Dawno nie robiłam podsumowań ulubieńców, a jesień, zima i okres grzewczy zawsze są dobrym czasem na testowanie nowości i kolejnych ulubieńców. W tym okresie zawsze więcej trenuję, a więc i więcej się kąpię. Moja sucha skóra wymaga więcej nawilżenia, znosi więcej warstw ubrań i prosi mnie o większą troskę. A ja jej ją daję.

NAJLEPSZY KREM DO SUCHEJ SKÓRY STÓP – BIELENDA COMFORT+

bielenda do stóp

W tym roku wciskam stopy nie tylko w wyprawowe ciężkie buty, ale także w ciasne, dobrze trzymające stopę łyżwy. Chyba wszystkie już zaopatrzyłyśmy się w wełniane skarpetki, ale i tak stopy są nieustannie lub przez większość czasu zakryte butami. Moje pomimo picia kolagenu i znacznej ilości wody moja skóra jest sucha a pięty szorstkie. Bardzo nie lubię tego uczucia! Nawet opracowywanie stóp tarką (swoją drogą, używałyście kiedyś tego nano glass pumeksu od GLOV? co oo nim myślicie?) nie pomoże na suche palce. Po przetestowaniu kremów z mocznikiem, które niestety są często bardzo kleiste lub innych gęstych i lepkich mazideł w końcu znalazłam krem kompres marki Bielenda. Szybko się wchłania, ładnie pachnie, nawilża porządnie i w ogóle się nie klei! Nie jest to jednak głęboko nawilżająca maska, raczej krem na co dzień.

W tym roku przyjaciółka namówiła mnie na coś, co uważałam wcześniej za niepotrzebny przedmiot, a mianowicie skarpetki do nakładania na nakremowaną stopę z Rossmanna. Przyznajcie, nie brzmi to jak coś, co koniecznie trzeba mieć. A jednak! Dzięki temu, że są uszyte jak t-shirt od środka są całkiem gładkie. Bardzo nie lubię uciskających skarpetek i ciężko byłoby mi zasnąć z otuloną stopą, a w tych jest to komfortowe. Jeśli faktycznie w nich sypiam, w ciągu nocy muszę je ściągnąć, bo robi mi się zbyt ciepło, ale dbanie o stopy łączą zwykle z wieczornym czasem czytania lub leżenia na macie do akupresury, lub łagodną jogą (która nie oszukujmy się, polega głównie na leżeniu na wałku).

Skarpetki i krem Bielendy kupiłam w Rossmanie. Ceny są bardzo umiarkowane.

LEKKI KREM NAWILŻAJĄCY DO SUCHYCH DŁONI – ISANA UREA.

isana urea krem do rąk

Jak stopy to i dłonie. Kieruję się tu podobną zasadą, krem musi być relatywnie tani i mało klejący. Sporo gotuję, mam skórę wrażliwą na detergenty i wiatr oraz mróz. Ponieważ często myję ręce, nie chcę niczego, co potrzebuje długiego czasu, by się wchłonąć, nie lubię także tłustych odcisków palców na ekranie smartfona i klawiaturze komputera. Cena ma znaczenie, bo zimą kremuję ręce często. Przeszkadza mi, gdy kosmetyki pachną zbyt intensywnie. Isana to tania marka własna Rossmana i bardzo lubię nie tylko balsamy czy żele pod prysznic, ale także pomadki i ten krem do rąk. Szybko się wchłania, ręce są gładkie, konsystencja kremu jest dość luźna, co mi odpowiada. Czasem stosuję go z bawełnianymi rękawiczkami z tej samej serii, co skarpetki, o których pisałam wyżej, ale częściej po prostu kremuję grzbiety dłoni i palce wokół paznokci, by zniwelować suche skórki.

PROBIOTYCZNA EMULSJA DO OCZYSZCZANIA TWARZY CHERRYSOAP

cherry soap

Jeśli śledzisz mnie wystarczająco długo, pewnie kojarzysz, że do twarzy używam wyłącznie kosmetyków z planu pielęgnacyjnego wyznaczonego przez Blancę Społowicz, czyli Skincoach. Korzystam z usług Blanki od lat, choć trafiam do niej z różnymi problemami. Obecnie moja skóra nosi na sobie już pierwsze oznaki starzenia się i podobnie jak skóra mojej mamy, gdy była w moim wieku, jest reaktywna, zarumieniona i zmierza w stronę naczynkowej. Wewnętrznie radzę sobie za pomocą ajurwedy, ale jeśli chodzi o kosmetologię, wolę zaufać współczesnym recepturom. To oczywiście wybór każdej z nas, lubię też ajurwedyjskie kosmetyki, ale mam poczucie, że życie bliżej natury w klimacie Indii 5 tysięcy lat temu znacząco różni się od współczesności pełnej smogu, spalin generowanych przez wielkie miasta, chlorowanej wody, toksyn środowiskowych itd. Moja skóra ma wiele wymagań, a ja chcę sprostać jej oczekiwaniom. W starych wpisach znajdziecie prawdopodobnie łagodną emulsję do mycia twarzy i mój ulubiony krem. Tym razem polecam kolejny łagodny mus do mycia. Może pełnić funkcję maski (ale nie u mnie, bo mnie podrażnia), służy do oczyszczania skóry twarzy i do demakijażu. Probiotyczna emulsja do oczyszczania twarzy to twór polskiego producenta Cherry soap. Ładnie pachnie (zapach kojarzy mi się z rozgniecionym bananem), jest łagodna i dobrze domywa skórę.

KREMOWE MYDŁO, KTÓRE NIE WYSUSZA SKÓRY WRAŻLIWEJ – ENERGIA OLINI.

olini mydło energia

Gdy zależy mi tylko na szybkim odświeżeniu się, używam zwykle żelu pod prysznic. Kiedy pragnę uczucia świeżości i maksymalnej czystości (zawsze po treningach) wolę używać mydła w kostce. Klasyczne kostki myjące mają wiele zalet — z łątwością można zużyć je do końca, nie mają zbędnych plastikowych opakowań (przynajmniej te, które kupuję ja) i są zero waste. Podoba mi się ta prostota, jednak jestem bardzo wymagająca. Mydła glicerynowe, które rozciapują się w mydelniczce, nie przejdą. Nie lubię też większości twardych i kruszących się mydeł, a kremowa kostka Dove w istocie nie jest mydłem. Moim ulubionym produktem z tej kategorii teraz jest mydełko Energia marki Olini. Olini jest rodzinną olejarnią, więc kosmetyki nie są ich flagowym towarem, ale mydełka powstają na bazie świeżych i surowych olejów roślinnych. Nie zawierają oleju palmowego, są wegańskie, a co najważniejsze dla mnie w przypadku tej konkretnej kostki, mydło jest idealnie kremowe, sunie po skórze ze wspaniałą łagodnością i oprócz poczucia czystości nie pozostawia suchej, ściągniętej i skrzypiącej skóry. Uwielbiam je zarówno do ciała, jak i do mycia rąk.

Współpracuję z marką Olini na zasadzie afiliacji, więc z kodem Blimsien10 kupisz produkty tej marki o 10% taniej. | REKLAMA

SUCHA SKÓRA? WYPRÓBUJ NAWILŻAJĄCY BALSAM CERAVE

skóra sucha

Czy zaskoczę kogokolwiek, pisząc, że nie lubię klejących balsamów? Jako dwudziestolatka kochałam mocno pachnące, kolorowe kosmetyki. Teraz stawiam raczej na minimalizm. Interesuje mnie wyłącznie, by skóra nie swędziała, była dobrze nawilżona, a na ciele nie utrzymywał się tłusty film. Nie potrzebuję fancy marketingu, a raczej łagodnych produktów dla skór z AZS, egzemami lub ekstremalnie suchych. Od koleżanki wiem, że balsam CeraVe, który chcę Ci polecić, świetnie sprawdza się też w ciąży na wielki brzuch tuż przed samym rozwiązaniem. Ten prosty kosmetyk zawiera ceramidy i kwas hialuronowy i jest skuteczny, choć nie jest najtańszy. Na pewno będę do niego wracać, bo w mojej ocenie jest po prostu bardzo dobry. Po latach golenia nóg maszynką nagle moje włosy zaczęły wrastać, a po goleniu mam podrażnienia. Z czegoś, co robiłam raz w tygodniu, zrobiła się cała zabawa w peelingowanie, golenie, nawilżanie. Zupełnie nie mam na to ochoty ani głowy do tego, uważam, że pielęgnacja dzieli się na niezbędną (jak mycie zębów i włosów) oraz przyjemną (jak masaż olejem czy szczotkowanie skóry), ale miejsca w życiu na długotrwałe czynności pielęgnacyjne, których nie lubię, nie mam. Postanowiłam więc, że jeszcze tej zimy udam się na laser. 6-7 lat temu robiłam laser na pachy i była to wspaniała i uwalniająca od problemów z depilacją decyzja. No, chyba że lubisz włosy — to też ok. Ja bardzo lubię gładką, dobrze nawilżoną skórę. Zabrzmi dziwnie, ale taka jest dla mnie… najwygodniejsza. Docelowo chciałabym zatem na smarowanie, golenie i inne czynności poświęcać tak mało czasu, jak to tylko możliwe.

najlepszy balsam do ciała

EKO DEZODORANT, KTÓRY DZIAŁA – SALT & STONE.

salt&stone dezodorant recenzja

Pamiętacie modę na eko kosmetyki? Przerobiłam wtedy wiele naturalnych dezodorantów i żaden z nich się nie sprawdził. Pomijając fakt, że dezodorant ma za zadanie raczej maskować zapach niż całkowicie zapobiegać poceniu, byłoby dobrze, gdyby chociaż nie podrażniał, co niestety działo się po dłuższym stoswaniu każdego dezodorantu bazującego na sodzie. Kiedy (nieistniejący już chyba) Ruah Store zaproponował mi dezodorant Salt&Stone jako jeden ze swoich bestsellerów oponowałam. Po prostu kosmetyki tego typu nigdy mi się nie sprawdziły. A jednak dostałam go i… uwielbiam. Ma kremową konsystencję, która nie podrażnia skóry, dość skutecznie maskuje zapach i pielęgnuje. Nie zawiera aluminium, alkoholu, parabenów ani syntetycznych kolorów czy zapachów. Być może na jego łagodność i skuteczność składa się kwas hialuronowy i probiotyki. Mój pachnie drzewem sandałowym — idealny zapach dla doszy pitta. Kocham go tak bardzo, że zastanawiam się, czy nie włączyć go jako asortyment mojego sklepu. Nawet gdyby tak się nie stało, zamierzam go sobie kupować sama.


Jak widzisz, rzadko dzielę się kosmetycznymi nowościami. Nauczyłam się już, żeby na sobie nie testować nowinek, trzymam się tego, co lubię i co działa, a do eksploracji skłaniają mnie co najwyżej zmienne potrzeby mojej skóry. Teraz skupiam się na pielęgnacji dekoltu, widzę, że więcej uwagi wymaga ode mnie starzejąca się skóra, ale za to cała jestem w lepszej, zdrowszej kondycji. Potrzebuję coraz mniej specjalistycznych kosmetyków, mogę poszaleć za to z kolorówką, a w pielęgnacji trzymam się sprawdzonych podstaw. Potrafię wydać 100 zł na dezodorant (kiedyś uważałabym, że to przesada) i tylko 10 na krem do stóp. Podobnie jak w modzie, kieruję się osobistymi preferencjami, a nie marką czy renomą danego kosmetyku. Mam nadzieję, że moje polecenia przypadną Ci do gustu jeśli masz podobne sympatie, antypatie i potrzeby.

...

Leave a Reply

.