Sezonowe porządki w szafie towarzyszą mi od kilku lat. Może to dziwne, ale NADAL mam w niej rzeczy sprzed 8 lat i choć systematycznie zmniejszam stan posiadania, one nie chcą z niknąć. Jestem sentymentalna, praca w branży modowej wyposażyła mnie w wiele ubrań, których nigdy bym sama nie kupiła, ale teraz jestem z nimi zżyta, no i w dodatku mam 32 lata, zmieniłam rytm życia oraz stylówkę (nie ma chyba sensu tego wątku rozwlekać).
W tym roku kończę lat 30. Okazja jest jakby podwójna, bo moja mama kończy 60! Z dzieciństwa pamiętam ją głównie jako zafiksowaną na punkcie porządków panią w garsonce. Wyprawiała mi najlepsze urodziny świata i pysznie gotowała. Im jednak moja mama jest starsza, tym bardziej mam wrażenie jest wyluzowana i niezależna. Robi to, co czuje. Podróżuje, tańczy, ćwiczy, eksperymentuje z dietą, potrafi słuchać siebie i nie wiem, czy przejmuje się tym, co myślą o niej inni, ale na pewno się na nich nie ogląda. Potrafi stać na rękach i prawie zawsze jest w dobrym humorze. Nauczycielskie kompleciki zmieniła na sportowe ciuchy i jest chyba najbardziej witalną osobą, jaką znam. NIGDY nie pomyślałam o mojej mamie jako o emerytce, osobie starszej czy seniorce. Wiecie, takiej jak te babcie z reklam suplementów na serce albo wzdęcia. Moja mama jest laską, tyle że starszą ode mnie o trzydzieści lat. Imponuje mi jej optymizm i werwa życiowa. To jak wymyka się schematom i to, w jaki sposób żyje. A skoro już ten rok to nasze podwójne okrągłe urodziny, postanowiłam zabawić się w stylistkę mojej mamy w czym pomogło mi Zalando!