odpoczynek

Odpoczynek jest sztuką. Sztuką, której można się nauczyć. Dziś opowiem Ci o odpoczynku, który wspiera, zamiast zamulać. Przyjrzymy mu się, zezując w stronę Ajurwedy.


CZY ODPOCZYNKU TRZEBA SIĘ UCZYĆ?


To zależy. Jeśli na samą myśl o odpoczywaniu przechodzi Cię zimny dreszcz i masz wizję rozwalenia, bycia niepozbieraną, zastanawiasz się, czy świat się nie skończy, dzieci nie umrą, firma nie upadnie – to właśnie znak, że sztuka odpoczywania to sztuka, w której powinnaś stać się biegła!

Scenariusz nr 1

Żyjemy w czasach, które bardzo mocno promują bycie produktywnym i wciskanie w kalendarz maksymalnej ilości zadań. Social media i życie w dużych, szybkich miastach, powodują nieustanne FOMO (fear of missing out). Na jaki wykład jeszcze iść? O, tu jest ciekawa wystawa. Koncert gongów! Fajnie byłoby pojechać na vipassanę. Znajomi zapraszają na domówkę. Ciekawy film wchodzi do kin. Mariola była na miesiąc w Azji. Nic nie robię ze swoim życiem, zostaję z tyłu, nie wiem, co wybrać, moja doba jest za krótka! – znasz to? Czas pozwolić sobie na relaks.

Scenariusz nr 2

Jest jednak też druga strona monety. Może akurat wcale nie jesteś rozedrgana i zabiegana. Może czujesz się zamulona. Uwiłaś sobie burrito z kołdry, obłożyłaś się kotami, jesteś najlepszym klientem Netflixa, a w Twojej gawrze walają się kartony po pizzy, puste butelki po winie, kubki oblepione resztkami herbaty z miodem lub kakao… Lubisz odpoczywać, ale lenistwo wciąga Cię i ciężko Ci się potem zmobilizować do działania. Im więcej odpoczywasz, tym bardziej zamulona jesteś. 

Odnajdujesz się w którymś z tych scenariuszy? Ja w obu. Występują u mnie naprzemiennie. Nie chcę zagłębiać się teraz w to, dlaczego tak jest, choć Ajurweda potrafi to świetnie wyjaśnić. Chcę dziś poruszyć temat odpoczywania i resetowania się w taki sposób, który będzie równoważący i odżywczy.

 


JESTEŚ SWOIM NAJWAŻNIEJSZYM ZASOBEM. JAK O SIEBIE ZADBASZ?


Prowadzenie własnej działalności nauczyło mnie, że jestem swoim najważniejszym zasobem. Jeśli ja się rozłożę, wyczerpię, rozpadnę, będę w dole – moja firma nie istnieje. Jestem swoim największym zasobem w mojej rodzinie. Jestem dla innych tylko wtedy, kiedy w ogóle… jestem. Dobry ratownik to żywy ratownik. Całe osiędbanie jest właśnie o tym – jesteś swoim najważniejszym zasobem. Zasobem ograniczonym, ale odnawialnym, o ile tylko nie wyzerujesz się do samego dna. Nie da się być matką, partnerką, pracownicą, przyjaciółką jadąc na gigantycznym deficycie. Wiemy, jak to się kończy – wycieńczeniem, wypaleniem, chorobami. Dlatego o odpoczynku warto myśleć jak o powinności, mądrej profilaktyce. W Polsce wciąż łatwo nam mieć wyrzuty sumienia, kiedy chcemy się zregenerować i sobie odpuścić. Ja świadomie staram się pozbywać narracji, o tym, że moja regeneracja jest grzechem, próżnością, lenistwem. Jest zdrowym rozsądkiem i szacunkiem do siebie.


ODPOCZYNEK NIE DLA WSZYSTKICH OZNACZA TO SAMO.


I nie zawsze oznacza to samo. Kiedyś nie zwracałam specjalnie uwagi na pory roku. W korporacji było to łatwe. Bardzo przewidywalny rytm dnia, był jednak jednostajny i wymuszony. Wstawanie o 6:30, minimum 8h w pracy, obowiązki po pracy. Sprawy zawodowe były związane wtedy z kalendarzem dostaw z Chin, wyprzedaży, wprowadzania nowych kolekcji (pracowałam, jako projektantka mody w branży fast fashion). Byłam mistrzynią podnoszenia sobie energii kofeiną i cukrem. Jesienią i zimą wychodziłam do pracy, kiedy było ciemno i wracałam z niej, kiedy było ciemno. Grudzień był jednym z najbardziej gorących miesięcy w roku – rzeczy działy się szybko i intensywnie, a ja musiałam za tym rytmem nadążyć.

Nie chcę krytykować pracy w korporacji. Nie zamierzam też mówić, że dbaniu o siebie należy podporządkować życie, bo to zwyczajnie nieprawda. Możesz być podróżniczką, lekarką, ratowniczką medyczną, masażystką, pracownicą biurową – wszystkie rodzaje pracy niosą określone konsekwencje, jednak myślenie, że koniecznie trzeba przejść na własną DG lub uciec do aszramu jest nieprawidłowe. Nie po to żyjemy. Wierzę, że tu gdzie jesteśmy i z tym, co mamy tu i teraz, jesteśmy w stanie wiele zdziałać. Złagodzić, zrównoważyć skutki naszego stylu życia. Warto jednak wiedzieć jak to zrobić.

 


ZIMA


zima

Zima i jesień to szczególny czas, jeśli chodzi o odpoczynek. Robi się ciemno, wietrznie i zimno. Przyroda zamiera. Troszkę tyjemy. Troszkę bardziej chce nam się spać. Troszkę nam smutniej. Jesteśmy szczęściarami, że żyjemy w kraju, w którym są cztery pory roku. Każda niesie swoje dary i warto umieć je przyjąć. Przyjąć, jako prezenty, a nie upierdliwe warunki atmosferyczne, które przeszkadzają w działaniu na pełnych obrotach.

 

Inaczej będziemy odpoczywać wiosną i latem, inaczej jesienią i zimą. To są zupełnie inne bodźce, energie, jakości.

Co więcej – inaczej będziemy odpoczywać w zależności od tego, czy jesteśmy vatą, kaphą czy pittą (w danym momencie życia). A mówiąc językiem niezwiązanym z Ajurwedą – inny odpoczynek będzie służył osobie, która odnajduje się w scenariuszu nr 1, a inny, która czuje, że scenariusz nr 2 jest o niej.

Sama zima sprzyja zaszyciu się. Zwolnieniu. Przesiadywaniu w mieszkaniu. Korzystaniu z ciepła ogniska domowego. W wymiarze emocjonalnym – introspekcji, podsumowaniom, spotkaniu się ze sobą, zwróceniu się do wewnątrz. Czujesz tę różnicę w energii? Lato to czas, kiedy przyroda eksploduje feerią barw i kolorów, zmysły szaleją, intensywność może przytłaczać, ale też prowokuje nas do rozrzucania zasobów – przesiadywania w ogródkach restauracyjnych, tańców, nocnego życia, podróżowania, pikników, spacerów, spotkań towarzyskich. Zimą jest inaczej. Łakniemy grzańca, kakałka, serialu, książeczki, drzemek i dobrego, ciepłego tłustego jedzenia.

CO WSPIERA NASZ DOBROSTAN ZIMĄ?

 

Utrzymywanie się w cieple.

♥ Chronienie się przed warunkami atmosferycznymi.

♥ Wczesne chodzenie spać (nawet o 21).

♥ Suplementacja witaminy D3.

♥ Spowolnienie (to nie jest czas na najbardziej ambitne projekty w pracy, wyznaczanie sobie celów i piłowanie się).

W przewadze: gotowane jedzenie, kompoty, ciepłe jedzenie (w tym śniadania). Odpowiednie przyprawy (rozgrzewające, pobudzające trawienie, bo pożywienie będzie teraz bardziej kaloryczne i tłuste).


netflix and chill

CO NIE JEST ODPOCZYNKIEM?

Odpoczynek warto redefiniować. Ajurweda uczy, że podobne przyciąga podobne. To może być wyjaśnienie zagadki: dlaczego jedzenie intuicyjne nie działa? Dlaczego samoregulacja, którą tak lubimy, nie przynosi nam ukojenia? Kiedy jesteśmy zdrowe i zrównoważone, w kontakcie ze sobą, jest duża szansa, że sposoby na odpoczynek, komponowanie posiłków itp. wybierzemy trafnie. Kiedy jesteśmy w nierównowadze, pragniemy jeszcze więcej tego, co nas zaburza.

Kilka przykładów:

 

• Masz tendencje do tycia, jesteś łasuchem, ale wybierasz jedzenie (najchętniej słodkie i tłuste), żeby ukoić swoje emocje i się ugruntować.

• Jesteś ambitna, masz problemy z wybuchami złości, albo masz w sobie dużo złości, ale niewyrażonej. Jesteś dumna, zadaniowa. Żeby się zrelaksować, odpinasz wrotki poprzez alkohol tankowany bez umiaru lub po prostu zbyt często, idziesz na dymka, zażywasz rekreacyjnie narkotyki.

• Jesteś rozedrgana, brak Ci ugruntowania, nie wiesz, co myślisz, nie masz jasności, co czujesz, przytłaczają Cię emocje – masturbacja lub szybki, powierzchowny seks wydaje się to rozładowywać. Ale potem Twój stan emocjonalny się pogarsza, a wyczerpanie jest coraz bardziej odczuwalne.

• Jesteś powolna i ciężko Ci się zmobilizować do działania. Niechętnie próbujesz nowych rzeczy. Śpisz naprawdę długo. W ciągu dnia lubisz uciąć sobie drzemkę (to podobno zdrowe). Marihuana to sposób, który wybierasz, żeby oddzielić się miękką watką od świata, który zdaje się na Ciebie napierać.

• Jesteś aktywna, ambitna, zawsze w punkt. Wybierasz sport, który wyciska z Ciebie siódme poty. Nie wiesz, czy jesteś zmęczona. Ciśniesz w pracy, ciśniesz na treningach, karmisz swój perfekcjonizm. No może wyskoczy Ci zimno, może miewasz nagłe gorączki, jakieś 3-dniowe infekcje, ale wymiękają tylko słabe, a Ty wiesz, że żeby być w czymś dobrą, musisz naginać. Więc naginasz.

• Kochasz się uczyć! Jesteś twórcza i ciekawa świata. Czujesz, że potrzebujesz odpoczynku, więc zapisujesz się na studia… no ale hej, niezwiązane z Twoją pracą – robisz to dla przyjemności. Odpoczywasz, oglądając filmy dokumentalne, czytając mądre książki, pisząc, wymyślając coś, tworząc.

Czy, któryś z wymienionych scenariuszy pasuje do Ciebie? To nie tak, że wszystkie powyższe pomysły są złe. Złe jest to, że zazwyczaj w naszej słabości, wybieramy formę odpoczynku, która jest niedobrana do pory roku i do naszej osoby. Zobaczmy, jak można zrównoważyć nasz styl zycia przez lepiej dobraną regenerację.


ODPOCZYNEK DLA OSÓB ZE SCENARIUSZA NR 1

dobrze zorganizowana

To właśnie Ty potrzebujesz odpuścić. Zdrzemnąć się w środku dnia. Pospać dłużej. Wykąpać się w wannie. Ekstremalny sport lub ciężki trening zamienić na subtelną jogę (yin joga? joga nidra?), pilates lub inne łagodne ćwiczenia. Pozwól sobie odpocząć przy kakao. Upiecz ciasto. Jeśli w pracy angażujesz wyobraźnię lub intelekt, nie odpoczywaj w ten sam sposób – zaangażuj ciało! Zamiast czytać książki do północy lub uczyć się języka, zrób sobie automasaż ciepłym olejem. Zamiast cisnąć z kolejnymi rzeczami z listy do zrobienia, pozwól sobie polenić się, pomarzyć, odpocząć. UWAGA: możesz mieć tendencje, do nadmiernej komunikacji. Dużo mówisz i dużo treści konsumujesz, czytając, słuchając podcastów, oglądając. Wypróbuj ciszę. Ogranicz bodźce. Naucz się spoczywać w pasywności i… nie bój się. Szanse, że się rozleniwisz, przestaniesz realizować swoje cele i zabraknie Ci paliwa w Twojej rakiecie, są małe. Właśnie odpoczywając w taki „nudny” sposób, dolewasz tego paliwa.


ODPOCZYNEK DLA OSÓB ZE SCENARIUSZA NR 2

kakao

Ty lubisz pospać, zawinąć się w kuleczkę, zwolnić, przyhamować. Kąpiel senna? Brzmi bosko! Ciasto? Mmm… ale to właśnie Ty więcej odpoczynku wyniesiesz z aktywności. Regularnego uprawiania sportu. Długich spacerów z psem (niezależnie od brzydkiej pogody). Drzemka w ciągu dnia i zbyt długi sen w nocy, mogą Cię zamulić, zasmucić, spowolnić. To właśnie Ty możesz pozwolić sobie na wstanie wcześniej rano. Ruch zrobi Ci dobrze – zaleganie na kanapie źle. To Ty możesz poczytać książkę, zapisać się na kurs, wyjść do ludzi. Ty masz zasób, który aż się prosi na rozruszanie. Jeśli zamulisz się statecznym odpoczynkiem, drzemaniem, polegiwaniem i objadaniem się, mimo pozorów odpoczynku, jest duża szansa, że będziesz w emocjonalnej stagnacji. To prawda – wybranie porannego wstawania, ruchu i pewnej mobilizacji będzie dla Ciebie trudna, ale wprowadzając te lemementy do swojego stylu życia, masz szansę poczuć się lepiej i… odpocząć naprawdę!


 

Mam nadzieję, że ten tekst skłoni Cię do przyjrzenia się temu, jak Ty odpoczywasz i jakiej to jest jakości odpoczynek. Czy widzisz tu pole do zmian? Pamiętaj, proszę, że każda z nas jest inna. Mój tekst to luźne i ogólne sugestie osiędbania – do przetestowania dla Ciebie, jeśli tylko masz gotowość. Jeśli uważasz ten tekst za wartościowy – podziel się nim proszę z innymi.

Cieszę się, że mogę się z Tobą dzielić moim doświadczeniem i wiedzą. Jeśli chcesz pomóc mi uczyć się i rozwijać, żebym mogła dzielić się tą wiedzą z Tobą tu, wesprzyj moje działania na Patronite. W ten sposób nie tylko pomagasz mi częściej publikować, ale dostajesz dostęp do listów, ekskluzywnych treści i nagrań. Więcej dowiesz się klikając w poniższy baner:baner

 

...

9 komentarzy

  1. antymonek

    A czy mogłabym poprosić, żebyś napisała, czemu te scenariusze mogą występować naprzemiennie? Bo chyba tak mam.

  2. Blum

    Antymonek – spróbuję Ci to wyjaśnić na dwa sposoby.

    1. Bo podobne przyciąga podobne. To działa na zasadzie nabierania prędkości – gdybyś była w aucie na wzgórzu i ono zaczęłoby się powoli toczyć, możesz jeszcze z niego wysiąść, co raczej nie będzie możliwe, jak nabierze pędu i zacznie sunąć w dół z szaloną prędkością. O wiele łatwiej jest być w harmonii, kiedy odchylenia nie zahaczają o takie skrajności. To jak z chodzeniem po linie – małe wahnięcie jest łatwe do skorygowania, duże… no sama potrafisz sobie wyobrazić. Jak już jesteśmy w mocnym wychyleniu ciężko nam z tego wyjść lub robimy to, wychylając się mocno w drugą stronę – więc znów przegięcie. Z mojego doświadcznia osiędbanie jest mniej męczące, kiedy wychylenia są stosunkowo małe. Kiedy mamy raz górę, raz dół – jak na rollercoasterze jest bardzo trudno i to męczące np. interwały dieta, obżarstwo lub zajeżdżanie się w pracy, leżenie odłogiem.

    2. Z perspektywy Ajurwedy mamy coś, jak kod DNA – z czym przychodzimy na świat – nasze tendencje, mocne i słabe strony. To jest wrodzone i nie da się z tym nic zrobić. Jednocześnie podczas życia (od samej maleńkości po dziś dzień) wpływamy na to „DNA” i możemy albo się wspierać, albo zajeżdżać lub jeszcze bardziej pogłębiać nasze słabe strony. To symboliczny opis tego, o czym mówi też współczesna nauka – z jakimś zasobem się rodzimy, jakoś na ten zasób wpływamy swoim stylem życia.

    Nauka niespecjalnie łączy to w jakieś zestawy – po prostu masz DNA po przodkach. Ajurweda widzi to inaczej – to nie tylko Twoje DNA, ale zazwyczaj pakiet cech, one się ze sobą łączą i chadzają parami. I wyróżnia 3 takie pakiety nazywając je doszami, to właśnie – vata, kapha, pitta 🙂

    Więc tak naprawdę w bardzo dużym uproszczeniu, ajurweda widziałaby nawet 3 scenariusze. Vata – rozedrgana, chaotyczna, rozbiegana miałaby tendencję do wybierania odpoczynku w ruchu, komunikując się z innymi, bardzo mocno w umyśle – więc czytając, ucząc się, rozmawiając, tworząc. NAturalnie próbowałaby łagodzić te stany cukrem lub ratować się przed zmęczeniem kofeiną. Pitta – zadaniowa, ambitna, konkretna, samica alfa – albo nie umie odpoczywać w ogóle, albo odpoczywa… zadaniowo – leżę w wannie, ale uczę się języka na apce, słucham podcastu o rozwijaniu biznesu – wszystko musi być po coś. No i kapha – zamula się w odpoczyku, lubi objadać, spać, niechętnie się rusza, niechętnie generalnie się wysila. Ma dużo zasobów, ale jej się nie chce, a to sprawia, że jest jeszcze bardziej zamulona i przydżumiona. To tak bardzo obrazowo i skrótowo opowiadam.

    Dlaczego scenariusze mogą występować naprzemiennie opowiem Ci na moim przykładzie: W swoim DNA mam dużo Kaphy – jestem leniwym Kubusiem Puchatkiem. Ale mój styl życia baaaaaardzo zdystansował mnie do mojego naturalnego stanu. Żyję w sposób pitta, a mam w umyśle dużo tendencji vata (od zawsze). Więc mój wypoczynek może zależeć od tego czy moje DNA bierze górę, czy mój styl życia bierze górę w danym momencie.

    Co z tym robimy? Kiedy mam tendencje do zamulania, powinnam zamiast się kokosić, iść się poruszać, krócej spać (znasz osoby, które przesypiają depresję? lub śpią tak dużo, że właśnie wpadają w złe emocjonalne stany?), ale kiedy cisnę się bez litości i napierniczam, mam dużo bodźców – ten sposób odpoczynku byłby dla mnie wskazany. Wtedy ciężko mi wyhamować – a powinnam.

    Ważne byśmy odpoczywali na bieżąco. Ważne też byśmy znały siebie i patrzyły, co bierze górę teraz? Czego mam za dużo? Jak mogę to zrówonoważyć? Czy zima, która sama w sobie będzie nasilać tendencję do leniuszkowania prosi się o to, by jednak odpoczywać aktywniej ciałem, a nie tylko głową? Czy jeśli pracuję umysłowo dalsze angażowanie umysłu mi sprzyja? A jeśli pracuję fizycznie, czy nie lepiej właśnie do odpoczynku zaangażować głowę, zamiast iść na crossfit?

    Ajurweda bardzo pięknie nas uczy kontaktu ze sobą i… światem. Bo nie zyjemy w oderwaniu 🙂

    Mam nadzieję, że pomogłam. Jeśli masz jeszcze jakieś pytania – śmiało.

  3. A będzie sposób na odpoczynek dla vatki, widzę tylko dwa, ale może go jakoś nie widzę?

  4. Blum

    Bo ja połączyłam tu vatkę z pitką 😉 to właśnie vata nie powinna czytać, dokształcać się, słuchać podcastów i się komunikować, a zająć się spaniem, leniuchowaniem, spacerami w naturze i kreacją swoich „kapha moments” 🙂

  5. Zuzanna Marcinkowska

    Ostatnio „mus mnie zmusił” i od października wstaję w dni powszednie albo o 5 rano, albo pół godziny później. Całe życie myślałam, że jestem sową, mogłam spać do południa i kłaść się po nocy. Zawsze potrzebowałam długo spać (mam niskie ciśnienie i generalnie zombie to mój stan permanentny). Aż tu nagle okazało się, że gdy wstaję o tej upiornej piątej, to mam totalnie więcej energii i potrzebuję mniej godzin snu na dobę, niż potrzebowałam przez całe życie! Teraz 7 godzin snu to świat i ludzie, a kiedyś potrzebowałam minimum (!!!) 9ciu, żeby się wyspać!
    Nie mam pojęcia co tu się od…wydarzyło, ale najwidoczniej całe życie miałam źle ustawioną porę mojej aktywności własnej! Nikt by mnie nie zmusił, do tak upiornie wczesnego wstawania, więc nigdy nie miałam okazji, żeby się przekonać, że bardziej naturalne jest dla mnie bycie skowronkiem! Dopiero teraz (od dwóch i pół miesiąca) to widzę.
    Także tak.

  6. Blum

    A o której chodzisz spać Zuzanna?

  7. Zuzanna Marcinkowska

    Staram się już być w łóżku o 22giej. Czasem jest lekka obsuwa. Zasypiam szybko, nigdy nie miałam z tym problemu, ale zwykle to się robi przed 23. Bo jeszcze poczytać, albo jakiś ASMR i tak efektywnie wychodzi przed 23cią.

  8. Ania_DK

    Właśnie mam taki moment, że cisnę. W pracy mnie piłują, mój dzień pracy to obecnie średnio 10h, dosypuję sobie cukru i piję cztery kawy dziennie i generalnie jadę na potężnym deficycie energetycznym… a z drugiej strony, po leniwym weekendzie spędzonym w domu czułam się dużo gorzej wracając do pracy w poniedziałek, niż po weekendzie spędzonym w górach, mimo że akurat czułam, że takiego powolnego weekendu będę potrzebować.
    Generalnie to wylazły mi pryszcze od całego tego cukru i czuję że potrzebuję ruchu (co zresztą staram sie robić), wiem, że mam tego ruchu za mało, a jednocześnie po każdym dniu w pracy czuję, że ostatnie co mam siłę robić to iść na spacer czy na rower albo rozłożyć matę do jogi. Staram się, nie zawsze znajduję siłę.
    Strasznie błędne koło.

  9. Blum

    Ania DK no i najgorsze co byś mogła robić, to jeszcze stresować się tym, że powinnaś inaczej niż to, na co masz aktualnie zasób. Więc stań po swojej stronie, robisz co musisz i miej nadzieję, że przy najbliższej sprzyjającej okazji się o siebie godnie zatroszczysz!

Leave a Reply

.