Jeszcze pracując na etacie, nauczyłam się gospodarować pieniędzmi w określony sposób. Miałam wtedy 3 konta. Dwa w mBanku i 1 w ING. Kiedy skończyłam pracować na etacie, założyłam jeszcze jedno… zastanawiasz się po co?
Po pierwsze, jestem lękliwą Vatą, która zamartwia się na zapas i wiecznie ma jakąś schizę. Po drugie, wolę się czuć bezpieczna niż wydawać pieniądze, co zabijało moją motywację do pracowania (a co uświadomiłam sobie na kursie Zadbana Finansowo).
Pracując na etacie, mogłam dawać z siebie 200% i dostawałam taką samą pensję, co pracując na 70%. Wysokość premii zależała od zrobienia wyniku przez całą markę, potem przez dział, a na koniec jak już weszło się w jeden z progów, dostawało się tyle proc., na ile ocenił cię przełożony. Demotywujące głupoty.
Na swoim za to, im więcej serca, czasu, efektywności, tym więcej pieniędzy… ale nie wiadomo jak się rozłożą na osi czasowej. Klienci rezygnują, projekty się kończą, nie dlatego, że jestem zła lub średnia, ale dlatego, że jestem wolnym strzelcem, wynajmowanym tylko wtedy, kiedy jest potrzeba. Musiałam na nowo nauczyć się wydawać na swoje przyjemności, żeby mieć motywację do zarabiania.
Obecnie korzystam tylko z kont w ING. Można zakładać subkonta, nie płaci się za przelewy pomiędzy nimi (mBank kasował 5 zł za każdy przelew powyżej pierwszego), ja nie mam do nich kart, a wypłacając z kont oszczędnościowych, nie płacę kar.
PODSTAWA
Na moje podstawowe konto trafia mniej więcej wysokość mojej korporacyjnej pensji – 3000 zł. Te pieniądze są przeznaczone na życie. Jedzenie, chemię gospodarczą, psa, rachunki, wynajem mieszkania, komunikację miejską, internet, telefon i wszystkie stałe opłaty. To i tak więcej o 500 zł niż wydawałam, mieszkając solo, ale teraz mamy taką sytuację, poza tym nie zależy mi, żeby się żyłować za 2500 zł. Jestem domatorką, kocham gotować i jeść, więc bez żalu przeznaczam te pieniądze na życie.
Pozostałe przychody dzielę na 3 części (poza pieniędzmi z Patronite, które mają inne zastosowanie):
PRZYJEMNOŚCI
⅓ trafia właśnie tu! Pula przyjemnościowa motywuje mnie zawsze, żeby popracować ciężej! Te pieniądze wydaję na masaże, świece zapachowe, ładne notatniki, ekstra zabiegi kosmetyczne lub kosmetyki spoza listy niezbędników (czyli np. kolorówkę). Z tych pieniędzy kupuję suplementy diety, magazyny, jem w restauracjach, spotykam się z przyjaciółmi na mieście, wydaję na kino, kupuję coś ekstra dzieciom itp.
Dzięki tym pieniądzom wiem zawsze na ile mnie stać, a kiedy żyję ponad stan. (jeśli danego miesiąca nie zarobię ponad 3tyś. po prostu oznacza to, że nie ma pieniędzy na przyjemności i czas się zabrać do roboty!).
SKARBONKA
Skarbonka jak to skarbonka służy do tego, żeby oszczędzać, ale też, żeby w końcu ją kiedyś rozbić. Dla mnie to pieniądze na kursy, wizyty lekarskie, wizyty eksperckie, książki doszkalające, sprzęt, terapie, duże wydatki do domu, prezenty świąteczne i podróże.
Co to dla mnie znaczy? Że tu zawsze musi coś być. W tym roku niespodziewanie moja ósemka, która rosła sobie od kilku lat, zrobiła mi figla, twarz mi spuchła, ząb zatrzymany, a fazę na wyrżnięcie się miał ostrą, musiałam go dość szybko wyrwać, co w Warszawie kosztowało ok. 500 zł. Z tych pieniędzy kupię sobie po tylu latach nareszcie własny kask motocyklowy i nowe spodnie (bezpieczeństwo jest ważne!) oraz sadzonki, ziemię i brakujące donice potrzebne, by urządzić balkon.
PODUSZKA FINANSOWA
To miejsce, w którym trzymam pozostałą ⅓ i są to moje oszczędności. Nie wierzę, że kiedykolwiek dostanę emeryturę, może zechcę kupić kiedyś mieszkanie, jestem też w tej sytuacji, że nigdy nie wiem ilu klientów i kiedy będę mieć. Poduszka finansowa to moje pieniądze niewybieralne, a od niedawna również niepożyczalne. Dzięki tej części mogłam nie panikować, kiedy straciłam pracę na etacie. Wiedziałam, że w razie czego, jak mocno przycisnę pasa (a jestem w tym świetna) mam nawet do pół roku na znalezienie czegoś nowego.
Kartę mam tylko do podstawowego konta, to zmusza mnie do myślenia ile i na co właśnie wydaję. Ten sposób sprawdza się u mnie od lat i go polecam. ING również polecam.
U mnie dochodzą teraz jeszcze pieniądze z Patronite, czyli każda złotówka, którą odsuwacie ode mnie zlecenia dla klientów, a mówicie: publikuj dla nas. Najpierw sądziłam, że będę te pieniądze rozdzielać na 4 części, traktując je, jako zamiennik tego, co zarabiam na komercyjnych projektach, które zżerały mój czas na prowadzenie Blimsien.
W istocie, wsparcie na Patronite daje mi głównie przestrzeń i czas, na poświęcanie się naszym tematom z uwagą, mocą i dociekliwością. No ale tu znów moje skąpstwo zagrało pierwsze skrzypce i podpowiedziało, żeby nie przejadać tych pieniędzy, tylko inwestować w tematy + rozwój bloga. Sukcesywnie wydaję te pieniądze, ale duża część z nich czeka na nowe pomysły, które chcę zrealizować. Dotychczas mogłam sfinansować dzięki nim:
porządny aparat
mikrofon
hosting
domenę
kilka książek
kilka kursów
składniki potrzebne do EKO eksperymentu
kilka talerzyków i ściereczek do fotografii kulinarnej
Co ciekawe, nigdy nie miałam tylu ofert od sponsorów, co teraz! Nigdy nie naginałam się, jeśli chodzi o współprace, ale czasami przyznaję, oferowane pieniądze były naprawdę dobre, a ja odmawiałam, bo nie pozwalało mi sumienie. Miałam jednak poczucie straty, bo mam świadomość, że działam w pewnej niszy, zależy mi na mówieniu tego, co naprawdę myślę i bardzo oszczędnego namawiania Was do konsumowania kolejnych rzeczy. Ci, którzy zazwyczaj mają budżet na współpracę są wg. moich standardów nieetyczni, a tych, których szczerze polecam, często na sponsoring nie stać, bo to jedno lub kilku osobowe firmy i jedyne, co mogą zaoferować to swój produkt. Zmieniło się więc tyle, że odmawiam z radością. Nie wezmę udziału w kampanii pewnego gazowanego ulepku, którego naprawdę nie polecałabym pić nikomu, nie wezmę udziału w greenwashingu kilku dużych marek, ani nie będę Was namawiać do wściekłego mycia się żelem do higieny intymnej, którego wcale a wcale nie potrzebujecie. 🙂
Jeśli podoba Wam się to, co robię i moja etyka, możecie przyczynić się do tworzenia treści, stawiając mi kawę na Patronite:
9 komentarzy
Hm, trochę słaby research do tekstu – mBank ma konto całkowicie za darmo, też można mieć subkonta i ma wspaniałą aplikację na telefon. Ja mam konto firmowe, prywatne, oszczędnościowe, „na podatek” (gdzie wpłacam 20% każdej faktury, na ZUS i podatek dochodowy) i wspólne z partnerem, wszystko w mBanku właśnie. swoją drogą, ciekawi mnie, czy prowadzisz działalność?
Cześć!
Taki sposób gospodarowania kasą jest mi bardzo bliski i wydaje mi się być najrozsądniejszą drogą. Sama zawsze rozdzielałam przychody na kilka części i właśnie to, że mam gdzieś jeszcze trochę zakitranych monet, dawało mi poczucie względnego spokoju finansowego. Zawsze zastanawia mnie jednak (i przez to też przeraża) ta opcja braku emerytury – czy to pracując na własny rachunek, czy na etacie, bo tutaj nic nie daje, myślę, gwarancji. Jestem ciekawa, jak Ty to widzisz? Widzisz siebie wciąż pracującą i zarabiającą? Zakładasz, że uda Ci się odłożyć na tyle, żeby żyć w miarę na luzie? Nie masz w sobie lęku o to? Przyznam, że w moim odczuciu, to jedna z bardziej przerażających myśli 🙂
A.
Anonim – nie myślę o tym, niezależnie od ilości zapłaconych składek (żal mi myśleć, że tyle lat mojej pracy przepadnie), nie staram się też skrupulanie wyliczyć, czy przeżyję za oszczędzone pieniądze gdyby miały być zamiast, a nie obok emerytury. Kiedy to rozkminiam czuję się sparaliżowana lękiem i nie mogę dosłonie się ruszyć, a co dopiero sprytnie działać.
Monika, to nie research tylko moje doświadczenia z tymi dwoma bankami, być może faktycznie są funkcje, których nie znam, albo jeszcze lepsze banki, z aktualnie lepszymi promocjami. Jestem jednak pewna, że za drugi przelew w miesiącu z konta oszczędnościowego w mBanku jest pobierana opłata (wielokrotnie się nacięłam), również wypłaty z bankomatów były dla mnie niewygodne (wysokie prowizje poza moim bankomatem). Mam w mBanku również konto firmowe i ono faktycznie jest bardzo wygodne (choć tu nie mam porównania z innymi bankami i nie dotyczy to tematu oszczędności). Aplikacji na telefon nie mam w żadnym z powyższych banków i nie planuję mieć (nie lubię nadmiaru apek w telefonie). Moje doświadczenie jest takie, że nie warto się przywiązywać do banków, bo podobnie jak operatorzy telefoniczni, często kolejny bank ma dla nowego klienta lepszą ofertę niż stary za „wierność”. Obecnie ING też zmienia zasady np. wypłat z bankomatów, co nie jest dla mnie najlepszym rozwiązaniem.
Z perspektywy oszczędzania w zasadzie interesuje mnie tylko, żeby przelewy były natychmiastowe, darmowe, a wypłąty nawet z kont oszczędnościowych nie sprawiały, że coś tracę. Mówisz, że Ty polecasz mBank? 🙂
Fajna organizacja pieniądza, z emeryturą ja bym jednak była optymistką, sama odkładam co miesiąc w ubezpieczalni, bo w ten sposób są to dla mnie środki nienaruszalne, nie myslałaś o lokacie? Tak żeby ta poduszka finansowa miała szansę rosnąć, nieraz są fajne oferty od banków
Basiu, mówiąc szczerze to taki mój basic, trochę jak trzymanie forsy w skarpetach. Z pewnością z czasem byłoby dobrze, coś z tymi pieniędzmi zrobić – ulokowac lub zainwestować, na razie jednak nie jest to kwota, żebym już musiała o tym myśleć.
Mam też takie przekonanie wyniesione z domu rodzinnego, że jeśli ktoś nie zna się na takich sprawach, powinien zachować ostrożność. Zarówno moi rodzice jak i babcia próbowali inwestować na różne sposoby, ale nie przyniosło to nic dobrego i wszyscy w sumie wyszli stratni (i na obligacjach i innych takich). Dla mnie na razie to czarna magia, ale pewnie wrócę kiedyś do tematu.
Zechcesz się podzielić z nami swoim doświadczeniem?
Planuję założyć sobie konto w innym banku żeby wpłacać na nim pieniadze na czarną godzinę. Wiem że jak nie będzie ono połączone z moim głównym kontem to jest większa szansa że nie wydam tych pieniędzy wcześniej.
Ja też się nie znam, dlatego nie wybierałam niczego z komentarzem” wysokiego” lub „umiarkowanego ryzyka”. Latem miałam większą sumę do zagospodarowania i znalazłam lokatę na 3%, była 4miesieczna, nie było warunku zakładania konta w banku. 3% można było dostać jako ofertę specjalną, potem już nie było tak fajnie, wiec liczyłam się z tym że z powrotem przeniosę kasę do mbanku i tak się stało, ale zamiast dawać ją na konto skorzystałam z ich lokaty na 6 miesięcy. To była gorsza oferta (1,7%) ale zawsze coś tam pracuje..
Wiem że banki oferują spotkania z doradcami finansowymi, raz skorzystałam, była to dla mnie czarna magia, ale wraz z materiałami któ®e dostałam- można było doczytać i się w miarę połapać. Lokat szukałam tutaj: https://najlepszelokaty.pl/ranking-lokat choć i tak warto gadać z bankiem bezposrednio.
W mBanku drugi przelew z konta oszczędnościowego w miesiącu to 9zł. Tak więc mbank do funkcji takich jak u Ciebie kompletnie się nie opłaca.