O fajnym życiu nie należy tylko pisać, że jak je mieć i w ogóle. Fajne życie należy też prowadzić. Dacie się zainspirować?
SZAMKA
Moje odkrycie lata 2016 jest marakuja w formie dressingu na surowych owocach. Kwaskowato-słodka, mokra, pyszna!
Jeśli chodzi o jedzenie na mieście, w Krakowie nie można narzekac na brak wegetariańskich i wegańskich opcji. Od lewej – fast food w pełni wegański w VEGAB na Starowiślnej, opcja śniadaniowa w niezastąpionym ZENICIE na Miodowej i znów Starowiślna, tym razem hinduska kuchnia w przystępnej cenie czyli TAK YAK Tandoori – tam naprawdę mi smakowało!
Połączenie truskawek z daktylami to moja ulubiona opcja. Tu posypana wiórkami kokosowymi jest zdrowym śniadaniem zabranymdo pracy. Środkowe zdjęcie to dla odmiany wegańskie śniadanie w mojej drugiej ulubionej krakowskiej śniadaniowni czyli MOMENCIE. I sałatka życia, którą pokochałam od pierwszego zjedzenia! Quinoa, cykoria, ciecierzyca i ser halloumi w ALCHEMII OD KUCHNI.
Kiedy mieszkałam z moją przyjaciółką Sarą, starałyśmy się zdrowo gotować i jeść duuużo warzyw. Z tego co pamiętam rano były szejki, potem zdrowe obiady, a wieczorami wino i papierosy. No ykhm, tak. Ale to był taki okres w naszych życiach, że ogaru nie starczyło na wiele więcej niż oddychanie, płakanie i malowanie paznokci.
Całe lato podróżowałam i kręciłam się i wierciłam. Muszę przyznać, że moje wyjazdy często wiązały się z odwiedzaniem ukochanych osób, a jak wiadomo z najfajniejszymi ludźmi świata najfajniej się gotuje i pałaszuje. Mój Tata jest mistrzem sałatek i śniadań. Prosta kuchnia, której kropką nad i były zioła i owoce zrywane w ogródku-lesie mojej przyjaciółki Ani sprawiła mi wiele przyjemności. Dwa dni w głuszy pod Warszawą jedząc, rozmawiając i oglądając fajne rzeczy to było prawdziwe naładowanie baterii w girlpowerowym duchu!
WYJAZDY
Jeśli chodzi o wyjazdy, totalny chillout w środku niczego, gdzieś pod Wawrszawą był zbawienny! Jedna z przywiezionych inspiracji to film CÓRKI DANCINGU. Pokochacie go jeśli lubicie baśniowy klimat, syreny i kabaretowe wstawki. Dawno nie widziałam polskiego filmu, który tak by mnie urzekł.
Że Warszawa da się lubić to wiem od dawna. Ale żeby aż tak? Mam tam swoich ludzi, których absolutnie uwielbiam, co więcej ludzie w Warszawie wiedzą jak jeść i wiedzą jak gotować! Zawsze jestem tam za krótko, nie daję rady spotkać się ze wszystkimi, z którymi miałabym ochotę się spotkać, ani być we wszystkich miejscach, w których chciałabym być. Tym razem wygrał Tel Aviv. Poza tym moto przejażdżki przez warszawskie ulice za każdym razem sprawiają, że mam ochotę wrzeszczeć jak dziecko, które dostało najładniejszą watę cukrową na całym jarmarku. Nigdy nie przyznaję się do tego głośno, ale Wam mogę to powiedzieć.
I jeszcze więcej ludzi, których uwielbiam. I grzybobranie w górach o świcie. Wschód słońca, mgły, mech, trawa po kolana. TAAAK!
CO SIĘ DZIAŁO
Berlin is always a good idea. Przynajmniej w moim wypadku. Tym razem byłam na targach Seek/Bright pooglądać nowinki w świecie mody streetwearowej. Genialna miejscówka, bardzo przyjaźni ludzie, wegańskie kosmetyki, masa fajnych ubrań i dodatków, rzeka i totalnie wakacyjny klimat. Tak, podróże służbowe to jedna ze zdecydowanych zalet mojej pracy.
W Katowicach gadałam na feministycznym wydarzeniu, gubiłam sukienkę i spotkałam się z moim ulubionym instruktorem rolek Jogurtem. Dla odmiany w Krakowie byłam na wieczorze autorskim Sary Marshank. Jej książka „Being Selfish” w połączeniu z „40 zasad miłości” totalnie odmieniła moje spojrzenie na wiele spraw. Być może, w ogóle odmieniła moje… życie.
Poza tym udało mi się opublikować nowe artykuły w Wysokich Obcasach i przemycić trochę girlpowerowych klimatów do linii ubrań, którą tworzę. Ciągle zastanawiam się czy girlpowerowe klimaty nie mogłyby być osobną kolekcją i czy nie wyjść z taką propozycją do moich przełożonych. Co sądzicie? Chciałybyście trochę ubrań z dawką dziewczyńskiej energii w najfajniejszej polskiej sieciówce?
No a poza tym OFF FESTIVAL. Uwielbiam! Cudowny klimat, Dobra muzyka i znajome twarze, które bardzo miło spotkać w tych okolicznościach przyrody!
W międzyczasie takzwanymudało misię jeszcze być w Budapeszcie z moim serdecznym przyjacielem, z którym mamy mini tradycję wyjazdów podczs których przegadujemy wszystkie swoje najważniejsze życiowe bolączki, marzenia i plany.
Koledzy to nie wszystko. Dziewczyny są siłą. Czy to na skateparkach w Kato, na kawie w Krakowie czy śniadaniach z artystycznymi pogaduchami we Wrocławiu. Każda okazja żeby być blisko kobiet i robić z nimi klawe rzeczy jest dla mnie nie do przecenienia.
Poza tym dużo outdoorów, dużo sportów, dużo zwierząt!
Jeśli chodzi o książki, to ja i Bambaryłka już niebawem sprzedamy Wam listę obowiązkowych lektur! Stay tuned! W tym domu jest grubo czytane!
No i moje najnowsze kosmetyczne odkrycia! BIO IQ mają najlepszy krem do rąk ever! W dodatku testuję szczoteczkę do twarzy. W tym miesiącu szarpnęłam się też na różany micel od Lush botanicals. Zdecydowanie warty swej ceny. Ma naturalny skład i zniewalający zapach róż!
Uff tym razem tyle. Jakie miejsca i produkty Wy mi polecicie?
3 komentarze
Oj bardzo brakuje mi tu takich postów-lekkich,inspirujących,pozytywnych! I uderzaj do przełożonych! 3/4 mojej szafy to Medicine-to naprawdę najlepsza sieciowka 🙂 KasiaJ
Ile u Ciebie owoców! U mnie w sumie też ich się sporo przez te wakacje przewinęło. Co polecam? Ciężko mi powiedzieć, bo w te wakacje pierwszy raz byłam nad polskim morzem (w sumie to Mielno polecam, ale to już zależy, co kto lubi 😀 i czy ma głowę na karku, bo w przeciwnym razie może poleeecieeeć 😀 ). Co do produktów to właśnie uświadomiłaś mi, że nie odkryłam nic nowego przez te wakacje! A wszystko przez to, że jestem takim sobie cebulakiem, ale pod wpływem Twojego tekstu będę to zmieniać (nawet pisałam ostatnio przez fb do Ciebie o tym 😉 ) i z pewnością kolejne miesiące będą bogatsze w nowe doświadczenia kosmetyczne/ubraniowe/jedzeniowe i to z tej najwyższej, dostępnej dla mnie półki! (już przestałam wydawać hajs na szajs, pomijając fajki kupowane już coraz rzadziej – czekam na perełki, na które wydam odpowiednią kwotę, a póki co korzystam z tego, co mam, a przecież mam bardzo dużo!)
o jak miło, o jak lekko, o jak przyjemnie!