Za każdym razem kiedy ktoś ze znajomych pyta mnie czy pomogę wybrać biżuterię dla uszu jego małego dziecka, poziom mojego respektu spada o mniej więcej jakieś 85%. Nie jestem pewna kto jest bardziej zszokowany. Ja czy pytający. „Serio zamierzasz przebić uszy swojemu dziecku?” I mówi to wytatuowana laska, której łatwiej wymienić miejsca, których nie przebiła niż te, które zakolczykowała. „To Ty nie lubisz już nagle kolczyków?” – pytają oni.Jestem fanką modyfikacji ciała. Nie wszystkie mi się podobają, ale mało co mnie dziwi. Mam znajomych z implantami, takich którzy podwieszają się na hakach, robią skaryfikacje i tatuują sobie gałki oczne. Sama mam wiele tatuaży, a historia mojego piercingu jest absurdalna, bo jak większość dzieciaków zajawionych piercingiem ponad dekadę temu przeżyłam i przebijanie uszu pistoletem u kosmetyczki i przekłuwanie nosa agrafką, piercing wykonany w domu u kogoś (z niesterylnym kolczykiem kolegi), sterylny zabieg w studiu tatuażu oraz rozpychanie uszu taperami z modeliny. Jak to się babrało!
Skoro podobają mi się kolczyki i dziary DLACZEGO uważam, że NIE NALEŻY PRZEBIJAĆ USZU małemu dziecku? Z tego prostego powodu, że:
a) Prawdopodobnie nie znasz się na rzeczy i jesteś laikiem w temacie, do którego się zabierasz.
b) Chcesz zabrać swoje dziecko do kosmetyczki, która zrobi pif-paf pistoletem. Szybko i w Twoim mniemaniu bezpiecznie. Niestety to bardzo nieprofesjonalna metoda przebijania ciała.
c) Żeby przebić uszy bezpiecznie będziesz musiał/a zabrać swoją pociechę do studia tatuażu gdzie piercer przebije ucho grubą igłą z wenflonem. Może lecieć krew. Może boleć (choć wcale nie musi). Będzie stan zapalny. Proces trwa chwilę. Więc jeśli serio uważasz, że posadzenie kilkumiesięcznego/kilkuletniego dziecka na takim fotelu i poddanie takiej procedurze jest spoko – przemyśl to proszę jeszcze raz.
d) Pomyśl o integralności cudzego ciała. To jest osobny człowiek. Może mało kumaty, może mało może powiedzieć, ale naruszanie jego ciała, sprawianie mu bólu w imię czegoś tak błahego jak poczucie estetyki wydaje mi się nieetyczne. Pozwól żeby Twoje dziecko podjęło decyzję samo. Noszenie kolczyków nie jest warte zagrożenia jakie idzie za zabiegiem przebicia uszu u kosmetyczki.
Surowa ocena? Jako obrończyni prawa do własnego ciała uważam, że mam do niej prawo. I jeśli pisze ostro to dlatego, że te pytania powtarzają się często. Często też ze strony osób, które uważam za światłe, sensowne, a nawet wrażliwe. Po tym ostrym wstępie chciałabym wytłumaczyć już na spokojnie, dlaczego przekłuwanie ciała pistoletem jest niebezpieczne i niewłaściwe. Nie tylko odradzam przeprowadzanie tego zabiegu na dzieciach, ale też na Was samych, gdyby przypadkiem przyszło Wam do głowy, że to dobry pomysł. O szczegóły pytam piercera z wieloletnim doświadczeniem – Doktora X.
POWODY DLA KTÓRYCH NAPRAWDĘ NIE CHCESZ PRZEBIJAĆ CIAŁA PISTOLETEM:
– Pistolety nie są sterylne. Składają się z plastikowych i metalowych elementów, a co za tym idzie nie mogą być poddane procesowi sterylizacji. Wirusy takie jak HBV i HCV giną dopiero w temperaturze 134 stopni. Pomyśl o tym. Zagrożenie jest naprawdę duże. Płyn do dezynfekcji nie załatwi tu sprawy.
– W przeciwieństwie do przekłucia ciała ostrą igłą, tu z dużą prędkością wbijany jest w ciało zaostrzony kolczyk przypominający gwoździa. Tkanka zostaje zmiażdżona i rozerwana, co utrudnia gojenie albo je wręcz uniemożliwia.
– Biżuteria używana do tego zabiegu jest tylko jednego rodzaju. Dobry piercer dobiera długość i grubość kolczyka do miejsca przebicia. Przebita tkanka puchnie. Co jeśli kolczyk okaże się zbyt krótki? Uszy to jedno, ale przebicie pistoletem pępka, nosa lub chrząstki to po prostu tragedia. Przebita części ciała puchnie i może pochłonąć kolczyk, kolczyk może wrosnąć w skórę. W najlepszym przypadku trzeba go prędko wyciągnąć (często pojawi się ropa, osocze lub krew) lub naciąć skórę i się go pozbyć chirurgicznie. Często biżuteria stosowana do przekłuć pistoletem jest słabej jakości (najczęściej stal koreańska).
Jeśli chcecie uczyć się na cudzych błędach – uczcie się na moich. Wybierajcie sprawdzone salony piercingu. Doświadczonych fachowców, którzy korzystają z dobrej jakości biżuterii, pracują w sterylnych warunkach i podczas procesu gojenia będą służyć Wam radą i pomocą gdyby były jakieś komplikacje. Banalne przebicie to jednak ingerencja w tkankę. Poważna sprawa.
Jeśli Twoje dziecko to zbuntowana nastolatka – wybierzcie razem salon, wypytaj o wszystko i idź z nią. NIC nie powstrzyma dzieciaka przed upragnioną modyfikacją. Nie chcesz, żeby dziecko pokątnie robiło kolczyki domowymi sposobami w niesterylnych warunkach, nie wiedząc jak. Cena nie może być przeszkodą. Tanio bardzo często oznacza po prostu źle. To jest ciało, nie ma żartów.
Jeśli Twoje dziecko ma kilka miesięcy lub jest słodką kilkulatką, a Tobie zdaje się że w kolczykach będzie małą księżniczką, proszę zastanów się nad tym co napisałam wyżej. Pomyśl też o tym, że wiszące kolczyki u małych dzieci, które są bardzo aktywne fizycznie i bardzo pozbawione wyobraźni, łatwo mogą skończyć się rozerwanym płatkiem ucha.
P.S Do dziś pamiętam jak dzień po przebiciu języka jechałam z rodzicami na zakupy do Niemiec. Całodniowe. Z językiem wypełniającym mi całą buzię. I bardzo nie chciałam, żeby zobaczyli mój nowy nabytek. Tego dnia jedynym wege daniem był makaron w sosie chilli, który musiałam zjeść żeby nie wzbudzić ich podejrzeń. Naprawdę bardzo źle wspominam niektóre moje nastoletnie wyczyny. Gdyby moi rodzice byli bardziej kumaci, wiedzieliby, że nie powstrzymają nastolatki przed idiotycznymi pomysłami. Rozmowy plus dbanie o sterylność zabiegu zamiast karania nastolatka są zdecydowanie lepszym sposobem.
Dla nieprzekonanych zamieszczam filmik, który pokazuje różnice przy przekłuciu igłą a pistoletem: TU
46 komentarzy
Ja miałam przebite uszy (pistoletem ofc) jako mała dziewczynka. Problem był taki, że kolczyków nie chciałam i nie nosiłam, zwłaszcza do przedszkola gdzie tylko by przeszkadzały. Dziurki zarosły się. Po kilku latach moje uszy zostały przebite ponownie. Niestety w jednym uchu miejsca przebicia w jakiś sposób nadchodzą na siebie. Tragedia. Stan zapalny, czasem próby włożenia kolczyka w starą dziurkę, co pewnie może się skończyć rozerwaniem. Odradzam również!
Doswiadczylam przekluwania uszu pistoletem jako przedkomunijna dziesieciolatka (zeby bylo smieszniej, sama chcialam – i kolczykow, i komunii :P). Pamietam, ze mialam mdlosci ze strachu, a uszy slimaczyly sie miesiacami.
Kolejne 7 dziur wykonalam juz sama, pare lat pozniej; nie chwalac sie – bez wiekszego bolu i bez infekcji.
'Powazniejsze’ dziurawienia mialam robione w salonie tatuazu/piercingu – calkowicie profesjonalnie, sterylnie i z komentarzem na biezaco, co sie dzieje i jak dezynfekowac/dbac po. Polecam 🙂
U mnie bardzo podobna historia. Teraz jednak nie polecałabym sobie samej przebijania samodzielnie ucha naostrzonym na pilniczku kolczykiem. Agrafka w nosie też nie była najmądrzejszym pomysłem ever. A ponoć głupich nie sieją…ehh
Ja przekłuwałam język w salonie o dużej renomie i jak mi się wydawało przez wykwalifikowaną osobę. Miałam wtedy 18 lat. Nie zostałam poinformowana na temat tego jakie objawy mogą wystąpić po takim zabiegu. W rezultacie chodziłam w za małym kolczyku przez kilka dni. Kolczyk był złe dobrany co znacznie wydłużyło proces gojenia i sprawiło ból. Kolczyki w uszach robiłam systemem działającym w podobny sposób co pistolet jednak całość sprzetu jest jednorazowa. To całe rozrywanie tkanek i słabe gojenie moim zdaniem jest mocno wyolbrzymione. Nie mniej jednak zgadzam się co do konieczności używania sprzętu sterylnego. Co nie znaczy że taki zawsze będzie nawet w profesjonalnym salonie piercingu.
Ciężko mi zrozumieć chęć przebijania uszu małym dzieciom. Placzemy ,gdy mają zastrzyki. Dzień przed szczepieniem mam scisniety żołądek. A potem dla zaspokojenia własnej próżności idę do kosmetyczki i zadaje bezsensowny ból. KasiaJ
1) Gdyby pistolety nie były sterylne, jak piszesz, nie można byłoby wykonać takiego zabiegu w salonie kosmetycznym. Poza tym czy przekłucie jakiejkolwiek części ciała SAMEMU jest bardziej sterylne niż u kosmetyczki? No nie sądzę!
3) Przekłuwanie uszu kilkumiesięcznym dzieciom może i nie jest najlepszym pomysłem, ale nie jest to też objawem braku szacunku. Małym dzieciom przekłuwa się uszy, dlatego, że nie wiedzą jeszcze że można się za uszka szarpać. Większym dzieciom przeszkadza „coś nowego” w uchu – chwytają, szarpia i wtedy się źle goi.
Mam przekłute uszy i pępek – oba zabiegi wykonane były u kosmetyczki. Jestem zadowolona z wykonania tego zabiegu, jak i z gojenia się ran oraz efektów na sam koniec. Nic się nie babrało, nie było wiele krwi, było szybko i niemal bezboleśnie, więc jeśli mam być szczera to wolę dać mojemu 10 miesięcznemu dziecku przekłuć uszy u kosmetyczki, oboje uszu za jednym pociągnięciem pitoletu i „za jednym płaczem” niż pójść do salonu piercingu i patrzeć jak piercer wbija małej igłę w jedno, a potem w drugie ucho (o ile dziecko da sobie przekłuć to drugie ucho).
Przekłucie uszu jest zwykłym zabiegiem i nie potrzeba umawiać się do salonu. Inaczej jeżeli ktoś chce przebić sobie inne części ciała, wtedy owszem – jak najbardziej jestem za salonem piercingu.
Anonim – Oczywiście, dlatego przed jakąkolwiek ingerencją we własne ciało należy zrobić dobre reaserch albo sobie po prostu darować. Na szczęście w studiu widzimy jak pracuje piercer, kiedy zakłada rękawiczki, czego nimi dotyka. Jeśli zorientujemy się w temacie mamy też większe szanse o siebie zadbać. Możemy zapytać o to z czego wykonany jest kolczyk, co jest jednorazowe a co nie. Pytamy jak pielęgnować miejsce.
Znam różne salony i moim zdaniem najlepiej iść tam gdzie piercer to tylko piercer, a nie przy okazji też tatuator. Dobry fachowiec zawsze opowie co może się stać, co stosować, czego nie robić, kiedy przyjść po wymianę biżuterii na krótszą itp
Paulina – piszesz o czymś na czym się nie znasz.
1) Mam znajomych, którzy organizują kursy piercingu. Na tych kursach często bywają kosmetyczki i to one mają duże problemy ze sterylnym działaniem. Tu trzeba aż przesady. Kosmetyczki często mają pobieżną wiedzę, na pewno nie pozwoliłabym takiej osobie przebić mojego ciała. Nigdzie nie napisałam też, że przebijanie ciała samemu jest lepsze i bardziej sterylne. To absurd. Uważam, że trzeba zrobić porządny reaserch, dowiedzieć się w internecie jak wygląda zabieg, jakie studio w moim mieście jest polecane, o co mam spytać i iść do takiego miejsca. To jest TWOJE ciało. Jeśli nie chce Ci się poświęcić tego czasu żeby się dowiedzieć, lepiej w ogóle odpuścić temat piercingu.
2) Przekłuwanie uszu kilkumiesięcznym dzieciom jest na maksa oznaką braku szacunku. Po pierwsze dlatego, że ingerujesz w ciało drugiego człowieka na poziomie, który nie jest niezbędny. Rozumiem, że rodzic musi dziecko jakoś ubierać, musi wychowywać dziecko w wartościach, karmić dziecko co za tym idzie dobrać mu dietę. I będzie robił to z całą wiedzą i najlepszymi intencjami jakie ma. Ale przebijanie uszu to przecież fanaberia! Co jeśli ta osoba, nigdy nie będzie chciała mieć kolczyków? Po co jej te dziury w uszach?
” jeśli mam być szczera to wolę dać mojemu 10 miesięcznemu dziecku przekłuć uszy u kosmetyczki, oboje uszu za jednym pociągnięciem pitoletu i „za jednym płaczem” niż pójść do salonu piercingu i patrzeć jak piercer wbija małej igłę w jedno, a potem w drugie ucho (o ile dziecko da sobie przekłuć to drugie ucho)” – dla mnie to jest koronny argument za tym, że nie powinno się tego robić. Dobrze przebite uszy to uszy przebite igłą z wenflonem i stosowną biżuterią. Jeśli żal by Ci było patrzeć na swoją małą pociechę wiercącą się na krześle u piercera i bojącą się igły (mnie byłoby żal) to chyba najlepszy znak, że to nie jest dobry pomysł.
” Małym dzieciom przekłuwa się uszy, dlatego, że nie wiedzą jeszcze że można się za uszka szarpać. Większym dzieciom przeszkadza „coś nowego” w uchu – chwytają, szarpia i wtedy się źle goi.” – małym dzieciom nie powinno się dodawać upiększaczy tylko dlatego, że „jeszcze nie wiedzą”. Jak się dowiedzą i będą mogły podjąć świadomą decyzję, zrobią to. To jest ICH ciało.
„Mam przekłute uszy i pępek – oba zabiegi wykonane były u kosmetyczki. Jestem zadowolona z wykonania tego zabiegu, jak i z gojenia się ran oraz efektów na sam koniec. Nic się nie babrało, nie było wiele krwi, było szybko i niemal bezboleśnie” – miałaś szczęście. Mam nadzieję, że pępek nie był przekłuwany pistoletem. Nie powinno się tego robić bo po pierwsze biżuteria do pistoletu nie nadaje się do pępka. Po drugie trzeba złapać określoną grubość i ilość skóry, czego pistolet też nie zrobi. Do kosmetyczki chodzimy na brwi i maseczki.
Przekłucie uszu jest zwykłym zabiegiem i nie potrzeba umawiać się do salonu. – przekłucie uszu nie jest zwykłym zabiegiem. Jest ingerencją w tkankę, która powoduje stan zapalny, możemy zarazić się wszystkimi wirusami, których tak się boimy bo biżuteria i narzędzia mają kontakt z krwią. Może wywołać infekcję. To nie jest wyciśnięcie pryszcza. Rozumiem, że kiedyś przebijało się uszy igłą wypalaną nad płomieniem świecy, metodą „na ziemniaka”. Ja też tak robiłam i żyję. Ale mając obecnie wiedzę, którą mam uważam, że to było po prostu głupie i przestrzegam przed tym innych udzielając im stosownych informacji.
Naprawdę warto o siebie zadbać najlepiej jak się da 🙂
Moja córcia miała 9-m cy jak przebiłam jej uszy u kosmetyczki – pistoletem. Była to chwila, a zapłakałam mniej niż przy szczepionce. Myślę, że drugi raz zrobiłabym tak samo…uszy zagoiły się szybciutko i bezboleśnie, mała nawet nie wiedziała, że „coś” ma w uszach. Myślę, że jest to decyzja indywidualna każdego rodzica.
Nigdy nie zrozumiem co kieruje matkami, które przebijaja uszy swoim malutkim 4, 5 czy 6 miesięcznym córka. Dla mnie to czysta głupota. Jestem mama 2 dziewczynek i nigdy bez ich zgody nie przebije im uszu dla swojego widzimisia. Jeśli kiedyś zapragna mieć kolczyki to będzie ich wybór i decyzja.
nie obrażaj matek że nie szanują swoich dzieci i że są głupie i mają serce z kamienia. Pomyśl zanim coś napiszesz-to nie boli , choć patrząc na Twój poziom inteligencji to może jednak boli Cie myślenie. Zenująca ocena sytuacji, chyba wykończyły Ci sie tematy do pisania;/
Jezu to co piszecie to jakieś pojedyncze przypadki. Też mam uszy przebite nic mi się nie paprało. 4 letnia Córka dwa i pół tyg temu miała przebite uszy kolczykiem w specjalnej maszynce. Do każdego kolczyka była taka jednorazowa maszynka. Przed zabiegiem uszy miała z dwóch stron posmarowane maścią emla uwierzcie mi że nic ją nie bolało nawet nie drgnęła i niech mnie Bóg pokaże jak skłamałam. Uszy były czerwone tylko w dniu przebicia. Następnego dnia było ok. Dwa razy dziennie czyszczę wu i przekręcam kolczyk i nic nie pachnie, nie czerwieni się ani jej nie boli. Takie sytuacje jak piszecie o ropie bólu kojarzy mi się tylko z niedbaniem o uszy. To tyle w temacie
Ja jako nastolatka robilam sobie kolczyki sama, jak nie bylo kasy to wydezynfekowana igla do maszyny a jak byla do wenflonem. 9dziurek w uszach, chrzastka, pepek itd. Wszystko sama. Cora moja chciala kolczyki strasznie, w wieku 4lat poszlam z nia do studia piercingu, wczesniej tlumaczac, ze igla boli itd ale twardo chciala. W studio gosciu wytrzeszczyl oczy, ze dziecku nie zrobi bo sie boi. Wyszlismy, ona z mega rykiem. Skonczylo sie na przebiciu pistoletem z jednorazowymi czesciami, lekko zaplakala ale czekala dzielnie na drugi kolczyk, jak zobaczyla zal przeszedl a z salonu wyszla jak na sprezynach. Wiem, ze to nie jest najlepsza metoda ale jednorazowe czesci mnie przekonaly, a na zal dziecka nie moglam patrzec. Kolczyki w domu zmienilam na labrety z bioplastu.
Każdy ma swoje zdanie i nie ładnie jest sie tak wyrażać o ludziach. (Proces buntu jeszcze nie przeszedł?)Wypowiada się osoba, która nie ma dzieci. Daj ludziom spokój..
*Paulina chyba mało wiesz o kosmetyczkach xD Sama nią jestem od niedawna i widziałam wiele salonów podczas np praktyk. Niestety tego czego nas uczono, czyli sterylność, sterylność i jeszcze raz sterylność w większości salonów się nie przestrzega… Głupie cążki do skórek czy pilniki, które powinny być jednorazowe są używane cały dzień na każdej klientce i dopiero następnego dnia dezynfekowane(a co dopiero mówić o sterylizacji…) i tak samo jest z pistoletem, bo nie jest on nawet dezynfekowany… Także serio zastanowiłabym się bardzo idąc nawet na depilacje brwi do kosmetyczki i pewnie ze skrzywienia zawodowego nigdy nie oddam się w ręce nieznanej i niezaufanej kosmetyczce!!!
Jako dziecko przekluli mi uszy, do dziś nie noszę tych przekletych kolczyków. Później sama przeklulam sobie język w tajemnicy przed mamą. Minęło od tego czasu prawie 10 lat a dwa jak wiem, że mam HIV.
Byłam u kosmetyczki ponad 10 lat temu – w studio tatuażu i piercingu nie wykonano usługi, bo byłam małolatą bez zgody rodziców a z chęcią na kolczyk w wardze. Pani kosmetyczka spojrzała na mnie i sama sobie dopowiedziała, że mam 18 lat (miałam 14). Wprawdzie przebicie wykonywała igłą, ale w trakcie na podłogę upadła jej kulka i chciała mi ją zamocować bez żadnej dezynfekcji!!!! Oburzona otworzyła drugie opakowanie z kolczykiem, dopiero po tym jak jej powiedziałam, że chyba nie ma zamiaru założyć tego z podłogi.
Polecam usługi renomowanych salonów piercingu, kosmetyczki najczęściej nie mają zielonego pojęcia, o piercingu no i nie mają autoklawu a tj wyżej STERYLNOŚĆ TO PODSTAWA!!
@Paulina masz dużo szczęścia, że wszystko dobrze się zagoiło.
Sama dramaturgia … bez przesady
Czemu tak niewiele napisałaś na temat poszukiwania właściwego miejsca i osoby, która mogłaby przebić uszy dziecka? Na co zwrócić uwagę? Szczerze?
I bez przesady z tą ingerencja w ciało dziecka. Nie będzie w przyszłości chciało kolczyków, to ich nie będzie nosić. Na pewnym etapie decydują rodzice. Nie wiedzą, czy kiedyś ich córka będzie chciała je dalej nosić, czy nie tak samo jak nie wiedzą, czy będzie chciała być chrzescijanka, choć ją ochrzcili i czy przypadkiem nie zostanie wegetarianka, choć teraz ją karmią mięsem.
P.s Ja żałuję, że nie sprawiono mi kolczyków, gdy jeszcze byłam bobasem. Przynajmniej nie pamiętalabym tego bólu,i meczarni, jaki zgotowala mi pielęgniarka ..
Uważam, że ingerencja w ciało dziecka z powodu estetyki jest niedopuszczalna.
Nie przesadzam. Przeprowadziłam wywiad ze specjalistą. Jeśli ktoś uważa, że złapanie wirusa u kosmetyczki jest spoko i chce narażać zdrowie swojego dziecka jest niepoważny.
Zgadzam się w stu procentach z tym artykułem. Poczytajcie dokładnie koleżanki jak działa pistolet 🙂 Pomyślcie też o tym, że skoro kochacie swoje dzieci to niech mają wolną rękę. Będą miały 12 lat i same stwierdzą, że chcą kolczyki to wspaniale, niech zrobią. Nie mówię tego jako w ogóle głupia w temacie osoba, bo mam w obu uszach łącznie 10 kolczyków. Mam w prawym 3 w płatku, tragusa, industriala, a w drugim trzy w płatku oraz helixa i nowego 2 tygodniowego concha. Przeszłam też przez septum (kolczyk w nosie) oraz 14mm tunele które cudem mi sie zagoiły. Jedną jedyną dziurkę robioną u kosmetyczki, pistoletem. Goiła się ponad pół roku, uwaga- dłużej niż kolczyk w chrzastce robiony igłą 🙂 robiąc kolczyki małym dzieciom na prawde robicie im krzywdę. Pamiętajcie drogie mamy, że taki kolczyk nie boli tylko przy przebiciu, ale gojenie również boli, a takie dziecko nie kontroluje tego jak śpi, nie uwaza, boli to drapie, płacze, ono nie powie ” mamo boli mnie ucho” kiedy coś zacznie sie z nim dziać. Błagam, powinien byc zakaz przekłuwania uszu dzieciom do lat conajmniej 5…
Dziewczyny,a skąd ten przymus przeklywania uszu dziewczynkom ? Jakby to było oczywiste,ze skoro mam córkę to musi mieć kolczyki w uszach. To naprawdę tylko i wyłącznie Wasza fanaberia. KasiaJ
Przekłuwanie uszu to nie „wychowywanie”. Dlatego określenie powyższego artykułu, jak i podobnych głosów, nie można nazwać „wtrącaniem się w wychowywanie dzieci”. Niech sobie każdy rodzic wychowuje dzieci jak chce, decyduje jak rodzić, jak karmić jak ustalać pory spania itd. itp. Przekłuwanie to nie wychowywanie. To ingerencja w ciało dziecka. Dziecko to nie własność, argument „To moje dziecko a tobie nic do tego.” jest baaardzo niedojrzały. Traktowanie dziecka jako własność to przemoc. Tak właśnie. Mówię to z pełną świadomością. Przekłuwanie uszu nieświadomemu dziecku można spokojnie zaliczyć do szeroko pojętej przemocy, jako ingerencji w ciało dziecka nie mającej uzasadnienia z punktu medycznego. Na równi z przekłuwaniem można po przecinku wymienić np. farbowanie dziecku włosów, robienie dziecku make-upu, czy też – a w USA zdarzyły się takie ekstremalne przypadki – prowadzenie dziecka do solarium. Czy te wszystkie matki, które teraz na instagramie krzyczą, żeby się nie wtrącać w ich sposób „wychowywania” tak samo by broniły rodziców, które wykonują na dzieciach powyższe czynności?
B. – dla mnie ciekawe też jest, że wiele matek chętnie napiętnuje takie rzeczy jak dieta wegetariańska dziecka, karmienie butelką a nie piersią, zbyt długie karmienie piersią, oddanie dziecka do żłobka albo odwrotnie – zostanie z dzieckiem w domu, gdzie to naprawdę wybór rodziców i złożona kwestia. Ale przebicie uszu to faktycznie czysto estetyczna, bezzasadna procedura.
Ja lubię tatuaże, i co? Mogłabym wytatuowac dziecko? Bo jest nieświadome,a na bank będzie chciało kiedyś tatuaż, więc czemu nie? To też byłby bezsens. I jasne, tatuaż nie zniknie, kolczyk można wyjąć. Ale po co zadawać ból i narażać na infekcje? Myślę, że dziecko ok 10 roku życia samo może zadecydować czy ma ochotę na taką ozdobę. A rolą rodzica jest wtedy dowiedzieć się jak bezpiecznie to zrobić.
Blum, no tak, kolczyk można wyjąć, ale dziurka jest widoczna. A dla niektórych dziewczyn to też może być problem estetyczny. Znam dziewczyny bez przekłutych uszu, które z dumą pokazują nienaruszone płatki uszu i cieszą się tym brakiem ingerencji w swoim ciele. To prawo każdego człowieka – aby robić ze swoim ciałem to, co się chce. Nie z ciałem swojego dziecka. Ze SWOIM ciałem.
Wiele mam niestety traktuje swoje córki jak maskotki. Mają być jak królewny,słodkie,różowe. Mają być jak nowa torebka-taki gustowny dodatek do mamy. KasiaJ
mieszkam w kraju, w ktorym jest norma przekluwanie uszu dziewczynkom prawie zaraz po urodzeniu, zeby bylo widac od razu, ze to dziewczynka. zaklada sie tez maluszkom bizuterie ze zlota na raczki i nozki. i jest to normalne i nikogo nie dziwi. bizuteria jest oczywiscie z czystego (24 albo 22 karaty) zlota.
ja w tej kulturze nie wyroslam, z kolczykami w uszach u dzieci sie nie zgadzam, wiec wybralam inna droge. moja corka, ktora ma juz 2.5 roku nie ma przeklutych uszu. nie raz spotykalam sie z pytaniem czy to chlopiec, kiedy byla malutka. no bo przeciez jak uszy nie przeklute to nawet kiteczka albo motylek na glowie nie pomoze. no coz, takie komentarze mam po prostu gdzies. nawet pare przyjaciolek mowilo, ze to przeciez normalne, ze jakas staroswiecka jestem i tak dalej.
powod jest jeden. ja s z a n u j e s w o j e d z i e c k o.
jesli bedzie chciala to sama podejmie te decyzje. ja mam przebite uszy (mialam 18 lat), tatuaze i tak dalej ale byla to moja decyzja.
jej cialo, jej decyzja.
moja rola jest nauczyc ja jak o to cialo dbac a nie jak dbac a nie jak je deformowac.
dzieci dorastaja bardzo szybko i nawet pieciolatka moze poprosic o przebite uszy. i to jest w porzadku. bo mozna dziecku wytlumaczyc, ze bedzie bolalo, ze mozna poczekac ze to , czy tamto. a gdy naprawde bedzie chciala, wybrac trzeba dobry salon albo szpital bo tutaj robia to w szpitalach. to jest w porzadku bo jest to jej decyzja. oczywiscie, ze kolczyki nie sa czyms strasznym, wiec nawet dziecku mozna na to pozwolic. ale musi to byc uzgodnione w formie rozmowy.
w ten sposob rowniez uczymy mala dziewczynke, ze jest sluchana, uczymy jak podejmowac decyzje i tak dalej. wychowujemy go na asertywna dziewczynke, ktora zna swoja wartosc i zna wartosc swojego ciala.
zwlaszcza w czasach, kiedy cialo kobiece jest wystawiane na pokaz, kiedy jest przedmiotem „handlu” w reklamach, kiedy tyle dziewczyn jest gwalconych, zwlaszcza teraz powinnysmy jako matki uczyc nasze dziewczynki szacunku do swojego ciala i tego, co jest a co nie jest ok. jakie sa granice naruszania czyjejs prywatnosci.
jesli przekluwamy dziecku, ktore nie jest swiadome uszy, to uczymy, ze granic nie ma. uczymy tez, ze to dziecko nie ma tak naprawde nic do powiedzenia a jego wola nie jest szanowana.
coz, rozumiem wszystkie komentarze i chociaz artykul jest napisany troszke chaotycznie rozumiem i podzielam jego przeslanie.
to nie jest wazne, ze autorka nie ma dzieci.
sama byla przeciez dzieckiem, i ma takie samo prawo jak inni bronic praw malego czlowieka.
pomijajac wiec nawet cale gadanie o zagrozeniach, ktorych jest cala lista, poczawszy od zakazen, wyrwania kolczyka podczas zabawy i tak dalej, pomyslmy po prostu o tym czy taka ingerencja jest dopuszczalna i konieczna.
czy to jest sposob w jaki okazujemy dziecku milosc i szacunek?
no chyba, ze niektore mamy tutaj uwazaja, ze dziecku szacunek sie nie nalezy.
pozdrawiam
Ewa – tak, to właśnie mój punkt widzenia, po prostu zamiast na godności człowieka wolałam skupić się na wadach przebijania ciała pistoletem, żeby uświadomić ludzi. Ale ten aspekt, o którym piszesz jest mi bliski.
Jakkolwiek zgadzam się w stu procentach, że rodzice kolczykujący swoje dzieci to beznadziejny przypadek, to nie rozumiem awersji do pistoletów. Faktycznie nie nadają się do robienia niczego poza płatkami uszu, ale to właśnie do nich, według mnie, są idealne. Ja sama przedwczoraj zrobiłam sobie dwie dodatkowe dziurki w prawym uchu, nie zrobił się nawet strupek, o ropie nie wspominając. Dwie „podstawowe” w uszach robiłam sobie przed rozpoczęciem liceum również pistoletem i po dwóch tygodniach były w pełni zagojone. Za jakiś czas planuję przekłuć sobie chrząstkę trochę wyżej – u piercera, oczywiście – trzymajcie kciuki, żeby mój ojciec, straszny dewota, nadal niczego nie zauważył ?
Ja sama miałam przebite uszy w wieku ok. 4 lat (oczywiście pistoletem)
O rany, ludzie.
Jak mówicie, że po pistolecie wszystko wam ładnie poszło – to dlatego, że nie macie porównania z wenflonem. Po przebiciu chrząstki, najgorzej gojącej się części ciała, ucho nie było nawet zaczerwienione. Po pistolecie wkłuwającym się w płatek tygodniami chodzi się z czerwonym i obolałym uchem.
Aż szkoda czytać co wypisujecie miejscami.
Dziura zagojona w dwa tygodnie? Ręce opadają.
Kłucie się to tak rozległy temat, od tych cholernych pistoletów zaczynając, po materiał kolczyka, że zanim coś zaczniecie pisać w internecie to może najpierw pasowałoby zaczerpnąć trochę wiedzy.
Przeciez pistolet nawet nie dotyka do ciała. A końcówki są sterylnie zapakowane i używane jednorazowo. Gratulacje dla tego dziecka które dobrowolnie podda się przebiciu uszu widzác grubą igłę. I przepraszam bardzo, ale przebijając pistoletem nie leje się krew…nawet nie ma śladu krwi.
Dzieci nie powinny mieć przebijanych uszu. Modyfikacje ciała są dla samoświadomych, nie dla kilkulatków!
Jako 11-latka uprosiłam rodziców o przekłucie uszu. Byłam już wtedy wystarczająco dojrzała, żeby samodzielnie podjąć decyzję, której nawiasem mówiąc nie żałuję. Ale… Te 10 lat temu świadomość była trochę mniejsza, więc oczywiście zabieg był u kosmetyczki, pistoletem. 10 lat później moje uszy wciąż się nie zagoiły(!) i za każdym razem włożenie kolczyków jest bolesne i wymaga siłowania się z uszami. Dzisiaj podjęłam decyzję; mam tego dość, pozwolę im się w spokoju zabliźnić…
Nie wiem jak można takim maluchom przekłuwać uszy, w dodatku u kosmetyczki, albo i lepiej, w sklepie z biżuterią ;] w podstawówce zazdrościłam koleżankom, które miały kolczyki, ale w pewnym momencie dotarło do mnie, że mam po prostu mądrą mamę 😉
Swoją drogą, czy ktoś może polecić dobrego piercera w Szczecinie lub Warszawie?… Dla 28 letniej baby 😛
Pozdrawiam, wierna od czasów fotobloga 😉
Wiekszosc tu chyba nie ma dzieci, jesli pisze, ze kolczyki to wymysl rodzicow. Ja nie jestem zakolczykowana, i nie zamierzalam kolczykowac dziecka, ale moja corka wowczs 4letnia zazyczyla sobie na urodziny prezent w postaci kolczykow. Przebito jej uszy pistoletem. Jedno ucho pani zmascila i to goilo sie dlugo, wreczy myslalam ze chyba musze isc do lekarza, za to to drugie w ogole sie goic nie musialo.
Mirosławo, ja uważam, że za 4 letnie dziecko odpowiadają rodzice i mimo wszystko to ich decyzja.
Droga Blum,
jakże mądrze Pani to napisała wszystko. Największy plus za to, że uważa Pani przekłuwanie uszu dzieciaczkom za brak szacunku – rozmawiałam o tym z moimi koleżankami i niestety. Kwestia NIEPOTRZEBNEGO bólu to jedno, ale właśnie decyzja o modyfikacji cudzego ciała to dla mnie absurd. To może są „tylko” dziurki w uszach, ale dlaczego ktoś ma je mieć wbrew swojej woli? Chcielibyśmy, żeby dziecko nas na siłę tatuowało? 😀 Wiem, że to nie to samo, ale chodzi o tę nieodwracalność (pominę opcję lasera). Dziękuję za artykuł, rozejrzę się na blogu, bo widzę już, że warto, super, że trafiłam!! Pozdrawiam, Kaśka :))
A moja 7-letnia córka nie daje mi spokoju i błaga o kolczyki. Pierwotnie miałam zamiar iść do kosmetyczki i zrobić jej dziurki pistoletem, ale ten artykuł dał mi do myślenia. Chyba jednak znajdę jakiś dobrego piercera. Wcześniej opiszę Małej dokładnie co ją czeka. Jeśli się nie zniechęci i nadal będzie naciskać, to się umówimy na dziurawienie igłą.
Jaca Randa – dobra decyzja. Nie opisuj tego jako horroru. Wbrew pozorom to szybki zabieg, nie da się igłą zrobić tak jak pistoletem, na nieświadomce, ale masz gwarancję sterylności i dobrze dobranej biżuterii, która nie uczuli dziecka,a to wszystko oznacza też szybsze gojenie się uszu. Wybierz tylko dobry salon, a nie kogokolwiek 🙂
Kolejny artykuł z tytułem rodem z pasków w dzisejszej TVP 😀
O ile zgadzam się z tym, że trzeba zadbać o sterylność i bezpieczeństwo przy tego typu zabiegach, o tyle pisanie, że 4-latka nie może sama ze świadomością konsekwencji i odpowiedzialności marzyć o przekuciu uszu to bzdura.
Uwielbiam mem, który chodził niedawno po internecie, gdzie tekst brzmiał: „Dziś 3-latek obsługuje pilota do tv, smartfon i tablet – ja w wieku 3 lat wp…lałem błoto.” Ten tekst cudownie odzwierciedla zmianę podejścia do dzieci na przełomie lat. Kiedyś 3-latki były uznawane za niemal bezmózgie, głupie i traktowane tak, jakby nie miały prawa głosu, prawa do własnego zdania itp. I trochę takim podejściem „zalatuje” mi treść powyższego artykułu.
Tymczasem tu nie chodzi o predyspozycje wczoraj i dziś, ale o sposób traktowania. Kiedy traktuje się dziecko przez lata jak „niunię” (nienawidzę tego słowa), to potem taka „niunia” w wieku 6 lat może zażerać błoto i nie mieć zupełnie pojęcia czy jej marzenia są jej, czy mamusi. 4 czy 5-latka może z pełną świadomością konsekwencji i odpowiedzialnością wymarzyć sobie kolczyki. Nie jest złym rodzicem ten, który z szacunku do córki zgadza się na przebicie uszu w tym wieku. Mało tego (może to kwestia otoczenia) osobiście znam kilka dziewczynek z przekutymi uszami (każda na własną prośbę) i żadna nie nosi w uszach zwisających kolczyków. W tej chwilii serie dziecięce (np. Apart) dają możliwość ogromnego wyboru wkrętów wszelkiej maści, kolorów itp. Od różnych kolorów złota aż po srebro. Więc nie jest prawdą, że nie da się znaleźć bardzo dobrych i bezpiecznych jakościowo kolczyków dla dziecka.
Oczywiście rolą rodzica jest zadbanie o bezpieczeństwo zabiegu. I tu pełna zgoda, że trzeba świadomie wybrać salon (są już takie, gdzie pracują na 2 pistolety jednocześnie, by dziecku oszczędzić stresu związanego z przekuwaniem najpierw jednego, potem drugiego ucha), materiał pierwszych kolczyków (tu też są dostępne różne opcje, choć pewnie te tańsze pozostawiają co nieco do życzenia). I zgadzam się też, że najważniejsza jest rozmowa i powiedzenie dziecku jasno, że każde przekucie ciała po prostu boli. Mniej lub bardziej, ale boli. I naprawdę 4, 5-letnie dziewczynki są gotowe podjąć decyzję, by się na ten ból narazić. Szacunek przede wszystkim.
I zgadzam się jeszcze, że z szacunkiem nie ma nic wspólnego sytuacja, w której mamusia prowadzi córkę do kosmetyczki i siłą trzyma ją na fotelu podczas przebijania uszu (widziałam na własne oczy). Takie sytuacje pozostawiam bez komentarza, bo wnioski są zbyt oczywiste 😉
Ja miałam sześć lat, kiedy ciocia przekuwała mi uszy w domowej łazience zaostrzonym na osełce do noży i odkażonym spirytusem srebrnym wkrętem. Bolało. Do dziś pamiętam dźwięk przekuwanej chrząstki. Czy wspominam to jako traumę? Nie. Bo cały zabieg odbył się na moje życzenie. I chyba tu tkwi tajemnica całego zdarzenia i przekuwania: rozmowa i decyzja dziecka.
Wybacz, ale dla mnie to są argumenty na zasadzie „mnie tam rodzice dawali klapsy i wyrosłam na ludzi” – mówię o domowym przebijaniu uszu w dawnych czasach i tym czy powodowało to traumę czy nie.
Nie zgodzę się również, że 4-5 letnie dziecko jest w stanie świadomie zadecydować o swoim ciele w ten sposób. Może co najwyżej podjąć decyzję, że zniesie ból w zamian za upragniony efekt. To nadal jest małe dziecko, mimo, że przebodźcowane tabletami i komórkami. Dzieci wcale nie dorastają dziś szybciej niż kiedyś emocjonalnie…
A jak mam skomentować przebijanie uszu na dwa pistolety jako coś bardziej humanitarnego? Widziałaś załączony filmik? Przeczytałaś co robi pistolet? To nie jest narzędzie do przekłuwania ciała, to narzędzie do zarabiania kasy.
Moja 7 letnia córcia bardzo długo mnie prosiła o przekłucie uszu. Tłumaczyłam jej, że to boli, że to dziurka w ciele, że może się nadkazić ta ranka i że może być nawet ropa. Nic jej nie przekonało, wciąż nalegała. Więc się zgodziła… myślałam, że pistolet to dobry wybór. Teraz mam jeszcze wieksze watpliwosci, że się w ogóle zgodziłam… mam nadzieje, ze uszka się zagoja szybko…Kosmetyczka zdezynfekowana dłonie przed zabiegiem, ale o zalozenie rękawiczek musiałam ją poprosić (sic!) Zdezynfekowała płatki uszu spirytusem, użyła również tribiotiku na końcówki kolczyków, które ponoć były sterylne, hypoalergiczne, ze stali stali chirurgicznej i bez metali ciężkich. Może profilaktycznie, przy mnie te kolczyki wyciągała z opakowania. Moja córcia sama wybrala sobie kolczyki, zniosła przekłucie obydwu uszu bez nawet łezki… Była bardzo szczesliwa, ale to był tylko i wyłącznie jej wybór, jej marzenie. Mam zamiar jej przemywać uszka octeniseptem dwa razy dziennie i zakupiłam tribiotik, ale czy to nas uchroni przed stanem zapalnym? Na co zwracać szczególnie uwagę?
Aniago – spirytus nie nadaje się do dezynfekowania 🙁 Wszystkie części powinny być sterylizowane w autoklawie lub jednorazowe (wg. mojej może przestarzałej już wiedzy).
Nie używaj tribiotiku jeśli uszy nie będą się paprały, nie ma potrzeby. Przemywanie i delikatne kręcenie, jak najbardziej ok.
Inną sprawą jest to, czy dziurki są prosto przebite i czy nie będzie problemów po wygojeniu. Córka partnera miała przebijane pistoletem i dziś kolczyków nie nosi, bo jedna dziurka ciągle się paprze i jest jakby „pod skosem”. No ale na to nic się nie zaradzi, można co najwyżej zostawić w spokoju i za np. rok spróbowac iść z tym do salonu do piercera, ktory oceni czy można przekłuć ponownie.
Mi za moją chęcią przekłuwała uszy sterylną igłą mama, następne dziurki tą samą metodą robiłam sobie sama. Jako pielęgniarka swoimi przestrogami zniechęciła mnie do pistoletów brakiem dostatecznej sterylizacji.
Ludzie myślą, że dziecko to drzewko bonsai i mogą je sobie „przerabiać”. Skąd w ogóle te kolczyki się wzięły, skoro tego nie było w naszej kulturze? Najgorsze, że jak babka ma kolczyki, to i córka też będzie miała. Identycznie jak np. z papierosami – dzieci palacza najprędzej będą palić.