Smaki są kotwicami dla wspomnień. Doskonale pamiętam na przykład, kiedy do Polski wchodził kisiel błyskawiczny Słodka Chwila. Dodawali go w Szczecinie w ramach promocji do biletu. Poszliśmy z tatą na pierwszego Shreka, który okazał się takim samym hitem, jak ten budyń. Byliśmy sami, nie pamiętam, gdzie była reszta rodziny. Śmialiśmy się jak norki. Po powrocie do domu zjedliśmy kisiel i już na zawsze połączyły mi się te dwa skojarzenia w całość. Ten wieczór zapoczątkował moją trwającą kilka miesięcy fazę na kisiel.
Bardzo lubię smak wytrawnego wina, ale nie przepadam za efektem upojenia alkoholowego. I o ile obecnie mamy niesamowity wybór piwa bezalkoholowego, które jest mi milsze niż lemoniada, o tyle wytrawny smak wina ciężko zastąpić. Kilka lat temu zauważyłam jednak, że woda z octem jabłkowym przynosi w tym zakresie satysfakcję. Wiecie, że to nie tylko ja? Taki przepis istnieje i nazywa się ponoć octowym prosecco. Ja podam Wam mój ulubiony przepis.
Kurki należą do moich ulubionych grzybów. Mało robaczywe, aromatyczne i pięknie zabarwione. Jem je na grzankach, z jajkami, w risotto czy podsmażone z cebulką i kaszą gryczaną. Poza ceną kurek jest z nimi tylko jeden problem, a jest nim żmudne czyszczenie.
Pieczona feta nie jest wynalazkiem żadnego blogera, ani nawet tiktokerki, która sprawiła, że fetę w pewnym momencie piekło 15 milionów ludzi na Tiktoku, a tablice Pinteresta zostały dosłownie zalane pieczonym serem z warzywami i makaronem. Zapiekanie to dość powszechny grecki sposób obchodzenia się z fetą. Wszyscy zachwycamy się czymś, a przez blogosferę, jak i przez zbiorową świadomość nieustannie przetaczają się kulinarne trendy. Pamiętacie je wszystkie?
No nie mogło jej tu zabraknąć (przysięgam też, że kiedyś podmienię to zdjęcie na lepsze). Prosta sałatka z ogórków nie jest tym razem mizerią, a raczej ma światowe aspiracje. Patrzy w stronę Azji chociaż występuje w niej nasz polski, małosolny ogórek. Nie dajcie się zwieść jej skromnemu wyglądowi, zrobicie ją raz i od tego czasu będzie wam często towarzyszyć do smażonego ryżu, podpiekanej kaszy, makaronu ryżowego, albo po prostu jedzona jako dodatek do kanapek.
Szałwia jest, makaron jest zawsze, masło też. Reszta parmezanu zalega w lodówce, a to ostatni dzień miesiąca, więc zanim usiądę do tabelek i wypłacę sobie pensję, jeszcze chwila. Wykorzystam to, co mam i zrobię klasyczny makaron z szałwią smażoną na maśle. Jest orzechowy w smaku, lekko pikantny od pieprzu, a jeśli masz jeszcze gdzieś resztkę białego wina, nalej sobie kieliszek i rozkoszuj się.
Chłodnik to zupa, do której musiałam dorosnąć, dojrzeć, zacząć źle znosić notoryczne upały, podczas których temperatura sięga po 33 stopnie. To idealna pogoda na plażowanie, ale najgorsza do przemykania między wieżowcami w betonowej dżungli. Ukojenie przynosi mi zawsze… zapach koperku.
Ciasto jogurtowe z morelami to klasyka. To konkretne pochodzi z bloga Kasi Tusk i lubię to, że dzięki białej czekoladzie jest aksamitne. Ja robię je trochę inaczej i dziś Wam opowiem jak.
Dziś nic zdrowego, wegańskiego, nieskokalorycznego ani ajurwedyjskiego. Dla mnie to przepis sentymentalny i ulubione letnie ciasto w wykonaniu mojej mamy. Jest łatwe do zrobienia, zawiera wybrane sezonowe owoce, takie jak maliny, jagody, borówki czy porzeczki i jeszcze nie spotkałam kogoś, komu by nie smakowało.
Powiem Wam coś w sekrecie: nie ma unikalnych przepisów kulinarnych. Wszyscy bazujemy na tym, co już było. Rosną umiejętności lub wachlarz inspiracji, jednak w większości potrawy to interpretacje, małe zmiany zapisywane na marginesach, inny sposób przyprawiania lub podmianka składników. Odkąd to wiem, chętniej się dzielę nie tylko tym, co ugotuję od zera, ale też przepisami innych, które zmieniam lub nie. Dbam by pokazywać źródło i uważam, że na świecie może wcale nie są potrzebne całkiem nowe przepisy kulinarne, a może raczej dobry wybór i selekcja tych, które już są.