deathtostock_notstock

Zmęczona konsumpcjonizmem, a jednocześnie czuła na uroki rzeczy pięknych, chcę podpowiedzieć Ci dziś co zrobić, żeby nie kupić bubla, ewentualnie co zrobić, kiedy już go drogą kupna nabyłaś. Fuck.

Sprawa pierwsza i podstawowa, musisz mieć jakąś strategię, która pozwoli Ci oszczędzić pieniądze i nie znosić badziewia do domu. Czemu? No wiadomo, możesz wydać pieniądze na coś innego (np. podróż, masaż, prywatnego stomatologa albo świeże kwiaty) nie zagracasz domu, możesz mniej pracować, zacząć ogarniać własną poduszkę finansową i tak dalej. Oszczędzasz też środowisko naturalne i nie jesteś chomikiem biegnącym w kołowrotku kup-kup-kup. A ten kołowrotek jest denny i żałosny. Mogę zaproponować Ci moje strategie:

ZASADA JEDEN ZA JEDEN

Oznacza, że jak tylko kupisz coś, musisz wyrzucić coś innego. Kupujesz buty na zimę? Wyrzuć, oddaj, sprzedaj te stare. Oh, teraz to nie takie łatwe co? Bo nagle okazuje się, że może setna sukienka nie jest tak bardzo potrzebna, bo masz komplet. Albo, że po prostu chcesz kupić coś z powodu zachcianki. A jeśli naprawdę nie, oznacza to, że po prostu nie będziesz chomikiem, któremu rośnie kupa przydasi.

ŻELAZNA ZASADA, ŻE NIE KUPUJESZ NA POPRAWĘ NASTROJU

Serio no. Zakupy nie są formą terapii. I nie, nie są tańsze niż psychoterapia. I no nie, nie są Twoim kardio. Przestań robić z galerii handlowych sposobu na rozrywkę lub ojojanie swojego złego dnia. Żadnych bluzeczek, błyszczków, ani akcesoriów na poprawę nastroju. Kupujesz nie pod wpływem impulsu (a uwierz mi, firmy zrobią bardzo dużo, żeby w Tobie ten impuls wywołać), kupujesz bo wiesz jaki jest Twój styl, wiesz czego Ci trzeba i wiesz co sprawi Ci przyjemność na dłuższą metę. Nie kupujesz jakbyś biegła do kibla z powodu zapalenia pęcherza. Jeśli ulegasz impulsom:

  • kupujesz nietrafione rzeczy
  • kupujesz więcej niż potrzebujesz
  • masz moralniaka i masę rzeczy z nieodciętą metką wiszących w szafie i oczekujących na… lepsze czasy?

ZASADA FOCI W PRZYMIERZALNI

Stosuję ją od lat. Po prostu zamiast kupować kolejne rzeczy z myślą „no wezmę, najwyżej przymierzę w domu i potem oddam” robię sobie zdjęcie w danej rzeczy. Tak, to ja jestem tą osobą, która robi selfisy w przymierzalniach. A potem, po wyjściu ze sklepu często o nich zapominam. Fotografuję siebie w ciuchu i metkę z ceną, żeby pamiętać co za sklep i ile to kosztowało. Za kilka dni wracam do tych zdjęć. Czasem podoba mi się to co na nich widzę, ale po tym jak mój zakupowy impuls opadł, uznaję że fotka wystarczy. Czasem dochodzę do wniosku, że po przelezieniu absolutnie wszystkich sklepów właśnie w tym X była rzecz, która odpowiadała mi w pełni. Wtedy po nią wracam.

OGLĄDAJ ONLINE

Oczywiście, strony też zrobione są tak, żeby zachęcić nas do kupowania. Ale mają kategorie. Jest szansa, że jak szukasz kurtki i wejdziesz w zakładkę kurtki – zaoszczędzisz czas unikając slalomu po galerii, włażeniu do każdego sklepu i szukaniu kurtek, a w międzyczasie oglądaniu bluzeczek, torebek i butów. No bo finalnie to poszłaś po kurtkę i wyszłaś z setną parą dżinsów. Więc zasada jest taka – oglądasz online, robisz prinscreeny, często z kodem, który pomoże obsłudze znaleźć Ci to czego szukasz. Idziesz tylko do wybranych sklepów, mierzysz, macasz, wybierasz, kupujesz, wychodzisz!

KUPIŁAM BUBLA, POMOCY!

Nie wiem czy wiesz, że nie pracuję już na etacie! Naprawdę, to była sytuacja, której z jednej strony totalnie się spodziewałam, a z drugiej absolutnie nie! Tak czy inaczej ponieważ nie mam obecnie stałego, regularnego źródła dochodów, muszę ogarnąć swoje potrzeby oraz widzimisie. Możecie o tym przeczytać na moim insta, ale też na fejsie. W związku z tym w tych miejscach wybucha wiele dyskusji o kupowaniu rzeczy dobrej jakości. Często nie wiadomo co zda egzamin, a co nie. Czytanie składów czy unikanie danego kraju produkcji nie zawsze przynosi spodziewany efekt. No więc kupiłaś coś,co miało służyć, ale się rozwaliło. Nie bój się reklamować produktów. Nawet jeśli zapłaciłaś za coś tylko 30zł i kupiłaś to na wyprzedaży. Ludzie często wstydzą się składać reklamacji, albo nie wiedzą, że mają do tego prawo. Nie tylko możesz zareklamować coś co fizycznie rozpada Ci się w rękach (ucho odpada od torebki, okulary tracą zausznik, od naszyjnika odpada zapięcie) możesz też zareklamować spodnie, które pękają na tyłku, te którym przecierają się uda albo dżinsy, które po 3 założeniach zrobiły się większe o 3 rozmiary. Czasem sklep nie uzna reklamacji, bo powiedzmy sobie szczerze, to też nie wina sklepu jeśli kupiłaś za mały rozmiar i coś na Tobie pękło. A jednak często coś po prostu było źle uszyte i to też możliwe kiedy produkuje się tysiące sztuk. A na co Ci dżinsy, które są teraz dobre na kogoś większego o 3 rozmiary albo po co Ci stanik, z którego wyskoczyła fiszbina po miesiącu używania? Nie bój się prosić o wymianę towaru lub zwrot pieniędzy.

Jeśli masz jakieś sprawdzone sposoby na to jak nie tracić kasy na buble lub co zrobić kiedy już je niestety kupisz, napisz o tym w komentarzu. Im więcej tipów wymienimy tym bardziej świadomymi konsumentkami będziemy. Ja w poszukiwaniu rzeczy dobrych jakościowo i pięknych, z chęcią przeprowadzę Cię przez świat marek i produktów, które uważam za godne uwagi. Z naciskiem na nasze polskie produkty, bo jestem ich wieeeeelką fanką!

...

25 komentarzy

  1. qchniazdrowia

    Blimsien, jestem w takim momencie życia, że też zwracam dużą uwagę na to, co kupuję, za ile i w jakiej ilości. Niestety po urodzeniu drugiego dziecka, zostałam ukarana przez szefa za drugą ciążę i po powrocie do pracy zostałam zdegradowana i zarabiam o połowę mniej… a mam psa i dwoje dzieci więcej 🙂 Jak mam gorszy dzień to- wrzucam on line do koszyka to, co chcę sobie kupić a potem zamiast dokończyć transakcję zamykam okno i po sprawie 🙂 Mi pomaga 🙂

  2. Agnieszka

    Myślę, że aby ochronić się przed zakupem bubli trzeba poświęcić na dany zakup czas.
    1. Czas, by rozeznać się, czego naprawdę potrzebujemy w danym obszarze (notować, obserwować siebie, otoczenie).
    2. Czas, by dokonać wizualizacji przedmiotu lub usługi, który będzie pasował do nas i spełni nasze oczekiwania.
    3. Czas, by określić maksymalną kwotę, jaką jesteśmy gotowi wydać, a najlepiej przedział cenowy, który nam odpowiada.
    4. Czas, by taki przedmiot znaleźć/znaleźć kogoś kto wykona przedmiotu lub usługę.

    Uczynienie z kupowania przedmiotów procesu sprawi, że zyskamy czas na uświadomienie sobie, czy faktycznie coś jest nam potrzebne, czy to tylko zachcianka. Wiedza o tym, że za chwilę z naszego konta zniknie określona kwota również uświadomi nam konieczność dokonania zakupu.

    I jeszcze jedna fajna sprawa, wypróbowałam na sobie: zanim kupisz coś droższego kup coś tańszego. Niby nie jest to zgodne z minimalizmem, ale popatrz: zanim wydasz x na torebkę (dla Ciebie dużą kwotę, której normalnie byś nie wydała na taki zakup, ale chcesz, bo wiesz, że za jakość trzeba płacić) kup coś tańszego. U mnie było tak: chciałam kupić klasyczną skórzaną listonoszkę za około 400 zł. Wydawało mi się jednak, ze to za duża kwota jak na torebkę do codziennego noszenia oraz że szkoda inwestować w skórę, bo torebka się znudzi. Znalazłam torebkę, która była idealna pod względem kieszeni, uchwytów i wykonania za 139,00 zł. Po dwóch latach z górką torebka poszła na dno szafy – zniszczyła się – a ja pakując ją pociągałam nosem. To była czarna listonoszka z rączką idealna dla mnie, idealna! Teraz nie boję się już wydać 400 zł na spersonalizowaną torebkę (zmiany zgodnie z moimi preferencjami), bo wiem, że dwa lata mijają tak szybko, że nie zdążyłam nacieszyć się poprzednią. Postępując w ten sposób uniknęłam ryzyka wydania od razu dużej kwoty, na dwa lata zyskałam fajną torebkę i przekonałam się czy dany produkt (listonoszka) jest dla mnie.

  3. Ja chyba jestem odporna na marketing i całą sprzedażową machinę, właśnie zastanowiłam się, kiedy ostatni raz kupowałam ciuchy i wyszło mi, że chyba 3 miesiące temu w lumpie 😀

  4. Heh nadal mam z tym czasem problem, głównie z kategorią książek. Traktuję je jako inwestycję i nie żałuję zakupu, ale czy kupuję używane, czy nowe, zawsze jest to spory wydatek. Zaczęłam robić podobnie jak qchniazdrowia – pakuję w koszyk online i zamykam stronę 😀 Jeśli jest dla mnie ważna i nie jest zachcianką, na pewno po nią wrócę, a ona będzie już siedzieć w koszyku 🙂

    Laski, dajcie lepiej tipy jak zamontować takie minimalistyczne myślenie u osób bliskich. Wiem, że jest sposób poprzez obserwację (zobaczą jak ja żyję i może im się udzieli), ale jeśli i to nie działa? Kupowanie 3 w cenie 2 bo taniej, mimo że nie jest potrzebna ani jedna sztuka, „Ale promocja!” ? Jak zmotywować kogoś,kto wie że przesadza, ale jest zbyt leniwy by to ogarnąć a jednocześnie nie chce pomocy?
    Gromadzenie wpływa też na nasze wnętrze, jest odbiciem tego co mamy w sobie. I wyobraźcie sobie totalnie minimalistyczną mnie w cudzym chaosie! 😀

  5. Blum

    Kinia – nie da się pomóc komuś kto nie chce pomocy.
    U mnie mr Badzieiwak musiał nasycić się chińską tandetą po czubek nosa i dziurki uszu, żeby nagle okazało się, że to nie działa, a przeszkadza i irytuje.

    Przy czym naprawdę, czasem moi znajomi się dziwią, że jestem w stanie wydać kilka stów na okulary albo podkład. Ale… mam po jednym. Nie dla mnie już wychodzenie z Rossmana z koszykiem pt „zrobię sobie jakąś przyjemność”, podobnie nie kupuję ubrań, ani właściwie… niczego. Jedyne na co przepuszczam kasę bez umiaru i oglądania się za siebie to na jedzenie na mieście. Nie imprezuję, ale kocham jeść w knajpach i póki mogę nie chcę z tego rezygnować 😀

  6. Jak działam tak: zawsze na początku roku wydzielam z kasy zaoszczędzonej w roku poprzednim określoną kwotę, którą zamierzam przeznaczyć w danym roku na ubrania i buty. Muszę gospodarować nią tak, żeby mi starczyło na cały rok (i na rzeczy niezbędne, i na ewentualne zachcianki ubraniowe), więc automatycznie wszystkie moje zakupy ubraniowo – obuwnicze są bardziej przemyślane. Co ciekawe od kiedy wprowadziłam taki system jestem w stanie częściej pozwolić sobie na rzeczy z trochę wyższej półki cenowej, bo nie wywalam bezmyślnie kasy na buble i rzeczy z kategorii „chcę mieć, ale włożę może ze 2 razy bo niepraktyczne”. Wiem, że taki system wymaga wewnętrznej dyscypliny ale na mnie od kilku lat działa :D.

    Kasia

    P. S. Też jestem wielką fanką polskich produktów :D!

  7. Temat zawsze aktualny!

    Ja z impulsywnymi zakupami nie mam az takiego problemu z dwoch powodow: po pierwsze, zwyczajnie nie mam hajsu (na poprawe humoru musi wystarczyc mi cos slodkiego, moze byc niezdrowe, nie mam z tym problemu :D) a po drugie zasady ktore juz jakis czas temu wprowadzilam:

    1. Ze dwa lata temu zadecydowalam ze nie bede kupowac w sieciowkach ze wzgledow etycznych i wogole starac sie nie kupowac nowych rzeczy, a jesli juz, to z dobrego np polskiego zrodla. I dziala! Naprawde przez ten czas kupilam tylko kilka zupelnie nowych rzeczy, np dresy z Insomnii i za kazdym razem sprawilo mi to duzo wiecej frajdy 🙂 reszta – lumpy, od znajomych itp.

    2. Kosmetyki to moja slabosc ale poniewaz nie jem miesa, postanowilam ze maja byc jak najbardziej cruelty free, polskie, nietestowane itp. To ogranicza moj wybor w drogeriach ale tez ogranicza ilosc zachcianek do minimum.

    3. Kupowanie ciuchow w second handach moze byc zdradliwe, dlatego traktuje moja szafe sezononowo-kapsulowo. Sezonowo bo np. Przed latem kupuje kilogramy tshirtow i sukienek, a po sezonie sortuje je na te ktore chce zalozyc za rok i te ktore dostaja drugie zycie w pck albo gdzies indziej, zazwyczaj koncze sezon z jednym latwym do przechowywania pudlem. Kapsulowo bo staram sie zeby kazda rzecz pasowala do innych, np. Jesli sweter ktory chce kupic pasuje tylko do jednych spodni to odpada. No i oczywiscie lumpiarska zasada nr 1. : nie kupuje niczego co jest ciut za male za duze ciut za krotkie, ma malutka dziurke do zaszycia… bo wiem ze za kazdym razem wyciagne ta rzecz z szafy i odloze bo bedzie mi to przeszkadzac 🙂

    I tak, poniewaz z zeszlego roku zostaly mi tylko dwa swetry chyba, moge ze spokojem kupic jeszcze trzy, zaden z nich nie bedzie kosztowal wiecej niz 10 zl i zapchaja moja szafe tylko do wiosny – i taki model mi odpowiada.

    Oczywiscie zadnej zasady nie traktuje w 100% ortodoksyjnie: np potrzebuje teraz nowego szalika i najprawdopodobniej kupie go w sieciowce, bo mam na taki wlasnie ochote i dzieki temu ze to jednorazowy wyskok to bedzie to cos przyjemnego i wyjatkowego 🙂

  8. zazdroszczę silnej woli 🙂 Ja zminimalizowałam kosmetyki do niezbędnych olei i kosmetyków do włosów, ale jeśli chodzi o ciuchy i dodatki to tracę zdrowy rozsądek 🙂 Nie zarabiam kokosów, więc poluję na okazje, nigdy albo prawie nigdy nie kupuję ciuchów w ich pierwotnej cenie i tym samym oszukuję sama siebie, że jestem mega gospodarna 🙂 No ale lubię to i podobnie jak z makijażem i zmianami na głowie uważam, ze to świetna zabawa 🙂 KasiaJ

  9. Blum, haha też znam ten rossmannowy szał 😀 Zły humor = nowa szminka, tysiąc maseczek, setny balsam i lakier do włosów = „ale zaraz… przecież ja nie maluję ust, nie lakieruję włosów, maseczek tez nie chcę używać, no i znowu balsam? ehh.. ”
    Masz rację 🙂 Chyba bardziej potrzebowałam rady jak ja mam się z tym pogodzić :p No nic.. po trochu do celu:)

  10. Blimsien a jak z rzeczami które szybko się zużywają? Np. nie widzę sensu wydawania dużych pieniędzy na rzeczy które się zepsują tj. tusze do rzęs, czy szybko skończą np. odżywka do włosów czy szampon. Stawiam na te z niskiej-średniej półki, ale z dobrym składem.

  11. Blum

    Aleks – każdemu wedle uznania. Szampony, żele i odżywki używam zależnie od składu lub ceny.

    Tusz do rzęs i podkład – najwyższa półka. Dostałam od przyjaciółki na gwiazdkę podkład, który starczył mi do końca tego października i nic nie zrobił mojej cerze złego, ładnie wyglądał i byłam w nim wow. To samo tusz. Zawsze myślałam, że to takie gadanie, że drogie starcza na dłużej, ale o dziwo tu tak było. Normalnie zużywałam tuszeczy podkłady w ok 3 miesiące. Ale to prawda, że teraz też maluję się rzadziej. Jednak zazwyczaj codziennie coś nakładam. Raz tusz, raz podkład, ale używam na bieżąco.

  12. moja podstawowa zasada to „idealne albo żadne”. nie kupuję czegoś, co „może być”, „ujdzie”, „z braku lepszego”. szukam tak długo aż znajdę ideał (albo wkurzona na jego brak zrezygnuję z zakupu w ogóle). drugi aspekt – jeśli coś jest świetne, cudowne, wyglądam w tym jak milion dolców – kupuję mimo że nie planowałam (oczywiście bez przesady). a do lumpeksów zaglądam ze ściśle wyznaczoną kwotą (zasada idealności też tu działa)

  13. Ja też widzę różnicę jeśli chodzi o kosmetyki. Dopiero profesjonalne kosmetyki do włosów doprowadziły je do porządku, a były bardzo zniszczone farbowaniem. Są też o niebo wydajniejsze! KasiaJ

  14. Ha, ja mam ten sam patent co qchnia zdrowia 😀 „Robię” zakupy online, wrzucam co mi się podoba do koszyka, w myślach łaczę zestawy – bardzo mnie to uspokaja. Później eliminuję, wyrzucam z koszyka , albo wyłączam stronę – jeżeli coś dalej za mną chodzi to rozważę to rzecz ale jak dotąd zdarzyło się raz.

    Sprzedaję nietrafione obuwie, mam 6 letnie zimowce w nienajlepszej kondycji ale oblecę w nich jeszcze tę zimę i może uda się coś na wiosnę wypzredażowego na zastępstwo upolować.

    Na niektórych dobrze dziala coś co mżna ubrać w słowa „wyzwanie”- postanowiłam, że w 2016 nie kupię żadnego obuwia sportowego(mam kilka par NB i converse i apetyt na kolejne), mamy listopad i jak dotąd się udalo, oparłam się promocjom, czuję się prawie jak bohater, haha 😛

  15. Blum

    KAsiaJ – a z jakich korzystasz? 🙂

  16. Blum

    Nikita – ja np mam zasadę, że do lumpeksów nigdy nie wchodzę, bo tam idealne albo żadne nie istnieje 😀
    Za to mam problem z zasadą all or nothing jak MUSZĘ coś kupić. W tym roku np musze kupić buty na zimę.I to jest jakiś koszmar. Albo są nie takie jak chcę, albo plastikowe, jak skórzane i z drugiej ręki to brzydkie, jak ładne to nie mój rozmiar i tak w kółko. A tymczasem nie mam ani jednej nieprzemakalnej pary butów za kostkę;/

  17. Blimsien- jestem wierna kosmetykom InSight. Zawierają tylko naturalne składniki,zero syfu i nie są bardzo drogie. Dodatkowy plus dla minimalistow: składy sa tak przyjazne,że mogą ich używać także dzieci,szamponami można myć całe ciało, szampony i odżywki są o pojemnosci 500ml,wiec naprawdę wystarczają na długo. No i przede wszystkim robią cuda z włosami!

  18. Blum, miałam ten problem z butami jesiennymi i powiem Ci, że szukając butów z wyższych półek byłam tak zdesperowana, że obniżyłam loty do tanich sklepów – tam znalazłam idealną parę dla siebie za jedyne 60zł 🙂
    Potem szukałam balerinek do pracy (a jesienią ciężko znaleźć),poszłam od razu w to samo miejsce i trafiony – idealne, wymarzone za 30zł <3

    Ale ogólnie z drogimi rzeczami jest tak, że posiadając je robimy taki myk na podświadomości. Widzisz drogą rzecz którą masz = znak dla podświadomości że cię stać = przyciągasz tego więcej w różnych formach. Taka pomoc w materializacji 😀 Kiedyś miałam też szał na punkcie kolczyków, wywaliłam wszystkie badziewiaki i kupiłam jedne złote. Wydałam więcej niż na wszystkie poprzednio posiadane pary, ale nie czernieją, są spersonalizowane i cudowne, mój amulet 🙂

  19. Blum

    Kinia -i gdzie te buty kupujesz, zdradź nam!

    Co do biżu- tak samo! Ja nosze tylko biżuterię, którą mam po mamie lub od niej i biżu spersonalizowaną z Kavo. Nawet earplugi wyrzuciłam w większości te plastikowe i noszę moje ulubione kamienne lub szklane.

  20. Sklep w którym kupuję biustonosze polskich firm (Ava, Kinga, Gaia) bez problemu i bez paragonu przyjął je ode mnie kiedy z trzech wyszły fiszbiny (nie na raz, po prostu trzymałam je długo w szufladzie nie wiedząc co począć; ale przy dużym biuście fiszbiny też częściej wychodzą niestety), a w jednym urwała się haftka. Odesłali do producenta, producent naprawił za darmo. Z tego co widziałam, wymienili po prostu całą tę część materiału zasłaniającą fiszbinę. Yay!
    Warto pytać o takie rzeczy, mi by na przykład nie przyszło do głowy że coś takiego jest możliwe i chciałam swoją bieliznę nieść po prostu do krawcowej z prośbą o ratunek. Wygrał przypadek – kiedy kupowałam nowy biustonosz, klientka przy mnie przyszła ze swoim i zapytała, co może z wychodzącą fiszbiną zrobić.

  21. Blim, a w jakim stylu butów na zimę szukasz? Jeżeli w duchu sportowo/trekkingowym to Decathlon i jego marka Quechua mają sporo do zaoferowania: nieskórzanych z membranami. Moje 6 letnie śniegówki sa własnie stamtąd i jestem bardzo zadowolona. Jeżeli coś bardziej „wykwintnego” w wyglądzie, to niestety nie wiem gdzie 🙂

  22. Blum

    Szukam czegoś prostego i rockowego. Bez klamerek. Bez zameczków. Coś miejskiego, że jak założę na spotkanie z klientem to nie ma siary 🙂

  23. Blum, to nie jest sieciówka, ot zwykły sklep obuwniczy. Pewnie chińszczyzna, ale jeśli chroni mnie przed paradowaniem na bosaka w poszukiwaniu ideałów to kupuję 🙂

  24. zagubiony omułek

    Co do butòw to może wegańskie linie altercore albo vagabond? A w fairma (sklep z vegan obuwiem w krk) szukałaś? Zdradzisz co to za podklad i tusz?

  25. FullMoon

    2 rzeczy:
    a) Notowanie wydatków – gdzieś przeczytałem ładne badanie, które dowodziło, że notowanie wszystkich wydatków (WSZYSTKICH!) powoduje, że ludzie zaczynają się zastanawiać nad tym czy koniecznie muszą kupić konkretną rzecz czy też odpuszczą po zastanowieniu. Samo notowanie wydatków podobno (jak mówi wspomniane badanie) powoduje, że ludzie wydają o ok.30% mniej miesięcznie.
    b) Stare powiedzenie: jestem zbyt biedny by kupować tanie rzeczy (w domyśle gorszej jakości) sprawdza się. Jaki sens ma kupowanie butów co roku, jeżeli można kupić 3x droższe ale z założeniem, że jednak 4 sezony wytrzymają? Oczywiście pod warunkiem, że za ceną idzie też odpowiednia jakość 🙂

Leave a Reply

.