blimsien haulPrzedstawić Paniom chcę  dwa bardzo słodko pachnące kosmetyki. Jeden marki rodzimej, drugi spoza Polski. Jeden wegański, drugi nie. Jak się spisują i czy warto? W żołnierskich słowach donoszę niżej.

Na pierwszy ogień idzie balsam do ciała z masłem shea od Organique. Dostałam go w prezencie na odchodne z Mohito, od mojego wspaniałego zespołu! Cena za 100ml to 35zł. Uwielbiam opakowania Organique. Są takie porządne. Mimo, że słoiczek jest plastikowy, jest to gruby plastik, szata graficzna nie jest nachalna (nienawidzę przesadnie opakowanych kosmetyków, o ile nie traktuję ich jako gadżetu) nic się nie łamie, nie odpada, metalowe wieczko ma klasę. Niezmiennie jestem zadowolona z tego jak serwują to co mają do zaoferowania. No ale ważniejszy jest środek. z ładnej miski się nie najesz, mawiała mama, musi być jeszcze pełna. A z tym jest gorzej. Balsam ten jest raczej topornym, sztywnym masłem. Doceniam to, że ma naturalne składniki, ja po prostu nie jestem wielką fanką masła shea, które jest w konsystencji okropne. Ciężko to rozsmarować, bardziej natłuszcza niż nawilża i chociaż producent zapewnia, że jest dla każdego i na każdą okazję, ja jestem w stanie stosować to smarowidło tylko na stopy, dłonie, łokcie. Kolejną wadą jest brudna pościel. No i zapach. Wiem, że klientki go kochają, czytałam opinie w internecie. Niby winogorno, dla mnie słodko i syntetycznie. Fajnie żeby powąchać w słoiczki, niekoniecznie na sobie. Organique obiecuje, że zapach utrzyma się długo i tak faktycznie jest. Bardzo trwały aromat, pozostaje na skórze. Myślę, że balsam sprawdzi się dla tych z Was, które lubią masło shea, pokochają aromat i nie przeszkodzi im wosk pszczeli w składzie.

Aktywne składniki: masło shea, olej sojowy, z awokado i pestek winogron

Moja ocena: ♥♥♥♥♥

Drugi produkt to kolejny z żeli Original Source. Jestem wielką fanką maliny oraz mango&macadamia. Żele są wegańskie, dobrze się pienią i są wydajne. Jeśli chodzi o młodzieżowe opakowania nie wypowiem się rozwlekle. Nie są w moim guście, są zbyt fikuśne, za to poręczne, a żel nie wylewa się bokami więc niech będzie, że na plus. Jeśli chodzi o zapachy, których używałam dotychczas, pachniały bosko, ale ich zapach nie utrzymywał się na skórze. Dla mnie to zaleta. Kocham słodkie zapachy, ale używam perfum (albo i nie) w każdym razie lubię pachnieć sobą. Tak po prostu. Kokos jednak zostawia zapach na skórze, a mi wyjątkowo to pasuje. Uwielbiam WSZYSTKO co kokosowe. Jest jednak jedno małe ale – musi to być zapach możliwie jak najmniej syntetyczny. Często kokosowe kosmetyki pachną trochę jak plastelina. Fujka. Z OS jest inaczej. Pachnie tak tropikalnie i słodko, że naprawdę prysznic jest czystą przyjemnością. Butelka to koszt ok 10zł.

Moja ocena: ♥♥♥♥♥

 

...

8 komentarzy

  1. Jeśli kosmetyczny haul, to od siebie polecę moje nowe odkrycie. W prawdzie nie jest vegan, ale rodzimej firmy, co w wypadku moich wyborów przeważa, bo lubię wspierać polskie produkty. Zaznaczę, że mam cerę mieszaną, z którą sporo kłopotów, szczególnie, jeśli mniej zdrowo sobie pozwolę jeść. Ratuje wtedy bratek, pity, ale niestety przy traktowaniu spirytusem i innymi osuszaczami, zazwyczaj bardzo niefajnie wysycha mi skóra i płatkami schodzi, a peelengi niewiele tu dają. Ostatnio w zielarni trafiłam na firmę Mincer i jej Argan Gold maskę do twarzy na noc. I przekonała mnie cena (15zł to godne ryzyka przedsięwzięcie) i skład. Mamy tu dużo olejów, w dodatku nie na samym końcu składu, jest i arganowy i awokado i winogronowy i abisyński. I pantenol, czyli B5, i, co miło mnie zaskoczyło, trokserutyna, bo mam cerę naczyńkową. Do tego pod wieczkiem mamy membranę dozującą, co jest bardzo higieniczne i przedłużające stabilność kremu.
    Po tygodniu stosowania moja skóra zdecydowanie poprawiła swój wygląd. Po pierwsze, zero przesuszeń. Po drugie, nie mam już po przebudzeniu odciśniętej na twarzy poduszki, co dopiero po jakimś czasie znika. Wnioskuję więc, że elastyczność też się poprawiła, co po 25 roku życia staje się kwestią istotną 🙂 Po trzecie, nie zatykają się pory skóry, co rzadko się zdarza mojej skórze.

    I’m in love <3 i to tak bardzo, że zachwalam gdzie tylko się da. I przepraszam, że offtop, ale jestem pod wrażeniem tej polsko-francuskiej kooperacji pani Janiny 🙂

  2. Ja skóry nie smaruję niczym po kąpieli (jestem wierna nawilżeniu po oliwie i oleju kokosowym) ale chętnie przetestuję nowy żel pod prysznic bo od dawna używam SopotSpa Ziaji (zresztą też u Ciebie podpatrzyłam kiedyś ;)). Kokos nie wiem czy mi przypadnie do gustu, lubię słodkie zapachy i zapach kokosu też, ale nie jestem pewna czy chciałabym nim pachnieć po kąpieli. Za to mango&macadamia brzmi fajnie 😉

  3. Mango&macadamia wprost uwielbiam ^^ W Hebe kiedyś były te żele 2 za 9zł, warto czekać na promocje 😉

  4. A mi ten kokos nie podchodzi. Jak dla mnie, to tam kokosa prawie nie czuć, bo zagłusza go coś innego – jakieś słodkie, sztuczne coś. Ja uwielbiam malinowy, lukrecjowy, cytrynowy i limonkowy. 🙂

  5. Blum

    jk – Dzięki!Wypróbuję!

    Grejfrut – ja zazwyczaj też nie kupuję mazideł, to dostałam. Chociaż zależy też czy chcę natłuścić skórę czy nawilżyć. Czasem używam też brązującego balsamu Ziaji. W przewadze jednak kokos na ciało lub oliwka Babydream fur Mama.

  6. Weronika

    Ja miałam dwa słoiczki z Your Natural Side i mogę powiedzieć, że: mają bardzo podobne opakowanie do Organique, są o wiele tańsze, mają naturalne składy i balsam z masłem shea nie zawiera wosku pszczelego ani żadnych zapaszków no i jest to Polska firma 🙂 http://yournaturalside.eu/

  7. Hej, mam pytanie nie dotyczące posta, ale mam nadzieję, że odpowiesz 🙂 Poszukuję jakiegoś fajnego hula hop z obciążeniem i widziałam na instagramie Twoje, mogłabyś zdradzić skąd pochodzi?

  8. Blum

    Isobel – no jasne. Kupiłam je w tk max. Są tez na allegro ale odradzam z wypustkami. Robią siniaki i zanim się przyzwyczaisz będziesz musiała kręcić po 5-10 min. Ja mam z taką pianką na zewnątrz. Możesz popytać też w sklepach sportowych 🙂

Leave a Reply

.