości wody, którą piję, z witamin, bo wiosenne jedzenie jest ich pełne, ale nie widzisz na nim, że na czole mam chropowatą kaszkę, mam lekkie rumieńce i przydałby mi się peeling. Piszę o tym, bo nie chcę lukrować rzeczywtości.

Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że na kondycję skóry, paznokci i włosów najbardziej znaczące okazały się:

♥ DIETA. I wcale nie chodzi o to, że wegańska (byłam na takiej około roku i cera była fatalna), wcale nie chodzi o to, że jakaś specjalna. Jeśli skincoaching mnie czegoś nauczył, to serio, słuchania swojego ciała. Wiem kiedy potrzebuję jajek, kiedy więcej pomarańczowych warzyw i owoców, kiedy powinnam pić więcej wody z chlorofilem, a kiedy warto przyłożyć się do zadbania o zdrowie jelit. Alhohol i kofeina, spożywane w ilościach nieprzegiętych nie mają zbyt wielkiego znaczenia. Bardzo źle na skórę działają sery (pleśniowe, żółte, twarde), bardzo wysokie i bardzo niskie temperatury, za słabe nawodnienie i… NAPRAWDĘ – przetworzone jedzenie. Wystarczy dłużej stołować się na mieście lub kilka imprez z rzędu uraczyć się chipsami i gotowymi przekąskami i jest zarówno PMS jak i wysyp przedokresowy.

♥ SEN. Dużo, dobrej jakości snu pomaga.

♥ DBANIE O JELITA. Probiotyki, kiszonki, fermentowana żywność i nieprzetworzone jedzenie miały wielki wpływ na moje zdrowie w tym skórę.

♥ MINIMUM KOSMETYKÓW, MAKSIMUM JAKOŚCI. Wiem, że narażę się teraz wielu markom kosmetycznym, ale sorry, to że ktoś się jara robieniem naturalnych kosmetyków od wczoraj, a jego kuzynka robi zajebiste grafiki, nie oznacza, że taki kosmetyk działa. Nawet super jakościowo naturalne kosmetyki w moim przypadku nie okazały się tak dobre, jak… dobra chemia. Nadal nie używam kremu każdego dnia, a kiedy to robię, moja skóra szybko się rozleniwia i za chwilę reaguje napięciem, przetłuszczeniem lub przesuszeniem. W tym roku stuknie mi jednak 31 lat, mam już pierwsze zmarszczki, mam pierwsze siwe włosy i czuję, że w ciągu roku widocznie się postarzałam. To dla mnie oznacza, że albo potrzebuję nowych kosmetyków (które nadążą za potrzebami mojej zmieniającej się skóry), albo nadszedł czas by zadbać o skórę w gabinecie.

Ale wcale nie chciałam pisać o skórze. O mojej pielęgnacji skóry wiecie bardzo dużo, pozwolę sobie zatem napisać czego jeszcze nie robiłam przez ostatnie lata:

  • nie używałam odżywki do włosów
  • myłam włosy szamponem bez silikonów
  • przestałam regulować brwii
  • przestałam malować rzęsy
  • przestałam używac eyelinera
  • przestałam czesać włosy (poza rozczesywaniem ich przed myciem – czyli co ok. 2 dni)
  • przestałam używać klasycznego antyperspirantu na rzecz eko dezodorantu
  • przestałam używać past z fluorem
  • przestałam balsamować ciało (nie mogłam znaleźć balsamu o dobrym składzie, a oleje natłuszczają ciało, nie nawilżają go)

Czego oczekiwałam? Nie wszystko robiłam celowo. Część mojej pielęgnacyjnej rutyny uległa rozpadowi, bo byłam zmęczona ciągłym zajmowaniem się swoim wyglądem. Częściowo odpuściłam niektóre czynności (jak makijaż czy układanie włosów) bo zaczęłam pracować z domu i żal mi było skóry, żeby ją zapychać makijażem na rzecz siedzenia samotnie przed komptem itd. O makijażu (który niegdyś tak lubiłam sobie robić) nie umiem myśleć dziś inaczej niż jak – SZPACHLOWANIE I DUSZENIE SKÓRY TWARZY. Nawet minerały, które oboecnie stosuję, niestety twarz wysuszają. Liczyłam na to, że niemalowane rzęsy odrosną jak gęste firany,  puszczone luzem brwi zrobią się mocne i ciemne, a skóra ciała na brak balsamów, zareaguje podobnie, jak skóra twarzy na minimalizm kosmetyczny. No ale tak się nie stało.

BRAK MAKIJAŻU niesamowicie porpawia stan skóry. To prawda! Ale bez makijażu czuję się rozlazła, nie w formie, taka kanapowa i zbyt wychillowana. To nie służy mi w pracy, podczas spotkań zawodowych, a nawet podczas wyjść na miasto. I choć na co dzień się nie maluję, nauczyłam się już, że pracując z domu, muszę mieć ogar w postaci – ubranie, fryzura, a czasem tusz do rzęs! Inaczej zaciera mi się zbyt wiele tego co relaksacyjne z tym co spięte, ogarnięte, bang, bang, bang! Nadal uważam też, że z makijażem wyglądam po prostu lepiej! I chociaż z kreskami, bronzerem i czerwonymi ustami czuję się już o wiele „za bardzo” o tyle róż, rozświetlacz i podkreślone rzęsy naprawdę uwydatniają moje naturalne atuty.

BRAK BALSAMU jest failem. Skóra jest sucha i wiotczeje. Niestety.

BRAK KREMU POD OCZY nie był problemem prez kilka lat temu. Dziś krem jest równie ważny jak nawodnienie. Mam opadające kąciki oczu i zmarszczki tworzą mi się z racji budowy oka szybciej niż przewidywałam. Skóra potrzebuje tu dodatkowego nawilżenia i widzę znaczną różnicę, odkąd stosuję krem.

BRAK ODŻYWKI DO WŁOSÓW przy mojej puszystej wacie cukrowe jest żartem. Włosy przestały się falować, zrobiły się suche, połamane i bez połysku. Silikonowe, badziewiaste odżywki, działają na mnie lepiej niż jakiekolwiek eko-cudeńka. Nawiżlające szampony przetłuszczają je błyskawicznie. Włosy to rewir, w którym najgorsze kosmetyki drogeryjne przynoszą… najlepsze rezultaty!

BRAK MAKIJAŻU RZĘS I BRWI nie zrobił nic. To moje największe rozczarowanie!!! Rzęsy nadal są słabe, dość jasne, niepodkręcone, nijakie. Brwi odrastają kępkami, ale są rzadkie i delikatne, nie są imponujące i chyba nigdy nie będą. W obu przydpadkach nie zaobserwowałam żadnej różnicy w porównaniu do czasów gdy agresywnie tuszowałam rzęsy, stosowałam liner, a potem uporczywie to wszystko zmywałam wacikami.

EKO DEZODORANT jest czymś, co przekonuje mnie ideowo. Nie chcę pakować aluminium na skórę, jednak wielomiesięczne używanie eko deo, sprawia że… śmierdzę. Ups… taka jest prawda! Kiedy używam eko na zmianę z dramatycznymi składowo killerami z drogerii, jest o wiele lepiej. Stosuję płodozmian w trosce o moje kontakty społeczne. Naprawde nie chcę śmierdzieć ludziom 🙂 P.S Ałun też zawiera aluminium, pisałam o tym dużo TU.

ZĘBY są okej. Moja paszcza jest mocna i jeśli miałabym powiedzieć co realnie wpływa na jej stan, będą to witaminy! Kiedy suplementuję D3 jest lepiej, niż kiedy tego nie robię (lub na to wskazują moje powierzchowne obserwacje). Kiedy płuczę usta olejem kokosowym, nitkuję je, czyszcze język jest super. Pasta czy ma fluor czy nie, nie ma to zbyt dużego znaczenia dla ubytków (których mam w swoich wszystkich zębach ok 3 i są załatane lata temu). Wiem jednak, że są osoby, którym zęby na paście bez fluoru się sypią. Nie stosujcie tych past bezkrytycznie, przyglądajcie się sobie.

Uff…. to chyba tyle. A jakie są wasze faile jeśli chodzi o naturalny styl życia? Jest coś co się nie sprawdziło, choć zapowiadało się pięknie?

...

26 komentarzy

  1. tak zachwalane oleje – na włosy, twarz, ciało i na wszystko. natłuszczają, nie nawilżają, tak jak napisałaś…
    eko dezodorant – używałam ałunu, działał super, ale przeczytałam, że glin i tak zamienia się w aluminium i wychodzi na to samo. Próbowałam sody oczyszczonej – działa super, ale białe plamy są ogromne. wróciłam do ałunu. (Chociaż kiedyś, kiedy jadłam bardzo zdrowo i czysto, chyba nawet wegańsko, pewnej zimy nie używałam niczego i nie śmierdziałam wcale. jednak po sylwestrze, na którym paliłam papierosy, smród mojego ciała i potu obudził mnie o poranku 😀 )
    napiszesz jakiego balsamu używasz? też wykluczyłam ale jednak chcę wrócić. składy nadal mnie porażają, ale może używasz czegoś nie aż tak strasznego?

  2. fajne podsumowanie, ja z naturalnej pielęgnacji najbardziej jestem zadowolona z przejścia na naturalne mydła, stosuję na zmianę marokańskie z mydłem z aleppo. I moim hitem od jakiegoś czasu są treningi fitnessu twarzy. Ale żeby były maksymalnie skuteczne, to trzeba stosować dobrą pielęgnację: dobry tonik, krem, i krem pod oczy i dużo wody. I w przypadku kosmetyków, tak jak piszesz te naturlne, eko, niestety nie zawsze sa skuteczne, i mimo wszystko potrzeba nam chemii.
    A jeśli interesuje Cię fitness twarzy to polecam wywiad z trenerką Kasią Sporysz: https://5razones.pl/zaoszczedz-botoksie-cwicz-fitness-twarzy/

  3. Super post bez owijania w bawełnę, bardzo w punkt. Mam łojotokowe zapalenie skóry i moja twarz i skalp lubią różne medykamenty, nie naturalne kosmetyki. Tu też zauważyłam działanie stresu na biedną skórę – od razu rozognione zmiany i drobne krostki. Warto więc zadbać o sferę psychiczną. Niestety naturalna pielęgnacja nie zrobi też nic z rozregulowanymi hormonami (wiem, że to drogie, ale Dziewczyny – badajmy się!!!). Mój organizm nie lubi też soi i raczej jej unikam. Co do brwi to…I feel you girl 😉 moje brwi są gęste, ale o nieregularnym kształcie i najlepiej wyglądają, gdy je lekko podrasuję. Ostatnio zaczęłam robić hennę rzęs i jestem zadowolona z efektów. Nie wyglądają jak umalowane, ale i tak oko jest wyraźniejsze. Włosy to temat rzeka, bo to co działa na skalp, na długości robi sieczkę, ale rozpoczęłam świadomą pielęgnackę włosów falowanych i kręconych i widzę ogromną poprawę.

    Najważniejsze to śledzić zachowanie naszego ciała, skóry, włosów, paznokci i na bieżąco reagować. Jeśli mogę to sięgam po naturalne kosmetyki czy „narzędzia”, ale w dzisiejszym świecie chyba nie jesteśmy w stanie żyć jak nasi prapraprapraprapraprzodkowie.

  4. Blum

    Lops – używam tego co się nawinie… swojego czasu testowałam masła i musy, np z Ministerstwa dobrego Mydła lub moje ukochane masło z Purtie, ale nadal – natłuszczają, nie nawiżlają plus są lepkie i nie są wydajne, a cena jest wysoka. Może jeszcze w komentarzu odezwie się ktoś mądry i nam coś poradzi?

  5. Blum

    Paulina – dzięki, chętnie zacznę się ogarniać przeciwzmarszczkowo, bo nadal czuję się młoda, ale moja skóra powoli dogania metrykę.

  6. Blum

    Jula – nikt nie mówi, że nasi praprapra byli pachnący, wydepilowani i dożywali setki 😉 Zakładam, że koło 40 mieli już po dwa swoje zęby tylko haha. Lubię naturalne kosmetyki o prostych składach, ale widzę różnicę między kupieniem naturalnego mydła, a kremu robionego wg. receptury na chybił trafił miksowanego mikserem… Mega moda na eko kosmetyki moim zdaniem spowodowała też wysyp bubli.

  7. Karolina

    Na mojej twarzy tez widze roznice w tym jak sie odzywiam I czy pije wode. Jak jadam duzo surowizny to moja twarz jest bez zadnych krostek I o widzo nie mam bòli przedmiesiaczkowych. Na wlosy probowalam super zdrowe szampony I odzywki I konczylo sie lupiezem I swedzeniem glowy, dlatego przerzucilam sie na rossmanowe I problem zniknal. Na cialo rowniez stosuje balsam, teraz jakis z apteki z mocznikiem. Skora lepiej tez wyglada jak stosuje chlodne prysznice zamiast mocno cieplych. Na twarz minimalny makijaz mineralny a do pielegnacji tonik, krem, krem pod oczy, maseczki z glinki bialej albo z l’biotica. Najlepszym dowodem na moj dobry wyglad, jest to ze w dniu moich 30 urodzin pani w Lidlu chciala ode mnie dowod kiedy kupowalam whisky:)

  8. O, zastanawiam się nad płukaniem ust olejem kokosowym. Jakie zauważyłaś zmiany u siebie?
    Pozdrawiam 😉

  9. Ja balsamu używam tylko zimą, gdy suche powietrze w domu wysusza mnie na pergamin. Wiosną i latem nie czuję żadnej różnicy na plus w gładkości skóry, gdy używam balsamu. Twarz myję wodą zimną, lodowatą wręcz, 2 x dziennie i stosuję krem z filtrem 30 latem codziennie, a zimą nic. Z makijażu podobnie jak Ty – rzesy, czasem jakiś błyszczyk. Nie jestem w stanie pić tych rekomendowanych ilości wody, ale jem bardzo dużo warzyw, zielony koktajl prawie zawsze na śniadanie i nie czuję się odwodniona. Jakbym miała podać moje trio, które robi 80% tego jak wyglą∂a moja skóra (bez pryszczy, skłonnośc do przebarwien, ale zawsze mnie za nią komplemetują, wiec zakładam że ok) to byłoby to:

    1) Geny, (sorry, ale pewnych rzecz się nie przeskoczy i na odwrót można skórę zarzynać, ale jak masz ładną skórę po mamie czy wszystkich babciach to nie wiele zmienia co z nią robisz badz nie robisz)

    2) Nieprzetworzone jedzenie, dużo warzyw i owoców, nie wszystko musi być super foodsem, ale ważne żeby było to nisko przetworzone, ewentualnie domowe.

    3) Zabiegi na twarz typu kwasy. Ja nic nie robię ze skórą na codzien, poza tymi filtrami, ale raz w roku idę na serię kwasów, potem jeszcze na wiosnę jakaś kawitacja ze dwa razy i skóra ma wyraznie wyrównany koloryt i jest jędrna (mam 33 lata i też przyglądam się swoim pierwszym zmarszczkom na czole:) Ogólnie to co ja wydaję raz, dwa razy w roku w gabnecie moje koleżanki wydają przez cały rok na kiepskie kremy albo zapychajace oleje, podkłady i różne cuda, więc czuję że ta moja pielęgnacja nawet nie wychodzi tak drogo

  10. agata_tuareg

    Ja bardzo lubię kosmetyki naturalne, ale mam swoje wymagania. Jest dużo małych firm, w których ofercie dominują oleje (nie znoszę ich ani na twarzy, ani na ciele, a próbowałam przynajmniej kilkunastu, używam jedynie na włosy), hydrolaty (z reguły podrażniają mi naczynka, o niebo lepiej sprawdza się woda termalna), tłuste masła (tylko do stóp, choć niektóre nawet do stóp są za tłuste) i tłuste pilingi (muszę potem szorować się mydłem). Bardzo lubię natomiast naturalne mydła (oczywiście poza twarzą). Na szczęście na polskim rynku jest trochę marek bardziej „zaawansowanych”, robiących przemyślane kosmetyki, o fajnych konsystencjach, a przy tym naturalne. Ja wiele lat walczyłam z koszmarnie puszącymi się włosami, jednocześnie tłustymi przy skórze nawet tuż po umyciu – nie sprawdzały się ani naturalne szampony, ani te ze SLES. Po wielu próbach i błędach mam kilka sprawdzonych (np. Orientana z trawą cytrynową) i włosy puszą się się tylko na deszczu.

  11. agata_tuareg

    Nie chcę używać produktów z silikonami, nawet nie ze względu na włosy (i tak są martwe), tylko na środowisko, i tu też po latach testowania znalazłam kilka perełek. A było ciężko, bo im bardziej chwalona maska, tym gorzej się u mnie sprawdzała. Co włosy, to inne potrzeby, ale ja byłam zadowolona z masek i odżywek L’Orient Amazon Plants (nie widzę między nimi różnicy), Petal Fresh winogrono i oliwka, Cosnature awokado i migdał i maski arganowej Organique. Nawet serum do końcówek udało mi się znaleźć bez silikonów – Vianek (i do tego nie tłuści).
    Do ciała uwielbiam lekkie balsamy i mogę polecić Yope, mleczko Tołpy z linii spa eco (to nie jest naturalna firma, ale w tym balsamie nie widzę nic złego), a na wyjazdy multikrem Wakacje na Bali Hagi. Lekkie balsamy ma też Mokosh, testowałam, ale jeszcze żadnego nie kupiłam (oni mają masła i balsamy).

  12. agata_tuareg

    Ekodezodoranty też nie dały u mnie rady (testowałam Schmidt’s i Purite), z ulgą wróciłam do antyperspirantów. A jeśli chodzi o makijaż, to używam codziennie i bardzo lubię (podkład mineralny, puder, tusz do rzęs i brwi). W kwestii makijażu nie trzymam się kosmetyków naturalnych wyłącznie (nie znalazłam jeszcze tuszu, który robiłby dobry efekt i trzymał się przyzwoicie). Ja akurat na brwi i rzęsy nie narzekam, ale lubię mieć je dodatkowo podkreślone.
    Przepraszam za trzy komentarze, ale nie zmieściłam się w jednym 🙂

  13. Blum

    Ola – zdrowsze dziąsła, lepszy oddech, bielsze zęby 🙂

  14. Blum

    Basia – myślę o kwasach na jesień, właśnie po to, żeby pomóc skórze i ją troszkę odświeżyć 🙂

  15. Blum

    Agata – a jakie eko marki polecasz, z tych, które Twoim zdaniem działają?

  16. Pielęgnacja olejkami twarzy dała mi w kość 😀 O ile stosowałam ją metodą „jak sobie przypomnę” to było ok, gorzej gdy się zawzięłam aby mieć super efekty i zaczęłam to robić regularnie- wzbogaciłam się o głęboko osadzone, rozjątrzone, bolące pryszcze, chyba efekt zatkanych porów.
    Oleje jak na włosy, to ok – ale długo się nie mogłam przekonać, bo efekty były kiepskie. Okazało się, ze rodzaj włosów i oleju ma znaczenie- u mnie efekt pożądany daje tylko olej sezamowy lub miksy olejków gdzie on przeważa.

    I nie wiem czym smarować ciało. Używałam balsamu „kozie mleko” z ziaji, ale oczytałam się opinii, że to cała tablica mendelejewa i lepiej przerzucić się na co inne. No właśnie, to „co innego” nie daje takich efektów 😉 jak dotychczas stosowany balsam. Sporo pływam w chlorowanej wodzie, jeżeli chodzi o nawilżenie potrzebuję mega siepacza.

  17. agata_tuareg

    Resibo (świetne balsamy), Alba 1913, Naturativ, Make Me Bio (krem Garden Roses jest super), D’Alchemy (jeden z najlepszych kremów pod oczy, jakie miałam), Naturativ, Zielone Laboratorium. Bardzo obiecująco wyglądają kosmetyki Alkemie, ale jeszcze nic nie próbowałam.

  18. na minus zdecydowanie – codzienne olejowanie twarzy. Cera jest zapchana, z wągrami i dość mocno przesuszona. Za to olejowanie włosów to strzał w 10! Myję szamponem, nakładam maskę + olejek i po 10 minutach spłukuję to wszystko myjąc tylko włosy odżywką – przy moich suchych ,kręconych włosach to świetna metoda. W ogóle zauważam,że uwielbiane przeze mnie oleje w przypadku ciała i twarzy nie sprawdzają się – mam wręcz wrazenie,że skóra jest po nich wysuszona (a więc nadal szukam idealnego kremu!). Strzał w 10 jeśli chodzi o pielęgnację twarzy to napewno raz w miesiącu kwasy u kosmetyczki. KasiaJ

  19. Eko deo – z mojego też do kitu. Za to wynalazłam sobie bezaluminiowy dezodorant od VICHY i jestem bardzo zadowolona. Mam od jakiegoś czasy chopla na punkcie toksycznych składników w kosmetykach i wszystko (kremy, balsamy, szampony, mydła, dezodoranty) pod tym kontem sprawdzam (znalazłam taką fajną stronę, gdzie się kopiuje nazwę składnika o od razu masz czy to świństwo czy nie i dlaczego: https://www.ewg.org/skindeep/). Mam nawet tabelkę w excelu 😀
    Ten dezodorant, z którego jestem zadowolona, to to: https://i.notino.com/detail_zoom/vichy/3337871322595_01/vichy-deodorant-dezodorant-w-kulce-do-skory-wrazliwej___20.jpg

    I tak jak piszesz i piszą dziewczyny – dieta to podstawa dobrej skóry. Dużo celulozy (zielone, surowe), probiotyki, kiszonki. I rozsądne zarządzanie stresem (buahahahha, tak sobie wmawiam, ze dobrze mi idzie to zarządzanie).

    A kremy bez syfu serio serio trudni znaleźć, zwłaszcza, że zwykle w ramach jednej firmy niektóre produkty są spoko, a czasem trafiają się takie perełki, że powinni trupią czaszkę nakleić na opakowaniu…

  20. Oleje. Cienka warstwa na suche policzki jeszcze ewentualnie da radę, ale i to od razu skutkuje wysypem zaskórników. Podobnie jak u Ciebie, największą zmianę na plus zobaczyłam gdy zaczęłam bardziej dbać o dietę, nawodnienie i po odstawce makijażu. Jezu, jak ja sobie teraz pomyślę, ile ja kładłam na skórę pudru, ile razy poprawiałam to w ciągu dnia… I jaka zdziwiona byłam, że skóra produkuje jeszcze więcej sebum 🙂 Teraz jest naprawdę dobrze, od wielkiego dzwonu może się jakoś odstrzelę, ale to naprawdę rzadkość.
    Dużym zaskoczeniem na plus była dla mnie odstawka depilacji (ale jestem blondynką i wyobrażam sobie, że to przy ciemnych włosach by nie pykło). Najpierw włoski na nogach były czarne jak smoła, ale rozjaśniły się pod wpływem słońca i jakby nie przyglądać się z bliska to ich po prostu nie widać.

  21. biedronka

    Jeśli chodzi o wzmocnienie brwi i rzęs to u mnie sprawdził się olejek rycynowy. Codziennie przed snem smarowałam nim brwi i rzęsy (duża kropla), po 3 tygodniach zauważyłam różnicę, zaczęły mi wyrastać nowe włoski na brwiach, w miejscach gdzie od dawna ich nie było i zauważyłam też takie 'pogrubienie rzęs’.

  22. ja szczotkuje cialo przez caly rok i jest fantastycznie. jesli juz nawilzam to zelem z aloesu, ale tylko lydki (czy ktos mi moze wytlumaczyc dlaczego skora tylko na lydkach jest czasami sucha?).
    ssanie oleju codziennie, ale tylko przez 5/10 min.
    na wlosy olej z czarnuszki, oliwa albo witamina d na noc, raz w tygodniu.
    na twarz nawilzajaca maseczka z platkow owsianych i miodu. lubie tez glinki.
    aktualnie w ogole sie nie maluje, ale nie zauwazylam poprawy w cerze. przez hormony, wszystko i tak mi wariuje.

    dalej uzywam antyperspirantu, bo tylko on dziala, a czasami w ogole. przetestowalam z 20 roznych form naturalsow pod pachy i dupa. wszystkich znajomych zaopatrzylam w naturalne dezoddoranty, dobrze ze sa z nich zadowoleni, ja dalej jestem uwiazana z rakiem w sprayu…

  23. Zaciekawił mnie krem pod oczy, ponieważ piszesz, że widzisz różnicę przy stosowaniu. Mnie nigdy nie zdarzyło się widzieć różnicy po kremie pod oczy, ani jakimkolwiek innym (zero efektu), a bardzo bym chciała taki znaleźć.

    Czy byłabyś w stanie polecić krem pod oczy (zmęczone, cienie) i do twarzy (podobnie. Jedyne wymaganie, żeby cokolwiek robił- widocznie, dla twarzy 30+) dla kosmetycznej minimalistki-ignorantki bez dużej kasy…??

    Byłabym wdzięczna, bo dla mnie to onezwładniające szukanie igły w stogu siana, podczas gdy ani nie znam się, ani nie lubię kosmetyków (ale wiadomo, w pewnym wieku konieczny jest chociaż taki must-have).

  24. Blum

    Meg – nie pomogę, sama szukam. Wcześniej używałam Sesdermy z witaminą C. Przynajmniej nawilżał, nie szczypał i skóra była bardziej „wypoczeta”. Ja niestety mam super skłonną do zapychania skórę pod oczami, ale wymagającą czegoś więcej niż ściemnionych żeli z Flosleku, które tylko zostawiały lepką warstwę.

  25. Dominika

    Rok używałam naturalnych kosmetyków i w dużej mierze to był fail. Moje długie włosy zrobiły się tak sianowate, że musiałam je ściąć. Stopy zaczęły pękać mimo codziennego stosowania kremów, niestety. Dłonie i ciało bez różnicy, niestety zauważyłam, że chyba gdzieś w okresie zimowym mam tak, że ciało mnie piecze i jest czerwone, nie pomagają balsamy i olejki, naturalnie i nienaturalne, to bez różnicy. Na twarzy bardzo sprawdziło mi się mycie olejkami, poza tym moja skóra nie widzi różnicy czy mam makijaż, czy nie. Za to odkryłam kosmetyk życia – Vianek BB, pięknie siedzi na skórze i jest tylko pół-makijażem:) Z pryszczami jednak żadne naturalne kremy sobie nie poradziły, effaclar duo i nic innego.

  26. Dominika

    Hm… w sumie widzę, że ludzie wypisują, co się u nich sprawdza, to się dołączę:
    1. Włosy pixie cut, króciutkie, wiele nie potrzebują, więc co kilka dni myję je odżywką, obecnie wykańczam zaległe Vianki, potem będę używać Kallosów. Nigdy mi nie robiły różnicy kosmetyki do włosów, więc idę w taniochę.
    2. Rano na twarz nakładam Vianek bb, nie myję jej wcześniej. Pudruję strefę T minimalną ilością pudru (ecocera, ale teraz mam Claudię Shiffer, którą dostałam w prezencie i jest super), pomadka Bell Secretale (żadna naturalna nie dawała mi takiego błysku i była bardzo droga), tyle.
    3. Po powrocie z pracy -> demakijażem olejem, Resibo, Rosadia, teraz Vianek. Masuję, masuję, zmywam. Kiedyś nie dawałam już nic potem na twarz, jednak mam problem z wypryskami. Próbowałam naturalnych kremów i nic, więc wróciłam do Effaclara Duo. Pod oczy używałam kremów z Vianka, ale są za słabe dla mnie, obecnie używam Tołpy.
    4. Raz na tydzień peeling twarzy, obecnie Vianek, mam w planach także Tołpę. Czasem jakaś maska Tołpy, jak już jest z peelingiem w dwupaku.
    5. Ciało myłam naturalnymi żelami i różnicy nie było, smarowałam olejkami z Vianka, balsamami i też nic. Teraz używam oliwki z Bambino do mycia ciała i gra. Raz na tydzień jakiś peeling, np. Body Boom, ale to dostałam, drogi, żebym sama kupiła.
    6. Antyperspirant w sztyfcie, tylko takie na mnie działają, obecnie Dove.

    Zrezygnowałam z kąpieli w wannie, bo wysuszały moją skórę, przestałam używać też kremów do rąk i stóp oraz pomadki do ust, po kilku miesiącach nie widzę, żeby było z nimi gorzej.

Leave a Reply

.