Nigdy nie byłam dziewczynką marzącą o białej sukience. Nie uważam też, żeby ślub był najpiękniejszym dniem życia. Ale gdybym miała brać ślub, to koniecznie w naturze, koniecznie w klimacie boho, bardzo nie-bezowo, nie kościelnie, naturalnie, organicznie. Dyskretnie, subtelnie i bez wielkiego halo. Tak wiecie, że najważniejsze jest uczucie i świętowanie tego uczucia w gronie najbliższych mojemu sercu osób. I wtedy, gdyby mnie taka sytuacja spotkała, na pewno chciałabym mieć na sobie coś od Łucji Zając!
Łucja tworzy piękne, inspirowane naturą, delikatne dodatki, diademy, wpinki do włosów, biżuterię. Naprawdę kocham serię MARKI WARTE POZNANIA, bo mogę Wam pokazywać te wszystkie rzeczy tworzone z taką pieczołowitością. W dodatku są one made in Poland, a to dla mnie ważne, bo właśnie tu chciałabym wydawać swoje pieniądze. O pracach Łucji mogłabym napisać jeszcze wiele, na przykład to, że ręcznie barwi i układa kwiaty, albo że używa kryształów górskich, słodkowodnych pereł, kamieni półszlachetnych i eterycznych jak skrzydła ważki elementów, które wyczarowują ten klimat kojarzący się z łąką, lasem, rosą, kwiatami. Mogłabym wspomnieć, że przygotowuje swoje dzieła w pojedynczych egzemplarzach i może stworzyć coś na zamówienie, z kamieniami, które lubimy, które nas wzmacniają, z projektem dopasowanym pod nasz gust albo kreację. Ale zamiast rozpisywać się na ten temat zostawię Was z pięknymi zdjęciami i filmem z najnowszej kolekcji. I’m in love. It’s official.
Z Łucją Zając skontaktujesz się TU.
7 komentarzy
Czarująca. Ciekawy pomysł na filmik- nadaje biżuterii takiej egzotyczności…
Przepiękne!
Piękne! KasiaJ
tragiczny fillmik, panny tak smutne jakby zamiast na ślub szły na własny pogrzeb
Basia – a mi się bardzo podoba!
Marzę o ślubie w stylu boho, o jucie, wszystkim w drewnie i brązie, o łapaczach snów i tej całej bajce. Takie dodatki byłby jedynie dopełnieniem, ale ale do tego czasu jest jeszcze czas, że tak powiem. Zdążę uzbierać na coś z kolekcji.
Antypatycznie – moja mama zawsze mówiła mi jako dziecku „do wesela się zagoi” 😀 No i wykrakała, niejedno jeszcze się zdąży zagoić do czasu mojego domniemanego wesela hahaha