Tag

zima

Browsing

vata prezentownik

Obdarowywanie doszy vata jest łatwe! Vata ma mnóstwo pasji (co chwilę nowych), jest zmarzluchem i często bywa pobudzona. Prezenty dla vaty muszą dać jej komfort termiczny, zająć twórczy umysł, ukoić lęki i roztoczyć przed nią czar nowości.

Więcej o potrzebach vata mówię w ajurwedyjskim prezentowniku w moim podcaście Rurki z kremem. Odsłuchasz go na Spotify.

W tym wpisie zebrałam produkty, które przyszły mi do głowy, gdy myślałam o doszy vata. Mam nadzieję, że dzięki linkom zaoszczędzisz czas. Tam gdzie mogę wspomóc Cię zniżką, chętnie to zrobię.


NIECH STANIE SIĘ CIEPŁO – VATA POTRZEBUJE ROZGRZANIA


CIEPŁO. Najprzytulniejszy poradnik osiędbania. – Tytułowe ciepło jest do uzyskania nawet w mroźne, nieprzychylne vacie miesiące. Mój przewodnik dbania o siebie jesienią i zimą uratował już niejedną vatę. Świetny pomysł na świąteczny prezent.

CIEPŁE SKARPETKI I RAJSTOPY. Ja polecam te z dodatkiem wełny alpak lub merino. To stosunkowo tani prezent, a da wiele radości, ponieważ vata ma zazwyczaj zimne dłonie i stopy. Zadbaj też o rękawiczki, to kolejny pomysł, który sprawdzi się w przypadku ukochanych vat.

CZAPKA. Zakrywa uszy i zatoki. Idealna by chronić ciepło, którego lata nie ma w nadmiarze!

CIEPŁA BIELIZNA. Majtki z wysokim stanem, wełniane body, bielizna termiczna. Zdecyduj czy bardziej sprawdzą się ciepłe legginsy czy pięknie skrojone body z merino.

TERMOFOR Z PESTKAMI WIŚNI. Uszyj go sama lub zamów w Plantule Pillows. Nagrzewa się go w mikrofalówce lub piekarniku. Można dogrzewać się nim w łóżku lub siedząc przy biurku.

BUTELKA TERMICZNA. Może to być również termos, kubek termiczny lub cokolwiek, co pomoże Vacie pić ciepłą wodę i napary małymi łyczkami (dlaczego to takie ważne pisałam tu – klik).


NAWILŻANIE I NATŁUSZCZANIE – COŚ DLA SUCHEJ SKÓRY VATA


OLEJ SEZAMOWY. Idealny dla doszy vata zarówno do masażu na ciepło, jak i do spożycia. | KOD: BLIMSIEN10 daje 10% zniżki

Balsam w sztyfcie (klik).

Nawilżający balsam dla wrażliwców – polecam Cetaphil dermoprotektor balsam do twarzy i ciała.

CIAŁOCZUŁE MYDEŁKO. Mydełko ENERGIA to moje ukochane mydło w kostce. Jest niesamowicie kremowe, wspaniale ślizga się po skórze i nie wysusza. Zawiera olej sezamowy, kokosowy, oliwę z oliwek i olej z rokitnika, któremu zawdzięcza swój soczysty kolor. Miło mieć je w łazience w pochmurne, zimowe dni. Sprawdzi się do całego ciała, ale także do wysuszonych i sprzechniętych dłoni vata. | KOD: BLIMSIEN10 daje 10% zniżki

KOSMETYKI DO WŁOSÓW WYSOKOPOROWYCH. Vata zazwyczaj ma włosy falowane, kręcone, odbite od nasady i suche. Mogą być liche, jeśli ma w sobie dużo kapha, będą bujne i trudne do ujarzmienia. Szukaj produktów do włosów wysokoporowych jeśli ten opis pasuje do vaty, którą chcesz obdarować. Ja polecam produkty marki so!Flow. Mają jasne opisy, co pozwala skategoryzować włosy wg. porowatości. Mi się bardzo sprawdzają. Tu zostawiam link do kosmetyków dla tego rodziaju włosów: kosmetyki dla włosów wysokoporowatych.

KOLAGEN – wspomaga zdrowie włosów i paznokci, miękkość i nawilżenie skóry, wyprasuje siateczkę drobnych zmarszczek i pomoże Vacie na wyściółkę jelit oraz stawy. W opcji prezentowej dobrze sprawdzić się mogą te produkty (choć jeśli jesteście blisko i macie wspólny flow na obdarowywanie się słoikami możesz Vacie nagotować kolagenowego rosołu, czemu nie?) GlowMe PROage lub GlowME w saszetkach (uważam, że malinowy jest smaczniejszy).


PASJE, HOBBY, GRY TOWARZYSKIE I INNE


KARTY GEOMETRIA PYTAŃ.

KARTY SYMETRIA MIŁOŚCI.

Teraz obie talie kart dostaniecie o 10% taniej z kodem blimsien10 (reklama).

DOŚWIADCZALNIK DLA PAR.

VOUCHER DO PRACOWNI CERAMICZNEJ (w Warszawie polecam najserdeczniej Paititi Holisticstore).


RELAKS & YOGA


KOŁDRA OBCIĄŻENIOWA. To prezent z kategorii na bogato. Szczególnie taka z kilku warstw lnianej tkaniny i małych szklanych kulek lub pestek wiśni (te drugie bardziej szeleszczą). Pozwala poczuć miłe dociążcenie i koi nerwy. Może, choć nie musi służyć do spania. Ja wolę wspierać się nią podczas oglądania ulubionego serialu lub lektury książki albo relaksacji. | KOD: BLIMSIEN15 daje 15% zniżki

PODUSZECZKA NA OCZY. Służy do relaksacji, ale pomoże też, by ogrzać zmarznięte zatoki lub wspomóc się przy bólu głowy. Można ją rozgrzać lub schłodzić. Kojąco pachnie lawendą. | KOD: BLIMSIEN15 daje 15% zniżki

PRZYTULNE SPANKO. Vata, by dobrze spała potrzebuje ciepła. Odpowiednia kołdra (dobrze, jeśli jest ciężka), flanelowa pościel lub flanelowa piżama z pewnością pomogą vacie w nocnej regeneracji. Oprócz tego, możesz podarować jej ciepłe skarpetki do spania.

ŚWIECE ZAPACHOWE lub inne pachnące rzeczy do domu. Jedne z moich ulubionych to HYGGE NIGHTS.


DELIKATESY DLA VATA


MASŁO MIGDAŁOWE. Vata potrzebuje również natłuszczenia od środka. Co się sprawdzi? Masło migdałowe. Kupisz je w Olini (klik) KOD: BLIMSIEN10 daje 10% zniżki albo zrobisz samodzielnie korzystając z mojego przepisu (klik).

Dla nawilżenia skóry przydatny może być również koktajl z kolagenu i witamin albo… domowy, długo gotowany rosół. Ja ucieszyłabym się ze słoika pysznej zupy przygotowanej z miłością. Jeśli chodzi o kolagenowy koktajl polecam GlowMe. Upewnij się tylko, że obdarowywana osoba jest ok z jedzeniem produktów pochodzenia zwierzęcego. Ten kolagen produkowany jest z rybich skór. Skóra jest po nim nawilżona i miękka, a stawy strzelają mniej – na obie te rzeczy vata ma w zwyczaju narzekać. | KOD: BLIMSIEN10 daje 10% zniżki

Masło sklarowane ghee. Można zrobić samodzielnie lub zamówić u Palce Lizać albo Pasieką Sadowskich. Jest pyszne i przysłuży się vacie!

Jest wiele herbat, które świetnie sprawdzą się Vacie! Polecam m.in te: Deep asana ; Calm ; Relax   na wszystkie herbaty w Coffe Desk do końca roku 2024 działa rabat BLIMTEA (nic z tego nie mam, to nie reklama), ale nie łączy się z innymi kodami.


Kody zniżkowe działają na zasadzie afiliacji (reklama). Wszystkie kody ze zniżkami, którymi dysponuję znajdziesz zawsze na dole newslettera Czułe Słówka, którego regularnie wysyłam (kliknij, żeby się zapisać).


 

czapka na zimę
Tę akrylową czapkę z Zary ratuje tylko to, że kupiłam ją z drugiej ręki, bo podobał mi się jej kolor. Luźny splot sprawia, że skóra się nie poci, bo czapka przepuszcza sporo powietrza. Niestety niespecjalnie grzeje, albo robi cokolwiek poza elektryzowaniem włosów ; ).

Czapka jest bardzo ważnym elementem mojego ubioru i nie mam na myśli kwestii dopełnienia stylizacji. Żebym dobrze przetrwała jesień i zimę, potrzebuję czapki, która szczelnie zakryje moje uszy oraz ochroni zatoki. Wymagań jest jednak znacznie więcej! Powiem ci, jakich czapek nie warto kupować, a jaka będzie dobrą inwestycją.

Isana med cream oil

Niezwykle rzadko mi się zdarza robić podsumowania z ulubieńcami, ale może właśnie pora to zmienić. Nie lubię polecać kosmetyków, każda z nas ma inną skórę i włosy, inne potrzeby, a rytuały, używane produkty i dieta składają się na cały ekosystem zdrowia. Pomyślałam jednak, że tymi trzema perełkami chętnie podzielę się z osobami, które mają podobne potrzeby do mnie.


Isana med kremowy żel pod prysznic

Moja skóra jest sucha, wrażliwa i reaktywna. Nie wiem, kiedy to się stało. 10 lat temu na swoich blogach pokazywałam pachnące żele pod prysznic, kolorówkę i rzeczy, które mają obłędne zapachy i kolory. Dziś sprawa ma się inaczej i jeśli chodzi o aspekt pielęgnacji, używam mało kosmetyków i większość z nich jest pozbawiona zapachu lub jedynie lekko perfumowana, nastawiona na odbudowywanie warstwy hydrolipidowej lub chociaż nie odzieranie z niej ciała. Zna to chyba każda osoba, która boryka się z podobnymi problemami — zbyt dobrze wymyta i aż skrzypiąca z czystości skóra niechybnie doprowadzi do przesuszenia, swędzenia czy czerwonych placków. Akurat 3 kosmetyki, które chcę dziś zaprezentować, świetnie sprawdzają się jesienią i zimą.

Isana med cream shower

Isana Med to marka własna sieci Rossmann, do której mam sentyment jeszcze z czasów studenckich. Wiadomo, że po sklepach sieciowych nie ma co oczekiwać niesamowitej jakości. Nie kupuję tam serów, kremów pod oczy, toników ani innych kosmetyków, od których wymagam bardzo dobrego działania i wiem, że zazwyczaj są drogie. Inaczej jest jednak z codziennym myjadłem. Chociaż nadal lubię pachnące żele pod prysznic, zimą do spółki z sezonem grzewczym robią z moją skórą masakrę. Po treningu czy kiedy jestem spocona, albo po prostu brudna używam kostek myjących Dove. Wiem, że wiele koneserek niszowych mydlarni wzdryga się być może na samą myśl o tym produkcie, ale mi służy. Natomiast na co dzień zdecydowanie wybieram Isana Med Creme Oil Shower. Warto wspomnieć, że jego konsystencja nie jest wcale olejkiem, a rzadkim mleczkiem. Dla niektórych osób może być lekkim szokiem mycie się taką śmietanką, ale ja podobnej formuły używam do mycia twarzy, można więc powiedzieć, że jestem z nią dobrze zaprzyjaźniona. To mleczko pod prysznic bardzo delikatnie pachnie, nie spowodowało u mnie nigdy podrażnienia, delikatnie nawilża skórę (za co je sobie bardzo chwalę, bo nie przepadam za smarowaniem się balsamami) i jest śmiesznie tanie, bo kosztuje niecałe 8 zł.

To mleczko pod prysznic jest w moim odczuciu lepsze od niejednego aptecznego żelu czy mydła przeznaczonego dla osób z egzemą, czy AZS. Szokujące? Być może, ale naprawdę stosowałam wiele aptecznych marek za minimum 30 zł za buteleczkę, niektóre nawet za dobre kilkadziesiąt złotych, które spisywały się znacznie gorzej. Dlatego jeśli masz delikatną, suchą lub bardzo suchą skórę, która potrzebuje łagodnego traktowania na co dzień — daj mu szansę.


ISANA MED CREAM OIL SHOWER SKŁAD


Aqua, Glycine Soja Oil, Coco-Glucoside, Sodium Laureth Sulfate, Xanthan Gum, Glycerin, Argania Spinosa Kernel Oil, Parfum, Tocopheryl Acetate, Citric Acid, Sodium Benzoate.


Eucerin Atopi control

EUCERIN ATOPI CONTROL

Balsamować się nie lubię, ale muszę. Inaczej moja skóra zachowuje się jak gryzący, wełniany, zbyt ciasny sweter — swędzi i dusi. Skłamałabym, mówiąc, że robię to codziennie, a jednak zimą z pewnością balsamuję całe ciało przynajmniej kilka razy w tygodniu. W balsamach przeszkadza mi wiele — klejąca, toporna konsystencja, pozostawianie filtru na skórze, poczucie, że kosmetyk ma lekką konsystencję, ale zostawia ona jakby plastikową, lepką powłokę na skórze (niestety, ale balsamy z serii Toleriane od La Roche Posay są dla mnie tego typu rozczarowaniem). Nie lubię czuć po balsamowaniu skóry, że ona nie może oddychać, a ja jestem niczym w silikonowym kombinezonie. Ten balsam to najlepsze, co dotychczas znalazłam, a przetestowałam sporo. To kolejny balsam z serii dla alergików, atopików i osób z wrażliwą, kapryśną skórą. Z ładnej miski się nie najesz, musi być jeszcze pełna — mawiała moja matka i w tym przypadku dokładnie tak jest. Bardzo tęsknię za pięknymi szklanymi opakowaniami, designerskimi etykietami i resztą. Apteczne kosmetyki często mają paskudne opakowania, aż żal chwytać w rękę, a o ekologicznych rozwiązaniach nie ma nawet, co mówić. Problem w tym, że działają. A kiedy do wyboru mam kupienie eko bubla w pięknej oprawie, a paskudną tubę czegoś, co sprawia, że nic mnie nie swędzi, a skóra jest zdrowa, wybór jest dla mnie prosty.

Nie dajcie się jednak zwieść deklaracji, że to lekki balsam. Ma konsystencję niemalże masła. Mimo to wchłania się dobrze i nie jest oblepiający. Skóra po zastosowaniu go jest ukojona i uspokojona. Niestety za tubkę 200 ml trzeba zapłacić ponad 80 zł, a kosmetyki z tej serii dostępne są chyba wyłącznie przez internet (ja kupuję je na notino.pl).

Trust my sister maska

Na markę Trust my sister natknęłam się w Rossmanie. Nie mam w zwyczaju kupować kompulsywnie kosmetyków, kupuję plany kosmetyczne opracowane przez specjalistów specjalnie dla mnie i kupuję wszystko z rozpiski. Robię to dlatego, że nie mam czasu i przestrzeni w głowie, by się doktoryzować, doczytywać, szukać po forach, blogach i na koniec jeszcze weryfikować informacje. Prawda jest jednak taka, że na moją włosową konsultację u Marty Klowan (poprzednie opisałam tu — klik) przyjdzie mi poczekać aż do marca, a wszystkie odżywki pokończyły mi się już dawno temu. Moje włosy zaczęły się elektryzować, być sztywne i sprawiały, że czułam, że nic nie ogarniam w życiu, skoro nawet z włosami jest problem. Fryzjerka powiedziała, że brakuje im nawilżenia, więc kupiłam uniwersalną maskę nawilżającą i jest naprawdę WSPANIAŁA. Cała marka jest podzielona na 3 linie dostosowane do różnej porowatości włosów. Ja kupiłam uniwersalną humektantową i proteinową dla średnioporowatych. Z obu jestem zadowolona i zamierzam ich używać, dopóki nie dostanę kolejnego planu pielęgnacyjnego, który i tak pewnie będzie bardziej skupiony na potrzebach skóry mojej głowy.

Opakowanie takiej maski to koszt ok. 40 zł. Jest łatwo dostępna w drogeriach.


TRUST MY SISTER MASKA HUMEKTANTOWA SKŁAD


Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Isopropyl Myristate, Behentrimonium Chloride, Panthenol, Orbignya Oleifera Seed Oil, Cetrimonium Chloride, Hydrolyzed Hibiscus Esculentus Extract, Linum Usitatissimum Seed Extract, Althaea Officinalis Root Extract, Prunus Amygdalus Dulcis Fruit Extract, Hydrolyzed Rice Protein, Hydrolyzed Glycosaminoglycans, Hyaluronic Acid, Polyquaternium-6, Citric Acid, Dehydroacetic Acid, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Xanthan Gum, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Parfum, Benzyl Alcohol, Phenoxyethanol.


bulion z knedlami
Wypróbowałam różne warianty knedli i uważam, że te z prażoną cebulką mają najwięcej smaku.

Nie jest tajemnicą, że jestem wielką wielbicielką bulionów. Lubię zarówno te prozdrowotne, jak i te najprostsze, najdelikatniejsze — włoszczyzna z cebulką, czosnkiem, zielem angielskim i liściem laurowym gotowana odpowiednio długo. Jem je z makaronem, ryżem, kładzionymi kluskami, a dziś miałam wielką ochotę na knedle i to się świetnie składa, bo to przepis, który pozwoli zużyć resztki zakamuflowane w lodówce i na dnie chlebaka.

Kiedy byłam małą dziewczynką, nie mogłam doczekać się prezentów na urodziny, dzień dziecka, czy tych pod choinką. Dziś rozumiem, że powodowane to było niedostępnością. Nie miałam własnych pieniędzy, kieszonkowe było na tyle niskie, że nie było szans uzbierać na przedmiot pożądania, a moi rodzice byli oszczędni. A przynajmniej bardziej niż musieli być. Do dziś mam ambiwalentne uczucia względem edukacji finansowej, którą obrałam w domu.

mężczyzna stojący boso na śniegu

Mam wrażenie, że od początku pandemii najwięcej zdjęć, które przynoszę ze sobą do domu, to zdjęcia drzew. Fotografuję głównie sosny, czasem zaplącze się pies i jego pan. Ale to nieważne, całkiem nieźle sobie radzę w tej sytuacji. Dużo gotuję, czytam, oczywiście tęsknię za tamtym przedpandemicznym światem, ale tłumaczę sobie, że w każdej sytuacji znajdę dobre strony i że umiem się adaptować. I się adaptuję.

sosnowy las zimą

Uwielbiam las o każdej porze roku.

kobiece bose stopy na śniegu

Wszystko się topi. Czy wiosna naprawdę ma zamiar już przyjść? Trochę mi będzie smutno, ta zima była taka piękna.Wisła zimą dziki brzeg

Bardzo lubię to, że w Warszawie jest łatwy dostęp do dzikiego brzegu Wisły. Dzięki temu mogę tam być o różnych porach roku i za każdym razem zakochuję się coraz bardziej.

wyżeł weimarski ogląda iglo ze swoim opiekunemA tak było raptem tydzień wcześniej.

płatek śniegu

zima WarszawaDacie wiarę, że nigdy nie widziałam zamarzniętego Bałtyku? Wisła musi mi wystarczyć.

piesek warszawski

Niesamowicie bajkowo – cicho, ale trochę jak przed burzą. Szare niebo kotłowało się gęste i napierało na zmarzniętą ziemię. Pokochałam takie zimowe krajobrazy dzięki podróży do Tromso. 

zima 2021

Kosmiczny krajobraz.

Wisła 2021

Jesień i zima to idealny czas, żeby wprowadzić zupy do swojego codziennego menu. Są ciepłe, sycące i świetnie nadają się jako pierwsze danie lub lekka kolacja. Niestety przygotowanie zup jest czasochłonne. Te najlepsze powstają na różnego rodzaju bulionach- mięsnych, warzywnych, grzybowych itp. Jak pogodzić dążenie do zdrowia (codzienna porcja ciepłej, domowej zupy) z oszczędnością czasu? Dla mnie sztuczne kostki rosołowe, ziarenka smaku czy kupne słoiczki z bulionetką od dawna nie są opcją. Zazwyczaj wekowałam swoje buliony, ale od jakiegoś czasu korzystam z jeszcze innego rozwiązania jest nim domowa bulionetka bez sztucznych dodatków.

.