megxit

Zazwyczaj unikam wypowiadania się na szeroko komentowane tematy. Mam wrażenie, że ludzie nieustannie czują potrzebę komentowania, nawet nie dając sobie chwili na namysł przed otworzeniem buzi (albo laptopa). Chciałabym jednak poruszyć temat reakcji, jakie wywołał wywiad Meghan Markle i księcia Harry’ego prowadzony przez Oprah Winfrey. Megxit jest faktem od dawna, teraz jednak prasa wrze, a wraz z nią emocje czytelników.

Nie chodzi mi o sam wywiad (nie widziałam go). Chodzi mi o emocje, które poruszył w ludziach. Czuję, że potrzebuję o tym napisać po pierwsze dlatego, że sama jestem w procesie rozbierania tego na części pierwsze, po drugie, bo jestem ciekawa, co myślą na ten temat inni. Przeglądam sobie różne artykuły naszpikowane sensacjami, ale interesują mnie one znacznie mniej niż komentarze pod spodem. Z tych komentarzy wynurza mi się obraz dość ponury i pogmatwany.

NIE KALAJ WŁASNEGO GNIAZGA.

Jednym z najczęściej powtarzających się komentarzy jest ten o kalaniu własnego gniazda lub pisząc wprost „osrywaniu przodków”. To duży temat tabu. Nie ruszaj świętości. Szanuj ojca swego i matkę swoją. Jak mają przebiegać granice tego szacunku? Dlaczego brudy należy prać we własnych 4 ścianach? I czy ten tekst o brudach wypowiada się wtedy, kiedy dobra rodzina o mocnych więziach ma przejściowe kłopoty lub jest skonfliktowana, czy wtedy, kiedy wymagamy od ofiar, by broniły oprawcy? Mówiąc: jestem córką alkoholika – mówię o sobie, czy o moim ojcu? Czy mam prawo publicznie powiedzieć o sobie taką rzecz? Czy dzielenie się swoją historią, odczuciami, przeżyciami jest naruszeniem cudzych granic? Padłam ofiarą gwałtu. Padłam ofiarą rasizmu. Byłam mobbingowana. Byłam bita jako dziecko – o kim jest ta historia i kto ma do niej prawo? A co, jeśli mąż bije lub zdradza? A co, jeśli rodzice są przemocowi? Czym różni się „pranie brudów we własnych czterech ścianach, a nie na oczach świata” od mówienia molestowanemu dziecku, że „nie wolno ci nikomu mówić, to będzie nasza tajemnica”. Dlaczego mówienie jest równoznaczne ze wstydem czy brakiem klasy? Czy ma jakiś związek z późniejszymi problemami z tym, by powiedzieć o swojej krzywdzie innym lub skorzystać z pomocy terapeutów? Ten temat łączy mi się z jeszcze jednym…

MÓWIENIE O PROBLEMACH RODZINNYCH JEST GORSZE NIŻ…

Jednym z najczęściej pojawiających się zarzutów jest ten, że nie wolno szkalować własnej rodziny, jaka by nie była. Postawa Harrego i Meghan budzi tak wielki opór i tak gorące emocje, że to niesłychane, jak niewielkie poruszenie wywołało oskarżenie o gwałt 17-latki przez księcia Andrzeja. Mam wrażenie, że tu liczą się emocje, a nie fakty. Opowieść o uczuciach i doświadczeniach Meghan i Harrego budzi większe zgorszenie niż fakt, że rodzina królewska odmówiła komentarza oraz współpracy FBI w sprawie księcia Andrzeja. To trochę takie same old, same old – pedofilia w kościele też budzi zdecydowanie zbyt mało ostrych emocji i reakcji. O wiele szybciej przychodzi nam obrzucanie błotem pojedynczych osób i ich niewinnych „przewinień” – tego z kim się kto przespał lub kto zoperował biust. To mnie porusza.

HARRY NIE JEST MĘSKI. TO PANTOFLARZ, KTÓRY PRZECIWSTAWIŁ SIĘ RODZINIE DLA ŻONKI.

Być może. A może nie? Co, jeśli Harry nie jest pantoflarzem, tylko facetem z jajami? Bardzo często trafiam w internecie na forach i grupach wątki, w którym kobiety ubolewają nad tym, jak ich mężczyźni związani są z rodziną generacyjną. Nie stają po ich stronie, nie biorą ich zdania pod uwagę w równym stopniu, co zdania mamy czy taty. Jest w tym oczywista lojalność, żona może szybko zmienić się w byłą żonę, matka zawsze zostanie matką. Rzecz w tym, że wymagamy od mężczyzn dwóch sprzecznych postaw – stania, jako partner przy swojej żonie, bo to z nią buduje życie, a jednocześnie robienie wszystkiego, by nie być pantoflarzem. Kim jest pantoflarz? Najwyraźniej kimś, kto… bierze zdanie swojej żony pod uwagę, jest czuły na jej nieszczęście, kreuje z nią świadomie życie i ponosi ryzyko, że ich wspólne, rodzinne decyzje nie spodobają się jego rodzinie/kumplom. Czy to źle świadczy o mężczyźnie?

MEGHAN TERAZ PŁACZE, A PRZECIEŻ WIDZIAŁY GAŁY, CO BRAŁY.

Szczerze nienawidzę tekstu „widziały gały, co brały”. Posypuję głowę popiołem, zdaje się, że sama pisałam podobne farmazony w tekście o spotykaniu się z dzieciatym facetem. Muszę Was za to przeprosić! Po pierwsze, to, że decydujemy się na coś, nie oznacza to, że nie może nas rzeczywistość przerosnąć. Możemy również jako dorosłe osoby wyobrażać sobie, jakie coś będzie (macierzyństwo, prowadzenie własnego biznesu, poślubienie księcia), a później w konfrontacji z rzeczywistością nie dać rady. Możemy spróbować czegoś i żałować, bo wyobrażenia to jedno, a real to drugie. Możemy też podjąć daną decyzję świadomie i być z niej zadowolone, a czasem i tak może być nam z nią trudno. To może być decyzja o poślubieniu chorego na depresję człowieka, urodzeniu dziecka, opiekowania się starym rodzicem, emigracji – czasem może nam być bardzo ciężko z konsekwencjami. Mówienie „widziały gały, co brały” ma zamykać buzię i uciszać. To odbieranie komuś prawa do przeżywania własnych emocji. Uwaga! Emocje pojawiają się także w dorosłych, także w racjonalnych, także w przewidujących osobach! Przeżywanie emocji jest ok. Mylenie się też jest ok.

TO TA PODSTĘPNA DZIEWUCHA…

Historia stara jak świat… uwiodła czyjegoś męża, zmusiła swojego męża, sprowadziła na manowce, podjęła decyzję, zmanipulowała. Grzesznica jedna, jak wiemy – pewnie zrobiła to mocą swojej cipki. O Harrym komentujący piszą właściwie tylko w kontekście bycia zaślepionym pantoflarzem odbierając mu całą sprawczość. Rzecz w tym, że bardzo podobnie dzieje się, gdy pisze się o zdradzającym mężu albo gwałcicielu (wybaczcie przykłady z tak różnych półek) – zawsze winna jest baba. Mężczyzna właściwie jest bezwolną, ewentualnie głupią czy naiwną ofiarą modliszki. Ciężko uwierzyć, jak oni mogą żyć w stanie kawalerskim, kiedy żadna franca nie kieruje ich życiem, z komentarzy wygląda na to, że jako płeć są do tego zupełnie niezdolni. A tak całkiem serio – to publiczne przypisywanie kobiecie praktycznie całej odpowiedzialności za decyzje dorosłego mężczyzny.

Nie interesują mnie Wasze domniemania o motywach ani rodziny królewskiej, ani samych zainteresowanych, którzy udzielili wywiadu Oprah Winfrey. Interesuje mnie głębszy proces i reakcje ludzi na to, co usłyszeli. Jestem przekonana, że megxit poruszył w nich czułe struny – jakie? O czym są nasze reakcje? Co to mówi o nas jako o społeczeństwie? Co ten wywiad poruszył w Was? – te pytania sobie zadaję i jestem bardzo ciekawa Waszych odpowiedzi na nie.

Blum

 

...

12 komentarzy

  1. To prawda, ta retoryka ,,pantoflarz, podstępna baba” jest po prostu obrzydliwa. Faceci nie są debilami. To takie krzywdzące zarówno dla kobiet jak i dla nich … niestety,dostajemy takie wychowanie od pokolenia naszych rodziców. Do dziś teściowa potrafi mnie obwiniać o to, ze mój maz nie rzucił jeszcze palenia (słabo się starasz przekonać) lub używa żarcików w stylu ,,ah ci faceci,co by bez nas zrobili”. To nie są niewinne żarty. To ZDEJMUJE z facetów odpowiedzialność,dziś w kwestii wziecia odpowiednich leków jak są przeziębieni, a jutro w kwestii gwałtu! Niestety nie ma co marzyć, ze pokolenie naszych rodziców to pojmie bardziej …

  2. Nie do konca rozumiem ten emocjonalny ton. Wywiadu nie widzialas, wielokrotnie podkreslasz, ze nie jest on istotny, ale te komentarze odnosza sie do modelu zachowan, ktore ktos zauwazyl u harrego czy meghan. I nie widze powodu, abysmy my – przecietni anonimowi polacy mieli prawo zakladac zarowno, ze ci ludzie w tym wywiadzie mowia prawde albo, ze klamia. Wiec nasza ocena jest bezpodstawna i subiektywna, a Ty nie masz prawa nazywac jej negatywna czy jakakolwiek. Ktos widzi w harrym pantoflarza? Niech widzi. Ktos widzi w meghan obludnice, ktora publicznie wywleka rodzinne brudy? Niech widzi. Nie wiesz czy ona nie klamie, nie wyolbrzymia, nie probuje manipulowac opinia publiczna. Nie wiesz czy byla w jakikolwiek sposob szykanowana. Nie wiesz czy nie bylo gorzej niz opowiada. Ale masz problem z tym jak odbieraja to ludzie, bo odbierasz to inaczej niz ty? Jakie struny moze poruszyc ten wywiad? Bedzie sie albo za albo przeciw. Wiekszosc ludzi jest przeciw, wiec w jakis sposob ta metoda, ktora wybrala meghan do dzielenia sie swoimi emocjami jest zla, nie trafia do odbiorcy. Ciezko nie odniesc wrazenia, ze komentarze Cie poruszyly, bo sa negatywne, czyli ludzie nie wierza w autentycznosc wywiadu.

  3. Blum

    Kasiu – nie widziałam wywiadu, tylko jego fragmenty, bo niespecjalnie mnie on obchodzi. Interesuje mnie punkt widzenia, jaki przyjmują ludzie, zwłaszcza, że jak zaobserwowałam zupełnie inny Polacy, a inni Amerykanie. Moim zdaniem ten wywiad porusza w różnych ludziach, o różnych doświadczeniach różne struny. Nie chcę zajmować się samym wywiadem, bo tak jak mówisz – nie dojdziemy do tego, co się stało naprawdę, ani kto ma rację, czy małżeństwo Harrego i Meghan przetrwa – więc nie ma sensu spekulować. Zainteresowała mnie natomiast odezwa w komentarzach, bo jest dość jednorodna i łatwo mi było wyłowić te kilka stereotypów, znam je też z innych komentarzy dotyczących życia w Polsce i tak sobie rozkminiam 🙂 Nie jestem pewna czy mój ton jest emocjonalny. Po prostu lubię się przyglądać.

  4. A mnie jednak odpycha i mierzi załatwianie takich spraw publicznie i jakieś przyzwolenie na komentowanie cudzego życia przez tysiące anonimowych ludzi, któży nie mają pojęcia o czym mówią. Nienawidzę komentowania przez media i ludzi w internecie czegokolwiek z życia osób publicznych. Kiedyś było mi to obojętne, ot takie gadanie, można właśnie dzięki niemu wyciągnąć jakieś wnioski o społeczeństwie. Teraz jestem na takim etapie życia, że osoby publiczne, których życie, ciuchy, słowa, decyzje komentuje się na pudlu to moi bliscy. I poznaje na własnej skórze jak działają media, jak wykoślawiaja i przejaskrawiają wszystko, i to że w jakimś wywiadzie jest napisane, że ktoś coś powiedział to nie znaczy że tak było. Pocieszałam już przyjaciółki, które po jakiejś gali zalały setki komentarzy, że wyglądały grubo w sukience. I teraz jak widzę komentarz, że jakiejś aktorce nie do twarzy jest w jakiejś fryzurze to szlag mnie trafia, bo po drugiej stronie jest osoba, być może bardzo wrażliwa i bardzo zakompleksiona, dla której popularność nie jest wyborem, ale efektem ubocznym jej życia. Dlatego nie wiem jak można publicznie udzielać wywiadu na takie rodzinne tematy. W relacjach międzyludzkich wszystko jest bardzo wielowymiarowe, subtelne i złożone. Nie chodzi o to, żeby ukrywać prawdę o swojej rodzinie, albo zatajać przestępstwa. Po prostu czym innym jest zgłoszenie przestępstw, mówienie o swoich doswiadczeniach rodzinie i przyjaciołom i ludziom z najbliższego otoczenia, a czym innym załatwianie tego na oczach całego świata. W rodzinach zdarzają się różne przemocowe działania i patologie i trzeba z nimi walczyć i przede wszystkim zadbać o siebie. Ale ci przemocowi ludzoe, to też są ludzie, ze swoimi traumami, doświadczeniami i uwarunkowaniami. Królowa nie wybrała bycia królową i na pewno cokolwiek zrobiła nie zasłużyla na upublicznianie jej prywatnego życia.

  5. Bardzo poruszyl mnie twoj post. Pozytywnie. Myslalam , ze jestem jedna z niewuely ktora czuje podobnie. Widzialam fragmenty wywiadu , ktory po prostu przegapilam bo mnie tak mocno nie interesowal. Ale poniewaz “wszyscy” o tym mowia postanowilam go obejrzec. Ciesze sie ze to zrobilam , bo bylo to podstawa dosc ciekawej budujacej rozmowy z moim synem , ktory na poczatku tez wypalil cis o “ksieciu pantiflarzu i Megan trzymajacym go za jaja”. Po dosc ciekawej rozmowie (syn ma 16lat) syn przyznal , ze jednak moze to “ksiaze ma wlasnie jaja” . Bardzo dziekuje ci za ten post . Tak wlasnie czuje .

  6. Moim zdaniem komentarze i opinie po tym wywiadzie jak w soczewce skupiają kluczowe stereotypy o rolach płciowych i tego jakie są kobiety, a jacy mężczyźni (czyli w sumie to co napisałaś). Wyjątkowo porusza mnie, że wydawałoby się, że świat zmienił się od czasów Lady Di i asertywność kobiet i wyznaczanie przez nie granic nie powinny budzić aż tyle sprzeciwu i emocji. A budzą, szczególnie w Polsce, gdzie kobietom daje się kwiatka, ale szacunku często się poskąpi. Bardzo mnie to osobiście wszystko smuci.

  7. Blum, wydaje mi sie, ze sama, idac za brukowcami i nazywajac sprawe ”megxitem”, niejako podkreslasz sprawcza i apodyktyczna role Meghan w ich odejsciu od rodziny krolewskiej.

  8. Blum

    pam – nie pomyślałam o tym. Dzięki.

  9. Blum

    Pstra – ciekawa perspektywa. Mnie ten temat zainteresował również dlatego, że wierzę w leczniczą i oczyszczającą moc takich publicznych opowieści. Wierzę, że np. podglądając postępowanie Meghan i Harryego, wiele osób chcąc nie chcąc, coś sobie o tym pomyśli. Może skonfrontuje się z jakąś ścianą w swojej głowie, może zrobi sobie przestrzeń na inny model zachowania (niekoniecznie taki jak M i H). Trochę tak to działa na kręgach. Ktoś mówi swoją prawdę (często niewygodną), a my nie mamy miejsca na reakcję „ooo ja bym tak nigdy, ja to bym nie mogła”. Siedzimy z tym. Świadkujemy temu. I często wewnętrznie nas te opowieści totalnie zmieniają. Nie chcę oczywiście porównywać wywiadu o Oprah do kręgu 🙂 chcę tylko powiedzieć, dlaczego mnie to interesuje jako zjawisko. Ten wywiad to dla mnie wiele warstw, bardzo ciekawych do oglądania, z których na pewno wezmę dla siebie sporo mądrości.

  10. Poza wszystkim, co poruszyłaś, mnie dotyka najbardziej kwestia monarchii i niezdrowych, moim zdaniem, emocji, jakie ona budzi. Przy całym zrozumieniu symbolu, jakim jest królowa i uświęconej wiekami tradycji, to jednak, kurcze, ważmy proporcje. Chyba nie trzeba wymieniać problemów populacji, które powinny budzić większe emocje i dyskusje w mediach mainstreamowych na całym świcie, a tego nie robią. Jak się tak spokojnie zastanowimy na czym polega ta „służba publiczna”, to jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to potworny anachronizm. Myślę, że w całej tej sprawie ważna jest kwestia rasizmu i thats it, to powinno wybrzmieć przede wszystkim, a nie rozkminy kto jest więźniem protokołu, a kto nim nie jest, no ludzie! Efektowny teatr, dużo widzów, ale czy nasze prawdziwe problemy nie są gdzie indziej? Jakoś mnie to boli, że tyle pary w to idzie.

  11. Blum

    Marta – a to już czysty show biz. Wg mnie monarchia nie różni się specjalnie od kleru u nas – nikt nie wie po co są, nie wiadomo dlaczego mają ulgi, nie wiadomo czemu przywileje i dlaczego z publicznych pieniędzy są dotowani. Również złego słowa nie można na nich powiedzieć, bo ekhm tradycja i również ich syfy są zamiatane pod dywan. A jak Sekielscy zrobili o tym film, to w sumie w gazetach najwięcej pisano o tym, że Sekielski miał operację żołądka i schudł 😐

  12. Tak, to prawda, ale jednak różnica jest taka, że zwykle od show-bizu są „media szołbiznesowe”😉 a tym tematem zajmuje się Times, Guardian, Independent, Wall Street Journal, BBC, u nas tvn24, czekam po prostu na komentarz Rzepy i Gazety Wyborczej. To mnie najbardziej rusza i wkurza, żeby chociaż jakaś refleksja za tym szła… Dobra, kończę, bo zrobię się zgorzkniała;) Pozdrawiam!

Leave a Reply

.