Wrzesień ku mojemu zaskoczeniu był pełen wrażeń. Migawki podzieliłam na kilka części. Zdjęcia z Mazur, Gdyni i Rawy znajdziesz tu, a dziś zapraszam do Krakowa, w którym odbył się mój pierwszy i jak na razie jedyny wieczór autorski w związku z promocją Ciepło.
Dlatego, kiedy byłam już w domu, rozkoszowałam się przyjemną i lekką lekturą, zażywałam spokoju i ukojenia w ciepłych bamboszach i własnym fotelu. Ach! Jestem taką domatorką! Niektórzy mówią, że w domu się umiera, ale ja uważam, że mój świat wewnętrzny jest tak przepastny i bogaty, że nigdy nie brakuje mi obszarów do wędrówki wewnątrz siebie. Książka, którą czytałam to Rozmowy przy stole autorstwa Natalii Sosin Krosnowskiej. To urocze opowieści gospodarzy przeróżnych agroturystyk wraz z przepisami na serwowane w ich ośrodkach dania. Dobre opowieści i jedzenie — wiadomo, że to mój klimat, więc z przyjemnością dałam się porwać w te światy.
Jeszcze Warszawa. Nie udało mi się kupić ziemi, więc przerzuciłam swoje zainteresowanie na kampery. To oczywiście nie jest jeden z nich, to van. Vany są fajne, ale trzeba szukać kuchni i łazienki, za to da się nimi parkować jak zwykłym samochodem. Wszystko ma swoje plusy i minusy. Marzy nam się jednak, by móc jeździć z Luną i spać sobie w polowych warunkach. Lubimy to najbardziej na świecie i chociaż biała, świeża pościel i zwiedzanie miast jest super, camper to jest świat.
Dostałam od moich sąsiadów i klientów ich nowy produkt do przetestowania i powiem tak: jeśli chodzi o głębszy i bardziej regenerujący sen, Night Drops bije czyste CBD na łeb — przynajmniej w moim przypadku. Ma przyjemny miętowy smak, ale to ekstrakty roślinne połączone z konopnym olejkiem robią tu robotę. Możecie zechcieć dołączyć go do swoich ulubionych spankowych artefaktów. Z kodem BLIMSIEN jest zawsze -15% na nieprzecenione produkty i na te, które nie są w zestawach (to kod działający na zasadzie afiliacji).
A teraz zapraszam do Krakowa. Potrzebowałam od niego odetchnąć, żeby zatęsknić na dobre!
Kiedy podróżuję po miastach zawsze mam listę gastromiejsc, które chcę odwiedzić. I chociaż zatrzymałam się u przyjaciółki, która świetnie gotuje, postanowiłyśmy posprawdzać różne miejsca na mapie miasta. Zależało mi, żeby trafić do Filo — małej knajpki z greckimi przysmakami.
Powiem tak — dawno nie jadłam tak pysznego wege jedzenia. Pieczone warzywa, tzatzyki, właściwie wszystko, co zamówiliśmy, było idealnie doprawione i poddane obróbce, która wyciągnęła z warzyw maksimum smaku. Pycha! Wino również było wspaniałe. Jedna uwaga — nie opłaca się iść do Filo solo lub w dwie osoby. Znacznie lepiej jest pójść większą paczką i pozamawiać kilka miseczek czy talerzyków. To ma o wiele więcej sensu niż zamówienie pieczonych ziemniaków i tzatzyki, a dania główne wcale nie różnią się tu znacząco rozmiarem od miseczek z dodatkami.
My zamawialiśmy tylko wege, ale w tym bistro zjecie również z osobami, które jedzą mięso. Nie wiem, co było lepsze – buraczki w bardzo kuminowym sosie czy te pieczone warzywa.

Makaron orzo w serowym sosie z pomidorkami koktajlowymi rozpływał się w ustach, ale nie zasmakuje osobom, które lubią konkretne konsystencje.
Greckie pieczone ziemniaczki w takiej spieczonej skorupce. Aż zrobiłam się głodna.
Czy mi się wydaje, czy to pomnik Lunki, która pilnie czeka, aż coś spadnie z blatu?
Następnego dnia wzięłyśmy tego kawalera i spacerowałyśmy po mieście. Oczywiście nie mam ani jednego zdjęcia z wieczoru autorskiego, który to bardzo się udał. Ludzie byli cudowni i, mimo że się stresowałam, było naprawdę bosko. Całość odbyła się w Pałacu Potockich w ramach cyklu spotkań (po)wolne soboty — prowadzi je Aga Kozak i zawsze dzieje się coś ciekawego. Jeśli jesteście ciekawe, sprawdźcie tę inicjatywę.
Kraków, Kraków, Kraków ach to ty!
Zaszłyśmy też do nowo otwartej Kanapkarni przy ul. Grodzkiej. Czas oczekiwania był kosmicznie długi, a kanapki ok, ale bez rewelacji. Do wyboru macie rodzaj pieczywa, czy kanapka ma być otwarta czy zamknięta, wybieracie też wszystkie dodatki, a ceny są bardzo przystępne. Można też napić się kawy. Ja bym poszła w mngość dodatków, wspaniałe, domowo kręcone pasty, aromatyczne przyprawy, czegoś tam brakowało, ale też był to pierwszy dzień tego miejsca, więc sprawdźcie i dajcie znać, może coś tam się pozmieniało.
Sam lokal jest maleńki, ale ma dwa siedziska w witrynach, co dodaje mu uroku. Idealne by wpaść z przyjaciółką na kawę lub przyjść na śniadanie solo, zabrać książkę, przespacerować się później Plantami czy bulwarami nad Wisłą.
Ale przyznacie chyba, że wnętrze jest nastrojowe?
Bardzo cierpliwy chłopak.
Krakowskie obwarzanki nie są tak niewinne, jakimi się wydają. Do wyrobu niektórych używa się smalcu, dlatego zawsze dobrze spytać. Te w Kanapkarni są wege!
I to tyle jeśli chodzi o mój dwudniowy pobyt w Krakowie, bo przecież nie, jeśli chodzi o wrzesień. Oczekujcie kolejnej porcji zdjęć, a jeśli interesuje Was Kraków polecam pizzerię, sushi, egzotyczne lody i warsztaty perfumiarskie, a wszystko to w obszernym wpisie: Gdzie zjeść z przyjaciółką w Krakowie?

1 Comment
Oj ja w Krakowie nie byłem chyba z 20 lat – muszę się wybrać, bo już zapomniałem jak wygląda.