Jak żyć zgodnie z rytmem natury w dużym mieście? Mniej więcej o to zapytała mnie dziennikarka podczas rozmowy o mojej pierwszej książce (CIEPŁO — przeczytaj fragment). Przecież ta cała Ajurweda byłaby bez sensu, gdyby jej rady choć zasadne, kazały nam prać w Gangesie i żyć jak 5000 lat temu. Czy w ogóle da się żyć bliżej natury, żyjąc w mieście? W cywilizacji? A może wszystkie nas nieuchronnie czeka szałas w Bieszczadach?
Muszę przyznać, że choć jestem zachwycona światem natury i wiem doskonale, że jestem jego częścią (a nie obserwatorką) i podlegam jego prawom, daleka jestem od tego, by go romantyzować. Tak, cieszę się, że mamy szczepienia, znieczulenia i dentystów. Doceniam elektryczność, gotowane jedzenie, pralkę i zmywarkę. Mieszkanie w ogrzewanych pomieszczeniach, samochód i komunikacja zbiorowa to luksus nie do przecenienia. Nie, nie chciałabym się cofnąć o choćby 200 lat i na przednówku przymierać głodem, mieszać popiół z ciastem na chleb, by powiększyć jego objętość i być w moim wieku bezzębną matką wielu dzieci.
Natura jest potężna, cudowna i bardzo mądra, ale jej nieodłącznym elementem jest cierpienie. Dokładnie to samo cierpienie i niewygoda, którego staramy się uniknąć i oszczędzić go naszym bliskim. Dlatego nie lubię zero-jedynkowego postrzegania świata. Nie pali mi się do niewygody i cierpienia, choć zdaję sobie sprawę, że wiele z naszych udogodnień przynosi tyle samo zalet, co wad. Choroby cywilizacyjne, alergie, gorsze zdrowie psychiczne, rozregulowane rytmy dobowe i roczne oraz wiele, wiele innych. To dla mnie ważne, żeby było jasne, że każda rzecz ma swój porządek, ale i swoją cenę, którą zawsze przyjdzie nam zapłacić. Co możemy zrobić? Możemy niwelować negatywne skutki i starać się mądrze wykorzystywać to, co nas wspiera. Dlatego daleka jestem od podejścia, że wszyscy musimy teraz przeprowadzić się do stareńkiej chatynki na Podlasiu. Nie wszyscy mogą, nie wszyscy chcą. To, co zrobimy, żeby żyć bliżej natury i jej rytmu w dużym, średnim lub całkiem małym mieście? Co mówi podejście ajurwedyjskie?
JAK ZSYNCHRONIZOWAĆ SIĘ Z RYTMEM NATURY ŻYJĄC W MIEŚCIE?
JEDZ SEZONOWO I LOKALNIE
Jedz większość pożywienia ze strefy klimatycznej, w której żyjesz. Rośliny nie rosną sobie tu, bo mają taki kaprys. Rosną, bo podlegają cyklowi, któremu i my podlegamy. Dlatego wiosna obfituje w gorzkie, cierpkie zielone liście, które pozwalają nam oczyścić się po zimie i sprzyjają uwalnianiu tłuszczu nagromadzonego podczas mrozów. Lato serwuje antyoksydanty i witaminy oraz nawadnia nas za sprawą soczystych, słodkich owoców, jesień jest kontynuacją, ale również momentem gdy pojawiają się zbiory ziaren. Zima z kolei to już jedzenie zapasów, zmagazynowanych tłuszczów, korzeniowych warzyw, mięs, strączków. Rzadko myślimy o tym, że jesteśmy częścią ekosystemu i pasujemy do niego jak puzzel. Nie jesteśmy gdzieś obok. Żywność dostępna tu i teraz przygotowuje nas na to, co dzieje się właśnie tu, gdzie jesteśmy. Czy mango z supermarketu jedzone w grudniu to potrafi?
NAJWIĘKSZY POSIŁEK JEDZ W POŁUDNIE
To dość wyjątkowa rada, bo Ajurweda zakłada raczej, że nie ma rozwiązań dobrych dla wszystkich. A tu mamy radę, która jest dobra dla każdego człowieka. Dlaczego? Według ajurwedyjskich obserwacji nasz ogień trawienny działa najsilniej właśnie w okolicach południa. Jeśli zjesz obiad właśnie teraz, a nie o szesnastej czy osiemnastej, najlepiej go strawisz i wykorzystasz składniki odżywcze. Odsuniesz też od siebie widmo magazynowania kalorii w postaci tłuszczu, co z perspektywy ajurwedyjskiej mogłoby się przydarzyć, gdyby to samo danie przesunąć na porę nocnej biesiady. Posiłek ten możesz przesunąć na trzynastą, a nawet czternastą jeśli dwunasta jest poza twoim zasięgiem, ale już nie później. Wieczory są przeznaczone na lekkie kolacje np. zupę.
POZOSTAŃ W KONTAKCIE Z NATURĄ
A zwłaszcza naturalnym światłem! Jak to zrobić? Wychodząc na spacery. Wychodząc rano po świeże pieczywo lub gazetę. Dając sygnał ciału, że nastał dzień — czas aktywności. Korzystać ze światła dziennego zwłaszcza wtedy, kiedy jest go mało — jesienią i zimą. Nie pozwalać sobie na szczelne odgradzanie się od tego, co za oknem. Z ogrzewanego lub klimatyzowanego auta wprost do klimatyzowanego pomieszczenia przez parking podziemny. To niezaprzeczalnie wygodne, ale oddzielające od naturalnego środowiska. Wystaw się na warunki atmosferyczne. Pozwól sobie zmoknąć, poczuć wiatr na policzku, czuły dotyk słońca na ramieniu, płatek śniegu na dłoni. Korzystaj ze zmysłów. Wąchaj, słuchaj, przyglądaj się, dotykaj.
ŚPIJ KIEDY JEST CIEMNO
Wcale nie trzeba być tu ortodoksem. Owszem, według Ajurwedy w zimowych miesiącach nawet godzina 21:00 byłaby dobra, by znaleźć się w ciepłym łóżku, ale dla wielu z nas nie jest to wykonalne lub optymalne rozwiązanie. Jak złagodzić tę wskazówkę, by móc ją zastosować? Nie nadużywać elektryczności wieczorami. Nie wysilać się intelektualnie nad książką, próbując się uczyć, nie nadrabiać zaległości w papierach przed ekranem komputera, nie robić sobie późnonocnych seansów filmowych. A przynajmniej nie codziennie, nie co drugi dzień. Wieczory zarezerwować na miękkie, rozproszone światło, lekkie prace domowe, przytulasy, mruczanki, bycie z bliskimi. Na lądowanie w noc, żeby móc pójść spać wcześnie i obudzić się rano z naładowaną baterią.
I co myślisz? Czy te 4 małe kroki są wykonalne? Widzisz je w swoim życiu? A może już od dawna żyjesz zgodnie z nimi?
Jeśli chcesz dowiedzieć się, jak wejść w jesienny i zimowy rytm, co dzieje się wtedy z Twoim ciałem i nastrojem, ucieszy Cię, że napisałam o tym całą książkę. Dla takich osób jak Ty (i jak ja sama). Szukaj jej 15.09.2021 w dobrych księgarniach lub zaproś CIEPŁO do domu już teraz.
