Cześć! Chcę Wam dziś zaprezentować bardzo fajne narzędzie do osiędbania! A raczej do monitorowania osiędbania. Nie uważam, że przyda się każdemu, ale na pewno będzie pomocne dla osób, które się borykają z czymś na planie fizycznym, chorobami na tle psychosomatycznym lub mają jakieś coś, na co znacząco wpływa styl życia, ale w sposób dla nas niejasny.
To może być AZS, chora tarczyca, nieregularny okres, bezsenność, problemy z wypadaniem włosów, nawracające infekcje intymne o nieznanym podłożu, opryszczka ust… Jeśli chcesz prześledzić swój sposób życia i zobaczyć, co naprawdę z niego wynika, ten planer może być dla Ciebie. Jeśli nie masz takich potrzeb – zupełnie nie ma powodu się w takie uzupełnianie bawić.
PLAN NA DOBROSTAN
Sama chwyciłam za niego, kiedy zaczęły mi bardzo wypadać włosy. Zapisuję w nim badania do zrobienia, ale też sumplementy które biorę, używane wcierki i kosmetyki, które poleciła mi trycholożka, a przy okazji monitoruję też swój cykl i przyglądam się, jak moje nawyki wyglądają w praktyce i jak czuję się dzień lub dwa dni PO.
INTERESUJĄCE ODKRYCIA
Wydawało mi się, że wiem dobrze, jaki styl życia prowadzę. Czasem się ruszam, codziennie spaceruję aktywnie z psem, raz w tygodniu chodzę na jogę. Gotuję w domu, gotuję dużo i gotuję smacznie, zwracam uwagę na jakość używanych produktów. Piszę w dzienniku (poranne strony), czasem medytuję w pozycji siedzącej, zdarza mi się robić ćwiczenia oddechowe. Raczej się wysypiam.
Po naniesieniu wszystkich tych podpunktów okazało się, że… no cóż. Wypisz wymaluj – nieregularna vata! Owszem, łykam suplementy, ale raczej co sobie przypomnę niż to co powinnam i kiedy powinnam. Nie medytuję i nie oddycham (świadomie) tak często, jak mi się wydawało. Jeśli 3 razy w tygodniu piję wino, to i tak robię to częsciej niż jem owoce (sic!). To, co nazywałam zdrowym jedzeniem, to jednak głównie ryże, kasze, pieczone i gotowane warzywa, zupy, ale… nie piję prawie wcale wody. Może i nie palę papierosów i sporadycznie spożywam kofeinę, ale ne jem w ogóle tych zalecanych 5 porcji warzyw i owców dziennie. Nie spożywam tak dużo zdrowych tłuszczów jakbym potrzebowała. Mogę tak w nieskończoność…
Jednym słowem – miałam bardzo fałszywy obraz tego co i jak dla siebie robię.
Okazało się, że jestem nieregularna, folguję swoim sympatiom nawet jeśli mi nie służą, nie mam dobrze ułożonej i zbilansowanej diety, wcale nie sypiam regularnie, za mało się nawadniam i wiele innych BARDZO PODSTAWOWYCH OBSZARÓW u mnie po prostu kuleje. Czy to oznacza, że osiędbanie zajmie mi teraz całe życie? Myślę, że dałoby się przy odrobinie dyscypliny i planowania to poukładać. Kiedy widzę czarno na białym, że nie regeneruję się, za dużo czasu spędzam przed telefonem, za mało ćwiczę, mam za mało uważności w tu i teraz i źle jem – stosunkowo łatwo obmyślić mi, jak choćby mikro kroczkami sobie pomóc. Przede wszystkim ten planner zniszczył moje dobre mniemanie o czynionych na swoją rzecz wysiłkach 😉
Ten planer nie jest kalendarzem, bardziej przypomina bullet journal i służy monitorowaniu nawyków. Na początku zawiera wskazówki jak osiędbać. Przeczytałam je, ale nie ze wszystkich korzystam. Autorki raczej wywodzą się z TCM, ja używam planera do moich ajurwedyjskich obserwacji. Oczywiste jest też dla mnie, że nie każdy będzie unikał kofeiny czy glutenu albo mięsa. Na szczęście jest sporo miejsca i można wszystko łatwo dostosować pod siebie i swoje założenia. Jest też legenda, która pozwala nam monitorować, co danego dnia było grane. Dzięki temu zauważyłam, że alko wygrywa z porcją zieleniny. Najpierw zapisuję dni, potem robię porównanie tygodnia. Potem jest podsumowanie miesiąca i plan na kolejny miesiąc.
Podoba mi się też miejsce na listę wdzięczności! To jest bardzo mocna i skuteczna praktyka. Ja mam niestety ten feler, że łatwiej mi doceniać rzeczy, kiedy jest mi bardzo źle, niż kiedy jest dobrze (taka ze mnie rozpieszczona królewna).
Prawda jest taka, że nie wypełniam wszystkich pól. Wychodzę z założenia, że mam soiędbać żeby żyć, a nie żyć, żeby zajmować się w kółko swoim dobrostanem. Robię to, co uważam za słuszne i to, co się sprawdza u mnie!
Doceniam też wskazówki, które znajdują się w plannerze, ale chciałabym Was przestrzec – nie ma jednej recepty na zdrowie dla wszystkich. Ja w to nie wierzę. Nie wierzę też w eliminację wszystkiego, jeśli nie ma ku temu wskazań. Moja mama nieustannie nagabuje mnie na porzucenie nabiału, glutenu i właściwie wszystkiego i kuracje sokami, a ja mam silne przekonanie, że to mi nie służy. Pokusa by zastosować kopiuj-wklej w jakiejś dziedzinie życia jest duża, ale moim zdaniem nie warto jej ulegać. Warto za to zobaczyć, jak się masz z tym, co robisz teraz, co przynosi jakie skutki i co możesz zmodyfikować. Może i skurpulatne notowanie nawyków jest żmudne i nudne, ale tylko tak, odkryjesz, że jednak po chlebie razowym masz zgagę, a jak wypijesz za mało wody o X szklanek, boli Cię głowa lub, że po jedzeniu X… nie wypróżniasz się przez 3 dni jeśli nie pijesz kawy i nie palisz papierosów 😉
Od teraz planer dostępny jest w moim sklepie. Kliknij TU.
Jesteś ciekawa jak jeszcze możesz osięzadbać? Właśnie na tej stronie gormadzę dla Ciebie takie sposoby na dobrostan! Żebym mogła się dzielić z Tobą nimi częściej, wesprzyj mnie na Patronite! Dzięki Twojemu wsparciu mogę pisać częściej i testować kolejne narzędzia, które Ci potem prezentuję. Co jeszcze? Będąc Matronką dostajesz dostęp do podcastu i treści, którymi dzielę się tylko z osobami na Patronite w podzięce za to, że pomagają mi tworzyć tę przestrzeń!
♥

5 komentarzy
Hej Blimsien! Polecasz trycholożkę u której byłaś? To ktoś z Warszawy? Jeśli tak, będę wdzięczna za namiary. Z góry dziękuję za odpowiedź 🙂
Byłam chyba w Trychomed? Koło Arkadii? Nie wiem czy polecam. Na pewno nie jest to kobieta po kursie, który zrobiła wczoraj, dała mi darmową rozpiskę planu naprawczego, ale potem już nie odpowiedziała na mojego maila. Była dość oschła, co nie było komfortowe. Sama wizyta polega na oglądaniu skóry głowy pod kamerką – tu bez zarzutów, nie próbowała mi też nic sprzedać. Nie wiem jednak czy diagnoza była trafna ani czy pomogłaby mi, gdybym do niej wróciła (nadal nie zrobiłam badań).
Hej, też mam ten planer i też wyciągnęłam bardzo ciekawe wnioski. Robię go od stycznia i odkryłam, że właśnie moje wyobrażenia jak strasznie o siebie nie dbam i w ogóle olaboga są bardzo przesadzone. Niestety odkryłam też, że mój poziom zrealizowania tych wszystkich punków ma mały wpływ na moje samopoczucie. No i zaczęłam pić sporo wody.
Ale ciekawie! No to teraz pytanie takie: dlaczego jak podnosisz te wszystkie punkty w górę, samopoczucie nie wzrasta? Dlatego, że robisz je mechanicznie, na zasadzie „wypadałoby” a może Twoje samopoczucie zależy od zupełnie innych czynników?
Może brak poprawy samopoczucia wiąże się m.in. z brakiem uważności?