Jest jeden prosty patent, który sprawia, że rzeczy idą lepiej. A żeby szły w ogóle perfekt, najlepiej by było gdyby każdy stosował regułę wzajemności. Być może powiecie, że w Polsce to jest trudne. Bo u nas nie lubimy zbytnio jak innym się powodzi. Zieleńsza trawa sąsiada (ażeby zdechł) kłuje w oko. No i ogólnie to życzymy wszystkim szczęścia, tyle że my chcieliśmy być najszczęśliwsi pierwsi. No tak. A jednak reguła wzajemności jest naprawdę wspaniałą odtrutką.
Dużo się mówi teraz o oszczędzaniu i o kryzysie. Nie chcę spłycać tematu, ale to nie portal ekonomiczny, a ja nie jestem ekspertem. Przyznam jednak całkiem szczerze, że w czasach kiedy jest biedniej, ja tym bardziej lubię wydawać forsę. I z wielką przyjemnością muszę wyznać, że jestem konsumpcyjną patriotką. Baaaardzo lubię wydawać pieniądze na polskie produkty i usługi. Pamiętam jak kiedyś, przyjechała do nas rodzina z Kanady (rodzice z dziećmi, rodzice wychowywali się w PL) i nabijali się ze sloganu na piwku „dobre bo Polskie”. Nie wiem czemu tak zapamiętałam te ich natrząsy, ale do dziś myślę sobie o tym jak bardzo się mylili.
Jestem ostatnią osobą, która wybierać będzie produkt z powodu jego kraju produkcji. Oj nie raz będę tu zachwycać się kosmetykami Lusha, a na moja szafa pełna jest ubrań szytych poza Polską. ALE w moim sercu jest specjalne, dosyć obszerne nawet miejsce dla polskich:
magazynów, ośrodków wypoczynkowych, owoców i warzyw, kosmetyków, patentów, dizajnu, sprzętów, sklepów, firm.
Wydaje mi się, że jestem z pokolenia, które już nie łaknie tak okropnie „zagraniczności”. Nie pamiętam peweksów, trauma po wyrobach czekoladopodobnych minęła, mam oczy szeroko otwarte i widzę, i wiem, że Polak potrafi! Mamy dobre wzornictwo, utalentowanych ludzi, pracowitych rolników, kumatych naukowców. Jesteśmy pomysłowi i pracowici, i chcemy pracować z pasją.
Lubię i chcę żeby Basia, Krysia i Tomek dostawali moje pieniądze. Im mniejsza firma, im bardziej swojska tym lepiej. Nie zawsze mnie stać na rodzimą produkcję, ale z wielką sympatią spoglądam w stronę polskich marek. Uważam, że mamy świetne kosmetyki o przyjaznych składach. Mamy ciekawy streatwear. Polskie wynalazki spożywcze są wysoce zadowalające. Z chęcią pójdę na polskie kulinarne warsztaty czy kupię książkę kucharską polskiej blogerki. Tworzymy jakościowe, unikatowe przedmioty i takież same usługi oferujemy. Jasne, nie kupię mango lub awokado wyhodowanych w Polsce, ale polski czosnek zawsze wygrywa u mnie z chińskim. Oglądam kraj pochodzenia jabłek i marchewek. Nawet sieciówki oferują teraz owoce czy warzywa od polskich, w miarę lokalnych dostawców. Polskie sieciówki odzieżowe, choć tak jak wszystkie sieciówki szyją w Azji, dają też pracę polskim projektantom, grafikom, kupcom, szwaczkom, krawcowym, kierowcom, magazynierom. A jak fajnie iść na masaż do masażystki niezrzeszonej, nie w wielkim ,bezdusznym spa przy hotelu, ale taką która sama sobie okrętem, kapitanem i sterem.
A wiecie czemu tak bardzo lubię płacić lokalsom? Bo ta kasa, jeśli tylko jej odbiorcy podzielają poglądy, zostaje w Polsce. Ja zarabiając rozliczam się w Polsce, kupuję polskie produkty i płacę za polskie usługi. Ludzie, którym daję zarobić posyłają tu dzieci do przedszkola, też kupują rzeczy i usługi, i w dodatku im w większym dostatku są, na tym więcej zbytków mogą sobie pozwolić. A dzięki modzie na minimalizm i jakość, jako „zbytki” traktujemy eko żywność, czas dla najbliższych, ciekawe usługi, spokój, porządek i czyste powietrze. I coraz więcej z nas woli pojechać na wakacje lub chociaż krótki urlop w polską dzicz a nie w Tunezje i Egipty. Co mnie bardzo cieszy. Mam nadzieję, że niebawem będziemy równie dumni z naszych wytworów co Niemcy ze swoich samochodów lub osławionej… chemii.
A Wy? Lubicie polskie produkty? Dajecie zarabiać rodakom, czy preferujecie sieciówki? W których dziedzinach uważacie, że przodujemy? Polecicie mi coś? Oczekuję listy klawych polskich firm i produktów, które rekomendujecie, a i sama dorzucę co moje!

21 komentarzy
Ja się jaram:
http://femipleasure.com
http://www.ministerstwodobregomydla.pl
http://sylveco.pl/
Ja swój patriotyzm przeniosłam nawet na nieco wyższy poziom 😉 Pochodzę z pięknego 40-tysięcznego miasteczka, a studiuję w Gdańsku. Znalazłam w nim firmowy sklep firmy wędliniarskiej z mojego rodzinnego miasta, a z kolei kupując warzywa mrożone/puszkowane/w słoikach wyszukuję w hipermarketach te wyprodukowane w „naszych” zakładach przetwórstwa. Poza tym robię podobnie jak Ty – to, co jest dobre i polskie jest dla mnie bardziej nęcące niż ta sama półka z dowolnego innego kraju. Trzeba sobie pomagać! 🙂
Ja staram się wybierać polskie produkty, lokalne, zwłaszcza warzywa i owoce, a w lecie to już w ogóle. Nie kupiłabym teraz tureckich pomidorów (widziałam niedawno), wolałabym dybać na sąsiednie osiedle. Mam wrażenie, że w naszym pokoleniu jednak zmienia się podejrzliwe patrzenie na czyjś sukces(pewnie nakradł) i nadchodzi małymi krokami moda na lokalność, przynajmniej w dużych miastach.
ja lubię Wojasa mimo, że buty ze skóry a ja wege… Wolę kupić jedne porządne buty niż 10 par chińskich..
Bardzo dużą część mojej szafy zajmują ubrania z http://www.navaho.com.pl i http://www.pantuniestal.com. Torbę – już drugą, wielkie Hobo – mam z zuziagorska.pl. Przeglądam też pakamerę i dawandę – głównie pod kątem biżuterii i ubrań. Jakbym jeszcze znalazła jakąś fajną polską markę trampek za kostkę, to byłoby w ogóle pięknie.
Ach, no i oczywiście polscy producenci spożywki to podstawa. Mam kosmetyki Ziai, tampony z Belli, jednak przyznaję, że większość to niestety zagraniczne. Nawet blender i elektryczną maszynkę do mielenia mam z zamierzenia polskie – od Zelmera.
Zdecydowanie kupuję polskie i staram się żeby wszystko było krajowe – ciuchy, buty, kosmetyki, książki to wiadomo, jedzenie. Zwłaszcza na jedzenie jestem przeczulona, zawsze pytam „ale nasze te ziemniaki?”, nie po to polska ziemia rodzi cudowne kartofle, żebyśmy sprowadzali te z drugiego końca świata 😉
Używam podpasek Belli, ale w ogólnym rozrachunku przerzuciłam się na kubeczek menstruacyjny i bardzo sobie chwalę 🙂
Staram się. Gdy mam nadprogramową kasę, wręcz czuję się w obowiązku wydać ją lokalnie 😀 A że jestem żarłokiem, i lubię być karmiona(przyjść na gotowe i ten luz, że nie muszę zmywć garów) to przeważnie wydaję ją w knajpach. Rajcuje mnie znaczek „wyprodukowano w PL”
Przez jakiś czas miałam zajawke aby ubierać się w polskie ciuchy, ale drogawo bywało jak na mą kieszeń a i wzory nie te.
http://www.kupujepolskieprodukty.pl
Jest też blog, coś w stylu: tylko polskie kosmetyki. Autorka tylko rodzimymi markami się maluje.
Z racji, ze mieszkam w Szkocji kupuję szkockie/ brytyjskie produkty. Ale też lokalnie. Jak trafię do Niemiec to pójdę do szwabskiego sklepu. I tak dalej. Patrzę na markę. Np nie kupuję czegoś Made in New Zeland – odległosc słuszna, a ja pod ręką mam od groma ,rodzimych’ rzeczy.
Sorbet – jak mi pasuje to kupuję i zagraniczne i się jaram. ale w codziennym użytku mam sporo made in poland i bardzo sobie chwalę. Robimy naprawdę spoko jakościowe rzeczy. A kosmetyki polskie często mają lepsze składy.Cudze chwalicie a swego nie znacie – mawiają 😉
Mijają dwa lata odkąd żyję w Hiszpanii i coraz częściej ubieram się u polskich marek. Niezmiennie stosuję także polskie kosmetyki. Problemem jest to, że nie wiele z naszych firm ma przystosowane formy płatności lub wysyłki dla klientów zza granicy. Wciąż niezmiernie mnie to dziwi.
Świetny jest Lesovik – najlepsze hamaki turystyczne na rynku. Polacy wytwarzają też świetniej jakości noże turystyczne – przy użyciu tradycyjnych technik (to już jednostki, nie firmy).
Również staram się kupować polskie produkty, bo chcę być bogatsza;) Uważam, że im więcej pieniędzy inni ludzie w Polsce zarobią, tym więcej osób będzie stać również na wytwory mojej pracy. Już jakiś czas temu zadałam sobie trud wyśledzenia, które firmy są polskie, a które tylko się takie wydają, bo np. kiedyś były polskie (jak np. ze spożywczych Pudliszki, Tarczyn, Hortex, Inka, Włocławek, z kosmetycznych Phenome, Dermika czy Soraya) – w tym temacie polecam stronę madeinpolska.net, niestety od jakiegoś czasu nieaktualizowaną. Kupuję przede wszystkim polskie produkty spożywcze, uważam, że są naprawdę dobrej jakości. Także kosmetyki mamy świetne – ja używam sporo Tołpy, Pat&Rub, Lilla Mai, Eveline, kosmetyki mineralne Amilie. Z Sylveco nie wszystko mi pasowało, ale teraz używam maski lnianej i bardzo dobrze wygładza włosy, ale bez straty na objętości. Ostatnio pojawiły się dwie nowe naturalne marki – kolorówka Felicea i pielęgnacja Be Organic, jeszcze nie używałam, ale wydają się ciekawe. Z perfum używam od dawna tylko Fridge, ceny jak w Sephorze, za to oparte są na prawdziwych olejkach i absolutach roślinnych (a te na alkoholu są równie trwałe co sephorowe). Z ubrań chwalę sobie Risk Made in Warsaw (za jakość, wygodę i dopracowane kroje), ostatnio kupiłam też śliczne skarpetki Many Mornings i torbę z materiału żaglowego uszytą w Gdyni Code Zero – jest oryginalna i wygląda na trwałą. Mogę też polecić koszulki nocne Lunaby, starannie uszyte i z porządnych materiałów. Jeśli chodzi o firmy, z których nic jeszcze nie mam, ale chciałabym, to bardzo podobają mi się wegańskie torebki Alexandra K http://www.alexandrak.pl/ – mam nadzieję, że są trwalsze niż te z sieciówek typu Mango.
Agata – świetny komentarz. Prześledzę te marki, o których mowa!
Bardzo ciekawy artykuł! Ja na stałe mieszkam za granicą, ale za każdym razem gdy jestem w Polsce staram się kupować polskie produkty. Bo kosmetyki mamy o niebo lepsze, magazyny ciekawsze, dobre ciuchy i ogólne usługi. Nie pójdę do innej fryzjerki niż Polka, a nic innego nie zmyje makijażu nie podrażniając skóry jak Ziaja czy Tołpa.
Czyli w ogólnym rozrachunku jestem małym konsumpcyjnym patriotą, bo kombinuję tyle ile się da i kupować polskie produkty gdy mogę.
Uwielbiam Many Mornings – wzory, kolorowość tych skarpetek to jedno, ale jakość jest super! wszystkie inne się chowają…. Mogę polecić podkład i róż z Annabelle Minerals, torebki „Dziki Józef”- choć ze skóry, także kto co wybiera, jeśli jednak komuś nie przeszkadza, to naprawdę naprawdę warto! A z ubrań to Pulpa – mam i „nurkową” bluzę i bluzkę taką bardziej elegancką i obie rzeczy są świetne 🙂 Ministerstwo Dobrego Mydła- bezbłędne, wspaniałe… Do włosów dla mnie była super maska z lnem z Sylveco. Piżamy z Lunaby – choć do najtańszych nie należą to są superwygodne, ładne i aż się nie chce innych. Takie moje wrażenia i polecenia 🙂 Fajnie Blum że poruszyłaś temat, można będzie znaleźć coś nowego z poleceń w komentarzach 😉
Lena – kocham Anabelle Minerals ale mają jeden składnik, który nie jest tak do końca spoczko i tu mnie boli ;/
Z ciuchowych marek to kocham miłością wielką 2 i właściwie tylko one zajmują szafę. Pierwsza to cudowne dziewczę z Krakowa i BOHO, oraz lokalnie RISK MADE IN WARSAW. Kosmetycznie SYLVECO, ale tylko płyn micelarny, reszta niestety zagramaniczna, bo w polskich produktach ciężko znaleźć tusz i krem bb, które by mi pasowały.
Pozdrawiam bardzo
Ewa
fajna to jest między innymi moja siostra (tulaki.pl) bo jej praca to jej dwie ręce (ale chyba ma ich nieskończenie wiele, bo jednocześnie szyje, ogarnia dwójkę urwisów, miesza obiad, ładnie wygląda i ogarnia chałupę) a w dodatku jest mega kochana. ale piękne, że ludzie już widzą nie tylko surową cenę produktu jako materiału, ale pomysł, czas, pracę, miłość w to włożone. (a jeszcze jak da się to zjeśc…:)
https://pl.pinterest.com/pin/9288742951993549/ amen 🙂