Kurki należą do moich ulubionych grzybów. Mało robaczywe, aromatyczne i pięknie zabarwione. Jem je na grzankach, z jajkami, w risotto czy podsmażone z cebulką i kaszą gryczaną. Poza ceną kurek jest z nimi tylko jeden problem, a jest nim żmudne czyszczenie.
Ta jesień jest taka cudowna, kolorowa i słoneczna, że nawet najgorsze marudy (to o mnie) nie mają na co narzekać. I chociaż prognoza mówi, że zbliżamy się już w kierunku zimy, nie zamierzam oporować. Postanowiłam, że w tym roku zrobię WSZYSTKO by nie tylko akceptować nielubiane pory roku, ale też i się nimi cieszyć. I ponieważ złożyło się tak, że całe lato byliśmy w biegu i wcale nie oswoiliśmy jeszcze naszego nowego mieszkania, robimy to teraz. Ja np. kupiłam do sypialni dywan w TK MAXX, który wizualnie ocieplił wnętrze (chociaż długo ze sobą walczyłam, bo odkurzanie dywanów jest męką).