Zasiadając do pisania książki o jesieni bardzo się martwiłam, czy na pewno mam do powiedzenia wystarczająco dużo. Później z książki o jesieni, zrobiła się książka o jesieni i zimie – to była naturalna ewolucja. A jeszcze później okazało się, że niestety ale musimy poprzestać na objętości oscylującej wokoło 350 stron. Napisałam znacznie więcej. I dziś się jednym z tych „więcej” podzielę, a jeśli chcesz przeczytać książkę podrzucam link CIEPŁO. Najprzytulniejszy poradnik osiędbania.
Lista rzeczy, które połączą Cię z duchem jesieni i zimy:
- Stwórz playlistę na różne okazje związane z jesienią i zimą. Jazz do spotkań z przyjaciółmi, klasyczne kolędy, deszczowe, melancholijne piosenki lub piosenki do słuchania w wannie. Muzyka pomaga wykreować przytulny nastrój. No i jest to jakiś sposób by uniknąć Last Christmas, jeśli naprawdę jej nie lubisz.
- Załóż, że przynajmniej raz w tygodniu spróbujesz ugotować lub upiec potrawę z całkiem nowego przepisu.
- Sprawdź wystawy w Twoim mieście. Może interesuje Cię jakieś konkretne muzeum, okres w sztuce, wydarzenie artystyczne? Ja nadal nie byłam w muzeum etnograficznym w Warszawie, a ponoć jest świetne. W tę aktywność można łatwo wciągnąć również młodszych członków rodziny.
- Jesień i zima są długie i sprzyjają więziom, ale też kontemplacji – co powiesz na zrobienie drzewa genealogicznego Twojej rodziny? To dobry moment, by chwycić za telefon i wysłuchać rodzinnych historii. Nawet gdyby drzewo miało być jedynie pretekstem do wysłuchania wspomnień bliskich – uważam, że warto.
- Znajdź przynajmniej kilka planszówek, w które nauczysz się grać.
- Idź na grzybobranie.
- Zorganizuj jesienny piknik.
- Przetestuj 5 przepisów na dania z grzybami, dynią lub innymi sezonowymi warzywami i owocami.
- Lubiłaś 1. września? Kup sobie nowy, piękny zeszyt, w którym będziesz prowadzić dziennik, robić ćwiczenia albo zapisywać sny.
- Przygotuj sobie przytulną gawrę. Jesienią i zimą spędzamy więcej czasu w domu. Czas go uprzytulnić!
- Wypij grzańca podczas spaceru starówką (albo ciepły kompot wprost z butelki termicznej).
- Regularnie spaceruj – nawet jeśli nie masz psa. Znajdź sobie jedno drzewo lub krzak, które będziesz codziennie odwiedzać. Przyglądaj się, jak subtelnie się zmienia każdego dnia przez jesień i zimę. Możesz też zadawać mu pytania np. “czego możesz mnie nauczyć?”. Jako dorośli tracimy trochę naszej fantazji, ale spróbuj zaprosić do tej zabawy dziecko, a zobaczysz, co drzewo ma mu do powiedzenia.
- Zrób coś własnymi rękoma – talerz z gliny, szalik na drutach, bransoletkę, rysunek, świąteczny stroik na drzwi, ciasto z kruszonką. Odkryłam, że stwarzanie rzeczy ma zbawienny wpływ na poczucie sensu i własnej sprawczości. Zwłaszcza, kiedy pracuje się wirtualnie z abstrakcyjnymi rzeczami, takimi jak liczby, pojęcia, plany sprzedaży itp. Wytwór własnych dłoni przynosi ukojenie. Niektóre moje znajome zrobiły z tego prawdziwe hobby i dziś szczycą się tym, że umieją rozpoznawać zioła, piec chleb, robić nalewki, albo świetnie znają się na roślinach i potrafią uratować te, które dogorywały u innych.
- Naucz się robić karmel w domu.
- Podziel się ciastem z sąsiadami.
- Układaj puzzle.
- Czytaj dla przyjemności.
- Opracuj wieczorne rytuały, które odciągną Cię od źródeł światła niebieskiego takich, jak tablet, smartfon czy komputer.
- Przeznacz sobotę na tzw. Selfcare Saturday, kiedy nic nie trzeba a wolno wszystko – chodzić w piżamie, zjeść późne śniadanie, które bardziej przypomina deser, zbudować fort na środku pokoju, czytać książkę pod kocem lub leżeć w wannie. Masz rodzinę? Nie znam rodziny, której członkowie protestowaliby na pomysł na jeden dzień w tygodniu, kiedy nie ma planów i można się snuć po domu bez celu.
- Zorganizuj ognisko w plenerze.
- Stwórz swój rytuał związany z nieżyjącymi bliskimi, który pozwoli Ci na chwilę zadumy, nawet jeśli nie jesteś religijna.
- Przygotuj własną mieszankę kakao.
- Naucz się czegoś nowego – niekoniecznie czegoś, co się przyda, będzie potrzebne w pracy, czy gdziekolwiek indziej. Ucz się dla czystej radości uczenia się. Ja w wolnych chwilach oglądam dokumenty o oceanie i szlifuję włoskie słówka, chyba tylko po to, by zrozumieć, że knajpka za rogiem oznacza: My Włosi. Nauka jest wspaniała, kiedy na jej końcu nie czeka egzamin i kiedy samemu procesowi nie towarzyszy zbędne napięcie.
- Przygotuj paczkę dla bliskiej osoby, która sprawi, że ta osoba poczuje się kochana. W środku może być coś pysznego np. domowy wypiek, słoiczek miodu, książka z drugiej ręki, papierowy napisany przez Ciebie list, zakwas z buraka, dżem, butelka wina – właściwie, co tylko przyjdzie Ci do głowy. Wysyłanie sobie takich paczek to tradycja w mojej rodzinie, czasem przygotowuję je również dla znajomych.
- Podsumuj rok przygotowując fotoksiążkę lub pisząc list do roku.

5 komentarzy
Piękne pomysły! Mam nadzieję,ze uda mi się zrealizować wszystkie, bo każdy z nich bardzo do mnie przemawia.
Świetne pomysły. Część z nich już zrealizowane (wszystko w temacie grzybów). O części sama myślałam. Jak chociażby o wypróbowaniu nowych przepisów. Mam stos tylko przejrzanych książek kucharskich. Uwielbiam je kartkować, ale zawsze wracam do sprawdzonych przepisów. A przecież tyle cudnych smaków do odkrycia w praktyce pozostaje. Może wreszcie jesienne i zimowe weekendy lub wieczory na to pozwolą. Miałam w planach naukę portugalskiego, by przy kolejnej wizycie w Porto zamówić coś w lokalnym języku. Ale chyba wpierw powtórzę hiszpański, bo zal mi utraconej płynności. A przed snem wracam do czytania. Twoją książkę już mam:)
Z jednej strony spodziewałam się banalnej jesiennej listy, bo co jeszcze nowego lub w nowy sposób można powiedzieć o jesieni? Z drugiej wiedziałam, że jak Ty piszesz, to nie może to być nic oklepanego. Cudowna lista, już oczami wyobraźni widzę, jak robię większość z tych rzeczy. Książkę dopiero zaczęłam czytać, ale już w kuchni dynia czeka na przerobienie na zupkę, bo ktoś w Twoich stories narobił mi smaka.
Punkt 12 jest super, dziś byłam na spacerze w poszukiwaniu mojego drzewa, znalazłam piękną jabłoń 🙂 Książka jest fantastyczna, czuć w niej Twoją energię!
Dziękuję bardzo za miłe słowa. Ja zauważyłam, że mam już „swoje” drzewa i krzaki w każdym mieście, w którym mieszkałam 😀 a nawet w okolicy. To bardzo fajny element kontemplacji i połączenia się z naturą.