listopad

Muszę przyznać, że o ile wczesna jesień była dla mnie łaskawa, o tyle listopad był jak damski bokser. Spuścił mi niezłe manto, wytarł mną podłogę i zostawił bez tchu…listopadowe love

Wcale nie chodziło o czynnik, którego bałam się najbardziej (czyli o zimną, szarą) pogodę. Ta właściwie rozpieszczała do ostatnich dni miesiąca.

longboard

Wykorzystywaliśmy to na maksa jeżdżąc na desce i spacerując z Lu.

Lula

Luna

Buty służyly mi zazwyczaj niezniszczone wiele lat, ale ta suczełka wyżełka zawsze, ale to ZAWSZE po mnie depcze. Nie rozumiem tego fetyszu.

wyżeł weimarski

but

Więc listopad był słoneczny, piękny i leniwy, aż tu nagle nie wprowadził się do nas całkiem niespodziewanie mój 14-letni pasierb, którego uwielbiam (a który przerasta mnie już o głowę). Wprowadził się nagle i oznajmił, że nie wraca do domu i zostaje z nami na zawsze. A my skonfrontowaliśmy się z naszym wyobrażeniem (albo wspomnieniem) o tym, jak to jest mieć 14 lat i no cóż… okazało się, że nic się nie zgadza. Mieliśmy wszystko to, co zrozumieją chyba tylko osoby żyjące w rodzinie zrekonstruowanej: telefony pełne chaosu od matki, maile pełne ponurych informacji ze szkoły, zaległe sprawdziany i lektury i rozmowy o życiu i śmierci, wychowawcze zaległości, młodociane pretensje i chwile olbrzymiej gratyfikacji. Mierzyliśmy się z tym wszystkim ramię w ramię, ale obecność chłopca była jak szkło powiększające. Jeśli sądzicie, że powiększyło tylko naszą relację, wszystkie jej mocne i słabe strony, to się mylicie. Syn skonfrontował nas z nami samymi, z ideą rodziny jako takiej, z kondycją świata, no słowem wywlekł z cienia wszystkie demony i zaprosił na herbatkę. I ja go bardzo za to cenię i szanuję. I to było trudne, ale najtrudniejsze było, jak pod koniec miesiąca jednak ochłonął i wrócił do domu. I wtedy właściwie wszystko zaczęło się sypać…

listopadowe

Nastała jakaś wielka pustka, ale pytania pozostały. Nie pomogła też moja osobista terapeutka, która nokautowała mnie na każdej sesji jak na ringu swoimi celnymi pytaniami. Było ich więcej niż odpowiedzi. I nadal tak jest. I czuję, że jestem z nimi sama…

osiędbanie essencess

Ponieważ wróciło całe podłe samopoczucie fizyczne, wdrożyłam wzmożone osiędbanie: napary, drzemki, multiwitamina, sport. Tu widzicie herbatkę Osiędbanie, którą stworzyliśmy wraz z Essences. Bardzo chciałam, żebyście Wy też mogły skorzystać ze sposobów, z których ja korzystam u siebie w domu.

mycie twarzy mąką z ciecierzycyStarałam się naprawdę dobrze zatroszczyć się o siebie. Testowałam np. mycie twarzy mąką z ciecierzycy i gorąco polecam ten sposób tym z Was, które borykają się z przetłuszczającą się skórą lub szukają  naturalnego myjadła do ciała (bez zapachu, lekko peelinguje, pełna protein, lekko pochłania sebum, na dłuższą metę może wysuszać).

Yogi Tea

W październiku polecałam Wam Yogi Tea z kurkumą, ale w listopadzie moją totalnie ulubioną jest ta świąteczna. Tyle tylko, że żadne napary świata, żadne maseczki, pazy, wizyty u fryzjera, nie pomogą, kiedy przychodzi prawdziwy kryzys. Kiedy trzeba się zmierzyć z bezsilnością, beznadzieją i zmęczeniem tak dużym, że nic tylko się położyć i gapić w sufit, bo nie ma się już nawet siły płakać (choć jak w listopadzie wylałam całe morze łez). To są tylko takie umilacze, ale nie zadziałają w tym stanie nawet w formie plasterka na ranę. Moja terapeutka zapytała, co, kto, z jakich zasobów korzystałam, kiedy udało mi się wyjść z sytuacji, w których czułam się tak bezradna, że wydawało mi się, że umrę.

blm

Moim pierwszym zasobem jestem ja sama! Nawet w chwilach, kiedy wszystko jest poza moją kontrolą mam oszczędności. Te oszczędności pomogły mi, gdy straciłam związek, dom i pracę. Pomagały mi niejednokrotnie wyjść ze złej sytuacji i powoli ją poprawić. Poduszka finansowa ratowała mi nie raz tyłek. Robi to nawet, teraz bo stać mnie na bycie w  terapii. Poza tym mam swoją osiędbaniową apteczkę pierwszej pomocy i mówiłam o niej w moim podcaście, do którego masz dostęp, jeśli wspierasz mnie na Patronite (odsłuchaj TU).

pan lis

Drugim taki zasobem są relacje! A będąc totalnie szczera, relacje z kobietami. I ja je zaniedbałam, a może nie tyle zaniedbałam, ile ja nie zdążyłam ich stworzyć mocnych, bo za miłością przeprowadziłam się do innego miasta. Być pozbawionym sieci społecznej jest fatalnie. Jest się wtedy zdanym na łaskę i niełaskę urodzaju w związku. Ja z resztą nie lubię się alienować i ludzie są dla mnie ważni. Kobiety są dla mnie ważne szczególnie. Lepiej słuchają, mocniej czują, potrafią się zaopiekować, wzruszyć, rozbawić. Przy kobietach oddycham pełnym (chociaż małym) cycem! Tu siedzę sobie u zaprzyjaźnionej ilustratorki Pan Lis, która jest przezdolną bestią.

girl power

Wygląda na to, że w rankingach prym wiodą koleżanki, które oprócz własnego towarzystwa zapewniają też trochę sierści gratis. Ania toleruje mnie średnio tylko raz w miesiącu, bo robimy wtedy z naszymi psami 10 km i podczas tych 10 km ciągle gadamy. To jest sport wyczynowy!

Lumi

Co dwa wyżły to nie jeden!

buty

Do Pauli poszłam z butelką wina, a wróciłam z zupą i butami, które odkupiłam za 50zł. Maharadża wrócił z pomalowanym paznokciem (pod kolor sznurówek).

Dom

Ze wsparciem przybyła też jak zawsze moja ukochana wiedźma. Spakowałam Lunę i wyruszyłyśmy w szaloną podróż (suczełka pierwszy raz jechała metrem i pociągiem) do chatki w lesie.

blimsien

Za dnia pracowałam w ciszy i chodziłam na spacery z Luną. Świat zrobił się brzydki, zastygł, umarł.

lunaAle było w tym też coś zachwycającego. W tej jedności szarego nieba z równie szarą, pokrytą szronem ziemią. Z umarłymi roślinami, z wilgocią wyblakłej trawy i zapachem grzybów.

park jesień

Aż ciężko uwierzyć, że chwilę wcześniej było tak!

park

I tak! Mimo to bezludzie i towarzystwo Ani pomogło. Robiłyśmy wiedźmie rzeczy, jadłyśmy, Ania paliła w piecu, wiatr tańczył pomiędzy gołymi gałęziami.

Oh LALA

Doceniając wsparcie kobiet tak bardzo, sama chcę się dzielić magią życzliwej obecności z innymi. Co miesiąc organizuję coś, na co sama chciałabym chodzić – relaksacyjne kręgi kobiet. W listopadzie czuję się jak zbity pies i oddałabym dużo, żeby ktoś mnie okadzał, relaksował, dawał dobre rzeczy do picia i słuchał tego, co mam do powiedzenia. I chociaż mam to od moich kobiet, chciałam, żeby każda z nas miała taką opcję. Chciałam się podzielić tym, co mam. Chciałam i chcę być dla innych. Widzę w tym głęboki sens.

wełniany dywan

Wojtek znalazł na śmieciarce piękny dywan. Wbrew wszelkim obawom nie ma pluskiew i okazało się, że jest w 100% zrobiony z wełny.

dynia

Sezon na dynie ominął mnie tej jesieni szerokim łukiem. Nie wiem jak to się w ogóle stało!

Kamienne posłanie to książka, która mnie wciągnęła od razu. Bardzo udane opowiadania Margaret Atwood. Polecam! Tak wygląda moja szafka nocna. Spray z olejkiem lawendowym, krem do dłoni i stóp i szklanka wody być muszą.

szczotkowanie na sucho

Z mojej listy późnojesiennego osiędbania: szczotkowanie na sucho. Zwłaszcza stóp i nóg. Nogi są teraz biedne, takie uwięzione w rajtuzach i spodniach.

798E2D3C-D2F2-4CE4-BE50-DEFDA01DFC66

Bardzo czekałam na grudzień, na świąteczną atmosferę, na jakieś miłe podsumowanie roku, ale aktualnie mam w życiu rozwałkę, syf, ból i smutek. I przyjmuję to. I oddycham z tym. Nie udaję, że tego nie ma, nie cofam się przed tym. Stoję (raz mocno, raz na chwiejnych nogach) i przyglądam się temu, bo wiem, że od mojego trzeźwego bycia tu i teraz, wiele zależy. To ważne – czy umiem w tym wystać? Z jakiego miejsca i co robię. Jakie dziury we mnie się odsłoniły i o jakie napełnienie proszą? Jakie są moje wartości i czy mam je z kim realizować? Z tym kończę listopad. I z tym różowym niebem. Mogę być zmęczona, ale mam dużo optymizmu w sobie. Optymizm jest moim trzecim zasobem, który ratował mnie wtedy, kiedy wszystko było poza moją kontrolą.

...

11 komentarzy

  1. Kaja Nowakowska

    Ściskam.
    W sumie też mam rozpierduchę.
    Mam podobne zasoby. Trochę się utożsamiam.
    Tyle że ja jednak szukam wsparcia również u mężczyzn. Bardzo odpowiada mi ten konkret, oszczędna ale szczera , skompresowana w małe pakiety troska. Bardziej rzeczowa. Uspokaja mnie to bardziej niż rozgadywanie i chuchanie pod skrzydła.
    To nie oznacza że moje kochane kobiety nie są ważne. Są ale inaczej.
    No i przyroda. Zawsze przyroda. Uśpione pąki drzew, zimna gleba, ołowianą rzeka, odgłosy jesienno-zimowych ptaków, porosty, nadrzewne zimowe grzyby…chodzę pomiędzy nimi i czuję wszystko końcami palców i to mnie uspokaja, koi, tonuje…daje oddech.
    Pozdrawiam
    Życzę żeby szybko było lepiej.

  2. Blum

    Nie mam nic przeciwko wsparciu mężczyzn, po prostu z powodu moich zainteresowań poznaję ich znacznie mniej lub są to przyjaciele mojego partnera głównie 🙂 ale masz rację, męska jakość jest bardzo fajna.

  3. Przytulam.
    Miewam ostatnio podobnie, choć trochę i cieszy i zarazem przeraża świadomość, że czułabym się o wiele paskudniej teraz, gdyby nie jesienna porcja osiędbania (Falvit, jeszcze jeden suplement, masaż, różne drobne rzeczy, Twój kobiecy krąg… między innymi).
    Wiesz, dla mnie relacje z kobietami są trudniejsze niż z mężczyznami. I o niebo łatwiej mi w nich dawać, być dla kogoś, zaopiekować się, niż to samo przyjąć – nawet, jeśli wiem, że mogę, że jest na to przestrzeń. Tego się uczę. Że nie zawsze muszę być Zosią-Samosią, która wszystko ogarnia uparcie sama, choć ledwie nadąża.

    Trzymam kciuki, żeby było już lepiej

  4. Klaudia

    Mam tak samo. Listopad przeorał mnie totalnie. Problemy w pracy, ciągła presja i świadomość, że nie mogę tego zmienić teraz, bo kredyt, bo w środku roku szkolnego nie znajdę nowej, sprawiły, że jestem wykończona psychicznie i fizycznie. Nic nie cieszy

  5. Przeczytalam ten post kilka razy, uwazam go za swietna lekcje „groundingu” – niewazne co wokol, moim najwazniejszym zasobem jestem ja sama… Sciskam Cie mocno i przesylam mnostwo energii <3

  6. Blum

    Justi – tak, ja mam zgodę i na listopad i na umieranie w naturze i na umieranie uczuć i na umieranie idei i na smutek. Trudno w tym wystać, ale przyjmuję życie z jego wszystkimi smakami.

  7. Wygląda na to, że najlepszy na listopad jest pies <3

  8. Blum

    Pies jest na życie najlepszy 😉 tak mi wychodzi ze statystyk (chyba, że W. wyjeżdża, a Luna robi rajd po krzakach, je gówna, nie słucha się, ucieka na spacerach i generalnie robi manianę 😉

  9. Justyna

    Przytulam wirtualnie, choć zdjęcia piękne, to życzę, żeby w sercu było lepiej.. Ściskam!!!

  10. Pan Lis ma strasznie małe łóżko! 😉

  11. Czytałaś książkę „dom Małgorzaty”? Polecam, może przyniesie Ci trochę relaksu.

Leave a Reply

.