Miałam kiedyś ambicje stworzyć obszerny przewodnik po moim Mokotowie, ale potem mi przeszło. Pomyślałam, że podzielę moje miejsca i ścieżki bardziej organicznie – to zagwarantuje, że na pewno będę mieć jakieś zdjęcia. Dziś o pysznych i tanich śniadaniach, winylach i starych książkach oraz malutkich sklepikach.
ŚNIADANIA MOKOTÓW
Jednym z moich ukochanych sposobów na samorozpieszczanie się są śniadania na mieście. Ja po prostu kocham ten rytuał, kiedy mogę pracować, usiąść z gazetą lub jeszcze lepiej – ulubioną osobą i zjeść w spokoju śniadanie nie robiąc nic, żeby je przygotować. Jak uwielbiam gotować, tak naprawdę nienawidzę robić śniadań.
W tym roku z okazji swoich 60 urodzin Cafe Mozaika serwuje w dni powszednie pomiędzy 10 a 12 śniadania za 5 zł! Większość wege. Cilbir pyszny (choć nie mam porównania z oryginałem) ale sałatka z buraczaną koftą też jest godna polecenia. Sabih też jest w porządku, ale zdecydowanie wybieram cilbir! Całe menu poniżej:
Cafe Mozaika znajduje się przy ul. Puławskiej 53 i ma taki oldschoolowy sznyt, który bardzo lubię. Jako miłośniczka warszawskich neonów nie mogę udawać, że zaprojektowany w 1971 neon nie robi na mnie wrażenia. Komunistyczne władze Polski miały wtedy ambicję, żeby rozświetlić stolicę neonowymi szyldami, by nie była gorsza od barwnych stolic zgniłego, kapitalistycznego Zachodu. Co ciekawe, projekty neonów akceptował w tamtym czasie Urząd Miasta.
Ja siadam w ogródku, bo niestety wewnątrz nie wolno przebywać z piesełami. Na śniadania do Mozaiki chodzę zabierając Lunę, bo obie kochamy Park Morskie Oko, który z Mozaiką sąsiaduje. Przynajmniej teraz, kiedy jeszcze jest ciepło to rozwiązanie się sprawdza, bo mozaikowy ogródek jest naprawdę przyjemny.
Tu sałatka śniadaniowa z koftą buraczaną, która jest PYSZNA!
SPACER Z PSEM – PARK MORSKIE OKO I PAŁAC SZUSTRA
Po przeciwnej stronie parku znajduje się Regeneracja. Ich karta bardzo się ostatnio popsuła i nie mogę nic polecić, ale bardzo lubię tam chodzić na… frytki! Wieczorami jest gwarno (i niestety pełno papierosowego dymu) a za dnia wnętrze jest tak duże, że swobodnie można tam nawet pracować. Wieczorami często grana jest muzyka na żywo i wiem, że moi sąsiedzi lubą tam tańczyć (a i mi się nawet zdarzyło – o czymś to musi świadczyć). Lunchem w Regeneracji jeszcze nigdy się nie najadłam i trochę ubolewam nad zmianą karty z full wege na taką z rybami i owocami morza – teraz jest średni wybór i bardzo wysokie ceny w stosunku do tego, co serwują. Mimo to – fajne miejsce na wieczorną lampkę wina i niezobowiązującą posiadówkę ze znajomymi!
Bardzo lubię Pałac Szustra i to piękne stare drzewo schowane w jego objęciach. Może dlatego, że przed przeprowadzką bywałam w tym miejscu dwa razy dziennie na spacerze z Lu i tu chodziłam z Maharadżą na nasze pierwsze randki? Morskie Oko to niezłe miejsce na spacer z psem, niestety nie brakuje tam chorych ludzi rozrzucających trutki czy zepsute mięso, więc na spacerze z psem trzeba uważać.
MAŁE SKLEPIKI NA MOKOTOWIE
Najpierw o moim ukochanym sklepie Anka przy ul. Bałuckiego! To mały spożywczak, ale z jakim klimatem! Może i ceny są tam wysokie, ale Anka poradzi, poczęstuje przepisem i zagoni męża, żeby przywiózł to, o co pytacie, a czego nie ma i za kilka dni już jest. Kupicie tam czarną soczewicę, różową sól himalajską, dobre małosone, gruziński chleb szoti, ser szopski i niezłej jakości warzywa i owoce! Anka nadąża za zmianami sezonu. Jest głośno i bezpośrednio! Ja to kocham, mój tata to pokochał, niektórzy uciekają, ale jeśli mieszkasz w okolicy Bałuckiego/Różana/Odolańska – polecam Ankę.
Obok jest sklep z używanymi rzeczami Crush. Dobre składowo ubrania w vintage stylówce, miła właścicielka i ciuchy i dodatki od projektantów, warto zajrzeć!
Na rogu jest Gringo! Moje ukochane miejsce, żeby dziabnąć wege nachosy! A na Odolańskiej / róg Puławskiej jest mały sklepik zoologiczny Bąbel. W Bąblu siedzi pani, która ciągle nawija przez telefon i Was zlewa. Nie należy się tym przejmować, jest bardzo miła. W Bąblu można kupić najlepsze kupoworki (te zielone, pachnące lawendą, które się nie drą!) i przede wszystkim dość tanio smaczki, kości i wszelkie gryzaki! Na sztuki, na wagę – jak kto chce!
Drugim emergency zoologicznym sklepem na Mokotowie jest Pupilek OK na Narbutta róg Puławskiej. Tu też kupuję głównie pogryzki i smaczki, bo moja sucz niestety ma w poważaniu odwołanie, jak nie dostanie „cukierka”. Pan ma też wspomniane roki na psią kupę, ma fajne ciężkie piłeczki i zabawki i ceny o wiele przyjaźniejsze niż na Hali Mirowskiej.
Zazwyczaj kupuję wszystko zbiorczo na Zooplus, ale kiedy mi zabraknie lub chcę kupić coś ekstra kupuję właśnie w Bąblu i Pupilu i portfel mnie po tym nie boli jakoś przesadnie – ceny są porównywalne, a często można coś kupić na sztuki.
Przy Morskim Oku na ul. Dworkowej znajduje się też mała pracownia cerowania artystycznego i poprawek krawieckich. To ucieszy wszystkie osoby, które w ukochanym wełnianym swetrze dostrzegły dziurę lub oczko. Czasem naprawa takiej dziurki kosztuje nawet 20 zł (tyle co wełniany sweter w lumpeksie) ale w imię idei zero waste i wspierania małych punktów usługowych lubię tam przychodzić. Zwłaszcza, że taki sweter z lumpeksu potrafi być tym ulubionym. Można tam też skracać lub zwężać ubrania, a ja nawet poszerzałam tam kiedyś spodnie motocyklowe, które miały wszyte ochraniacze. Polecam!
Jeśli miałabym wymienić inną przyjemność obok śniadań… no cóż… jest to chaczapuri! Ja w ogóle czuję miętę do Gruzinów i bardzo bym chiała kiedyś do Gruzji pojechać. Opowieści o wieczorach pełnych jedzenia i śmiechu (oraz wina!) i suto zastawionych stołach… włożonych do rzeki – żeby można było chłodzić nogi, robią wrażenie na mojej duszy, która nie dość, że romantyczna i marzycielska, to jeszcze wiecznie głodna chleba. No i czy dla takiej duszy jest coś lepszego niż gorące, tłuste jak diabli chaczapuri cieknące od roztopionego sera? To jak balsam na duszę i póki gluten mnie nie wykluczy, ja nie wykluczę chaczapuri! W piekarni dostaniecie też lawasz (lubię go z leczo) i rogaliki z owocami (ja nie przepadam, Maharadża uwielbia) oraz chinkali (tych nigdy nie jadłam i nawet nie wiem czy są też w wersji wege). Punkt znajduje się w okolicy kamienicy Wedla.
Antykwariat Warszawa to nie lada gratka dla wielbicielek starych książek, plakatów i płyt vinylowych! Znajduje się na Wiśniowej, ale bliżej ul. Rakowieckiej. Zakochacie się w tym wnętrzu i skarbach, jakie można tam znaleźć.
Zdaję sobie sprawę z tego, że mój przewodnik jest bardzo lokalny, ale czesto zadajecie mi pytania o te punkty na Stories. Jeśli właśnie przeprowadzasz się na Mokotów, albo odwiedzasz Warszawę – korzystaj 🙂 Na pewno podzielę się kiedyś też innymi miejscami, które lubię, jak tylko będę je odwiedzać i dam radę zrobić chociaż kilka zdjęć. Uważasz treści, które tworzę za pomocne? Wspaniale! Wesprzyj mnie proszę na Patronite i zdobądź dostęp do jeszcze większej ilości treści: