Ponieważ czuję się ostatnio naprawdę parszywie, pomyślałam, jak dobrze by mi zrobiło i jakie fajne by było iść raz w miesiącu na masaż. Nie wiem, z czym kojarzy Wam się masaż, mi już dawno nie ze SPA, ale z leczeniem przez dotyk, z profilaktyką, z ciekawymi wglądami i z takim rodzajem dopieszczenia ciała, jaki terapia funduje głowie.
Poszłam więc na ajurwedyjski masaż abhyanga do Szymona i opowiedziałam mu o swoich planach. I on i ja mamy inne pomysły na osiędbanie, ale zaczęliśmy kalkulować, ile kosztuje DOBROSTAN (taki bez majtek z Lululemon). Wyszło nam, że byłoby optymalnie przeznaczyć 1000 zł miesięcznie na osobę na zadbanie o siebie. I nie wiem jak Szymona, ale mnie ten wniosek zasmucił. Nie jesteśmy w Polsce na takim poziomie finansowym, żeby to było powszechnie dostępne, a niebawem jak walnie kapitalizm i rajcowanie się PKB to już w ogóle.
Oczywiście każdemu wedle potrzeb. Nie wszyscy chcą się masować, nie każdy w danym momencie potrzebuje terapii i tak dalej. No ale przyjrzeliśmy się cennikowi i wyszło nam w skali miesiąca:
ZAJĘCIA YOGI LUB INNE ZAJĘCIA DLA CIAŁA 1 x W TYGODNIU – karnet 150 zł
Przy czym powiedzmy sobie szczerze, że jeśli mamy pracę siedzącą, pracujemy w stresie, przed komputerem – zajęcia raz w tygodniu nie są wystarczające. Z mojej praktyki wynika, że dwa razy w tygodniu to w ogóle minimum, żeby w pewnym wieku zachować sprawność. Jeśli marzy nam się progres – potrzeba ich więcej. Gdyby obok jogi (btw. karnet open w skali miesiąca 600 zł auaaa) chcieć się wspinać, chodzić na basen lub siłownię – trzeba doliczyć minimum kolejne 150 zł za karnet.
SUPLEMENTY I ZIOŁA – 100 zł – 200 zł
Nie ma obowiązku suplementacji, ale warto wiedzieć, że w Polsce praktycznie nie ma osób, które od października do kwietnia mogłyby nie suplementować witamin D3+K2. Sorry, taki mamy klimat. Większość ludzi ma też sporo niedobory witamin z grupy B (weganie, wegetarianie, ale też sterylnie jedzący wszystkożercy mogą rozważyć zbadanie witaminy B12). Mówiąc o suplementacji, możemy się też pokusić o dobrą radę by nie przyjmować sumplementów z witaminami jeśli nie mamy pewności, że mamy niedobory. Badania witamin nie są w Polsce refundowane przez NFZ. Prywatnie przebadanie 9 witamin to koszt 652 zł! Sprawdzałam te dane w losowych punktach w Warszawie i Szczecinie. Wszelkie badania profilaktyczne są aktualne mniej więcej przez pół roku.
Pozostają też nie-suplementy, ale inne wzmacniające i pomocne boostery, jak np. adaptogeny (na pocieszenie dodam, że z kodem BLIMSIEN macie nieustannie w Cosmic Pantry 5% zniżki) lub olejek CBD (swoją drogą wspaniale działający dla osób, które traumy seksualne zatrzymały w ciele).
Tu mogą też być inne leki np. antydepresanty, ale nigdy ich nie zażywałam i nie wiem, jak to wygląda cenowo.
TERAPIA – 150 zł za sesję x 4
Depresja, nerwica, trauma, problemy w relacji, problemy rodzinne, problemy z dziećmi lub przytłoczenie codziennością – są chwile, że chcemy skorzystać z pomocy terapeuty. Koszt takiej wizyty (a może inwestycja) to ok. 150 zł za godzinę (stawka w Warszawie). Dla odmiany koszt wizyty u seksuologa wyniesie 250 zł. Oczywiście jedno spotkanie nie wystarczy. Z terapeutą należy spotykać się regularnie i trwa to zazwyczaj kilka miesięcy do kilku lat. Spotkania zazwyczaj przypadają w częstotliwości raz na tydzień. Niektórzy terapeuci zgadzają się na jedną sesję na dwa tygodnie, ale już nie rzadziej.
MASAŻ – 200 zł
Wspomniany masaż kosztuje 200 zł za godzinę. Właściwie jakikolwiek. Szymon i tak ma stawkę swoją własną, bo abhyanga w Warszawie często kosztuje ok. 250 – 300 zł. Lomi-lomi ok. 150-200 zł. Ja mówiłam o masażu raz w miesiącu, ale Szymon mówi, że takie odczuwalne działanie dla ciała, a nie tylko okresowy relaks miałoby miejsce przy dwóch masażach w miesiącu.
SPOTKANIE Z OSTEOPATĄ / FIZJOTERAPIA – 140 zł
W Warszawie to koszt od 140 do nawet 180 zł za jedno spotkanie. Zależnie od natury naszego problemu czy kontuzji tych spotkań może być potrzebna nawet cała seria.
CEREMONIA KAKAO
Ceremonia kakao to najłagodniejsza z ceremonii, jeśli mówimy o roślinach mocy. Legalna i najtańsza. Podczas ceremonii jest krąg, taniec intuicyjny, picie kakao, oddech czakrami – przynajmniej na takiej, na której byłam ja. Koszt w Warszawie 150 – 200 zł.
KOBIECY KRĄG – 70 zł
Nie będę szukać daleko. U mnie kobiece kręgi kosztują 70 zł i jest to bardzo przystępna cena. Krąg działa trochę jak grupa wsparcia, ale już na pewno nie jak terapia! Na moich spotkaniach serwuję też kojące układ nerwowy napary, rozpylam eteryczne olejki, okadzam i prowadzę relaksację. Spotykamy się raz w miesiącu w sercu Warszawy. Na takim spotkaniu nie przepracuje się problemów. To moment, kiedy można po prostu być sobą, posłuchać innych (bez small talku), powiedzieć szczerze co w nas, spotkać inne kobiety, odprężyć się. Tylko tyle i aż tyle.
MEDYTACJA DYNAMICZNA
Medytacja dynamiczna wg. Osho kosztuje w Warszawie ok. 30 zł. za jedno spotkanie. Rozładowuje emocje, uwalnia je z ciała, relaksuje, pomaga przepracowac pewne rzeczy z poziomu ciała.
Oczywiście jest o wiele więcej sposobów na dobrostan – movement medicine, ustawienia hellingerowskie, taniec 5 rytmów, zgromadzenia medytacyjne, otwarte spotkania mindfullness, floating, badania profilaktyczne, kocerty gongów czy mis, konsultacje ajurwedyjskie, akupunktura, Lowen, TRE i tak dalej…
Czy to wszystko kosztuje? Nie. Są darmowe kręgi kobiet, które zazwyczaj są reklamą danego miejsca/szkoły jogi. Medytować można z aplikacją (np. Insight Timer) w domu. Zamiast pływać czy się wspinać można biegać, jogę praktykować w domu. Są rzeczy w barterze, są ceremonie co łaska. Są suplementy i żywność różnej jakości. Są też książki rozwojowe, podcasty, YouTube! Jest cały wachlarz możliwości i nie za wszystkie trzeba płacić. Czuję, że ważniejsze jest czy robimy coś na luźnej gumce, z radością w sercu, w odprężeniu czy na napince, złości, przymusie, perfekcjonizmie. Tak, wierzę, że można zjeść przesolone frytki i będą nam lepiej służyły niż bio organik, kiedy jesteśmy zasadniczym i kategorycznym świrem napiętym na wellness. W końcu jest choćby tych 5 lekceważonych i darmowych sposobów wpływających na Twój dobrostan.
Miks platne – bezpłatne jaki wybierzesz, należy do Ciebie. Twojego miejsca w życiu, czasu, sił, potrzeb i możliwości. To pewnie wiesz sama. Ale zobaczmy teraz drugą stronę monety „dlaczego to tak wszystko dużo kosztuje, że aż boli”?
Jestem ostatnią osobą, która mówi innym, jak mają żyć. Jeśli chodzi o mnie, w toku naturalnej ewolucji, zaczęłam wybierać część rzeczy inaczej niż wcześniej i też na innych rzeczach mi zależy. Nie oznacza to, że wydaję na mój dobrostan 1000 zł miesięcznie ani nawet tyle ile bym chciała. W mojej głowie układa się to jednak tak, że odpuściłam wiele rzeczy, które opłacałam wcześniej, żeby zamienić je na coś innego. Np. wolę zadbać o ciało poprzez masaż czy karnet na zajęcia niż iść na pedicure lub kupić drogi podkład. Swój dobrostan bardziej rozumiem, jako zadbanie o ciało i emocje niż upiększanie (co też czynię okazjonalnie i wcale nie wyrzekam się).
Zamieszam poniżej listę rzeczy, na które wydawałam kiedyś lub nadal okazjonalnie wydaję, lub na które wciąż wydają moje znajome (bez oceniania tego w jakikolwiek sposób). Te rzeczy są powszechnie przyjętą społecznie przyjemnością:
KAWA W STARBUCKS – ok 15 zł
PIWO NA MIEŚCIE – ok 10 – 12 zł
iPHONE11 – 3600 zł
WYJŚCIE DO KINA Z POPCORNEM I COLĄ: 15 zł bilet – zestaw średni popcorn + cola – 24 zł
SUKIENKA Z ZARY – ok. 199 zł
IMPREZA NA MIEŚCIE – alkohol + taksówki – ok 100-150 zł
OBIAD NA MIEŚCIE z napojem – ok. 40 – 50 zł dla jednej osoby
PACZKA PAPIEROSÓW 13- 15 zł
KOLOROWY MAGAZYN DLA KOBIET – ok. 10 – 15 zł
FARBOWANIE WŁOSÓW U FRYZJERA – 180 zł +
MANICURE hybrydy – ok. 100 zł
PEDICURE – 110 zł
PRZEDŁUŻANIE RZĘS 1:1 2:1 rzęsy Mink – 390 zł
Chcesz czytać mnie częściej? Wesprzyj mnie na Patronite, a zyskasz również dostęp do PODCASTU, ekskluzywnych treści i przepisów oraz przyspieszysz moje prace nad ogólnodostępnymi treściami i częstotliwością ich publikacji! Dzięki, że jesteś i czytasz:
4 komentarze
O. 'dobrostan’ o jest pierwszy obszar gdzie przycinam wydatki jak już gdzieś muszę. Jak mam akurat gorszy czas finansowo to raczej zrezygnuję z karnetu na jogę, suplementów niż z innych rzeczy, ale np. nie mam aż tak dużo obszarów na przycinanie wydatków bo nie chodzę po kosmetyczkach, nie kupuję ciuchów, nie kupuję gadżetów, nie piję kawy na mieście, nie biorę narkotyków ani na palę, no w sumie troche na kosmetiksy trwonię. Lubię robić sobie badania podstawowe regularnie i kupuje też kilka suplementow. Wersja idealna to by byl jakis rodzaj ruchu, psycholog, suplementy i regularne masaze. Chcialabym to w przyszlosci wprowadzic :))
Wydaje mi sie, ze w przypadku tego co opisalas nie ma zadnej roznicy miedzy dobrostanem duchowym i materialnym. Musisz i joge i terapie i medytacje i kobiecy krag… To wszystko odpowiada za podobne emocje. Nie ma roznicy miedzy tym i posiadaniem pieciu par butow, bo 'jedna to zamalo’. Dodatkowo medytacja moze byc w domu na dywanie, joga tez, spacery sa za darmo, kawa z kolezankami w celu przegadania emocji tez. Nie musisz tego robic z trenerami, osobno na wielu plaszczyznach. To co opisalas to materializm w troche zmienionej postaci i czysty konsumpcjonizm, wcale nie lepszy niz posiadanie wielu kosmetykow. Wartosci duchowe mialy byc lepsze niz materialne, bo nic nie kosztuja i kieruje nimi tylko wewnetrzna motywacja, pamietasz jeszcze o tym?
Ciekawy punkt spojrzenia, dzięki za niego 🙂 Wymieniam różne narzędzia – niekoniecznie z nich wszystkich korzystam – akurat te padły w mojej i Szymona rozmowie a potem doszukałam jeszcze inne i chciałam podać ich ceny. To było dla mnie ważne, żeby pokazać ile, co kosztuje i właściwie wykazać, że taki pakiet dobrostanu jest w Polsce nieosiągalny dla większości ludzi!
Zastanawiam się też, czy Twój komentarz jest chęcią rozmowy czy jakimś osobistym przytykiem. Na rozmowę zawsze jestem gotowa, na to drugie niekoniecznie. Biorę naszą wymianę za dobrą monetę i odpowiem:
Jeśli czytałaś/eś pewnie widzisz, że napisałam, że wiele z tych opcji mamy dziś za darmo lub w bardzo niskich cenach i że to możliwe.
Chętnie za to porozmawiam o drugim poruszanym przez Ciebie aspekcie – duchowego konsumpcjonizmu. Mam tu mieszane uczucia i jakkolwiek uważam, że łątwo popaść w coraz to nowe kursy, kadzidełka, karty, poduszki do medytacji i książki samorozwojowe – co jest formą konsumpcjonizmu, o tyle nie mogę się zgodzić, że można to samo w tej samej jakości zupełnie za darmo. Mówię to w pełni odpowiedzialnie. Niestety sama nie jestem w stanie zrobić tego, co robi mi osteopata (choć oczywiście odpowiednią higieną stylu życia umiem zapobiegać awarii) tak jak nie jestem w stanie zrobić tego, co robi mi dentysta 😀
Sama jestem osobą, która zmaga się z traumą na tle seksualnym i niestety przez 3 lata zrobiłam tyle ile mogłam, ale dalej pójdę już tylko z pomocą seksuologa, bo nie mam narzędzi by pracować z tym samodzielnie. Tak jest w wielu przypadkach. Nie musimy korzystać z tych wszystkich narzędzi, ale też nie musimy znać się na wszystkim. Czasem przewodnik czy nauczyciel jest nieoceniony. Nikomu nie rekomendowałabym rozpoczynania praktyki jogi z YT – trzeba poznać asany, zrozumieć co i jak, zostać skorygowanym, kto widzi nas z zewnątrz – bo my czesto nie mamy ani wiedzy o jodze ani świadomości własnego ciała i tego, co właśnie napinamy i robimy – jak opanujemy podstawy, możemy ćwiczyć już samodzielnie przez lata!
Myślę, że jest bardzo dużo rzeczy, które można zrobić samodzielnie – automasaż, kontemplacja w przyrodzie, praktyka uważności – trochę o tym tak naprawdę jest ten blog 🙂 Polecam książki, apki i sposoby na domowy dobrostan. Są jednak obszary gdzie samodzielnie nie dojdziemy lub szybciej dojdziemy po prostu z kimś, kto zawodowo ogarnia daną ścieżkę i warto moim zdaniem mieć na to zgodę.
W moich oczach te odpłatne rzeczy nie zastąpią tych darmowych, ale są uzupełnieniem. Często niestety te darmowe nie zastąpią też tych płatnych (kawa z koleżankami i przegadanie emocji to jednak bardzo inna jakość niż psychoterapia).
Kiedyś pomyślałam o tym, że może Polacy i Polki są tacy smutni i szarzy, bo są niedożywieni/brakuje im witamin. Nie stać nas na dobre jedzenie. Wbrew pozorom np. w Londynie jedzenie jest bardzo tanie. Za mleko sojowe Alpro płaciłam 1 funta…