Czy ja już pisałam jak uwielbiam maj? Powietrze jest gęste od upajającego zapachu kwiatów. Nic dziwnego, że część tej zmysłowej przyjemności chcemy przenieść do wnętrza własnego domu. Słodki aromat koi zmysły zwłaszcza osób, którym łatwo podnosi się pitta. Dziś pokażę kilka sposobów, które sprawią, że kwietny bukiet wytrzyma dłużej.
Zawsze zastanawiam się, jak mogę zoptymalizować swoją codzienność tak, żebym była zadowolona i żebym nie musiała tracić swojej cennej energii na czynności powtarzalne, nudne czy nieprzyjemne. Niestety dorosłość uczy, że porywające, czy nie — i tak muszą być zrobione. A jedną z takich rzeczy, obowiązkiem domowym, który mam na czarnej liście jest odkurzanie. Złapałam jednak świętego Graala za nogi i zapraszam na recenzję robota odkurzającego X-Level marki RoboJet.
Lniana pościel kusiła mnie od dawna. Cenię naturalne materiały, a len jest jednym z moich ulubionych. Mam wiele lnianych ubrań i uważam, że są wspaniałe. Lniana tkanina jest przewiewna, antystatyczna, nie przyciąga kurzu, pozwala oddychać skórze i ma właściwości bakteriostatyczne. Latem chłodzi, ale sprawdza się również zimą. Ideał! Sama skusiłam się na pościel z IKEA i oto co o niej sądzę.
Poduszka z łuską gryki chodziła za mną, jak wiecie od dawien dawna. Niejednokrotnie robiłam na Instagramie ankiety, pytając Was – Macie? Używacie? Podoba Wam się? Odpowiedzi były tak niejednoznaczne, że zawiesiłam pomysł zakupu.
PODUSZKA Z ŁUSKĄ GRYKI
Dziś już rozumiem, z czego wynika ten związek pełen nienawiści i miłości. Ja tej poduszki nie kupiłam, bo się bałam, że mi się nie spodoba. Dostałam ją jednak do testów od Plantule Pillows razem z innymi produktami. Poprosiłam wręcz, by mi poduszki nie wysyłano. Podzieliłam się swoimi obawami i wybrałam zamiast niej termofor z pestek wiśni, bo mi go polecałyście. Finalnie poduszkę i tak dostałam.
Moja poduszka jest z łuską gryki, ale można wybrać łuskę płaskurki lub orkiszu. Każda z nich jest organiczna, co ważne, skoro mamy składać na niej co noc nasze zmęczone lica. W moim zestawie była duża poduszka, saszetka z lawendą i poszewka. Wybrałam grykę, bo lubię poduszki niewysokie i twarde.
WŁAŚCIWOŚCI:
Łuska gryki – antyalergiczna, nie nagrzewa się i reguluje proces pocenia się (drogie Pitty, to coś dla Was), zawiera związku hamujące rozwój bakterii i roztoczy. Pomocna w zwalczaniu bólu pleców, szyi, migren, bezsenności, astmy, bezdechu sennym. Jest dość twarda.
Łuska płaskurki – najlżejsza z łusek, zntyalergiczna, hamuje rozwój bakterii i roztoczy, neutralna termicznie (nie jest chłodna i nie nagrzewa się). Pomaga przy bólach pleców, szyi, głowy, migrenach, bezsenności. Wpływa pozytywnie na pracę układu nerwowego.
Łuska orkiszu – antyalergiczna. Łuska pochłania i odprowadza ciepło. Rozgrzana działa jak termofor. Oprócz tego, że podobnie jak poprzednie, zadziała dobrze na osoby z bólami pleców i głowy, może działać pomocnie przy dolegliwościach reumatycznych, bólach stawów, zapaleniu pęcherza czy bólach menstruacyjnych.
LOVE HATE RELATIONSHIP, czyli jak przyzwyczaić się do poduszki z łuską gryki?
Żeby ta recenzja była prawdziwa, muszę to napisać: rozumiem już, czemu ta poduszka budzi tyle kontrowersji. Jedne z Was pisały, że odkąd ją mają, nie śpią na niczym innym. Inne z Was, że jest niewygodna i irytująca. A przede wszystkim twarda. I ja to rozumiem. To w ogóle nie jest poduszka, do jakiej jest się przyzwyczajonym. To nie jest puchaty obłok, w który miękko zapada się głowa (a rano boli kark i kręgosłup szyjny). To poduszka trochę jak dla mniszki.
Przez pierwsze noce zaobserwowałam, że bardzo bolą mnie lędźwie. Sukcesywnie odsypywałam łuski, żeby poduszka była takiej grubości, jaka byłaby dla mnie wygodna. Ostatecznie pozbyłam się prawie połowy łuski. W centrum poduszki wykopywałam sobie dołek na głowę, a pod szyją, łuskę układałam w wałek podtrzymujący kark. Przewaga łuski nad pianką memory jest taka, że można zawsze łuskę przesypać i dzięki temu przytulić się na łyżeczkę do ukochanej osoby, spać na brzuchu (choć to mało wygodne) lub na boku (wygodnie).
To, co sprawiło, że pokochałam poduszkę z łuską gryki to jednak coś innego. Coś, co ciężko opisać słowami, bo to bardzo osobiste wrażenie połączenia z naturą i takiej przyjemności płynącej z prostoty. Podoba mi się, jak gryka szeleści, a lawenda pachnie obłędnie. Kiedy ciało przestawiło się, lędźwie przestały mnie boleć i zauważyłam, że więcej śpię na wznak, a mój sen jest bardzo głęboki. Śpię tyle samo, co wcześniej, ale budzę się znacznie bardziej wyspana. Tłumaczyłam to mojej przyjaciółce Ani – kładę głowę na poduszce i znikam. Nie pamiętam czy się wiercę, po prostu budzę się rano w tej samej pozycji, jakby całej tej nocy nie było. Podoba mi się też i czuję pomysł spania na czymś tak naturalnym. Moje ciało gadało z tym, zarezonowało – dziwne słowa w recenzji produktu, ale tak właśnie czuję.
Jakiś czas później, zachęcona moją osobistą recenzją Ania kupiła swoją poduszkę. Wybrała mniejszą i z łuską płaskurki. Początkowo bolały ją plecy, ale i jej po kilku dniach przeszło. Również zauważyła, że śpi głębiej i wysypia się lepiej. O ile u mnie to były doznania i wrażenia, o tyle Ania monitoruje swój sen za pomocą specjalnej opaski, która pokazała, że faktycznie, śpi głębiej. Obie jesteśmy bardzo zadowolone.
Moja inna koleżanka nie mogła znieść szeleszczenia i pozbyła się poduszki z sypialni. Domyślam się, że wrażenia są tu bardzo różne i zależy od tego, jaką łuskę wybierzesz.
PODUSZKA Z ŁUSKĄ GRYKI A KRĘGOSŁUP. MI POMOGŁA.
To, z czego ja jestem najbardziej zadowolona to, że ta poduszka bardzo pomogła mi przy bólach szyi i piersiowego odcinka kręgosłupa. W końcu pracuję codziennie wiele godzin wgapiona w ekrany, a kiedy tego nie robię – czytam lub gotuję, znów schylając głowę. Moją osobistą recenzją i papierkiem lakmusowym jest poduszka-dziad z IKEA. Mam ją z lat 12 i była ona poduszką dodawaną do kanapy. Taka tania dekoracja. Była jednak płaska i dość zbita, przez co spałam na niej. Od tamtego czasu miewałam różne poduszki, wychwalałam nawet swego czasu piankowego Wellpura, zawsze jednak ze skruchą i bólem szyi wracałam do dziada. Gryka go zdetronizowała! Od około dwóch miesięcy śpię na niej i nie zmienię już na nic innego. A dziada wkładam między kolana, kiedy śpię na boku – bardzo odciąża ciało, co i Wam polecam.
Grykę można zakropić olejkiem eterycznym, dodać do niej innego pachnącego ziela, uprać poszewkę, a nawet samą poduszkę o ile wysypiecie z niej wcześniej łuskę.
PODSUMOWANIE
CECHY:
twarda
nie szeleści
utrzymuje niski poziom wilgoci i świetnie się sprawdzi dla osób, które się w nocy pocą
chłodna/nie nagrzewa się
ciężka (przeszkadza, jeśli chcesz z nią podróżować)
stabilnie podtrzymuje kręgosłup szyjny i głowę
przewiewna
naturalne związki zawarte w gryce hamują rozwój bakterii, pajęczaków i roztoczy
mało sprężysta/zbita
trudniej się do niej przyzwyczaić niż do łuski orkiszu lub płaskurki i wymaga dłużej regulacji (tak jest w moim doświadczeniu)
hipoalergiczna (dobry wybór dla alergików i astmatyków)
może mniejszać problemy z chrapaniem
TO PODUSZKA IDEALNA DO OSOBY TYPU PITTA, KTÓRA W NOCY PRZEGRZEWA SIĘ I POCI. Pitta doceni chłód gryki.
Jeśli chcesz spróbować, polecam skontaktować się z właścicielką marki Plantule Pillows. Anna zaczęła robić te poduszki, gdy szukała pomocy dla swojej mamy. Dzięki rozmowie o tym, czego potrzebujesz na pewno uda jej się dobrać produkty, które będą Ci służyć najlepiej i to jest właśnie zaleta rodzimych marek, które oferują kontakt bezpośrednio z właścicielem. A ja na hasło BLIMSIEN15 zapewniam Ci -15% na wszystkie nieprzecenione produkty Planutle Pillows. Spokojnie, kod działacały czas. Nie musisz wchodzić w tryb kupuj lub uciekaj.
Potrafię kisić, potrafię upiec chleb, potrafię ugotować coś z niczego albo coś wykwintnego. Umiem dobierać kolory, pielęgnować rośliny i sprawiać, że wnętrze staje się przytulne. Jestem królową kreowania domowej atmosfery. Jeśli przychodzi jednak do sprzątania mam dwie lewe ręce. Tak. Jestem chujową panią domu w tym jednym aspekcie.
Grudzień jest brokatową gwiazdką wśród jesienno-zimowych ciemności (a przynajmniej jeśli unika się galerii handlowych i zatłoczonych miejsc, które napastują człowieka nadmiarem bodźców). Cisza, ciemność, długie wieczory, ciepłe światełka i ciepłe łóżko. Dobrze jest zaszyć się i po prostu być.
W dorosłym życiu nigdy nie czułam potrzeby ozdabiania choinki we własnym domu, a święta BN to była dla mnie uciążliwość. To zmieniło się, dopiero odkąd mieszkam w Warszawie i nie wiem, czy dlatego, że W. w zeszłym roku kupił spontanicznie choinkę, czy może dlatego, że są dzieciaki, a dla nich warto wykrzesać tyle magii ze świąt, ile to tylko możliwe.
Jesienny polski obrazek, na którym znajdzie się i palma i hamak? Proszę bardzo! Hamak dotarł do mnie w połowie września i okazało się, że nie da się go zamontować w mieszkaniu (gdzie na każdy pokój przypada średnio po 3 pary drzwi), a palmę uratowałam ze śmietnika i czeka ją kuracja przeciwgrzybicza!
Ta jesień jest taka cudowna, kolorowa i słoneczna, że nawet najgorsze marudy (to o mnie) nie mają na co narzekać. I chociaż prognoza mówi, że zbliżamy się już w kierunku zimy, nie zamierzam oporować. Postanowiłam, że w tym roku zrobię WSZYSTKO by nie tylko akceptować nielubiane pory roku, ale też i się nimi cieszyć. I ponieważ złożyło się tak, że całe lato byliśmy w biegu i wcale nie oswoiliśmy jeszcze naszego nowego mieszkania, robimy to teraz. Ja np. kupiłam do sypialni dywan w TK MAXX, który wizualnie ocieplił wnętrze (chociaż długo ze sobą walczyłam, bo odkurzanie dywanów jest męką).
Oto nasz nowy dom! Po wszystkich przejściach, a zwłaszcza złamanym sercu (w związku z domem, którego nie wynajęliśmy) udało nam się znaleźć mieszkanie, które odpowiada naszym potrzebom i które się nam podoba. Jesteśmy przeprowadzeni i świętowaliśmy z przyjaciółmi ten fakt, a nawet zdążyliśmy ugościć już jedno z dzieci oraz mamę Maharadży.