Jest spora szansa, że zarówno Wy, jak i mój partner całkiem niedługo będziecie mieć dość strączków. Podczas nauki Ajurwedy i układania jadłospisów, dostrzegłam bardzo dużo błędów, które robię. Przede wszystkim jem głównie warzywa i kasze/ryże. Wydawało mi się, że przecież to wspaniała przemiana, bo kiedyś głównie jadłam chleb z serem i makarony w śmietanowych sosach. A tu wielkie zdziwienie, bo tyję, bo nie czuję się tak dobrze, jak bym chciała, a przecież kasze, warzywa, gotowane w domu, mało używek… Dlatego w ramach zadania domowego dostałam wyzwanie, żeby zaprzyjaźnić się ze strączkami.
Moją misją jest nauka obsługi różnych odmian fasoli (już teraz leci do mnie paka z badapak.pl). Zaobserwowanie, jak na mnie działają i jak z ich strawnością (wg. Ajurwedy nie wszystkie strączki są dla wszystkich konstytucji), jak je przyprawiać, jak gotować i jak podawać. Według tych nauk zimne pasty z fasoli czy ciecierzycy nie są najlepszym rozwiązaniem. Wyszukane kotlety (choć ja je lubię) czy przepisy gdzie strączki wymagają dużo obródbki też nie zachęcają do włączenia ich na stałe. A mówimy o strączkach suchych, namaczanych, gotowanych – nie o puszkowanych fasolkach.
Przyjęłam zasadę, że najpierw będę rozpracowywać te, które już mam w spiżarni, ale zamiast domawiać więcej indyjskich specjałów, skupię się na klasykach: czerwona fasola, fasola czarne oczko, fasola piękny Jaś, mała drobna fasolka i fasola orzełek (jest śliczna!). Zauważyłam, że na mój brzuch najlepiej działają strączki rozgotowane i dość mokre w konsystencji. Dlatego wybieram potrawki, rozpadające się zapiekanki czy strączki w zupach (np. ta grochówka rozwala system).
Dziś testowałam fasolę pieczoną. Wiele z Was wymienia ją jako ulubione fasolowe danie z Jadłonomii. Ja tej od Marty jeszcze nie próbowałam, za to robiłam ostatnio obłędne buraki w sosie z tahini i bardzo chciałam spróbować, jak ten sos zagrałby z czymś innym!
Sprawa nr. 1:
W tym przypadku wybrałam ziele angielskie, jałowiec, kurkumę, rozmaryn, liście laurowe i czarny pieprz.
PIECZONA FASOLA W SOSIE Z TAHINI
Składniki:
Szklanka suchej białej fasoli namoczonej i ugotowanej z przyprawami zgodnie z tym sposobem.
duża biała cebula – posiekana w piórka
SOS:
2 łyżki stołowe tahini (pasty z sezamu)
3 łyżki stołowe sosu sojowego
2 łyżki syropu daktylowego, melasy lub w ostatecznej ostateczności cukru (miód pod wpływem temperatury traci swoje właściwości i w Ajurwedzie nie rekomenduje się obróbki termicznej miodu)
1 łyżka kuminu (kmin indyjski) – jeśli nie lubisz, śmiało pomiń ten krok
świeży imbir 3 cm starty na tarce
kubek ciepłej wody
olej
sok z cytryny, sól i pieprz do smaku
Nastaw piekarnik na 180 stopni.
W żaroodpornej formie wysyp ugotowaną fasolę (wcześniej wyjmij z niej przyprawy, z którymi się gotowała) i dodaj 2-3 łyżki oleju, pokrojoną w piórka cebulę.
Składniki sosu wymieszaj razem (wodę dodając na samym końcu). Zalej sosem fasolkę.
Całość wsadź do piekarnika i zapiekaj ok. 40 minut, co jakiś czas mieszając. W niektórych przepisach na pieczoną fasolę używa się folii aluminiowej do przykrycia foremki, ale ja tego nie robiłam i nie wyszła sucha.
Podawaj na ciepło – skropioną sokiem z cytryny, oprószoną solą i świeżo mielonym pieprzem. My jemy fasolkę z chlebem, ale też biała fasola na ciepło wspaniale smakuje podawana z rukolą w formie sałatki! Spróbuj, jaka jest Twoja ulubiona wersja.
Hej, jeśli chcesz pomóc mi publikować częściej, a jednocześnie zyskać dostęp do eksluzywnych treści i grupy na Facebooku, wspieraj Blimsien na Instagramie. Te pieniądze pozwalają mi uczyć się i dzielić moją wiedzą i rekomendacjami tu, na blogu <3
8 komentarzy
Co sobie zamówiłaś teraz z badapak?
A chodź na insta bo pokazywałam w storiskach 🙂 Fasole, fasolę, fasolę, olej, soczewice i płatki drożdżowe 🙂
Zamówiłam 5 rodzajów fasoli i czekam aż dojdzie. Storisów nie oglądałam, bo nie ogarniam tego. Dzięki za inspirację 🙂
A ja chętnie napiszę więcej o fasoli tu – tylko o czym konkretnie chcesz poczytać? O rodzajach? Więcej przepisów? 🙂
Opisy przeczytałam na Badapaku, i dlatego zamówiłam aż 5 rodzajów, hehe.
Myślę, że dopiero po ich wypróbowaniu będę mogła powiedzieć coś więcej i zobaczyć czego oczekuję. Dużo mi dała informacja o istotności moczenia (wypłukiwane są składniki antyodżywcze). Teraz czeka mnie eksperymentowanie z przepisami, przyprawianiem i obserwowaniem jak mój organizm się czuje. Trochę zaniedbałam strączki, teraz chcę to zmienić, bo są jednak ważne na weganie. Raz na jakiś czas chętnie się dowiem jak Ty je odbierasz i w jakiej formie lubisz. Dziękuję!
Przepisów na pewno będzie duuuużo! 🙂
Spróbowałam dzisiaj i mimo tego, ze dałam 2 łyżki sosu sojowego zamiast 3, to i tak jest dla mnie strasznie słone. Następnym razem chyba pominę go zupełnie, może będzie mi bardziej odpowiadać 🙂
Jasne – doprawiaj zawsze wg. smaku! Wiele zależy od rodzaju użytego sosu sojowego 🙂 ja używam zazwyczaj japońskich i one są znacznie mniej słone niż te chińskie.