Moi rodzice słusznie przewidywali, że skończę z jakimś gnojkiem, który ma długie włosy, agrafkę w uchu i spodnie z dziurą na kolanie. Daleka jestem od wiary w to, że łobuz kocha najbardziej, ale gnojek różni się od łobuza.

Gnojek nie jest kryminalistą ani patusiarzem. Po prostu sprawia wrażenie chłopca, z którym nie chcecie widzieć swojej córki, bo jest trochę postrzelony, a trochę zbuntowany. Ma elektryczną gitarę, puszkę z farbą, deskorolkę. Ma szkicownik, notatnik albo sprzęt do robienia muzyki. I choć nie jestem już nastolatką, która wlepia oczy w chłopców na deskorolkach (w czasach mojego nastolęctwa w moim mieście nie jeździła żadna dziewczyna, nie mieliśmy też skateparków) nadal kocham młodocianych gnojków, choć teraz nie chcę, by byli moimi chłopakami, a raczej budzą we mnie uczucia macierzyńskie i sprawiają, że bardzo chciałabym mieć dorastającego syna. Gnojki rozczulają mnie swoją zawadiackością i tym, jak trochę zagubieni szukają swojego miejsca w świecie. Pod brawurą i dziką fantazją skrywają dużo wrażliwości i są jeszcze dzieciakami w coraz bardziej męskich ciałach.

W gnojkach rozczula mnie wszystko. Fatalne fryzury (ciapki wytrawione na jajeczny blond, dziwne nażelowane kolce, spuszone pod czapką loczki), wyraziste i równie kiepskie stylówki, ich młode ciała z węzłowatymi, twardymi mięśniami, osmagane opalenizną, zdobytą podczas kręcenia się po mieście. Ich opinie o muzyce, poezji, sztuce i wzornictwie, nawet jeśli to ostatnie to głównie rozmowy o jordanach. Sposób, w jaki trzymają w swoich szczupłych palcach papierosa. Nigdy nie lubiłam mądral, nerdów, nie interesowali mnie playboye, zawsze lubiłam postrzelonych chłopaków, którzy mieli wielkie marzenia i mnóstwo wigoru oraz szerokie uśmiechy. Myślę, że jako nastolatka sama byłam gnojkiem, wtedy jeszcze myślałam, że jedyną szansą na bycie dziewczyną z zainteresowaniami, które mam, dostanę tylko, gdy będę facetem. Na szczęście to się zmieniło. Na szczęście utuliłam tę małolatę w sobie. Na szczęście istnieje dorastanie.

Moje serce rozstapia się jak kostka masła gdy widzę chłopców, którzy stają się mężczyznami. Mam dla nich mnóstwo rad dotyczących istoty buntu, bycia sobą w świecie, tego, jak nie zatracić swojej wrażliwości w używkach, jak nie dać się zmiażdżyć systemowi, jak nie zatrzasnąć się w byciu Piotrusiem Panem (późne stadium gnojka jest po prostu gnojem, nic ciekawego). Mam im tyle do powiedzenia — przestróg, ale też tego, że ich widzę i doceniam i że świat od zawsze narzeka na takich jak oni, ale to z nich mogą wyrosnąć super ludzie — wrażliwi, elastyczni, z otwartym sercem, twórczy. I nigdy tego nie mówię, bo nie wierzę by kobiety, miały mówić chłopcom, jak być mężczyznami. I wiem, że dobre rady nie są dobre, gdy nikt o nie nie prosi. Wiem, że młodzi mężczyźni potrzebują innych mężczyzn — ojców, kuzynów, trenerów, nauczycieli, którzy będą ich mentorami, tak by mogli zbudować siebie w swój sposób, nie na kanwie ran kobiecości i uwikłania w rozczarowania swoich matek, macoch, ciotek.

Dlatego milczę, gdy nie pytają. Czasem liczę w myślach do dziesięciu, gdy wiedzą wszystko najlepiej o tatuażach, muzyce i ubraniach, nawet gdy odkrywają koło na nowo, wszak jest to prawo młodości. Żeby nie być próchnem, odkładam na bok wszystko, co wiem i zamiast mówić, staram się słuchać. Pytam. Przyglądam się. Kibicuję. Rozczulam.

Co mogę powiedzieć? Gnojki forever!

Delight to zbiór esejów autorstwa J.B. Priestleya, które powstawały w 1949 roku w nieciekawej, brytyjskiej, powojennej rzeczywistości. Pomysł ten zrecyklingowała Hannah Jasne Parkinson, której książką Drobne Przyjemności zostałam obdarowana i… o ile pomysł mnie zachwycił, o tyle wrażliwością językową i sposobem odczuwania świata znacząco się od autorki różnię. Zainspirowana, postanowiłam jednak zapoczątkować serię poniedziałkowych wpisów na temat małych zachwytów, do której mam nadzieję i Wy się przyłączycie, kiwając ze zrozumieniem głowami lub wymieniając w komentarzu własne zachwyty z minionego tygodnia. Wierzę, że ustawienie rejestru na małe cuda codzienności może przynieść wiele ulgi i napawać nadzieją w postcovidowym świecie, w którym inflacja i wojna spędzają wielu sen z powiek. Odczarujmy razem poniedziałki naszymi mikrozachwytami! Do usłyszenia za tydzień.




...

3 komentarze

  1. Natalia

    Jejku, jakie to miłe i dobre, dziękuję! Tak bardzo poczułam to i młodość tych gnojków i tę sympatię dla nich. Cudowne!

  2. z chęcią i przyjemnością posłuchałabym tych rad dla gnojkow o których piszesz bo może coś w nich jest dla dziewczyn – ktore sa odpowiednikem gnojkow (bo dziewczyny tez takie sa?)
    i jeszcze jedno- kto to patusiarz?
    pozdrawiam – Joanna

  3. Blum

    Mimo wszystko radzić nikomu nie zamierzam, ani gnojkom, ani gnojkiniom, wszak każda rada dla osoby w tym wieku wywołuje tylko więcej oporu i napięcia.

Leave a Reply

.