blimsien know how 0 (1)blimsien know how 0 (2)Przygotowałam dla Was w prezencie, moje ulubione, kobiece KNOW HOW. Zapisałam je gdzieś potajemnie w zeszycie, kilka lat temu i ono ciągle jest aktualne. Przez ostatnie lata nauczyłam się obchodzić ze swoimi przyjaciółmi i rodziną, wbijać gwoździe, radzić sobie z zepsutą pralką, uwodzeniem mężczyzn, rzucaniem pracy, kończeniem związków. Z wiekiem, z radością stwierdzam, jestem nie tylko coraz bardziej zaradna, ale też coraz bardziej miękka. Być może, kiedy poczuję się już niezależna i zaradna w pełni, będę też mogła być miękka i kobieca bez obaw. Gdybym miała córkę, chciałabym jej przekazać wszystkie powyższe rady.

Są one dla mnie kwintesencją kilku spraw:

– Nie musisz być doskonała. Wystarczy, że znasz kilka dobrych tricków by zhackowac rzeczywistość.

– Musisz być niezależna. Mieć swoją kasę, kreować swoje życie, mieć swoją przestrzeń.

– Życie nie zawsze układa się po naszej myśli, masz lubić siebie na tyle, na tyle umieć o siebie dbać i się rozpieszczać, żeby móc żyć w pojedynkę. A jeśli będziesz mogła być w satysfakcjonującym związku? Tym lepiej dla Ciebie!

– Żyj soczyście, bez zbędnego asekuranctwa, ale też z rozsądkiem. Daj odejść przeszłości, poukładaj się ze stratami dzieciństwa, kochaj swoje ciało. Żyj.

kliknij tu po KOBIECE KNOW HOW w dobrej jakości

P.S Treść grafiki jest przetłumaczona przeze mnie. Jej oryginalną autorką jest Pamela Redmond Satran

...

25 komentarzy

  1. Już przy drugim punkcie zatrzymałam się i zastanowiłam- czy mam taki zestaw? Dziękuję Ci za ten post, wszystko się zgadza.
    PS. Wiesz, że jesteś jedną z osób, które przyczyniły się do mojego weganizmu?

  2. Foxy Lady

    Powiem Ci, że chyba to jest najważniejsze… być zaradną i jednocześnie nie gubić miękkości i kobiecości.
    Warto starać się dla siebie.
    Dzięki Blum, że jesteś! Uwielbiam Cię czytać 🙂

  3. Blum

    Bardzo się cieszę! Nie wiedziałam, że mam takie supermoce! 🙂

  4. Blum

    Co dodałybyście do tych zasad? Macie jakieś swoje must know albo must have?

  5. Adrianna

    Bardzo dobre know how, inspirujesz! Uwielbiam Twoją siłę i to, jak się nią dzielisz z innymi 🙂 Jak najwięcej takich fajnych kobit 🙂

  6. Blum

    Wszystko co tylko działa na mnie puszczam dalej! Im więcej silnych, pogodnych i świadomych swojej siły kobiet tym lepiej. W tym i dla mnie. Bedę miała się z kim przyjaźnić, współpracować, plotkować i po prostu kogo fajnie pouśmiechanego mijać w tramwaju 🙂

  7. i to właśnie jest przyczyna tego, że kobiety tak często zapadają na depresję, że nie mogą odnaleźć swojego miejsca w życiu: bo jak nie mężczyzna, to inne kobiety mówią im co MUSZĄ koniecznie mieć – czarne botki, faceta, mieszkanie… i wiele kobiet, mogłabym powiedzieć że większość, spędza swoje życie właśnie na wypełnianiu takich nakazów, tego, co pozwoli im wreszcie poczuć się „prawdziwą, świadomą, kobietą”. A jak nie mam pieniędzy to co? A jak nie lubię czarnych staników? A jak jestem niezadowolona ze swojej młodości? Ten post wybrzmiewa trochę jak „kobieta poczuje się spełniona dopiero wtedy kiedy urodzi swoje dziecko”.

    nie chcę być hejterką, bo czytam Cię Blimsien od długiego czasu, wiele razy czułam się zainspirowana, choć nie jestem z Twojej klasy społecznej i wiele z tego co piszesz jest dla mnie nieosiągalne z bardzo przyziemnych, pragmatycznych powodów; ale teraz poczułam trochę jakbyś wbijała taką nieznoszącą sprzeciwu szpilę (domyślam się, że oczywiście to nie było Twoją intencją, ale… może czasem warto się zastanowić, zanim wygłosi się jakieś kategoryczne stwierdzenia?…)

    peace!

  8. Czasem dojście do takiego stanu siły i miękkości to jest efekt wieloletniej pracy nad soba i ze sobą. A więc można je potraktować (jesli sie chce i czuje) jako drogowskazy w ciemności – a nie magię, która sie objawia na pstryknięcie palcami.

  9. must know: nie przeceniać ludzi wokół, nie przeceniać znajomości. prawdziwe relacje przetrwają.

  10. Blum

    Jak zwykle trafny komentarz Aniu 🙂 Też tak to postrzegam. I myślę, że jest duża korelacja pomiędzy „jestem na tyle silna, że mam pewność, że obronię własne granice” a „mogę być ciepła, miła i słodka” no po prostu dlatego, że nie boję się, że jak taka będę to ktoś mi zrobi coś, czego nie chcę.

  11. Trafia w sedno. A niezależność finansowa to podstawa w dzisiejszych czasach. Ja się nie mogę niestety nią teraz pochwalić więc wiem o czym mówię i wiem jak cięzko jest być w takiej sytuacji w pełni sobą i w pełni szczęśliwą kobietą 😉

  12. Blum

    A ja uważam, że to tylko drogowskazy, ale bardzo trafione. Bo możesz nie lubić czarnych staników, no możesz. Ale nie mieć pieniędzy? Możesz być 100% kobietą bez hajsu, nie mówię nie. Tylko jaką? Dla mnie to są pewne aspiracje i dobre drogowskazy. Bo jak masz hajs (a kochaj siebie, a dbaj o siebie, a zarabiaj ten hajs) to wiesz ile rzeczy możesz zrobić? Możesz np. pizdnąć pracą, której nie lubisz. Możesz zapewnić sobie zdrowie. Możesz realizować swoje marzenia. Możesz pokazać brzydki palec facetowi, który źle Cię traktuje. Możesz samostanowić o sobie. A ja uważam, że świadoma kobieta ma moc i ma rozum, i ma wolną wolę i samostanowi o sobie.

    A jeśli kobieta nie jest zadowolona ze swoich bioder albo młodości? Czy ktoś jej zabroni? Nikt jej nie zabroni i jej przeszłość mogła być bardzo trudna i bolesna. Ale jeśli ona nie wybaczy innym, jeśli nie pogodzi się z tą przeszłością to będzie ją dźwigać na plecach do końca życia. Zgarbi się pod tym ciężarem i zgorzknieje. Będzie ją to hamowało. A po co to tej kobiecie, której tak dobrze przecież życzę? W tym mnie samej?

    A jeśli ona nie lubi gotować? To nikt jej nie zmusi. Ale skoro ma pieniądze to może ktoś gotować dla niej, a jak nauczy się robić jednej, prostej potrawy, to po prostu jest jak wciśnięcie oszukańczego kodu w grze komputerowej. Nie musi być perfekcyjną panią domu. Tylko jedna potrawa.

    To nie są jak widzisz nakazy. To są bardzo dobre rady jak od cioci dobrej wróżki nad kołyską małej dziewczynki. Bo większość z tych rad i życzeń naprawdę podnosi jakość życia.

    I mówię Ci to ja. A nie dostałam pracy po znajomości. A nie wywodzę się z jakiejś wyższej klasy średniej, żadnych przesadnych luksusów i niestety bez kawalerki, którą rodzice kupiliby mi z okazji studiów. Mówię Ci to bo byłam jedną nogą w depresji. Bo jak nienawidziłam swojej pracy to mi brakowało oddechu, bo nie wiedziałam na ile moje oszczędności mogą mnie utrzymać, gdybym ją jednak rzuciła natychmiast. I żaden tata, Surfer ani Jezus Chrystus nie zapłaciliby za mnie czynszu wtedy. Mówię Ci to, bo te wskazówki przydały mi się kiedy kończyłam swój 6letni związek. I kiedy rzucałam pracę, w której byłam 5 lat. I kiedy płaciłam panu za naprawę pralki.

    I powiem Ci więcej – kocham siebie i chcę zarabiać tyle, chcę być na tyle niezależna, twórcza, kreatywna żebym w przyszłości nie musiała się bać zmiany pracy. Żebym mogła już nie sprzątać w swoim domu, bo będzie to ktoś inny za mnie robił. Żebym nie liczyła czy stać mnie na dziecko i jeśli tak to czemu w Pcimiu a nie w Krakowie. Bo jak mój związek byłby zły i robaczywy, chciałabym mieć siłę odejść. Bo chcę mieć dobre relacje. Bo to wszystko jest bardzo ważne, tylko trzeba umieć śmiało patrzeć w przyszłość i z takich rad korzystać.

    Czego Ci oczywista życzę 🙂

  13. We mnie, o ile sam post nie wzbudził żadnego buntu, to ta Twoja odpowiedź już tak.
    To znaczy, że bez pieniędzy nie rzucisz słabego chłopaka? Nie będziesz stanowić sama o sobie? Nie będziesz świadoma swojej wartości?

    Przecież to jakiś bezsens.

    Wychodzę z założenia, że to wszystko o czym napisałaś powinno być NIEZALEŻNE od jakichkolwiek pieniędzy czy dóbr.
    One przychodzą i odchodzą.

    Pozdrawiam serdecznie.

  14. Blum

    No cóż, nie wiem jakie Ty Kejt masz doświadczenia. Ja mam takie, że jak się rozstałam z chłopakiem, to musiałam sobie poradzić. I okazało się, że nie jestem takim bogaczem, żeby wynająć sobie choćby kawalerkę. Musiałam mieć współlokatorów. Ale spoczko, było bidnie ale było. Natomiast gdybym straciła pracę i nie miała oszczędności to mogłabym iść… no nie wiem? Spać po znajomych? A potem noclegownia? Załóżmy, że nie mam zaplecza pt „powrót na łono rodziny”. I nie mam kasy. A może jeszcze mam dziecko? I co wtedy robię?

    A jak mam stanowić sama o sobie jak nie mam pieniędzy? Teraz jak mi coś nie pasuje, to decyduję sama, że się wylogowuję z sytuacji. Mam na to środki. Mogę stanowić sama o sobie, bo jestem SAMOWYSTARCZALNA. Nie tylko emocjonalnie (tu powiedziałabym, że potrzebuję większego wsparcia) ale ekonomicznie. Napatrzyłam się trochę na małżeństwa gdzie kobieta stanowi co najwyżej o kolorze serwetek na stół i smaku zupy jaką poda, bo jej pensja jest wacikowa, a mąż przestał ją kochać. Za to fajnie mieć żonę to dość tanio załatwia opiekunkę do dziecka, sprzątaczkę, kucharkę i jeszcze jest seks.

    To nie jest tak, że nie lubię mężczyzn. Mężczyźni są świetni. Ale KOBIETA MUSI MIEĆ SWOJE PIENIĄDZE. Które pozwolą jej choćby na skromne życie, ale własne i godne. Bo nawet jak facet jest super i się układa to może szef być mobbingujący. Różne są sytuacje. Hajs się musi zgadzać. Hajs to energia, to moc kreowania rzeczywistości i niebawem napiszę o tym osobnego posta 🙂

  15. dokładnie, nie przeceniać ludzi. i to może smutne, ale ja za tę prawdziwą, uważam już tylko „relację” ze samym sobą.

  16. Blum

    Relacje z ludźmi są bardzo ważne. No ale jak się sami urodziliśmy tak sami prawdopodobnie będziemy się stąd zbierać.

    Tak sobie czasem myślę jak przeżywałam rozstanie po długoletnim związku i nie chcę nawet zastanawiać się, co musiałaczuć moja babcia, której umarł mąż. No bo ja byłam piękna i młoda. A tak? Przeżywasz całe życie z kimś, w przyjaźni nawet a potem on umiera. Ty już jesteś stara i właściwie to… yy domykasz sprawy. Chillujesz, już nie masz za wielu wyzwań. I tak całkiem w samotności? To mnie przeraża.

  17. Nie sądzę, żeby wmawianie kobietom, że bez pieniędzy lub z małą ich ilością nie poradzą sobie bez mężczyzny, było słuszne. Po prostu.
    Wolałabym punkt: nie ważne, ile masz pieniędzy, pamiętaj, że zawsze jest wyjście z sytuacji/musisz dbać przede wszystkim o sobie i swój komfort etc.

    Doświadczenia mam jak większość kobiet: rozstawałam się z różnymi mężczyznami.
    Wyszłam też ze skrajnie toksycznego związku i wierz mi, że pieniądze były ostatnią rzeczą o jakiej wtedy myślałam. Skupiłam się na ratowaniu siebie. Jakbym martwiła się za co i za ile, to pewnie nadal siedziałabym w gównie po uszy.
    Teraz mieszkam ze współlokatorami i nie uważam, że jest to jakiś wielki dramat. Nie wychodzę, z założenia, że jak mieszkanie bez rodziców, to tylko z chłopcem, a jak nie z chłopcem, to z nikim i najlepiej pod mostem.

    Nie hejtuję i nie neguję, tego że kobieta powinna mieć swoje pieniądze, bo zgadzam się z tym w 100 %.
    Musi jednak wiedzieć, że niezależnie od tego ile ich ma, jest pełnowartościową kobietą i może, a nawet powinna, podejmować dobre dla siebie decyzje. W końcu ważniejsze jest zdrowie psychiczne od pięknego mieszkanka i masy niepotrzebnych, ale ładnych rzeczy. Poczucie własnej wartości od drogiego samochodu i tak dalej.
    Kasę zawsze można skombinować, ale nigdy nie powinna być na pierwszym miejscu. Podobnie, jak nie powinna być głównym kryterium wyboru czy hamulcem, który blokuje nas przy podjęciu decyzji o wymiksowaniu się ze złej relacji.

    Dzięki za dyskusję, though.

    Pozdrawiam.
    K.

  18. Blum

    Aaaa w ten dzwon bijesz! No to z tym się zgadzam. Uważam po prostu, że łatwiej jest podejmować te decyzje z zapleczem finansowym. Co nie znaczy, że jeśli go nie mamy, powinnyśmy tkwić w toksycznym bagnie. Rady w poście i to co ja napisałam, to bardziej „pomyśl o tym przed”. Czyli nieważne jak słodka jest miłość lub ciepła posadka- dziewczyno, zarabiaj swoją kasę! Zdecydowanie to pomoże. Natomiast nie powinno być hamulcem, że jak nie mam pieniędzy to dam sobie robić złe rzeczy.

    Ja mam po prostu doświadczenia takie, że wiem, że gdybym miała więcej pie, to łatwiej byłoby mi skończyć niektóre sytuacje wcześniej.

    I mówiąc, że kasa jest ważna nie mam na myśli ładnego mieszkanka czy markowych ubranek. Dla mnie np. kasa jest ważna, bo potrzebowałam pomocy specjalisty, bo chcę dobrze jeść, bo chcę się uczyć, bo chcę dla siebie dobrych rzeczy. I akurat fatałaszki czy ultradrogie kosmetyki nie są na liście priorytetów. Z resztą byłam raz w sytuacji, że gdyby nie pomoc finansowa mojego ex partnera… nie miałabym gdzie się podziać. Byłam na 3 miesięcznym stażu, płatnym niecałe 400zł. Bez oszczędności (wydałam wszystko co miałam na przygotowanie kolekcji dyplomowej w szkole) no i z perspektywą, że przez 3miesiace nie mam za co żyć – płacić czynszu, kupować jedzenia, przemieszczać się do tej pracy. A staż musiałam wziąć bo tylko on był moją szansą na zatrudnienie w tamtym momencie. Miałam fajego faceta obok i wziął na siebie ogarnianie finansowo przez te 3 miesiące. Ale gdybym była wtedy singielką?

    Oczywiście pewnie bym coś wymyśliła. Takjak wtedy kiedy w końcu go zabrakło. Chcę tylko powiedzieć,że gdybym miała wtedy więcej kasy, nie musiałabym zjeść paznokci z nerwów. I że jeśli miałabym dla samej siebie radę, na teraz, na wtedy, na jutro – Kobieto, podejmuj swoje decyzje i miej swoje hajsy. Może one nie są najważniejsze, ale pomogą Ci w tych najważniejszych kwestiach – uzyskaniu zdrowia psychicznego, rozwoju osobistym, zdrowiu, zachowaniu godności.

    W mojej opinii – każda kochająca siebie samą kobieta powinna dążyć do dobrobytu. Bo jej to pomoże, mało kiedy zaszkodzi. A że pie to nie cel a jedynie środek… toteż osobny post powstać musi 🙂 Dzięki za to co napisałaś!

  19. Pierwszego punktu życzę każdej kobiecie i każdemu mężczyźnie, a mojemu miastu życzę, żeby zaczęło wreszcie prowadzić jakąś politykę mieszkaniową.

  20. Bardzo spodobało mi się, że stworzyłaś taką listę 🙂 Myślę, że każda z nas powinna mieć kilka takich na przyszłość. Jaką matką, żoną, partnerką, przyjaciółką nie być itd., wracać do niej co jakiś czas, sprawdzać czy jesteśmy osobami, którymi chcemy być. Sama zawsze mówiłam sobie, że nie chce krzyczeć na moje dzieci jak moja matka i choć macierzyństwo jeszcze przede mną, sama łapię się na krzyczeniu na mojego kota, który narozrabiał. Biorę wtedy oddech i myślę, że nie tego chciałam od siebie.

  21. hmmm…. myślę, że na starość jest zupełnie inna perspektywa, ale fakt smutne (tak juz samemu zupelnie zostać z taką perspektywą, że w sumie to już lada chwila śmierć). Chociaż… moj dziadek po śmierci babci też już wybierał się na tamtem świat i codziennie łaził do babci na grób. No i poznał panią co przychodziła do męża. Więc w sumie … Życie nie raz zaskakuje (póki trwa 🙂

Leave a Reply

.