Moja mama w swoim kajecie z przepisami, zawsze nadawała potrawom imiona osób, od których pozyskała przepis. I tak mógł tam być placek cioci Irki, pieczeń wujka Mariana albo ciasto Jadźki. Tak więc to jest Smoothie Surfera.
Surfer przepadał za owocowymi, soczystymi śniadaniami. Podczas kiedy ja wolałabym wiaderko hummusu, kiełki i ciemne pieczywo pełne pestek, on zdecydowanie wolał owsianki, sałatki owocowe i szejki. Ja przemycałam w nich dodatkowe składniki, żeby podnieść supermoce takiego napitku!
SMOTHIE SURFERA
Sok wyciśnięty z dwóch dużych pomarańczy
2 wielkie, dojrzałe banany
1 dojrzałe mango, obrane
1 dojrzałe mango, obrane
1 łyżka stołowa mielonego sezamu (wapń mili państwo)
1 łyżeczka pyłku pszczelego (podnosi odporność)
woda
Całość miksujemy na gładko blenderem. Jeśli trzeba – dopełniamy wodą.