Czytasz książki o ajurwedzie, albo słyszysz o niej tu i tam w social mediach. Słowo na A pojawia się w twoim świecie coraz częściej i dochodzisz do wniosku, że warto zorientować się, którą doszą jesteś. Wypełniasz zatem test online i otrzymujesz wynik, który nic ci nie mówi. Dlaczego tak jest?
Gałka muszkatołowa to jedna z moich ulubionych przypraw. Jest niejednoznaczna. Nadaje się do wytrawnych dań i do deserów. Lepsza jest oczywiście świeżo starta niż mielona. Dziś przyjrzymy się jej z perspektywy ajurwedy.
Olej kokosowy przeżywał szczyt swojej popularności kilka dobrych lat temu. Wywoływał spore kontrowersje wszędzie tam, gdzie się pojawił. Jedni smarowali się nim od stóp do głów, używając oleju z kokosowego w celach kosmetycznych. Inni stosowali go do gotowania, podczas gdy jeszcze inni grzmieli, że ze względu na zawartość tłuszczy nasyconych powinien podzielić los smalcu. Omijając dietetyczno-kosmetyczne niesnaski przybliżę Wam olej kokosowy z punktu widzenia Ajurwedy.
Ajurweda – od czego zacząć, żeby ją zrozumieć? Jaką doszą jestem (pomocy, wydaje mi się, że każdą!), nie rozumiem wyniku testu online, byłam na konsultacji, ale nadal nie wiem, które wskazówki są dla mnie. Od jakich książek najlepiej zacząć swoją przygodę z Ajurwedą?
Picie ciepłej wody to tylko jedna z wytycznych, którymi raczy nas Ajurweda, kiedy chodzi o to, jak prawidłowo pić wodę. Co ciekawe, Ajurweda kładzie nacisk na całkiem inne aspekty spożywania wody niż te, które znamy z kolorowych magazynów lub współczesnych porad dietetyków. Jednocześnie te proste wskazówki przynoszą ogromne rezultaty. Jeśli jesteś gotowa je wypróbować i porzucić na chwilę swoje dawne zwyczaje, być może dołączysz do grona osób, które nawet latem odmawiają lodu do drinków.
Istnieją zmiany wielkie. Rzucę palenie wraz z początkiem nowego roku. Będę pisać czytelnie i uczyć się systematycznie z okazji pierwszego września. Do lata wrócę do formy. Wszystkie wiemy, co się dzieje z takimi postanowieniami.
Kiedy pokazałam go na Instagramie, wiele osób pytało — a co to? I chociaż pisałam już o skrobaniu języka w mini e-booku o osiędbaniu wiosną, chcę Was oswoić z tym prostym rytuałem, dlatego piszę o nim ponownie.
Człowiek niezbyt zainteresowany sprawami holistycznego podejścia do zdrowia ma niewielkie pojęcie o doshach. Szkoda! Mógłby dowiedzieć się, jak lepiej żyć. Mógłby zrozumieć siebie i swoje problemy zdrowotne, ale też… emocjonalne. Szef mógłby łatwiej ocenić predyspozycje poszczególnych członków zespołu i lepiej rozdzielać zadania. Człowiek taki mógłby nauczyć się wykorzystywać swój potencjał i głaskać siebie i odpuszczać sobie w miejscach, które zazwyczaj dociskał. Z Szymonem, joginem i terapeutą ajurwedyjskim rozmawiam jednak nie tylko o tym wszystkim. Szymon bardzo ciekawie opowiada też o tym jaki wzór kobiecości stawiany jest dziś na piedestale i pokazuje mroczne, zaburzone strony tego wzorca. Mam nadzieję, że lektura naszej rozmowy zainteresuje Was, popchnie w kierunku zgłębiania ajurwedy lub pomoże połączyć kilka kropek pomiędzy zdrowiem, a życiem jakie prowadzicie.
Jesień w pełni, a wraz z nią czas, który w ajurwedzie przypisany jest energii wata – tej lekkiej, chłodnej i zmiennej. To moment, gdy natura zaprasza nas do uziemienia i stabilizacji po intensywnym lecie. Chcę dziś podzielić się refleksjami o tym, jak codzienne rytuały i praktyki mogą pomóc w odnalezieniu równowagi w naszym tempie życia. Jakie znaczenie mają dla nas małe, codzienne obowiązki? Czy warto próbować spełniać oczekiwania z social mediów, czy może warto w nich dostrzec tylko narzędzia, które prowadzą nas do prawdziwego celu?
Estetyka czy esencja? O pokazywaniu jogi i rytuałów w mediach społecznościowych
Zacznijmy od wellness bańki, która często pojawia się w social mediach. Obrazy idealnych asan, luksusowe maty do jogi, kadzidła palo santo, latte z matchą – pięknie to wygląda, ale bywa też spłaszczone do granic możliwości. Widzę tu pewien problem: te idealne obrazki mogą w nas wytwarzać wrażenie, że jeśli nasze życie nie jest tak „estetyczne”, to coś jest z nami nie tak. Tymczasem joga, ajurweda czy jakiekolwiek inne praktyki mają sens tylko wtedy, gdy pozwalamy im realnie wpływać na nasze życie, a nie tylko na to, jak wyglądają na zdjęciach.
Rytuały jako narzędzie, nie cel
Uwaga, bo to kluczowy moment: praktyka jogi czy medytacji to nie cel sam w sobie, ale narzędzie. Nie chodzi o to, by codziennie wstawiać zdjęcia mostka czy „perfekcyjnej” pozycji, tylko by poczuć, że to, co robimy, ma sens dla naszego dobrostanu. Kluczowe jest przełożenie tego, co robimy na macie czy podczas medytacji, na nasze codzienne życie. Jeśli nasze rytuały nie wnoszą nic do tego, jak żyjemy, to stają się tylko kolejną pozycją do odhaczenia, a przecież nie o to chodzi – to męczące i mijamy się z celem.
Moc zwykłego życia – dlaczego codzienne obowiązki mają znaczenie
To, co tak naprawdę zmienia nasze życie, nie dzieje się tylko na macie ani w fotogenicznej filiżance matcha latte. Największe zmiany przynoszą nam te najzwyklejsze, codzienne obowiązki: gotowanie, sprzątanie, spacer z psem, dupogodziny spędzone z dzieckiem na placu zabaw. Może nie wygląda to tak estetycznie jak joga o wschodzie słońca na plaży, ale pozwala nam być tu i teraz. Uważność w tych drobnych obowiązkach jest często dużo bardziej wartościowa niż medytacja z najdroższym olejkiem czy ładnie ułożone kadzidła.
Delegowanie a utrata przyziemności życia
W dzisiejszym świecie coraz częściej delegujemy codzienne obowiązki – zamawiamy jedzenie, zlecamy sprzątanie, oddajemy dzieci na dodatkowe zajęcia. To oczywiście nie jest samo w sobie złe, ale jeśli w całości uciekamy od tych „przyziemnych” czynności, tracimy coś bardzo ważnego. Oddajemy kontrolę nad naszym życiem i czasem tracimy więź z tym, co najważniejsze. A te „zwykłe” obowiązki to przecież nasza realna praktyka, sposób na bycie obecnym w życiu. To życie samo w sobie, jego esencja!
Świętość codziennych czynności
W social mediach widzimy ciągłą ekscytację – wszystko jest super, każde wydarzenie to wielki hit, każdy projekt to „życiówka”. Codzienne życie wydaje się przy tym blaknąć, a przecież to właśnie w codziennych czynnościach budujemy siebie. Przestajemy widzieć wartość w gotowaniu, sprzątaniu, codziennych relacjach, bo wydają się mało spektakularne. A tak naprawdę to tam toczy się prawdziwe życie. To, jak wykonujemy te obowiązki, mówi więcej o nas niż najpiękniejsze instagramowe zdjęcia, może budować nasz spokój, spełnienie i zadowolenie. Serio 🙂
Prawdziwy luksus to spokój i prostota
Spokój i stabilność – oto, co powinno być luksusem współczesnego życia. Dążenie do ciągłej ekscytacji i spektakularnych doznań tylko prowadzi nas w dopaminowy dołek. Zamiast gonić za „najmodniejszymi” rytuałami, wróćmy do tego, co mamy na co dzień i doceńmy ten spokój, tę rutynę. Kiedy przyjrzymy się temu, jak wygląda nasze życie na co dzień, łatwiej nam będzie poczuć prawdziwą satysfakcję bez porównywania się z innymi.
Podsumowanie: Uziemienie to droga do szczęśliwego życia
Nasze rytuały, duchowe i codzienne, mają być po to, by wzbogacić nasze życie, a nie by je zastępować. Codzienne obowiązki, uważność w małych chwilach – to one mają moc zmieniać nas na lepsze, być środkiem, a nie celem. Wybierajmy proste rzeczy, które naprawdę budują nasze życie i pomagają nam się rozwijać. Na koniec, jesień jest doskonałym czasem, by zagłębić się w te refleksje i odkryć piękno oraz spokój codziennych rytuałów. Zachęcam do przyjrzenia się temu, jak wyglądają Twoje dni i do odnalezienia radości w każdej chwili.
Ten tekst to tylko zarys tematu, który poruszam głębiej w podcaście Rurki z Kremem. Zapraszam do odsłuchu (klik).
Czujesz, że zatoki Cię przytkały albo męczy Cię przeziębienie? Nos jest suchy po tygodniu kataru a w dodatku ogrzewane pomieszczenia nie pomagają? Ajurweda ma na to sposób! Ten rytuał nazywa się nasya i jest to aplikacja oleju przez nos! Ale spokojnie, to nic strasznego! Dziś skupimy się na oleju sezamowym, który działa cuda dla Twojego układu oddechowego.
💡 Co to jest nasya?
To ajurwedyjska praktyka, która polega na wprowadzeniu oleju do nosa, aby oczyścić i wzmocnić układ oddechowy. Nos to brama do mózgu i zdrowia – serio, ajurweda wie co mówi! Doświadczaliśmy tego m.in. w covidzie. Mycie i nawilżanie nosa w ajurwedzie jest takie ważne, bo nos bezpośrednio łączy się z mózgiem i układem nerwowym poprzez nerwy węchowe. Informacje z nosa trafiają do obszarów mózgu odpowiedzialnych za zapach, ale także mogą wpływać na emocje i stan mentalny. Dlatego w ajurwedzie uważa się, że wszystko, co wprowadzamy do nosa, może oddziaływać także na umysł.
Skupimy się dziś na oleju sezamowym choć nasyę można wykonywać także specjalistycznymi leczniczymi olejami z wykorzystaniem ziół. Uważam jednak, że na początek najprostsze i najbardziej dostępne środki są najlepsze.
🍂 Dlaczego olej sezamowy?
Rozpuszcza śluz – pomaga odetkać nos i zatoki, ułatwiając oddychanie.
Działa antybakteryjnie i wzmacnia odporność – więc jest dobrą opcją zapobiegania przeziębieniom (stosuj ten rytuał jeśli korzystasz z komunikacji zbiorowej, idziesz do kina czy na koncert lub wsiadasz właśnie do samolotu).
Łagodzi podrażnienia – jeśli Twoje zatoki są wrażliwe na suche powietrze, olej je ukoi.
Super na problemy z zatokami – regularne stosowanie nasya z olejem sezamowym pomaga w walce z przewlekłymi problemami, jak ból czy uczucie zapchania.
🧡 Jak to zrobić?
Prościzna:
Podgrzej lekko olej sezamowy (ale nie za mocno!).
Leż na plecach z odchyloną głową i wprowadź 2-3 krople do każdej dziurki.
Pooddychaj spokojnie, dając olejowi chwilę, żeby zaczął działać.
Nasya z olejem sezamowym jest idealna dla tych, którzy mają więcej doszy vata i kapha – często to oni borykają się z zatokami, uczuciem suchości, a czasem i bólami głowy. A jeśli masz w sobie dużo pitty – olej sezamowy pomoże Ci, ale pamiętaj, żeby nie przesadzać, zwłaszcza przy infekcjach z gorączką.
Inne oleje, których możesz użyć do nasza to: olej migdałowy, olej kokosowy (chłodzący, dla pitta), ghee, Anu Taila, Shadbindu Taila, Bala Taila. Różne oleje są używa dla różnych Dosz i przy różnych dolegliwościach.