Oh, dziewczyny! Chyba jesień idzie. Chandry i doły i… czy Wy też macie taką niesłychaną potrzebę dobrostanu jak ja? Dopieszczenia fizycznego, duchowej kontemplacji, okładu z kota, spaceru z psem i herbaty z najlepszą przyjaciółką? Is herbata very punkrock? Dziś chcę Was zachęcić do posłuchania guru, który w niejeden dżdżysty i słotny wieczór Was poratuje. Guru tym nie będę rzecz jasna ja. Ani w ogóle żadna blogerka, pisarka czy ekspertka. Tym guru będzie pewna mała dziewczynka…
która dawno, dawno temu mieszkała w pewnej kobiecie, którą to z kolei jesteś TY SAMA! Chodzi mi o tę małą wiercipiętę, ciekawą świata i odważną dziewczynkę. A może wrażliwą i cichą,która idealnie potrafiła zająć się sama sobą? Wiele słyszy się o tym, że trzeba dotrzeć do swojego wewnętrznego dziecka i się nim zaopiekować. A ja dziś będę Was zachęcać, żebyście odnalazły je i pozwoliły się temu dziecku zaopiekować Wami. W każdy wieczór, w który macie ochotę rozwalić się na kanapie z winkiem i serialem, posłuchajcie małej Kasi, Dorotki, Justynki czy Agnieszki. A może Oli? Co mała Ty lubiłaś robić? Kiedy padało? Kiedy było nudno a dorośli byli głupi i się nie znali? Ja na przykład lubiłam malować i rysować. Mama zawsze mi mówiła, że kiedy pada dobrze jest zająć się czymś kreatywnym, dla mnie to było właśnie rysowanie,więc leżałam plackiem na podłodze i rysowałam. Kocham też czytać. Kiedy rodzice chcieli ukarać małą Blum lub zmobilizować do zajęcia się tym co jest jej obowiązkiem (nauka lub sprzątanie) najczęściej rekwirowali mi książkę. Mała ja, w przeciwieństwie do dużej mnie, nigdy nie unikała aktywności fizycznej ani brzydkiej pogody. Nie leserowałam z WFu, latem całymi dniami biegałam z moim psem Chabrem, jeździłam na rowerze po okolicy lub skakałam na skakance. Pamiętam jak raz, podekscytowana śniegiem, powiedziałam do mojej przyjaciółki „ej, wiesz, ja to nie mogę się zdecydować co ja kocham bardziej czy lato czy zimę!”. Dziś duża ja wzdryga się na myśl o deszczu, zbutwiałych liściach, śniegu, zmarzniętych palcach i ogólnie o dyskomforcie. A gdyby tak duża Blum posłuchała małej Blimsien? Oddajmy na chwilę głos małej Blum:
– Dziewczyno! Pobaw się ze mną! No nie siedź taaaaak. Siedzenie i słuchanie wiadomości nie jest ciekawe. Tak robią dorośli i to jest nudne. Wyjdźmy na dwór. No wiem, że pada! Chodź zobaczymy co się tam dzieje. A potem kakao. Albo wiesz, chodź pójdziemy do kogoś! Jeść babeczki i się chichrać?
– Bluuumkuu, a włączysz mi bajkę Disneja? Za duża jesteś, co? No to może chociaż komedię? Chcę się śmiać!
– Poczytasz mi?
– Celebrujmy! Zrób ze mną coś wyjątkowego. Takiego tylko tu i teraz. Cynamonowe ślimaczki albo obrożę dla kota na szydełku. Albo zróbmy kartki dla naszych wszystkich przyjaciół. Albo zamknij oczy, a ja będę Ci dawać coś do zjedzenia i Ty będziesz zgadywać co to a potem zmiana. Dobra?
Czujesz ten klimat? Dzieci instynktownie wiedzą jak być tu i teraz i jak maksymalizować przyjemność. Zmuszają swoich rodziców do spacerów w deszczu (bo skakanie po kałużach) oglądania zabawnych filmów, wymyślania historii czy kreowania wydarzeń, które potem wspominamy jako dorośli. Oczywiście dziś jesteś duża i niekoniecznie zabawa misiami lub w chowanego będzie Cię bawić, ale jestem pewna, że kiedy dasz głos tej małej, bystrej i fajnej dziewczynce, ona weźmie Cię za rękę i zaprowadzi do rzeczy, które szczerze i naturalnie Cię cieszyły. A potem możesz je przerobić na wersje dla dorosłej siebie. Albo zabawić się ze swoimi dziećmi jeśli je masz. Dzieci są cudownymi nauczycielami!
P.S
Czujecie już jesień? Chcecie więcej inspiracji i dziewczyńskiej mocy? Jesteście tu jeszcze ze mną? Dajcie znać w komentarzach, chcę wiedzieć czy jest dla kogo pisać i czy potrzebujecie soul supportu.
P.S 2 Jeśli jesteście i jeśli potrzebujecie doładowania i swojej społeczności, otwieram GRIL GANG także dla nowych osób, Dołączcie do nas TU
29 komentarzy
Jesteście, czytacie, potrzebujecie 🙂
Soul support bardzo potrzebny, bo sinusoida na jesień zaczyna niebezpiecznie zakręcać do dołu, a to znak, że trzeba działać!
yes, yes, yes ! wrzuć może czasem coś o Twoim krakowskim życiu, jakieś fajne miejsca godne polecenia? knajpki? ciekawe wydarzenia?
kk – postaram się, choć moje krakowskie życie wygląda obecnie tak, że chciałabym je prowadzić w Warszawie 🙂
Jestem, czytam, chcę więcej ile się da!
JESTEM! Czekam na każdy post z utęsknieniem <3
Blimsien, ja od Ciebie zawsze, wszystko.
jesteśmy!
to może na fali jakiś podwieczorek w warszawie? jestem pewna, że kilka by się nas zebrało. 🙂
Oj wsparcie potrzebne i to jak.. zwłaszcza jak się siedzi na obczyźnie nie mając przy sobie żadnych fajnych babek. Właściwie to codziennie sprawdzam czy coś napisałaś, żeby zalać sobie duszysko dziewczęcym miodem :3
mój ulubiony rodzaj postu 🙂
Szkoda, że dorastając częściej myślimy o przeszłości albo przyszłości, a coraz mniej żyjemy po prostu. Tu i teraz. I, oczywiście, nie jestem wyjątkiem.
Pod Twoimi opowieściami z dzieciństwa też mogę się podpisać, wszędzie mnie było pełno, a moja mama nie potrafiła mnie upilnować. Pamiętam jedną historię, którą mi opowiedziała. Miałam kilka lat, nie chodziłam jeszcze do przedszkola, więc miałam może ze cztery latka. Mama spuściła mnie tylko na chwilę z oczu, a ja zawędrowałam do sąsiadów 😀 Bo tak lubiłam się bawić z ich, starszymi dziećmi 😀
Zresztą to niemożność usiedzenia w miejscu odziedziczyłam po samej rodzicielce, która, mieszkając w mieście, gdzie była jednostka wojskowa, potrafiła iść do niej (mając nie więcej niż osiem lat), pod nieobecność babci i np. żywić się w wojskowej kantynie i żartować z żołdakami.
Takie historie są piękne, bo przeżyte najpiękniej. Najpełniej 🙂
Blum <3 Ostatnio właśnie naszło mnie na takie rozkminki o małej mnie. Po tym, jak gdzieś w czeluściach internetu rzucił mi się w oczy cytat “Can you remember who you were, before the world told you who you should be?” I tak sobie przypominam, że mała Ola ponad wszystkim chciała być reżyserem, pisała scenariusze i przedstawiała dziadkom. I tak jakoś nie mogę przestać o tym myśleć, bo zmierzam w troszkę innym kierunku. Staram się pamiętać też, że duża ja nie jest już małą mną, tylko mała ja jest tylko częścią dużej mnie. Whatever.
Zdecydowanie potrzebuję soul supportu.
Blum, czy stary blog będzie zablokowany już na stałe? Bo przyznam szczerze, jakiś czas temu zaczęłam go czytać od początku, dawkując sobie przyjemność 😀 Głównie chodzi mi o przepisy i różne posty o naturalnej pielęgnacji
<3
Chyba zacznę zapisywać, tak jak Ty, zdania od małej siebie do dużej mnie. Spodobało mi się to 🙂
A soul support zawsze potrzebny!
Aleksandra J – tak zablokowany na stałe. Ale część postów tu przeniosę. Nie ukrywam, że tamtego założyłam dla siebie, P. i naszych znajomych. Uważam teraz, że jest zbyt prywatny. I nie żebym się krępowała przed Wami, ale ja i P. mamy tak totalnie osobne życia, że nie chcę już, żebyśmy gdzieś jeszcze funkcjonowali jako para.
oczywiście, że chcę więcej:) z największym utęsknieniem czekam na posty o samoakceptacji – zwłaszcza swojego ciała – i odnajdowaniu swojej kobiecości
Wiecej prosze!
soul needs support,
zawsze! <3
Czytam, czytam! Pisz dalej 🙂
Blum, a czy nie lepiej, łatwiej, prosciej po prostu mieć dziecko? 🙂
Czytamy i potrzebujemy takiego wsparcia 🙂
Genialne! Nic dodać, nic ująć.
Na jesienne chandry przyjdzie jeszcze czas. Póki co jest jeszcze całkiem ogrzewające słońce i grzyby i dynia i jabłka! I liście szeleszczące pod nogami już tuż tuż. Tę część jesieni lubię; później będzie gorzej…
ania – dziecka się nie ma, nie posiada.. dzieckiem się tylko opiekuje… jedyne dziecko, które można mieć to właśnie tylko twoje wewnętrze dziecko 😀 o którym pisze Blimsien 🙂
magda o dzieciach mnie nie pouczaj – „mam” ich nadmiar 🙂 Jestem nauczycielką i obcowanie z prawdziwą, autentyczną dziecięcością jest nie do zastąpienia sztuczną i wykreowaną wizją rozmowy z „dziecięcą” sobą. Polecam 🙂
Aniu – ale ja uważam, że to dwa różne rodzaje dzieci. I że bez dobrego kontaktu z „dziecięca sobą” nie jest się zbyt fajnym opiekunem całkiem realnych potworków 🙂
Blum, ostatnio mój chłopak spojrzał na mnie piorunująco i stwierdził: „Ale Ty jesteś dziecinna”. Być może moje wewnętrzne dziecko jest we mnie po prostu, bez poszukiwań i dlatego nie muszę go przywoływać 🙂 Ale powiem Ci jedno, najpiękniejszy komplement w życiu dostałam właśnie od ucznia! Mieliśmy lekcje o wartościach i dzieci miały proponować, co według nich zasługuje na to miano. Jedno z nich zgłosiło się i powiedziało: „Zupełnie nie wiem jak zapiszemy to na tablicy, ale to PANI JEST WARTOŚCIĄ”. Wryło mnie i z dziećmi tak bywa często. Więc Blum, przekornie życzę Ci obecności dzieci w życiu 🙂 ps. ciekawe czy kiedyś przyznasz mi rację 🙂 pozdrawiam 😀
Aniu – w tej kwestii, o której mówimy chyba nie 😉 Ale ja również życzę sobie dzieci! Zdecydowanie widzę się w roli mamy <3
Blum, jesteś mądrą osóbką i masz pewną wyjątkowość, która wyróżnia Cię i mocno zaznacza w naszej rzeczywistości. Jeśli będziesz kiedyś mieć dziecko, to jestem pewna, że dasz mu dużo dobra i nauczysz dostrzegania piękna świata. Inspiruj dalej. Czemu ja zawsze odnosiłam wrażenie, że Ty nie chcesz mieć dzieci?Masz te swoje paradoksy i za to Cię szczerze lubię. 🙂 Pozdrawiam 🙂
Aniu, a nie wiem, może bo ja przez wiele lat w ogóle nie widziałam się w roli mamy? Teraz jednak jestem przekonana, że to będzie świetna sprawa. Im jestem starsza tym bardziej dorastam do tej roli i mam nadzieję, że człowiekowi którego stworzę spodoba się pobyt na planecie Ziemia 🙂