Czuję z Waszej strony duże zapotrzebowanie na teksty o rytuałach. Zamierzam się z Wami podzielić moją wiedzą i doświadczeniem, ale również chcę być szczera i również Wam dać oddech. Moje poranki nie są idealne i bardzo, bardzo trudno jest mi utrzymać silne nawyki lub rytm.
Istnieją zmiany wielkie. Rzucę palenie wraz z początkiem nowego roku. Będę pisać czytelnie i uczyć się systematycznie z okazji pierwszego września. Do lata wrócę do formy. Wszystkie wiemy, co się dzieje z takimi postanowieniami.
Od dłuższego czasu mam bzika na punkcie łagodnych, naturalnych kosmetyków. Staram się jeść mało przetworzonego jedzenia, a kolejnym krokiem do unikania „dodatków” do mojego życia, jest przeskoczenie na naturalną pielęgnację. Czuję, że za dużo tych E, za dużo sztucznych aromatów, alkoholu, za dużo polepszaczy, spulchniaczy i całej reszty. Zatrutego powietrza, chemii gospodarczej i sztucznego jedzenia. A jednak lubię życie w mieście i lubię być ślicznotką. Co poradzę? Nie zamierzam też się schizować i katować wyobrażeniami raka. Po prostu łagodnie minimalizuję niekorzystne moim zdaniem czynniki. Od dłuższego czasu szukam dla siebie nowej pasty do zębów i dziś chcę przedstawić Wam proszek do ich mycia.