Tak. Wychodzenie poza swoją strefę komfortu może również następować w postach. Nie jestem największą fanką przesadnego make-upu, doczepianych włosów, paznokci, solarium, operacji plastycznych i kobiecości w typie Barbie. No i co z tego?
Dziś zamieszam wideo młodej dziewczyny, która prawdopodobnie nie zostałaby moją przyjaciółką w realnym świecie. Po prostu nie ta wibracja. Trafiłam na to wideo całkiem przypadkiem, ale pomyślałam że mogłabym je pokazać. Ludzie bardzo chętnie wypowiadają się arbitralnie o ciałach innych osób. No, ręka do góry kto tego nie robi? I jasne, czasem aż ciśnie się na usta, że ktoś namalował sobie twarz na własnej twarzy albo… „o kurwa, ale się pokolorowała, wydziarana baba ha ha ha”. Czasem mam ochotę potrząsnąć kimś z pytaniem „co miałaś na myśli malując sobie brwi markerem dziewczyno” lub „czy ubierał się pan po ciemku?”. Ale jest jedna rzecz. To nie mój cholerny interes. Może mi się nie podobać, może być w mojej opinii w złym guście, mogę nawet powiedzieć o tym najbliższej przyjaciółce. Ale nigdy tej osobie. Zwłaszcza kiedy jest to osoba mi nieznana.
Bardzo pilnuję się tej zasady. To co mówi laska w swoim filmiku jest dla mnie totalną podstawą. I zgadzam się z nią również w tym momencie, kiedy mówi o internecie. Uważam, że to, że ktoś wystawia się na widok publiczny, nie może być powodem do atakowania go. Nie myślę tu jedynie o blogerkach, internetowych magazynach, ludziach którzy mają kiepskie ustawienia prywatności, ale też o celebrytach. Obrzucanie ludzi gównem świadczy bardziej o Tobie niż o tych ludziach. Jest rażącym brakiem dobrych manier. Wiesz co mam na myśli? Pogląd, że ktoś pokazuje się, więc my mamy prawo go ocenić jest idiotyczny. Internet i „real life” się przenikają. Oczywiście, że internet niesie ze sobą wiele zagrożeń. Oczywiście, że się rozwija i powinniśmy korzystać z niego ostrożnie. Ale z drugiej strony… on ma szansę i możliwość zbliżać. Frida Kahlo mówiła:
A teraz, dzięki internetowi, masz szansę dowiedzieć się, że to prawda. Jeśli jesteś aspirującą weganką, która interesuje się rozwojem osobistym, słucha rock’n’rolla, kocha tatuaże i chce jeździć na wrotkach, a w dodatku nie jesteś zbyt imprezowa i kochasz swój koc, kota i litry herbaty, zobacz, nie jesteś sama. Jestem nie tylko ja,patrząc po instagramie, jest nas na pęczki! Więc nie tylko możemy nie czuć się samotni, możemy też znaleźć znajomych, którzy łapią czaczę, robić z nimi rzeczy, podpytywać o ich doświadczenia, zapytać jak pieką cholerne bezglutenowe muffinki albo co myślą o prawie przyciągania. I to wszystko jest kapitalne, pod warunkiem, że ludzie nie będą jednak aż tak przezorni i ostrożni. Ja na przykład mówię głośno bo mam wrażenie, że trafiam do niszy. Trafiam do ludzi podobnych do siebie, którzy wpadają tu bo czują w taki sam sposób. Czuję się u isbeie i komfortowo, ale nie wiem co zrobiłabym gdyby spotkał mnie najazd trolli. Teraz być może, dałabym trollom w ryj. Ale kiedyś bardzo bym się przejmowała. Nie wolno się przejmować, ale co ważniejsze, nie wolno być trollem. Bo to sprowadza całą dyskusję do „nie chcesz być omawiana, nie pokazuj się”. Ale jak to? Chowaj się? Bądź grzeczna? Schyl główkę? Idąc tym tropem dalej – NIE PROWOKUJ ZACZEPKI. Oj, kobiety nasłuchały się tego już dość, w przeróżnych wariacjach, żeby znów im to mówić. Czy tak samo miałoby być w całkiem namacalnej przestrzeni publicznej? Nie wychodź z domu, bo jesteś gruba? Nie noś tej sukienki, bo wylewa ci się tłuszcz? Jak mogłaś wyjść tak z domu? Dlaczego pokazujesz się innym i publicznie karmisz piersią? Siedź ze swoimi bachorami w domu, bo my nie chcemy żeby nam hałasowały? I tak dalej i tak dalej?
Nie byłoby dobrze, gdyby świat miał tak wyglądać. A skoro nie podchodzę do kogoś w realu, i nie mówię mu „okurwa, ale krzywo stawiasz stopy, masz garba i seplenisz” naturalnym dla mnie jest, że nie robię też tego w internecie, ani na pudelku (to jest już w ogóle podstawa podstaw, unikać serwisów plotkarskich, przygodę z minimalizmem zacząć od eliminacji, krwawej i bezwzględnej, idiotycznych treści).
Bądźmy dla siebie mili. Nawet kiedy jesteśmy tak od siebie różni.
P.S Jeśli w dodatku nie tylko przestaniesz dowalać ludziom realnie, ale też przestaniesz nadawać na innych przyjaciółce, a potem zaczniesz kontrolować swoje myśli i na każdy chamski komentarz pod cudzym adresem, spokojnie sobie odpowiesz „taka/taki jest, nie moja rzecz” zyskasz bardzo wiele. Ten chamski głos najprawdopodobniej odwali się też od Ciebie!
P.P.S No wiem. Nie jesteśmy aniołami. Nikt nie mówi o byciu idealnym. To proces. i to też jest całkiem wporząsiu.
15 komentarzy
Popieram całą dusza i sercem 🙂 Właśnie dlatego wchodzę na tego bloga jak i na wiele innych: z powodu takiej inności. Innym z powodów jest też to, że chciałabym tak przebojowo i pewnie podchodzić do siebie, innych ludzi jak Ty. Ale z tym mniejsza 🙂 Dzięki za wszystko to czym się dzielisz i proszę o więcej 🙂
Izaaa – ee tam. Nie powiedziałabym,że jestem jakaś mega przebojowa. Na pewnym etapie po prostu uznałam, że trzeba podzielić sprawy, w które pozwalam ingerowac ludziom, i w które nie pozwalam. Nadal mam problem ze stawianiem granic, często wstydzę się to zrobić albo robię zbyt agresywnie, spodziewając się ataku, który jeszcze nie nastąpił.
Niemniej, cieszę się, że czytasz i pozdrawiam 🙂
Trollowanie trollowaniem, ale ja z hejtem spotykam się nawet poza internetem. Na ulicy słyszę jak ludzie głośno wyrażają opinię o kształcie moich oprawek, wielkości mojego biustu i nie umiem sobie już z tym poradzić. Nic nikomu nigdy nie zrobiłam, a obcy ludzie dookoła mnie komentują między sobą każdy aspekt mojego wyglądu między sobą aby przypadkiem nie uszło to mojej uwadze. Tak jestem zakompleksiona i walczę codziennie z samą sobą żeby wyjść z łóżka i walczyć o szczęśliwe życie, miewam gorsze i lepsze dni, ale schizofrenii jeszcze się nie nabawiłam. W internecie jesteś „anonimowy”, a co jeśli ludzi na ulicy mówią o Tobie okropne rzeczy? Co wtedy, Blum?
Prawo przyciągania? Czyżbyś czytała Sekret?
Muszę przyznać, że może nie wytykanie komuś wyglądu etc., ale samo ocenianie kogoś, pod jakimś względem, przeszłam w swoim życiu. Jedna sytuacja w moim życiu powiedziała mi STOP. Nauczyłam się żyć swoim życiem. Teraz kiedy idę ulicą małego miasteczka nie obchodzi mnie już czy ta Pani ma stare ubrania, czy są markowe, czy może ta pani jednak powinna zmienić kosmetyczkę 🙂 Owszem, patrzę na ludzi, lubię to robić, ale przestałam kogoś oceniać tylko po wyglądzie. Kiedy nauczymy się to robić, żyje się o wiele łatwiej.Wtedy też sami w pewien sposób zaczynamy rozumieć, że my również nie powinniśmy się martwić czyjąś opinią. Bo kiedy sami oceniamy innych, zapominamy o tych wcześniejszych. Dlatego właśnie opinię innych możemy, a nawet musimy wyrzucić do kosza.
Pikaczu – wiem jakie to wkurwiające. W przeszłości ludzie bardzo często komentowali mój wygląd. Zwłaszcza tatuaże lub kolczyki, co i tak jest łatwiejsze niż kiedy ktoś komentuje Twój biust,nogi, tyłek, nos – no bo tatuaże to na własne życzenie, nos już nie. Ale z drugiej strony to, że mam tatuaże też nie uprawnia innych do obrażania mnie. Teraz już się z tym raczej nie spotykam. W każdym razie masz 3 opcje:
1 Udać, że nie słyszysz i powiedzieć sobie w duchu „to tylko i wyłącznie moja sprawa i może jeszcze osoby, która ze mną spia, niech spadają”. To dobra postawa kiedy masz gorszy dzień albo sytuacja jest zbyt niebezpieczna na pyskówkę (w zeszłe wakacje biegałam po osiedlu i pracownik punktu gier obleśnym wzrokiem mnie zeskanował i zamlaskał „dupeczkaaaa” a młody gość. Szczerze? Miałam ochotę podejść tam i dać mu klapsa w dupę i skomentować. No ale życie to nie grindhouse, nawet jakbym obraziła jego matkę, jest duża szansa, że może mnie zaatakować, a przecież tego nie chcę).
2 Kiedy słyszysz komentarz dwóch osób, które między sobą mówią, ale tak żebyś usłyszała, możesz powiedzieć „Mama Pana/Pani nie nauczyła jak niekulturalne jest komentowanie cudzego wyglądu? Jeśli już musi się pan/paniwykazywac takim brakiem taktu proszę to powiedzieć na tyle cicho żebym nie słyszała albo na tyle głośno i bezpośrednio do mnie, żebym również mogła pana/panią skomentować”. To zamyka każdego kogo mama jednak uczyła, że nie wolno albo sam siebie chciałby uważać, za kulturalnego człowieka. W tym działa na babcie oraz podtatusiałych panów.
3 Skomentuj też. Jak usłyszysz krzywy tekst o swoich oprawkach pojedź komuś po gaciach i powiedz „stary, zdejmę te bryle ale ten piwny brzuch, który sobie wyhodowałeś jest serio kiepski. Zamiast obczajać innych rusz dupę i zajmij się sobą”. Działa doskonale na panów w wieku mojego taty. Robię to często kiedy ktoś komentuje moje tatuaże w formie „ale się gówniara obgryzmoliła, jak toto wygląda”. Oczywiście nie sprawito, że zmienią zdanie na Twój temat, zaplują się jadem no ale kij z nimi?
Jest też opcja, że jeszcze nie przekroczyłaś magicznej granicy wieku jaką jest skończenie Liceum. Ludzie dotego czasu mają nieźle najebane.Potem im mija i nie bawią się w pudelka na żywo. Jeśli jesteś bardzo młoda, musisz to przecierpieć. Jeśli masz ochotę na których z 3 wariantów – you welcome. Trzeba mieć klasę, ale niekoniecznie dla ludzi którzy jej nie mają. Pierwszemu nie zaczepiać i mówić takim językiem, żeby dotarło.
A przede wszystkim – do siebie samej mówić ładnie i wiedzieć, że to jak wyglądasz, serio nie jest ich sprawą. Zadowalaj w tym względzie tylko siebie i osobę, która na Ciebie leci 😉
Ciągle się tego uczę, mam nadzieję, że idzie mi coraz lepiej. Chyba faktycznie idzie nieźle, bo nieraz mnie wykluczono już z pkotkarskiwgo kółeczka ponieważ zbywalam każdy oceniający komentarz. Zdaję sobie sprawę, że skoro nie chciałam być uczestniczka, stałam się obiektem i przez chwilę to nawet zabolało, ale teraz spływa gładko i bezszelestnie 🙂
Dzięki Blum za wiarę w dobro!
Magiczna granica wieku – dokładnie! Na studiach bardzo (pozytywnie!) zaskoczyło mnie to, że ludzie nie mają problemu z moją wegańską dietą, a jak zahaczają o ten temat to tylko ze szczerym zainteresowaniem. Jaka ulga po liceum 😉
Z drugiej strony, miałabym opory pójść do ogólniaka w starej, flanelowej koszuli i z rozczochranymi włosami, takie towarzystwo. Teraz jak mam bardzo zły dzień/kaca, to zwlekam się z łóżka i idę na wykład, a nikogo nie obchodzi jak wyglądam. I gdzie tu znaleźć motywację, by się ładnie odstawić na rano? : D
Ja tam się nie odstawiam do pracy. Lezę jak mnie wygodnie i ile mam czasu. Rano wolę poćwiczyć niż loki układać. Ale staram się odstawić raz na jakiś czas, jak idę na randkę z Surferem albo z przyjaciółką. Coby mieć trochę radochy z własnego ciała, a nie że same obowiązki, mycie włosów i piłowanie paznokci haha
To nie jest tak, że spotykają się tu ludzie, którzy ślepo patrzą Twoje poglądy i styl życia jak w niedoścignione bóstwo. Ja na przykład wielokrotnie dostrzegam, jak zwyczajnie się mylisz. Ale doceniam Cię za otwartość i brak spiny nawet w tematach,które ewidentnie stanowią dla Ciebie ważną wartość i trudno wyzbyć się wtedy moralizatorskiego tonu. W jednym się zgadzamy. Nie ma sensu kogoś atakować krytyką. Ja nieraz czytając Cię myślę sobie; „Cholernie się mylisz”, ale po co mam wkraczać z buciorami w Twoją ewolucję poglądów i dojrzewanie? Nie lepiej dać Ci szansę, żeby Twoje własne poglądy się zweryfikowały? Pamiętam Cię jeszcze z czasów,kiedy na blogu nie lubiłaś ludzi. Był taki czas kiedy kontrastowałaś swoją wyjątkowość z pospolitością otoczenia. Myślałam sobie wtedy; „Ta „pogarda” zaprowadzi Cię do gorzkiego uczucia samotności’. To ciekawe było obserwować Twoją przemianę. Doceniajmy się, ale nie hejtujmy. Krytyka jest zła, nie motywuje.A błędy,które popełnia człowiek i tak zweryfikuje jego własne życie. Pozdrawiam i lubię czytać,mimo że światopoglądowo jesteśmy dwiema osobnymi wyspami:)
No widzisz, tym bardziej to ciekawe, bo nigdy nie byłam samotna. Zycie nie dalo mi w duoę. Mam niebywałe szczęście do ludzi i myślę, że to ich dobroć i akceptacja mnie pootwierały i zmusiły do zmiany uczuć (nawet nie poglądów).
W wielu kwestiach też nie można powiedzieć czy ktoś się myli czy nie, bi każdy z nas ma inne wartości, cele, potrzeby i granice. Dla jednych moje życie byłoby nie do zniesienia, ja jestem zadowolona.
A z czuciem tak samo, miałam na myśli pewbe poglądy czy może zajawki. Nigdy nue stawiam się na piedestale. Mam świadomość kim jestem i po co. Jeśli ktoś może coś ode mnie wziąć, chętnie się podzielę. Nie mam ambicji żeby ktokolwiek mnie nasladowal i nikogo nie chcę przekonywać na siłę. Dlatego bardzo cenię sobie, że nie mam tu ludzi którzy chcą polemizować.
Nie czuję potrzeby dyskusji na blogu o tym, że kościół jest spoko, mięso pyszne, a sport śmierdzi. Oczywiście każdy może myśleć co chce, ja jednak lubie skupiać ludzi którzy choć w części są podobni do mnie. Wymiana wiedzy na interesujące tematy będzie większa. Nie chcę weryfikować tu swojej drogi. Raczej interesuje mnie gdzie jest najtańsze paliwo i najlepsza szama po drodze 😉
Mama mnie zawsze uczyła żeby komentarze ignorować i nie zniżać się do czyjegoś poziomu ale wcale mi to nie pomagało i tylko powodowało większą frustrację, gniew, uczucie bezsilności i w końcu byłam w stanie uwierzyć tym komentującym, że faktycznie jestem taka i śmaka.
Samej sobie bym poradziła, żeby robić to co czułam – gdy miałam 8 lat i chciałam komuś przywalić – zrobić to, gdy miałam 15 i cisnęła mi się wiązanka albo bardziej kulturalny dis – zrobić to.
Teraz gdy jestem dorosła takie sytuacje zdarzają mi się rzadko ale pamiętam gdy ze 2 lata temu pewnemu „miłemu” panu na przystanku powiedziałam spierdalaj. I mi ulżyło.
Spoko, ktoś może stwierdzić, że nie mozna odpowiadac chamstwem na chamstwo, że nie warto się zniżać, ale nie każdy może być żyjącym w bańce mistrzem zen, i jak kogoś to dotyka to nie ma sensu dusić tego w sobie, dla higieny zdrowia psychicznego.
Do tego jeszcze dochodzi wtrącanie się w cudze życie, religię i wybory. Czasami mam wrażenie, że czym więcej się mówi o pozwalaniu innym być sobą, tym bardziej się tym nikt nie przejmuje.
I od innej strony. Bo postrzegamy innych tak jak i siebie i to właśnie osoba z kompleksami na punkcie swojej wagi (naj)prędzej będzie komentować cudzą. Więc może nie tyle nie hejtujmy, co nie dowartościujmy się poprzez poniżanie innych. W końcu chcemy by nasza wartość była względna, czy bezwzględna?
Norma Sam – dobre spostrzeżenia.
To jak z tłumaczeniem gwałtu krótką spódniczką. „Jakbyś nie wyglądała jak wyglądasz to by nie gadali. Ubierasz się tak, malujesz – spoko. Twój wybór. Ale nie oczekuj, że wszystkim będzie się to podobać.”
Ja nie oczekuję, że wszystkim będzie się podobać. Oczekuję, że nie będą bucami.
Osobiście staram się nie czepiać cudzego ciała i cudzego wyglądu. Tak jak to możliwe. Nie patrzeć z odrazą, nie śmiać się za plecami. Bo ludziom bardzo łatwo mówić, że są tolerancyjni. Ale jak baba nałoży pół kilo tynku to już jest za przeproszeniem dziwka. A jak facet spódnicę założy to jest już… też dziwka. A jak kto źle dobierze ciuchy to ja przepraszam, ale mógłby się postarać. I tak dalej i tak dalej, a tolerancja tym czasem ucieka bokiem.
Fajny wpis i fajny blog 🙂 Będę zaglądać.
Zgadzam się z Tobą w pełni! Jakiś czas temu postanowiłam przestać interesować się życiem innym. Koleżanki kogoś obgadują, nie odzywam się. Jasne, też mnie wkurza ta i ta osoba. Ale staram się karcić za złe myśli o innych – nie wiem dlaczego są takie, jakie są. Może przeżyły w życiu coś, przez co teraz są takie wkurzające. Mam nadzieję, że w końcu dojdę do takiego etapu, w którym po prostu nie będę myśleć źle o ludziach.