Od dłuższego czasu mam bzika na punkcie łagodnych, naturalnych kosmetyków. Staram się jeść mało przetworzonego jedzenia, a kolejnym krokiem do unikania „dodatków” do mojego życia, jest przeskoczenie na naturalną pielęgnację. Czuję, że za dużo tych E, za dużo sztucznych aromatów, alkoholu, za dużo polepszaczy, spulchniaczy i całej reszty. Zatrutego powietrza, chemii gospodarczej i sztucznego jedzenia. A jednak lubię życie w mieście i lubię być ślicznotką. Co poradzę? Nie zamierzam też się schizować i katować wyobrażeniami raka. Po prostu łagodnie minimalizuję niekorzystne moim zdaniem czynniki. Od dłuższego czasu szukam dla siebie nowej pasty do zębów i dziś chcę przedstawić Wam proszek do ich mycia.
To drugi wpis z cyklu „naturalna pielęgnacja jamy ustnej”. W pierwszym podawałam przepis na płyn do płukania ust na bazie cynamonu i możesz obejrzeć go o tu – KLIK. Postanowiłam też poszukać dla siebie alternatywy dla tradycyjnej pasty do zębów. Na starym blogu dyskutowaliśmy o tym, czy pasta powinna być z fluorem czy bez klik. Ja zdecydowałam się na taką bez fluoru, nie dlatego, że fluor szkodzi zębom, ale z powodu tego że może powodować problemy z tarczycą i nie lubi się z jodem, którego mamy zazwyczaj za mało.
Próbowałam pasty Himalaya, wcześniej myłam Ziają bez fluoru, ale zachciałam czegoś jeszcze bliżej natury. Zdecydowałam się na zrobienie pasty DIY z oleju kokosowego, sody i olejku eterycznego. Był to nieudany eksperyment. Obecnie testuję pastę do zębów od Babuszki Agafii, ale dziś przedstawiam Wam proszek do mycia zębów, też z półki pt „rosyjskie kosmetyki”.
MIĘTOWY PROSZEK DO ZĘBÓW BABUSZKI AGAFII
CENA: 16 zł
WYDAJNOŚĆ: ok dwóch miesięcy przy stosowaniu 2 razy dziennie.
SPOSÓB UŻYCIA: Na zwilżoną szczoteczkę nakładasz proszek (po prostu wkładasz ją do pudełka i on się przylepia) i myjesz zęby.
SMAK: ziołowy, miętowy, odświeżający, przyjemny.
SKŁAD: ekstrakt z liści organicznej mięty, ekstrakt z liści organicznej melisy,organiczny ekstrakt z owocu cytryńca chińskiego, węglan wapnia, wodorowęglan sodu, olejek z mięty pieprzowej, olejek z szałwii – skład jest super!
PUDEŁKO: jak duże pudełko po kremie. Łatwo się odkręca, szczelne, wszystko ok.
MOJA OPINIA:
Z początku byłam zachwycona. Wydawało mi się, że proszek będzie bardzo wydajny, dość dobrze też ścierał nalot i zęby były śnieżnobiałe. Dawał uczucie odświeżenia, ale nie jak po domestosie, co jest totalną wadą past komercyjnych. Nie był jednak słodki jak sorbitolowe pasty innych marek. Nie pienił się jak wściekły, skład super. Byłam tak entuzjastycznie nastawiona, że postanowiłam już nigdy nie wracać do pasty.
ALE… na dłuższą metę zmęczył. Po kilku tygodniach przestałam czuć się świeżo i miałam wątpliwość, czy mój oddech jest ok, czy jednak nie. Zęby utraciły pierwszy efekt wybielenia. Proszek nie pieni się w ustach, ale zamienia w wodę, więc nie da się maszerować ze szczoteczką w buzi i robić równocześnie innych rzeczy, bo się wszędzie kapie ; ) Formuła proszku, która mnie zachwyciła na początku, potem trochę była uciążliwa. Na pewno wrócę do tego produktu, ale nie wyobrażam sobie zastąpić nim pasty. Bardzo podoba mi się jego skład i smak. Czasem dodawałam go do olejku kokosowego, żeby mieć namiastkę pasty.
Ten produkt to dobra opcja dla tych, którzy chcą kręcić własną pastę z sody i oleju kokosowego. Ten proszek będzie bardziej przydatny!
Ja kupiłam go stacjonarnie w Krakowie, ale nie ma też problemu z dostępnością online. Np. tu
Próbowałyście kiedyś innej metody czyszczenia zębów niż pasta? Co polecacie?

10 komentarzy
ja mam proszek do mycia zębów z dabur i bardzo go sobie chwalę (kupiony stacjonarnie w krakowie za dychę na kazimierzu). na zmianę z nim myję zęby pastą z urtekram – zawiera dosłownie 3 składniki i się nie pieni. oba produkty są ok. za niedługo będę znów w krakowie i chętnie wypróbuję agafię (zakładam, że znajdę ten proszek w pigmencie) 🙂
Katwanda – uderzaj do drogerii Kosmyk na ul Długiej! Tam mają cuda kosmetyki naturalnej, zaprawdę, powiadam!
A co do Dabur słyszałamo nim dobre opinie. Nie nudzi ci się ta formuła proszku? Masz uczucie, że jest czysto i świeżo na 100%?
Muszę kupić ale właśnie jako dodatek do pasty z oleju kokosowego i sody, to świetny pomysł
et – ponoć jak sie go rozmiesza z wodą jest super jako płyn do płukania ust. Takie dwa w jednym. Ale nie próbowałam.
To jest super sklad pod wzgledem „chemicznym”, ale nie pod wzgledem „fizycznym”. Ten produkt to niestety soda z dodatkami, a ona cholernie rysuje szkliwo i ja nigdy nie uzylabym jej praktycznie solo… Po to sa wypelniacze w pastach do zebow z jej dodatkiem zeby soda miala dzialanie bardziej polerujace niz abrazyjne, dlatego w gotowych produktach jej nie unikam. Podkreslam to, bo nie chcialabym z kolei siac strachu przed soda jako taka, choc na pewno bylby on mniej szkodliwy niz strach przed ta straszna „chemia”… bo ten z kolei gdzieniegdzie przybral juz groteskowe rozmiary 😉
Uzywam proszku z soda od ponad roku jak nie poltora, zeby sie nie skarza… W sumie to nic sie z nimi nie dzieje, nawet zawiedziona jestem, myslalam, ze beda zdrowsze, bielsze.. 😉 A uczucie swiezosci? Coz, to tylko uczucie! 🙂 Podobnie jak 3 min. bez lazenia, tylko ja, szczoteczka i zeby, taka mini- medytacja! 😉
Ja o mało nie schrzaniłam sobie doszczętnie zębów mieszanką sody i oleju koko więc od sody trzymam się z daleka i każdemu też tak radzę. Dobra strona nadwrażliwości (jeżeli w ogóle jest takowa ://) jest taka, że ograniczyłam kupne słodycze i cukier (poza owocami) do niezbędnego minimum i to samo zrobię z kawą. A obecnie używam Himalai 🙂
Ja polecam pastę bez fluoru firmy ziaja, myję nią zęby od dwóch lat, wszystko ok, a partner nawet przestał narzekać na bolące dziąsła. Dodam, że moje zęby to moja super – wymagająca, osobista zmora. Pastę zazwyczaj kupuję przez allegro, kosztuje kilka złotych. Poza tym regularnie przyrządzam własny płyn do płukania ust: zagotowuję pół litra wody, dodaję posiekane pół pęczka natki pietruszki, łyżkę posiekanej mięty (świeżej lub suszonej), łyżkę goździków, łyżkę cynamonu. Gotuję przez 5 min, studzę, przelewam do butelki przez sitko. Dodaję łyżkę ksylitolu i kilka kropel olejków eterycznych, np. mięty i z zielonej herbaty, albo czasem dla odmiany z cytryny i grejpfruta.
A ja polecam pasty z Dabur, są bez fluoru, na zmianę używam zielonej – delikatniejszej z Miswaka i Red ostra z przyprawami- dłużej zostaje posmak w ustach, moja druga połowa twierdzi, że od Red jest uzależniony, lubię obie. Próbowałam też inne indyjskie np. Nemeeh, ale nie zrobiły na mnie wrażenia. Moja przyjaciółka używa natomiast polskiej pasty Apis firmy Apident, jest bardzo delikatna. Himalaya u mnie się nie sprawdza, w ogóle jakoś średnio mnie ta marka urzeka… I to chyba na tyle 🙂 pozdrawiam
Pasty Dabur są super ale ja lubię też proszki do zębów- tylko faktycznie męczą kiedy w buzi robi się woda, fakt- ładnie rozjaśniają zęby ale super produktem jest Krem ze śluzem ślimaka to absolutny hit! Ja dzięki niemu, mydle z dziegcia i naturalnej glince kosmetycznej pozbyłam się uporczywego trądziku. Z trądzikiem walczyłam od lat i zaliczyłam chyba wszystkie opcje- począwszy od kosmetyków i lekarstw a skończywszy na dermatologach i nic. A tu proszę trafiłam na sklep gdzie miło i fachowo doradzono mi jak pozbyć się mojego problemu. Za krem zapłaciłam 24,99zł, mydło 6,90zł a glinka coś ok 7zł Było warto.Od tego czasu używam jeszcze wielu innych produktów z tego sklepu i z każdego jestem zadowolona. Dla chętnych wkleję adres sklepu: https://web.facebook.com/kosmetykizsyberii/