aguMam wrażenie, że kobiecej kreatywności stoi coś więcej na drodze niż pozwolenie sobie na tworzenie. Nieważne czy chcesz odnawiać meble, zacząć szyć, robić ręcznie mydło, pisać haiku czy zostać instruktorką jogi, nici z Twoich planów, jeśli Twój zapał jest słomiany.Mój zapał jest słomiany często, bo ja jestem kreaturą kreatywną! Ale żeby już wymyślić plan jak z punktu A przejść do punktu B? Yyyyy. Albo żeby w ogóle wiedzieć jak zacząć budować to co mam na myśli, no to już jest problem. Pamiętacie ze szkoły podstawowej taką sentencję, że pisać można w dwie strony, albo od szczegółu do ogółu, albo od ogółu do szczegółu? No więc ogólnie zawsze wiem jaka idea mi przyświeca, ale rozbicie jej na szczegóły wydaje mi się być bardzo trudne. A potem systematyczne odwalanie tych kamieni w kamieniołomie pracy, tym bardziej. Nigdy nie dajcie sobie wmówić, że praca kreatywna polega na słodkiej twórczości. Przez połowę czasu nie ma się natchnienia, a przez drugą robi się czynności administracyjne, wokół przedmiotu własnej twórczości. Słowem: trzeba ogarniać!

Żeby dobrze ogarniać najlepiej jest dobrać się w parę lub mieć koło mastermindowe. Ja wolę parę, bo działam wtedy sprawniej. Wyleczyłam się już na dobre z bycia Zosią Samosią, nie mam ambicji żeby mówić, że TO WSZYSTKO TO JA. SAMA TO ZROBIŁAM.

A gdzie tam! W moim życiu wszystko co zrobiłam, zrobiłam dzięki innym ludziom. Dzięki Markowi, który robił ze mną zdjęcia i pomógł w przeprowadzce, dzięki Maharadży, który kiedy rano zasuwam z mailami i pianiem,  ogarnia chatę i śniadanie (i chyba sam już przestał wierzyć, że i ja kiedyś będę panią domu w tym domu). Dzięki Jadze, która pomaga mi ze stroną, Sarze, która ogarnia analitykę i daje mi plaskacza w twarz i wsparcie kiedy histeryzuję no… słowem jest tych osób trochę! A teraz do tego wszystkiego doszła jeszcze właśnie sparring partnerka Agnieszka.

JAK WYBRAĆ SPARRING PARTNERKĘ?

1 Wybierz optymistkę. Nie dobieraj się z jękołą, która chciałaby ale jakoś nigdy nie może. Zaniży loty i to będzie dwuosobowe kółko męczenia buły. Wybierz nawet przesadną entuzjastkę. Życie i tak obetnie przynajmniej 30% Twoich zamierzeń, więc optymizmu musi być dużo!

2 Wybierz kogoś z pokrewnej dziedziny, ale nie tej samej. Agnieszka fotografuje i ogarnia. Ja piszę i wymyślam. Gdybym podobnie jak Agnieszka, zajmowała się fotografią, biłybyśmy się o zlecenia lub zazdrościły sobie sukcesów. Gdyby Aga pisała, pewnie skręcałoby mnie, gdyby robiła to,co ja chciałabym robić, ale z jakiś powodów mi nie wychodzi. Kiedy ktoś jest autorytetem 10 lat pracy zawodowej w przód, chylę czoła i się uczę. Ale kiedy ktoś jest na tym samym poziomie lub krok do przodu i idzie mu lepiej, zniechęcam się, bo nienawidzę rywalizować. Ja i Aga uzupełniamy się. Ona jest ogniem i konkretem, ja jestem wodą i kreacją. Ona kopie po dupie do działania, ja tonuję i zadaję dobre pytania. Razem jesteśmy całkiem git i dajemy sobie to, czego każda potrzebuje.

3 Wybierz kogoś na podobnym poziomie. Zorientowanego na cel. Gotowego by działać.

A co potem? Umawiaj się regularnie. głupio kiedy ta druga strona nagina, a Ty masz wylane. Kiedy Ci gorzej, ona Cię podniesie. Kiedy jej gorzej, Ty rzucasz pozytywne spojrzenie na jej działania i motywujesz, żeby parła do przodu. Jedna drugiej może dać szczery feedback, podpowiedź lub zadać pytanie, na która ta druga nigdy by sama sobie nie odpowiedziała.

Gdyby każda laska, która mówiła mi o swoich planach, związanych z tym co zamierza zrobić (a do dziś nie zrobiła) dawała mi 10zł za wysłuchanie tych wymówek, byłabym dziś bogata. Niestety one narzekają, ale za darmo 😉 Dlatego pieniądze muszę zarobić sama, a cotygodniowa kontrola z Agą, przybliża mnie do finansowego ogaru. Jeśli diagnozujesz u siebie podobny problem z zabraniem się do roboty, znajdź sobie parę i działaj dziewczyno! 80% zrobionej nieperfekcyjnie roboty to nadal o 80% więcej niż 100% niezrobionej roboty! Także tego ten! DO BOJU!

Aga ostatnio foci na dziewczyńskich wyjazdach, na których uczę #osiędbania. Jej zdjęcia znajdziecie też na moim instagramie, albo bezpośrednio na jej stronie.

*Po przeczytaniu komentarzy muszę coś doprecyzować. Dla mnie sparring partner nie jest mentorem, nie jest guru, nie jest kimś kogo podziwiam i się od niego uczę, bo w mojej dziedzinie jest level master. Mentorzy są bardzo mile widziani w moim życiu, ale to działa na zupełnie innych zasadach. Sparring partner, to ktoś, kto jest na podobnym etapie. Nie ktoś, kto ogarnie za mnie moje braki, nie ktoś od kogo mam się uczyć (choć oczywiście mogę). Dla mnie to ktoś, kto ma swoje cele i równie dużą chęć by działać, a wzajemnie dobieramy się po to, żeby się motywować, wspierać, być ze sobą na tej drodze i żeby „nie wymiękać na robocie”. Na mojej stronie dzielę się moimi osobistymi sposobami,sprawdzonymi przeze mnie. Nie przepisuję tego bezmyślnie z notatek ze szkoleń. I tak… dla mnie działa lepiej, kiedy osoba jest nie z mojej branży. Nie dlatego, że gdyby była z mojej to bym umarła z zazdrości, ale akurat ja nienawidzę współzawodniczyć. Nie motywowałoby mnie to. Czuję też, że zupełnie czego innego oczekuję po sparring partnerce, kierowałabym się raczej cechami osobowości i energią, jaka występuje pomiędzy zainteresowanymi niż tym, czym się zajmują. To moje osobiste doświadczenia. Twoje są inne? Przestań negować moje i napisz w komentarzu jak taka współpraca wygląda u Ciebie.

...

12 komentarzy

  1. Wstydź się Justyna! Tekst kiepski jak jasna cholera, a w dodatku brzmisz jak ktoś kto zrobił 10 kroków do tyłu, tylko teraz łatwiej „sprzedaje siebie” w wersji, która jest daleka od rzeczywistej. Mam wrażenie, że tekst jest robiony pod publikę na fali couchchowej fascynacji. Albo wkręciłaś się w jakieś rozwojowe tematy, chcesz się nimi dzielić ale ni chuj ich nie przepracowałaś. Albo jest z Tobą źle. I to nie jest opinia, to fakt. Uwielbiam Twojego bloga ale od jakiegoś czasu ewidentnie przeczysz sama sobie, wpadasz w jakieś dziwne mentorskie tony – z jednej strony parcie na nieocenianie, z drugiej nieustanne dawanie rad jakbyś była wyrocznią. Temat chyba nie został przez Ciebie na tyle przetestowany aby warto było z tego robić artykuł.

    ” Wybierz kogoś z pokrewnej dziedziny, ale nie tej samej. Agnieszka fotografuje i ogarnia. Ja piszę i wymyślam. Gdybym podobnie jak Agnieszka, zajmowała się fotografią, biłybyśmy się o zlecenia lub zazdrościły sobie sukcesów. Gdyby Aga pisała, pewnie skręcałoby mnie, gdyby robiła to,co ja chciałabym robić, ale z jakiś powodów mi nie wychodzi. ” – serio? -.- Tyle pisania, gadania na Zlocie, że warto prosić o pomoc, że nie ma co rywalizować, żeby pracować nad zazdrością, a teraz takie gimbo podejście…. Chujowe podejście, chujowa rada dla kogoś.

    „Wybierz kogoś na podobnym poziomie.” – tekst totalnie z dupy, dla zakompleksiomych i zacofanych damulek. To wcale nie jest regułą, że mając kogoś na podobnym poziomie jest lepiej/łatwiej/bardziej rozwojowo. W dodatku, jeśli masz takie parcie na rozwój to tym bardziej nie powinnaś tak pisać. Często dobrze mieć przy sobie osobę na wyższym poziomie w jakiejś tam dziedzinie. To, że ktoś np. robi lepsze zdjęcia, to nie znaczy, że nie czerpie z relacji równomiernie, bo może Ty nie robisz ich na tak wysokim poziomie ale wnosisz w tę relację coś innego, co tej osobie brak i co w jej mniemaniu jest na „wyższym levelu”. Ale jasne, zawsze można wybierać leszczarskie rozwiązania, żeby było łatwiej się usprawiedliwiać i tworzyć pozory rozwoju.

    „Gdyby każda laska, która mówiła mi o swoich planach, związanych z tym co zamierza zrobić (a do dziś nie zrobiła) dawała mi 10zł za wysłuchanie tych wymówek, byłabym dziś bogata. Niestety one narzekają, ale za darmo” – miało być śmiesznie, przewrotnie, motywujaco. Nie było.

  2. O ja Cieee, chyba mi z nieba spadłaś! Przez całe swoje 29-letnie życie jakoś nie przyszło mi do głowy, że mogłabym coś stworzyć z kimś z innej dziedziny.

    Od zawsze mam mnóstwo pomysłów, średnio co tydzień coś innego porywa moje serce, ale moje działania artystyczne są takie nieukierunkowane, chaotyczne i niedokończone. Trochę się nauczyłam, że to całkiem dobrze, bo dzięki temu tworzę wtedy kiedy potrzebuję, no i jestem bardzo otwarta na inspiracje, chłonę nowości, ale z drugiej strony chciałabym kiedyś obejrzeć efekty swoich działań… Póki co jest artystyczny chaos.
    Powiem też Tobie, że często nurtuje mnie taka myśl: co będzie, kiedy zacznę się czymś na serio zajmować, ale po jakimś czasie przestanie mnie to aż tak bardzo kręcić i moja uwaga popłynie gdzieś indziej? Niestety już miałam tak kilka razy w życiu, już prawie zakładałam artystyczną działalność, już już znajomi gratulowali mi moich pomysłów, powoli sypały się zamówienia, ale nagle mój zapał się ulatniał i coś zupełnie innego zaczynało mnie kręcić. A potem jeszcze innego. I tak w kółko.
    Zastanawia mnie, gdzie jest złoty środek pomiędzy wolnością artystyczną i czerpaniem radości ze spontanicznego tworzenia a konkretami i doprowadzaniem spraw do końca.
    I jak sobie poradzić z natłokiem pomysłów, kiedy nie potrafimy sami siebie wepchnąć w jakąś szufladkę z dziedziną? Kiedy chcemy i malować, i robić dekoracje z roślin i jeszcze trochę szyć oraz rysować?

    Może rzeczywiście rozwiązaniem jest praca w artystycznej parze.

  3. Blum

    Anulka – wow, dużo w Tobie złości. Tak, ja rozróżniłabym na swój użytek mentora, kogoś kogo proszę o radę, eksperta w mojej dziedzinie, od kogoś z kim robię mastermind. Nie dlatego, że jestem zazdrosną jędzą, ale że jak ktoś jest lepszy ode mnie i wiem, że to takie „lepsze, ale w zasięgu ręki” a nie „o kurdę, za 10 lat też mogę tam być jeśli dam z siebie wszystko” to mi to podcina skrzydła i sprawia, że myślę „może to nie ma sensu…”. Dlatego najlepiej mi spotykać się regularnie z kimś, kto nie ma mnie uczyć, ani dawać rad, ale iść równolegle. Sparring partner to nie guru, nie autorytet, tylko partner na ścieżce. I tak jak poradziłabym bieganie z kimś kto również zaczyna biegać, a nie jest ultramaratończykiem (inne potrzeby, inne możliwości), tak w twórczych spotkaniach widzę to podobnie.

    Możesz mieć oczywiście różne ode mnie zdanie i ja je bardzo szanuję. Dzięki za tak długi komentarz.

  4. Blum

    Magda, polecam Ci książkę „Droga Artysty” oraz „Wielka Magia”. Fajnie mówią o kreacji. Kreacja nie musi być pracą, u mnie jest, bo ja nie umiem robić nic innego. Od dziecka bujam w obłokach, a nie mam żadnych sztywnych umiejętności, nie umiem nawet sprzątać, a jak coś jest systemem, tabelką itp totalnie odpadam. Ale i tak jestem zdania, że nie trzeba chcieć żyć z pasji, żeby było warto ją pielęgnować. I czemu nie miałabyś zmieniać? Może nie osiągniesz nic w stylu bycia wystawianą w Momie, ale do licha… sam proces jest przyjemny! Jeśli Cię cieszy, inspiruje, ciekawi… go for it!

  5. No właśnie, ja przez wiele lat myślałam, że moim „przeznaczeniem” jest życie z pasji, z tworzenia. Ale szczerze, to mi to nie wyszło 😉 Teraz mam zarąbistą pracę, w której troszku korzystam z moich artystycznych skilli, ale nie jest to w niej moim głównym zadaniem. I chyba jestem w odpowiednim momencie życia, bo coraz częściej zaczynam doceniać to co mam – że mam i stabilną pracę na etacie, chociaż jeszcze rok temu moim celem było posiadanie własnej pracowni, i mam też mnóstwo różnych mniejszych i większych pasji, chociaż żadna nie jest moją wiodącą i żadna mnie nie utrzymuje.
    Na szczęście wyleczyłam się już z myślenia podczas tworzenia pt. „czy dam radę na tym zarobić, czy mogę zbudować wokół tego markę” – bo okazało się, że tylko wtedy kiedy wyłączam myślenie, tworzenie czegokolwiek sprawia mi przyjemność.
    Tęsknię jedynie za większą systematycznością, bo to daje kopa. Tak że ten – dzięki za inspiracje!

  6. Blum

    Magda – tak, pasja+biznes = zanik pasji. Dlatego ja mam swoją stronę i wszystko co robię pod bandera blimsien to moje SERCE. Czasem na tym zarabiam, nie mam z tym żadnego problemu, ale to nie jest moje jedyne źródło dochodu. Wtedy musiałabym myśleć oczym chcecie czytać, co się sprzeda, kliknie itp. A tak robię to jak czuję, blog podąża za mną i moją wędrówką i zainteresowaniami bo mam backup w postaci innych projektów. Lubię to!

  7. A tak w ogóle to dość rzaaadko komentuję i powinnam napisać to już dawno: jesteś super laską i bardzo się cieszę, że robisz to, co robisz. Życzę Tobie powodzenia <3

  8. Blum

    Magda – sama radość. Dziękuję za te słowa <3

  9. Jagodaol

    Tak, czyli znowu wracamy do emocjonalnego kopa z zewnątrz, potężnej broni w walce w prokrastynacją, taki sparring fellow to skarb, ale o co chodzi docelowo? Cytacik

    – Nie wiedziałeś tego wcześniej – powiedział, uśmiechając się. – Teraz już wiesz. Odkryłem to przed tobą, ale nic się nie zmieniło, ponieważ nie masz wystarczająco dużo osobistej mocy, żeby skorzystać z mojego daru. Gdybyś jednak miał tę moc, same słowa wystarczyłyby ci do osiągnięcia pełni siebie i wyprowadzenia jej najważniejszej części poza granice, w których się zawiera.

  10. brakpodpisu

    Zgadzam się z pierwszym komentarzem, który się tu pojawił.

  11. U mnie pasja plus biznes nie zaowocowała końcem pasji, ale to wyłącznie dla tego, że biznes ogarnia sparing partnerka 🙂 Ja projektuję (papiery do scrapbookingu) a ona je wydaje 🙂 Sześć lat już zleciało, a my nadal pełne pomysłów i zapału. I faktycznie jakbym miała robić to sama, to by rozlazło się po kościach. Mieszkamy pół Polski od siebie, ale nic to, bo serwujemy sobie co jakiś czas kilkugodzinne sesje przez skajpa. I działa super! Ale też się dobrze dobrałysmy pod względem poczucia humoru i obie „znamy Józefa”.

  12. Blum

    brakpodpisu – dzięki za konstruktywny komentarz 😉

Leave a Reply

.